Wyuczona bezradność - Solaris - rozwój osobisty

Wyuczona bezradność

Przed blisko 40 laty Martin Seligman i jego współpracownicy natknęli się w trakcie prowadzonych doświadczeń na interesujące zjawisko. Głównymi ” bohaterami” doświadczenia były psy poddawane oddziaływaniu bolesnego wstrząsu w urządzeniu zbudowanym z dwóch pomieszczeń oddzielonych barierą . Zadaniem psów było nauczyć się prostej reakcji polegającej na przeskoczeniu barierki w celu uniknięcia wstrząsu wymierzalnego w pierwszym pomieszczeniu.

Psy niedoświadczone, którym nie wymierzano wstrząsu we wcześniejszych badaniach eksperymentalnych, otrzymując wstrząs po raz pierwszy, reagowały biegając chaotycznie, wyjąc i zanieczyszczając pomieszczenie, po czym przeskakiwały przez barierkę odkrywając, że po drugiej stronie jest bezpiecznie. Po kilku próbach psy te uczyły się całkowicie unikać wstrząsu.
Zupełnie inaczej reagowały zwierzęta uprzednio poddawane wstrząsom w innych doświadczeniach. W pierwszej fazie doświadczenia, zachowywały się identycznie jak psy niedoświadczone. Biegały dookoła zanieczyszczając się, ale po pewnym czasie przestawały reagować i skomląc cicho znosiły działanie silnych impulsów elektrycznych. Zwierzęta te nie uczyły się przeskakiwać barierki dla uniknięcia urazu, a nawet jeśli im się to udało i tak nie miało to wpływu na ich późniejsze zachowanie.

Seligman nazwał tę specyficzną reakcję wyuczoną bezradnością i opisał takie
” przystosowanie” jako nieprzystosowawcze ze względu na zahamowanie potrzebnych reakcji, jak również na cierpienie zwierząt na fizjologicznym poziomie oddziaływania. Zwierzęta traciły apetyt, ubywały na wadze, w końcu zapadały na różne choroby. Seligman stwierdził, że gdy psy raz nauczyły się bierności, potrzebowały wielu doświadczeń zwanych pozytywnym wzmocnieniem (ok. 200), polegających na przeciąganiu ich siłą z pomieszczenia „wstrząsowego” do bezpiecznego, aby odkryć ponownie, iż reagowanie może przynieść ulgę i w ten sposób umożliwia pozbycie się wyuczonego zespołu bezradności.

Czy ten destruktywny stan dotyczy tylko zwierząt laboratoryjnych?
Moje obserwacje dotyczące wprawdzie niewielkiej grupy pacjentów potwierdzają, iż wyuczona bierność jest częstym zjawiskiem. Dotyczy ona osób, które w toku rozwoju osobowości nie otrzymywały wzmocnienia pozytywnego w związku z ich działaniem czy to w szkole, czy w środowisku życia. Osoby te reagują na traumę bezradnością i poczuciem beznadziejności, co w efekcie prowadzi do zmian biologicznych. Sprzyja to rozwojowi takich chorób jak np. cukrzyca, choroba serca, czy rak.

Seligman stwierdził, że bezradność, którą wywołano u ludzi w warunkach laboratoryjnych, dając im nierozwiązywalne zadania, prowadzi do objawów spotykanych w depresji. Na szczęście w większości przypadków depresja jest zwykle stanem, który ” leczy” czas. Nie mniej jednak najistotniejszym elementem tej szczególnej terapii jest wzmocnienie pozytywne, które pacjent otrzymuje wraz z oddalaniem się czynnika, który depresję spowodował. Ten schemat nie dotyczy jednak osób, u których w procesie rozwoju zabrakło wzmocnienia dodatniego.

Skoro problem jest integralnie związany z kształtowaniem osobowości w trakcie jej rozwoju, czy nie należałoby się zastanowić nad taką zmianą w systemie edukacji, która dawałaby możliwość tak dziecku, jak i nauczycielowi na ” ujawnienie” wewnętrznego potencjału (talentu) ucznia we wczesnym okresie nauczania i podporządkowanie procesu edukacji jego rozwojowi? W moim przekonaniu kreatywność dziecka na bazie jego talentu jest najsilniejszym źródłem wzmocnienia pozytywnego, poczucia spełnionego życia i w konsekwencji dobrego stanu zdrowia. Póki co, jest to mrzonka, ale jaką cenę zapłaci społeczeństwo, jeśli nie poczyni jakichkolwiek kroków na drodze jej realizacji?

Wydarzenia traumatyczne nie ominą nikogo, ale człowiek wychowany w poczuciu własnej wartości, odnoszący swe maleńkie i odrobinę większe sukcesy od wczesnego dzieciństwa, nie łatwo da się zgnieść ciężarom życiowego, czasami jakże okrutnego doświadczenia. A taką postawę może zapewnić tylko edukacja w oparciu o jedyny i niepowtarzalny dla każdego człowieka ( w nim tkwiący) potencjał twórczy.

O tym, czy będziemy ” produkować” zdrowych i zadowolonych ze swego życia osobników, czy też potencjalnych nieszczęśliwców z zespołem wyuczonej bezradności, decydujemy my, tu i teraz. Czy możemy coś w tej sprawie zrobić?

Odpowiedzi na to pytanie każdy musi udzielić sobie sam.

Teresa Maria Zalewska

2 odpowiedzi na “Wyuczona bezradność”

  1. Astre pisze:

    Bardzo piękna strona … 🙂
    Przy okazji pozdrawiam Julitę Dybowską, jeżeli ona tu bywa ….

    Krzysiek

  2. Astre pisze:

    Wyuczona Bezradność wydaje się mieć wielorakie przyczyny ?
    Ortodoksyjna nauka najczęściej mówi o przyczynach wychowawczych, czy nawet genetycznych. Moje osobiste poszukiwania dotarły do przyczyn znacznie głębszych i wcześniejszych, a dotyczących kolein poprzednich żywotów.
    Regresing pokoleniowy ukazuje, że traumatyczne wydarzenia w poprzednich wcieleniach doprowadziły już do napisania w swojej przestrzeni świadomości pewnego scenariusza, który głównie oparty jest na lęku.

    Nie potrafię, nie mogę, nie dam rady to wzorce widzenia nas samych, których powodem były stłumione emocje powstałe na wskutek ciężkich doświadczeń. Mam przed oczyma bardzo schorowanego i zniechęconego do życia pana, którego w XIV.w spalono żywcem na stosie.
    Pytam… jakie myśli/refleksje pozostały panu po tym wydarzeniu ? Odpowiedź : że ten świat jest niebezpieczny, podły, zamieszkują tą planetę dzikie, niedorozwinięte istoty, które z zimną krwią i bez wahania mogą kogoś zabić.
    Z czym mamy tu do czynienia ? Otóż krótko mówiąc z czarnowidztwem i świadomością istnienia w negatywnie zorientowanym świecie…

    Dalsze eksploracja tego stanu rzeczy jest zupełnym zaskoczeniem nie mogącym w ogóle się pomieścić w głowach
    ludzi, którzy myślą, że świat/Wszechświat jest taki w jaki sposób postanowili o nim myśleć.
    Okazuje się bowiem, że ”dusza” (pole energo informacyjne)tej istoty, akurat właśnie wybrało sobie takie doświadczenie i ta istota nie jest przypadkiem, lecz zgłosiła się jakby na ochotnika.

    Będąc w hiperprzestrzeni pytam Istoty z tzw. wyższych gęstości, co można zrobić, jak pomóc ?

    Odpowiedź : wiedz o tym, że nie jest w ogóle ważne co się dzieje, bo co się dzieje to iluzja, to tylko taki celowo wyreżyserowany”dramat”. Więc, o wiele ważniejsze jest to co istota z tym robi, a nie to co się dzieje ?
    Jeżeli zechcesz na siłę pomóc, to odbierzesz jej własne doświadczenie. Więc nie rób tego i jej nie wyręczaj.

    Przekaz Wszystkim, że to co się dzieje to Iluzja! Nie jesteście tym kim myślicie, że jesteście, lecz tylko odgrywacie pewne role w tym odgórnie zaprojektowanym teatrze. A, w tym teatrze chodzi tylko o to, aby tworzyć i zmieniać. Tak zwane ciężkie doświadczenia, traumy to też Iluzja, a to jak je interpretujecie zależy tylko od Waszej od świadomości. Jedni się cieszą, że ciężkie doświadczenie mogło ich wiele nauczyć, a inni zapadają w wielowiekowe traumy.
    Jeżeli zrozumiecie, że Wszystko dzieje się nie Wam, lecz dla Was, to wtedy przejdziecie do wyższych płaszczyzn swej duchowej ewolucji…

    Pytanie na koniec jak się ma do tego wyuczona bezradność.
    Ona nie jest tak na prawdę -wyuczona.

    To jest nic innego tylko doświadczenie Wyuczonej Bezradności, a nie bezradność sama w sobie.

    Pozdrawiam słonecznie i życzę Wszystkim nade jasności i przebudzenia …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.