Żeby żyć, trzeba umrzeć? - Solaris - rozwój osobisty

Żeby żyć, trzeba umrzeć?

Często powtarzam, że na to, by żyć naprawdę, trzeba najpierw umrzeć. Najpierw należy wyobrazić sobie siebie w grobie, by uzyskać przepustkę do życia. Wyobraź sobie, że leżysz w trumnie, w dowolnej pozycji. W Indiach umarli mają podkurczone nogi. Zdarza się, że w tej pozycji niesie się ich na stos. Czasami jednak leżą. A więc wyobraź sobie, że umarłeś i leżysz martwy. A teraz spójrz na swoje problemy z tej perspektywy. Czyż wszystko nie ulega zmianie?

trumna

Cóż za wspaniała medytacja. Jeśli masz na to czas, powtarzaj ją codziennie. Może brzmi to niewiarygodnie, ale przywróci ci to życie. Zobacz, jak rozkłada się twoje ciało, zostają jedynie kości, potem proch. Ilekroć o tym mówię, ludzie oburzają się. – To wstrętne. – Ale co w tym jest takiego wstrętnego? Taka jest rzeczywistość, na miłość boską. Wielu z nas jednak nie chce widzieć rzeczywistości. Nie chce myśleć o śmierci. Ludzie nie żyją, większość z was nie żyje, jedynie podtrzymujecie swe ciało przy życiu. To jednak nie jest życie, ale wegetacja. Nie żyjecie tak naprawdę, dopóki nie będzie wam obojętne, czy jesteście żywi czy umarli. Dopiero wtedy żyjecie. Kiedy jesteście gotowi utracić życie – zaczniecie żyć. Ale jeśli zaczniecie chronić swe życie, jesteście martwi. Kiedy siedzisz na strychu, a ja mówię ci: – Zejdź na dół – możesz odpowiedzieć: – O nie, czytałem różne rzeczy o ludziach schodzących ze schodów. Potykają się i łamią karki, to zbyt niebezpieczne. Albo też nie mogę nakłonić cię do przejścia przez ulicę, ponieważ mówisz: – Czy wiesz, ilu ludzi zostało przejechanych przechodząc przez jezdnię? A jeśli nie mogę spowodować, byś wychynął poza swe ciasne przekonania i poglądy i zajrzał do innego świata, to jesteś martwy, nie żyjesz; życie cię ominęło. Siedzisz w swym małym wiezieniu, boisz się, tracisz swego Boga, swą religię, swych przyjaciół, swoją karierę, autorytet – wszystko. Życie jest dla hazardzistów, naprawdę. Czy jesteś gotów, by je zaryzykować? Czy wiesz, kiedy będziesz gotów je zaryzykować? Wówczas gdy zrozumiesz, że to, co ludzie nazywają życiem, nie jest nim tak naprawdę. Ludzie wyznają błędny pogląd, według którego życie oznacza utrzymywanie ciała przy życiu. A więc pokochaj myśl o śmierci, pokochaj ją. Powracaj do niej ciągle. Myśl o tym, jak cudowne jest to martwe ciało, szkielet, kości obracające się w garstkę prochu. I wówczas poczujesz ulgę. Wielu z was zapewne nie wie, o czym mówię w tej chwili, nazbyt przerażeni jesteście tą myślą. Ale to wielka ulga spojrzeć z tej perspektywy na życie wstecz. Albo odwiedźcie cmentarz. Jest to niezwykle piękne i oczyszczające doświadczenie. Patrzysz na czyjeś nazwisko i myślisz: “Żył tak wiele lat temu, dwa stulecia temu, musiał mieć te same problemy, co ja. Musiał przeżyć tyle bezsennych nocy. Cóż to za wariactwo, to nasze życie. Tak krótko żyjemy”. Pewien włoski poeta powiedział: “Żyjemy w blasku światła, nadchodzi wieczór, a po nim wieczna noc”. To tylko błysk, a my go marnujemy. Marnujemy go swym strachem, zmartwieniami, troskami, kłopotami. Jeśli przeprowadzicie tę medytację, zdarzyć się może, że po prostu zakończycie ją na poziomie informacji, ale może też się zdarzyć, iż uda wam się zakończyć ją na poziomie świadomości. I w tym momencie staniecie się nowi. Przynajmniej dopóki ten moment trwa.

ziemia_1

Poznacie wówczas różnicę pomiędzy informacją a świadomością. Pewien zaprzyjaźniony ze mną astronom przekazywał mi niedawno niektóre fundamentalne twierdzenia z zakresu astronomii. Nie wiedziałem przedtem, że kiedy oglądam słońce, to widzę jego pozycję sprzed ośmiu i pół minuty. Tak więc nie widzimy słońca tam, gdzie ono aktualnie się znajduje, ale gdzieś indziej. Podobnie i gwiazdy, ślą nam światło sprzed setek i tysięcy lat. Kiedy na nie patrzymy, może ich tam już nie być, mogą znajdować się już gdzie indziej. Powiedział mi też, że jeśli wyobrazimy sobie galaktykę, cały Wszechświat, to nasza Ziemia byłaby zagubiona gdzieś w okolicach końca ogona Mlecznej Drogi, nawet nie w jej centrum, a każda z gwiazd jest słońcem. Zaś niektóre słońca są tak wielkie, że mogłyby pomieścić nasze Słońce i Ziemię wraz z przestrzenią między nimi. Przy ostrożnym szacunku, istnieje sto milionów galaktyk! Wszechświat, o ile wiemy, poszerza się z prędkością dwóch milionów mil na sekundę. Wsłuchiwałem się w te informacje zafascynowany, a kiedy wyszliśmy z restauracji, w której spożywaliśmy posiłek, spojrzałem wzwyż i poczułem, że patrzę na życie z innej perspektywy. To jest świadomość. A więc wszystko to możesz przyswoić sobie jako zimny fakt (i będzie to informacja) albo nagle uzyskasz inną perspektywę widzenia – tego, czym jesteśmy, czym jest Wszechświat, czym jest ludzkie życie. Gdy odnajdziesz się w tej nowej perspektywie, będzie ona tym właśnie, co mam na myśli, mówiąc o świadomości.

Anthony de Mello,  „Przebudzenie”

4 odpowiedzi na “Żeby żyć, trzeba umrzeć?”

  1. Jerry pisze:

    No ale jak mogę sobie wyobrazić sobie siebie leżącego w grobie, skoro wtedy mózg przestanie pracować i nawet jeśli będę, to bez całego tego aparatu poznawczego, którą pełnił mózg. Takie wyobrażenia są kompletnie pozbawione sensu, gdyż są oderwane od rzeczywistości. Równie dobrze można by komuś powiedzieć, wyobraź sobie, że śpisz – no ale wtedy śnię i nie myślę.

    • KasiaL pisze:

      No właśnie, Jerry, bardzo słuszne stwierdzenia, które mogą stać się dla Ciebie początkiem owocnej medytacji :-). Nie żyjesz, nie myślisz, wszystkie Twoje aktualne problemy nie mają żadnego znaczenia, bo i tak ich nie rejestrujesz „aparatem poznawczym”. To nie jest oderwane od rzeczywistości, to sama rzeczywistość 🙂

  2. Emmi pisze:

    Tu chodzi o wyobraźnię. A wyobrażać sobie można wszystko.

  3. Artana pisze:

    Właśnie nie żyjesz nie myślisz. I w medytacji o to chodzi żeby w głowie nie mieć gonitwy myśli tylko spokój i czystkę. Co za tym idzie ” nie myśleć”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.