wywiad z J. Berezowską - Solaris - rozwój osobisty

wywiad z J. Berezowską

Oni chcą twojego szczęścia

Członkowie rodu zachowują się tak, jakby mieli wspólną duszę. Wyparcie z pamięci któregokolwiek z nich, np. dlatego że czujemy się od niego lepsi, ważniejsi, wywołuje wewnętrzny, często nieświadomy konflikt – mówi Jolanta Berezowska, terapeutka stosująca metodę Berta Hellingera

– Ktoś mówi: Boję się ognia, nie wiem dlaczego. Pytany o losy przodków nagle odkrywa, że prababka zginęła w pożarze. Dlaczego losy tych, których nawet nie znamy, mają taki wpływ na nasze życie, na to, jacy jesteśmy?

– Hellinger często powtarza, że w rodzinach istnieje potrzeba sprawiedliwości i wyrównania. Jesteśmy poddani szczególnie silnemu wpływowi przodków z tzw. trudnym losem, o których się nie mówi. Do grona wykluczonych należą osoby chore, trochę inne, szalone, także ci, którzy zrobili coś, co nie jest aprobowane. W rodzinnym przekazie nie mówi się również o tych, którzy wcześnie odeszli, zmarli na ciężką chorobę, zginęli tragicznie. Lepiej nie mówić, nie pamiętać, bo to wstyd, rodzinna hańba albo wielki ból. Wykluczenia tak naprawdę dotyczą uczuć.

Pominięty los powielają urodzeni później, aby wyrównać krzywdę zapomnienia, braku miłości i współczucia. Smutek, od którego odciął się dziadek wcześnie osierocony przez rodziców, przejmuje jego wnuk. Pije tak jak dziadek, choć nie stracił rodziców. Prababka i babka głodowały, a wnuczka ma nadwagę i stale pełną lodówkę, mimo że w pobliżu jest dziesięć sklepów (cały czas myśli: Muszę teraz dużo zjeść, bo potem nie będzie).

Inny, tym razem zabawny, przykład. W rodzinie pewnego mężczyzny był taki przekaz, że nie wolno kłaść kapelusza na stole, a płaszcza na łóżku. Dziwne, prawda? Ale wszyscy się do tego stosowali. Okazało się; że sto lat temu ta rodzina miała w posiadaniu niewielki dwór, do którego od czasu do czasu przychodzili zawszeni chłopi. I to właśnie im zabraniano kłaść kapelusz na stole i płaszcz na łóżku, „żeby się wszy nie rozlazły”.

– W ustawieniach rodziny ujawniają się zarówno śmieszne, Jaki dramatyczne zależności. Jak ludzie na nie reagują?

– Wielką ulgą. Pewna kobieta zaadoptowała niepełnosprawną dziewczynkę, nie rozumiejąc, skąd u niej tyle współczucia dla takiego losu. Okazało się, że w rodzinie dwa pokolenia wstecz była niepełnosprawna ciotka, którą ze wstydu krewni trzymali w stodole.

Mężczyzna bał się jeździć pociągami. Jego dziadek był maszynistą i zginął w pierwszych dniach września 1939 roku, gdy bomba uderzyła w lokomotywę. Gdy mężczyzna przywołał postać dziadka, o którym nikt nie mówił, uwolnił się od lęku.

Jeszcze inną historię opowiedziała kobieta, której kolejne związki rozpadały się bez wyraźnej przyczyny. ‚Wszystkie kobiety w jej rodzinie – matka, babka, prababka – z różnych względów traciły mężów. Żeby przynależeć do rodu, być taka jak one, także musiała ,być samotna.

Bardzo trudne są losy tych, którzy „dziedziczą” zabójstwo w rodzinie. Jeśli wewnątrz rodziny dochodzi do zabójstwa, w kolejnym pokoleniu może zdarzyć się choroba psychiczna – bo to tak, jakby jedna część nas samych zabiła drugą, naprawdę można zwariować.

– Czy przodkowie chcą, abyśmy żyli ich losem? Czy to im w czymś pomaga?

– Chcą być przyjęci do rodziny, do hordy, jak mawia Hellinger. Podoba mi się to słowo – horda to specjalny rodzaj dźwięku, w którym jest moc, uczucie wspólnoty, spełnienia, wzajemnego wspierania się. W ustawieniach ;nie widać, że nasi przodkowie pragną, byśmy byli szczęśliwi, byśmy żyli swoim życiem, najlepiej, jak potrafimy. Jeśli pokłonimy się ich losowi, uszanujemy wszystko, przez co musieli przejść, zrobimy dla nich miejsce w naszych sercach, staniemy się wolni.

– Jak to zrobić, gdy wiemy o przodkach rzeczy straszne?

– W hordzie nikt nie jest lepszy i każdy ma prawo do niej należeć. Jeśli wypieramy się przodków, nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego, wtedy toczymy wojnę w nas samych. Gdy przyjmujemy wszystkie uczucia, jakie budzą w nas ich straszne losy, stajemy się pełnymi, żywymi ludźmi. Bez tego nie ma rozwoju.

Bert Hellinger proponuje metodę terapii, która pozwala odkryć źródła naszych lęków w historii naszej rodziny. Osoby należące do rodziny są reprezentowane („odgrywane”) przez uczestników spotkania terapeutycznego. Symbolicznie odgrywane są ważne wydarzenia z przeszłości. Gdy w ustawieniach kłaniamy się przodkom, to jest pokłon za dar życia – dar, z którego z wdzięczności dla nich mamy zrobić najlepszy użytek.

– Mówimy tu o trudnych rodzinnych uwikłaniach, ale przecież odkrywamy też przodków, którzy są źródłem naszej siły.

– W ustawieniu widać od razu, który z przodków przekazuje miłość i siłę i jak ta miłość płynie przez pokolenia. Pewna kobieta, szukając swoich korzeni, odkryła babcię Czeszkę. W ustawieniu babcia powiedziała do niej: „Moja piękna, kochana wnuczka…”. I ta kobieta pojaśniała, w sekundę odmłodniała. Wyszła z pokoju z duchem tej odnalezionej babci, to było widać.

Rozmawiała Renata Arendt-Dziurdzikowska

3 odpowiedzi na “wywiad z J. Berezowską”

  1. Kasia pisze:

    Ciekawy artykuł. Tylko co w przypadkach gdy nie zna sie losów swoich przodków i nie ma możliwości ich odszukania? I czuje sie odrzucony i Jego losy nigdy nie toczyły sie dobrze?

  2. admin pisze:

    Wiedza o przodkach jest pomocna dla Prowadzącego, przydaje się też dla uwiarygodnienia, lub jako punkt odniesienia tego co wydarza się/ wydarzyło się w życiu osoby, dla której są robione ustawienia. Jednak dla Pola, nasza wiedza na jego temat, nie ma to znaczenia. Pole się otwiera i ujawnia swą strukturę. I albo pozwala na interwencję, albo nie. I to też warto uszanować. Ale to już inna historia 🙂

  3. edyta.pl2 pisze:

    Intrygujące 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.