TERROR PSYCHICZNY W ZWIĄZKU
Niektóre istoty ludzkie potrafią latami tkwić w toksycznym związku. Są świadome, że żyją w destrukcyjnej relacji, że więcej jest w niej nienawiści niż miłości, a mimo tego nie odchodzą. Kim są te istoty? Nawet dziecko zgadnie. To kobiety. Są ewolucyjnie przystosowane do bycia popychadłem.

Przemoc w związku dwojga ludzi to nie tylko przemoc fizyczna. Przemoc psychiczna w przeciwieństwie do fizycznej nie pozostawia widocznych śladów. Jednak rany zadane słowem goją się dużo dłużej niż sińce a sama ofiara często nie jest pewna, czy rzeczywiście zachowanie, którego doświadcza mieści się w kategorii nadużycia. Jest to tym trudniejsze do oceny, iż partner potrafi być czarujący, troskliwy i uprzejmy, aż do czasu niekontrolowanego wybuchu złości, za który winą obarcza swoją ofiarę. Co więcej, osoby dopuszczające się przemocy psychicznej zwykle zachowują się w miejscach publicznych inaczej, niż w zaciszu domowym. Potrafią dbać o wizerunek, co powoduje, że większość ludzi widzi w parze przykładny związek. Kobiecie w takiej sytuacji jest jeszcze trudniej podjąć decyzję o wyjściu z toksycznego układu. Boi się, że zostanie obarczona odpowiedzialnością za niepowodzenie związku, że nikt nie uwierzy jej historii. I może mieć rację. Trudno jest zrozumieć, jak ktoś, kto zachowuje się publicznie przyzwoicie, może nieludzko traktować najbliższych. Nie chodzi tu o pojedyncze wybuchy złości. Te zdarzają się każdemu. Jest to jedna z form komunikowania swoich uczuć. Dopóki jednak jesteśmy w stanie to dostrzec i są to sporadyczne wypadki, nie jest to patologia. Problem zaczyna się, kiedy wypaczone zachowania stają się główną formą komunikacji w związku. O terrorze psychicznym mówimy, kiedy te zachowania stają się powtarzalne a w swojej nieprzewidywalności jak najbardziej przewidywalne.
Co to za zachowania, czyli co kwalifikuje się do przemocy psychicznej?
Degradacja werbalna: krzyk, ubliżanie, przedrzeźnianie, drwiny, oskarżania, wyzwiska, poniżanie, upokarzanie, zawstydzanie, używanie w stosunku do partnerki słów wulgarnych.
Stała krytyka.
Domaganie się posłuszeństwa. Taktyka nacisków: zabieranie dzieci, pieniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, lub grożeniem wykonaniem tych działań. Demonstrowanie wszechmocy i wszechwładzy.
Grożenie: wykonywanie grożących gestów, groźby bicia, wypędzania z domu, niszczenie osobistych przedmiotów partnerki, domowych sprzętów, rzucanie przedmiotami, grożenie zabiciem lub skrzywdzeniem partnerki albo dzieci.
Okazywanie pogardy: lekceważenie, poniżanie przy ludziach, publiczne zawstydzanie partnerki, przerywanie rozmów, nieodpowiadanie na pytania, brak szacunku dla pracy, wysiłków partnerki, bagatelizowanie osiągnięć, wyolbrzymianie porażek.
Rozpuszczanie plotek i pomówień.
Nastawianie rodziny i znajomych przeciwko partnerce.
Monopolizacja uwagi. Narzucanie własnych poglądów, wyśmiewanie poglądów partnerki.
Odmowa pomocy przy dzieciach czy pracach domowych, manipulowanie dziećmi, nastawianie dzieci przeciwko partnerce, ograniczanie kontaktów z dzieckiem, grożenie odebraniem dziecka, grożenie rozwodem.
Karanie przez nieokazywanie uczuć, odmowa szacunku, zainteresowania, lekceważenie emocjonalne.
Szantaż emocjonalny.
Przemoc seksualna: zmuszanie siłą i groźbą czy zastraszaniem do współżycia; współżycie wtedy, gdy partnerka tego nie chce, wyszydzanie ciała partnerki lub jej umiejętności seksualnych.
Izolacja społeczna: kontrolowanie, ograniczanie kontaktów z innymi osobami, kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, nakazywanie dokąd wolno i dokąd nie wolno chodzić partnerce, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmi.
Nadużycie zaufania: kłamstwa, okazywanie zazdrości, zdradzanie, nie dotrzymywanie obietnic i wspólnych uzgodnień.
Grożenie samookaleczeniem, z groźbą popełnienia samobójstwa włącznie.
Nękanie: śledzenie i sprawdzanie ofiary, otwieranie listów, mejli, czytanie smsów, billingów, ustawiczne sprawdzanie, z kim partnerka się kontaktuje, przeglądanie zawartości komputera, szuflad, toreb i innych rzeczy osobistych; zdobywanie danych o osobie bez jej zgody.
Umyślne stawianie zadań, z którymi ktoś ma trudność lub zadań niewykonalnych
Wypieranie się: oskarżanie partnerki o to, że sama ponosi winę za złe traktowanie, wywoływanie poczucia winy za nieporozumienia w związku, okazywanie przy innych dobroci i cierpliwości, płacz i błaganie o przebaczenie, przyrzekanie, że to się już więcej nie zdarzy, wzbudzanie litości dla siebie.
Wmawianie choroby psychicznej.
Jeżeli dwa lub więcej z powyższych punktów pasują do schematu zachowań twojego partnera, może to oznaczać, że doświadczasz przemocy psychicznej. Nie jest jednak łatwo zaakceptować fakt, że stałaś się ofiarą kogoś, kogo kochasz i cały czas wierzysz, że on w jakiś sposób też Cię kocha. Jest to o tyle trudne, że część jego zachowań może być realizowana pod szyldem dbałości o Ciebie. „Przecież on to robi dla twojego dobra”.
Innym wariantem jest przenoszenie odpowiedzialności na Ciebie za to, co Cię spotyka z jego strony. My kobiety czujemy się odpowiedzialne za cały świat. Wpędzenie nas w poczucie winy jest łatwe i skuteczne nieomalże w każdym przypadku.
Psychiczne krzywdzenie jest najbardziej nieuchwytną, najbardziej zdradliwą formą maltretowania. Nikt nie jest w stanie zmierzyć prawdziwych rozmiarów psychicznej przemocy, ani określić wszystkich tego typu zachowań. To samo stwierdzenie, reakcja czy czynność w jednej sytuacji mogą być zupełnie neutralne, w innej zaś stać się okrutnym ciosem dla psychiki człowieka, pozostawiającym trwały ślad. A przy tym zadany cios może być nawet niezauważony przez obserwatora z zewnątrz..
Co więcej niektóre z zachowań mogą funkcjonować bez większego ryzyka w ramach istniejących norm obyczajowych. To bardzo wyrafinowana forma okrucieństwa.
Wreszcie, twój partner doskonale zna wszystkie twoje czułe punkty i potrafi uderzyć słowem jak wytrawny szermierz, w sposób prawie niewidoczny, ale tak, aby zranić. Nic nie wskazuje na podskórną walkę. I tak naprawdę, to nie jest walka. Bo Ty się nie bronisz. Poddałaś się. Przestałaś walczyć. Trwasz, licząc na cud. Tymczasem cuda nie następują samoistnie. Na cud trzeba sobie zapracować. Od czego zacząć? Przestań wreszcie udawać, że wszystko jest ok., że to chwilowe, że on się zmieni, że będzie lepiej, że zrozumie, zobaczy jak cierpisz. Nie będzie lepiej. Może być tylko gorzej. Cenę za twoją niemoc płacisz ty i twoje dzieci.
„Przecież nie bije to nie dzieje sie żadna krzywda?”
Czy aby na pewno? Jednym ze skutków przemocy jest trauma, zaburzone poczucie bezpieczeństwa, czasem depresja. Okrutne przeżycia wyciskają emocjonalne i fizyczne piętno, stają się rysą na życiu kobiety. Czasem jest to rysa nieodwracalna.
Jakie są konsekwencje „prania mózgu”? Po czym poznać kobietę, która doświadcza przemocy psychicznej?
Unika tematu dotyczącego przemocy, stara się bagatelizować akty molestowania psychicznego, czasem broni sprawców.
Jest zamknięta w sobie, bierna, pozbawiona energii. Nic jej się nie chce, rzadko wychodzi. Przestała widywać się z przyjaciółmi.
Zmienia swoje poglądy, przyzwyczajenia, by dostosować się do życzeń „Pana i władcy”. Zmiana jej zachowania w stosunku do tego, kim była kiedyś jest z reguły zauważalna dla otoczenia.
Nie potrafi przyjmować krytyki ze strony innych ludzi. W konfrontacji wycofuje się. Nie umie postawić granic.
Cierpi na gwałtowne zmiany nastroju od skrajnej bierności do wybuchów gniewu; nagłe wybuchy płaczu, śmiechu nie są w jej przypadku rzadkością. Odczuwa lęk, niepokój, wstyd, złość naprzemiennie z apatią i zmęczeniem.
Przeżywa silne poczucia lęku i zagrożenia. Od sprawcy oczekuje jedynie kary, ponieważ wie, że jest pełna wad, a wszystko co robi jest niewłaściwe. Przeżywanie silnego poczucia winy kieruje złość i agresywność w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Gnębi ją poczucie winy, czasem popada w uzależnienia, nierzadko dopada ją depresja. Złość i gniew kieruje najczęściej w stronę własnej osoby, to z kolei powoduje, że sprawca może czuć się bezkarnie.
Ofiara przemocy psychicznej pozwala na degradację własnego obrazu. Skutkiem czego uważa, że jest głupia i mało zdolna. Czuje się bezradna. Łatwo ulega sugestiom i manipulacjom.
Procesy „prania mózgu” powodują całkowite podporządkowanie, utratę poczucia własnej wartości oraz bezkrytyczne przyjmowanie rzeczywistości, wykreowanej przez sprawcę.
Jeśli rozpoznajesz w tym opisie siebie – działaj. Nie czekaj aż świat się zmieni. Świat się nie zmieni. Twój partner nie zna innych sposobów odreagowania frustracji, złości, wszystkich niewygodnych emocji. Nie chce się zmienić, jest mu dobrze w układzie, który sobie stworzył. Ty, zrezygnowałaś z siebie. Cała twoja uwaga skupiona jest na nim. Swoją radość uzależniasz od jego zadowolenia. Swoje szczęście od jego uzdrowienia. Bardziej wierzysz w niego niż w siebie. Czy byłabyś w stanie dla odmiany zaufać sobie i swoim odczuciom? Czy jest za późno, aby odnaleźć siebie taką jaka jesteś: silna, niezależna, odważna, miłująca spokój i czuła? Przez chwilę pomyśl, co by było, gdybyś dała sobie szansę na lepsze jutro. Z resztą – po co czekać do jutra J
Wiecie co jest najgorsze? Żyjąc z tyranem, z cichym tyranem, kobieta traci zaufanie do siebie samej, przestaje wierzyć własnym odczuciom, czuje się winna, wydaje jej się, że to wszystko przez nią, że za słabo sie stara. Traci własną godność i poczucie własnej wartości. A on ją depcze każdego dnia, małymi kroczkami, sprawia, że już nic jej nie cieszy, że czuje się w potrzasku, bezwartościowa… A prawda jest tak oczywista – jeśli Ci z kimś źle, jeśli ciągle płaczesz, boisz się, czujesz się nieszczęśliwa… uciekaj. Im szybciej tym lepiej.

Beata Markowska
Ten artykuł „jak ulał” pasuje do sytuacji kobiety poznanej 6 lat temu przez internet (obecnie 44-letniej). 90% zachowań jej męża, świadczących o przemocy w rodzinie zostało dowiedzionych przed sądem i po trwającym 5 lat przewodem sądowym skutkowało prawomocnym wyrokiem skazującym sprawcę. I co z tego?
Taka kobieta NIGDY nie zgłosi przemocy (art. 207 kk) nie mając z zewnątrz wsparcia, dającego poczucie bezpieczeństwa osobistego. Polski system prawnej pomocy ofiarom przemocy jest fikcją (Policja, Niebieska Karta, Niebieska Linia, OIK itd. żądają od „ofiar” aktywności prawnej, która ze względu na ich stan psychiczny nie jest możliwa) i nie zapewnia faktycznej ich ochrony.
Kobieta, o której mowa musiała UCIEKAĆ od rodziny w zagrożeniu zdrowia i życia. Zgłosiła przemoc i przez 5 lat przechodziła gehennę. Wygrała (skazanie męża)… a jednocześnie pozostała bez środków do życia, mąż wyrejestrował ją z Rodzinnego Ubezpieczenie Zdrowotnego i wymeldował ze wspólnego mieszkania (decyzja Wojewody w odpowiedzi na odwołanie)… wszystko zgodnie z polskim prawem…
Obecnie owa kobieta jest oskarżona o nielegalne wykorzystanie programów komputerowych (wytok: rok więzienia i 1000 zł opłat, przy dochodach 450 zł/mc), jej syn (23 lata) żąda alimentów od matki, a jej mąż wniósł pozew o rozwód…. (a jest wyłącznie winny rozpadu związku – w przekonaniu tej kobiety)
BO TO JEST WŁAŚNIE POLSKA!! HURRRRAAAAAAAAAAA!!
A ja znam mężczyznę który żył z żoną, dokładnie do niej pasuje ten opis! Szkoda, że się nie mówi o kobietach znęcających nad własnym mężem! 🙁
Jeśli masz jakieś dane na temat nękania mężczyzn przez kobiety daj znać. temat jest rzeczywiście rzadki, a muszę przyznać, że moja była partnerka pasuje w wielu punktach do tego opisu. Uwierzcie mi, kobiety potrafią nękać równie skutecznie jak mężczyźni, pod warunkiem, że mężczyzna jest słabszy psychicznie lub młodszy.
Oj, obawiam się że znęcanie psychiczne przez kobiety nie jest wcale takie rzadkie. Sam go doświadczam i znam inne przypadki. Podejrzewam, że mężczyźni wstydzą się po prostu przyznać, że są molestowani, dlatego tematu nie ma.
tak , mam dane byla zona z córką sytuacja toczy się przez 12 lat , sprawa juz byla w prokuraturze
ale skoro już widzicie ten problem od własnej perspektywy to weźcie do serca wyniki sondażu, który mówi o czterokrotnie wyższym narażeniu kobiet na przemoc (w tym seksualną, w tym w miejscu pracy) i porównajcie do swoich wielce obraźliwych komentarzy (przy ich nagminnym przeinaczaniu)
Witam, ja znam taką kobietę, to moja żona dokładnie pasuje do opisu. próbowałem ją namówić na rozmowę z psychologiem, nie skorzystała ja tak po dwóch rozmowach,
powiedział mi: na pana obraża krzywdzi a pan ją za to przeprasza, to po co ma się zmienić onej jest tak wygodnie” więc w 100procentach trafione. swoje dochody ma na osobnym koncie mnie obarczyła wszystkimi opłatami.
Teraz po spotkaniach z psychologiem uświadomiłem się, że tak jest naprawdę, więc przestałem przepraszać zabrałem się za remont mieszkania, którego mi kategorycznie zabroniła wykonywać samemu, a to mnie uspokaja, i nic nie kosztuje, przy tym nic nie pomaga a wręcz przeszkadza wrzeszczy, że brudno. Część już skończyłem, jeden etap i posprzątałem na glanc. Kiedy sprzątałem znalazłem brudnopis z napisanym pozwem rozwodowym przejąłem się tym teraz pytanie: czy to kolejne straszenie, czy czysty egzemplarz już złożyła w sądzie, było to tak zostawione żebym na to mimo woli wpadł i znowu ją przepraszał, a tu zdziwienie,… nie przeprosiłem tym razem, bo niby za co, że wyremontowałem mieszkanie, i to, że grozi kupnem mieszkania dla siebie, notabene za nasze pieniądze bo jej ukrywane dochody są wspólne jak się nie mylę?
Po czasie dociera do mnie świadomość po co?
Do autorki nie wszystkie kobiety są takie święte, na pewno jest w tym dużo mojej winy (no nie,.. znowu przepraszam 😉 ) za często ulegałem dałem jej pozwolenie na to co zrobiła ze mną mam nadzieję, że nie ma za późno bo mimo wszystko bardzo ją kocham. Jak się dalszy nasz los potocz tego się dowiem niebawem bo sprawa toczy się obecnie, na bieżąco. Szukam jeszcze poradni rodzinnych itp. będę próbował ją nakłonić na terapię. A jak się nie da no to szkoda.
Pozdrawiam Rysiek.
Witam, przeczytałam to co Pan opisał i bardzo mi zależy na kontakcie z Panem, ponieważ przygotowuje materiał na taki temat. Bardzo bym prosiła, żeby Pan przesłał mi swój numer na maila p.adas@tvn.pl. Ja oddzwonię i opowiem o szczegółach. Czekam na odpowiedź. Patrycja
Witaj. Ja dwa miesiące temu odważyłam się zakończyć związek z moim męzem tyranem psychicznym, który gnębił mnie przez 11 lat. Niestety trwało to tyle lat bo cały czas się łudziłam, że jakoś to będzię, że coś się zmieni na lepsze, itp. Oczywiście z perspektywy czasu nic się nie zmianiało a wręcz przeciwnie było coraz gorzej. Obecnie zaczynam nowe życie jeśli miałbyś ochtę odpisać to zapraszam na maila, możliwe, że ludzie skrzywdzeni w taki właśnie sposób później potrafią lepiej zrozumieć istotę takich oto zdarzeń.
Bardzo prosze o kontakt, jestem w takim zwiazku w jakim była Pani, chciałabym sie Pani poradzic. Mój meil zlotekolczyki@o2.pl
Witam,
Ja mam trochę inną sytuację – chociaż wciąż chodzi o przemoc ze stron kobiety. Chodzi o byłą żonę mojego narzeczonego. Nastawianie dziecka przeciwko ojcu, utrudnianie kontaktu, złośliwe umawianie się na odbiór dziecka i trzymanie go na upale przez kilka godzin, niemożliwość ustalenia wakacji odpowiednio wcześniej żeby dało się zarezerwować miejsce, porównywanie z innymi ojcami z komentarzem, że nawet takie patałachy są lepszymi ojcami. Ale to nie wszystko. Ta kobieta zdobyła mój numer telefonu, dzwoni do mnie i wysyła smsy z groźbą, że naśle na mnie policję, bo utrudniam jej kontakt z dzieckiem kiedy jest u nas. Do tego wymyśla niestworzone historie o tym jak to maltretuję – ja – jej dziecko, że ojciec się nim nie zajmuje tylko zostawia pod moją opieką, że mój narzeczony jest ze mną tylko dlatego, że mam pieniądze (swoją drogą ciekawa jestem skąd ma te informacje), bo w innym wypadku już by ze mną nie był. Żyjemy pod ciągłą presją jej wybuchów. Nie możemy nic zaplanować bo nigdy nie wiadomo co naopowiada dziecku – jest małe, 5 lat i słucha co matka mówi bo boi się kary za nieposłuszeństwo. Każda choroba dziecka jest naszą winą – nawet jeśli choruje 2 tygodnie po wizycie u nas, bo choroby tak długo się rozwijają. Mój narzeczony pomimo tego, że ma wyrok sądu z zagwarantowaną informacją, nie wiem do jakiego przedszkola chodzi dziecko, nie wie gdzie do lekarza. Dwa lata temu wyciągnął ksero książeczki zdrowia z przychodni rejonowej bo matka wymyślała, że dziecko ciągle choruje przez nas i dlatego nie może do nas jeździć – co okazało się nieprawdą. Efekt był taki, że matka najpierw zakazała w przychodni pisemnie prawa do udzielania informacji o stanie zdrowia dziecka – ojcu, a teraz przeniosła dziecko do innej przychodni ale nie wiadomo do jakiej. Sytuacja jest idiotyczna i bez rozwiązania. Jesteśmy normalnymi ludźmi, ja mam dwoje dzieci, dla których mój narzeczony jest jak ojciec, widzę jak się nimi opiekuje, jaki ma z nimi kontakt. Nie wyobrażam sobie takiego napięcia przez kolejne 10 lat. Jak mówię o jego byłej żonie, zaczynają mi się trząść ręce, serce mi wali, robi mi się strasznie zimno, mam dreszcze. Te objawy po prostu same przychodzą jak opowiadam o tym jak zatruwa nasze życie.
Większość punktów się zgadza… Najlepsze jest to że czytając to wszystko zastanawiam się czy ja też nie jestem przemocowcem…
U mnie zaczęło się powoli, małymi kroczkami. Najpierw fochy, niewinne sceny zazdrości, próby kontroli. Kiedy wyczuła że naprawdę mi na niej zależy, że ją kocham sceny zazdrości i kontrola nabrały na sile. Było to sprawdzanie telefonu, dzwonienie po kilkanaście razy w trakcie gdy byłem w pracy. „Z kim dziś pracujesz?”, „Dlaczego wracałeś 15 min. dłużej?” ale to nic. Najgorsze było budzenie w nocy, płacz, oskarżanie o zdradę i poważanie uczuć. Nic nie pomagały zapewnienia o miłości i wierności. Musiałem przepraszać i czuć się winny złego zachownia… i tak też robiłem. Zrezygnowałem niemal ze wszystkich znajomych, bałem się z nią gdziekolwiek wyjść ponieważ nie wiedziałem co w danej chwili sprawi że wieczorem znowu będzie awantura. I dalej przepraszałem i dziękowałem że Bogu że w ogóle ktoś chce ze mną być. Poczucie winy że ją krzywdzę prawie mnie nie opuszczało. Gdy dostała zapaści nerwicowej, usłyszałem że to moja wina… uwierzyłem, nie mogłem sobie wybaczyć. Postanowiłem poprosić ją o rękę, „udowodnię jej że ją kocham”, wierzyłem że to powinno wszystko zmienić. Ale niestety było jak było, w sumie to przyzwyczaiłem się do takiego stanu rzeczy, czułem się nawet szczęśliwy… Kiedy urodził się nasz syn kochałem ją jeszcze bardziej, byłem prze szczęśliwy, miałem w sobie spokój, którego tak mi wcześniej brakowało. Nie mogła tego znieść… prowokowała różnymi sposobami, aż w końcu jej się udało… tama pękła. Gdy wychodziłem do pracy już po dwóch godzinach żądała mojego powrotu, ponieważ było jej ciężko samej z dzieckiem, nie wolno mi było już nigdzie wyjść ponieważ było jej ciężko z dzieckiem, nie wolno mi było odwiedzać rodziny ani samemu ani z dzieckiem, gdyż dowiedziałem się że są patologiczni (wszyscy). Stawiałem opór, kłóciłem się, ale wtedy było jeszcze gorzej. Po pół roku na urlopie macierzyńskim twierdziła że ja się rozwijam w pracy a ona gnije z dzieckiem. W tym czasie studiowała… Był to okres gdy założyłem działalność gospodarczą… Z pieniędzmi nie było lekko. Opłaty za mieszkanie i kredyt oscylowały w okolicach 3 tys. do tego jej szkoła, szczepienia dziecka, po prostu życie. A ja pracowałem po 5-6 godzin dziennie żeby pomagać żonie w domu. Efekty przyszły szybko w postaci pierwszych długów. Nie mogła szukać pracy gdy mały był w domu więc, zapisaliśmy go do prywatnego żłobka, 1,2 tys miesięcznie nasz dług wzrastał dodatkowo. W końcu po pięciu miesiącach zaproponowałem żebyśmy pracowali razem, wspólna firma będzie super… (przed ślubem też załatwiłem jej pracę u siebie w firmie i tak do ciąży). W tej chwili od ponad roku jestem bez pracy a to na co pracowałem 9 lat jest w rękach mojej żony. Jestem bez pracy oficjalnie gdyż pracuję dla żony bez żadnych świadczeń. Nie wolno mi wysłać e-maila ze swojej skrzynki do klienta, w tej chwili przestała opłacać mój telefon więc nawet nikt się do mnie nie może dodzwonić. Nadmienię że „wszystkie długi były i są wyłącznie moją winą, ona musiała ratować życie swoje i dziecka”.
Jestem bity, poniżany, każdy inny facet jest lepszy niż ja, każda moja próba walki z nią, stawiania się kończy się tym że idzie do łazienki i wrzeszczy żebym się nad nią nie znęcał. Gdy ostatni raz chciała mnie skopać, walnęła w szafkę i stłukła nogę… Zadzwoniła do matki i na policję że ją pobiłem. Przyjechali panowie policjanci porozmawiali z nią, bez mojej obecności. A następnie spytali „co się dzieje ponieważ żona twierdzi że kradnie jej Pan klientów”… Kosmos, starli się być obiektywni ale widać było że nie przekonała ich historyjka mojej żonki.
To tylko wycinek całości, powiecie dlaczego nie odszedłem?
I że sam sobie jestem winien!… I macie rację ale nie mogę zostawić syna z tą kobietą, jest dobrą matką ale okropnym i okrutnym człowiekiem nie chcę żeby kiedyś stał się taki jak ona. On teraz cierpi rozerwany pomiędzy matkę i ojca, wie że gdy mama jest w domu to z Tatą się wolno bawić, bo mam krzyczy. Gdy odejdę zrobi wszystko żebym nie miał z nim kontaktu, już teraz opowiada mu nie stworzone rzeczy na mój temat, „tata cię nie kocha, bawi się z Tobą żeby zrobić Mamie na złość”, „tata to świnia”, Tata to menda” itd itp. A o opiece nad dzieckiem samodzielnie mogę zapomnieć, nie w kraju gdzie najgorsza matka jest lepsza od każdego ojca.
Nie każda kobieta jest idealna święta
masz rację
ja żyłam w takim związku 14 i łatwo mi po odejściu nie jest mąż dalej mnie „”kocha””
Na wizytach u psycholog dotarło do mnie że taka przemoc była u mnie w domu
dotarło zaraz wypierałam to z siebie że nie było
to jest okropne uczucie kiedy wiesz a uciekasz od tej wiedzy
kiedyś uważałam że takie kobiety które dają sobą poniewierać są „głupie
i co sama jestem tą „głupią
nikt mi nie pomógł znajomi się odcieli sąsiedzi mnie potępiają
” miała dom męża a teraz się tuła po wynajmach
tak tuła się nie raz chciałam wrócić bo miałam dość tułania ale syn mi nie pozwolił dla jego dobra odeszłam –pomagają c tym samym sobie
pani psycholog odpowiedziała mi na pytanie że oprawcy nigdy na stałe się nie zmieniają
ana chwilę tak ale nie na stałe
a my uciśnieni przez nich ( bez względu na płeć) powinniśmy się wspierać
a nie drążyć jaka płeć
artykił jest dla nas żeby nam pomóc
Miałem dokładnie tak w domu jak pisze Szymon. 16 lat.
Jestem w trakcie rozwodu. Nie wytrzymałem, kiedy zabrała córkę
i zażdała przepisania całego majątku… Wtedy mogła ew. wrócić do domu…
Sprawę oddałem do sądu. Wziąłem adwokata.
Okazało się, że żona ma chorobę hashimoto, brak tarczycy i…
…depresję chorobową… tak od lat
Nigdy nie przyznawała się do swojej nadmiernej złości, czasem apatii, lęków…
Dopiero jak wystąpiłem o przyznanie wyłącznej nad dzieckiem – sąd zgodził się na badanie psychologiczne… i wyszło:(
bum:(
Proszę o pomoc już nie daję sobie rad
napisz do mnie na maila niejestesam@vp.pl
Ja mam informacje na ten temat. Jestem własnie w takiej sytuacji. Za tydzien mam przesłuchanie bo złozyłem powiadomienie z art. 207 na swoją byłą partnerkę
Oj,wiele mogłbym Wam opowiedzieć. W domu mam istną terorystke. Moje życie wali się już w gruzy,cierpią dwie nieletnie córki a ja niewiele mogę zrobić. Chodziłem już wszędzie ale… szkoda mówic. Naprawde chciałbym to kiedys komuś opowiedzieć. Mysle że i tak by nie uwieżył. Pozdrawiam
hentnie porozmawiam na temat twego artykułu o zdradzie toksycznyh sytułaciah w zwionskah 660370685 Grzegorz ja tesz swoie pszeszłem ale takie życie albo ty albo ciebie
Napoisz do mnie niejestesam@vp.pl
Jak tak będziesz wierzył ze nikt nie uwierzy będziesz ciągle w tym tkwił włącz nagranie na tel i nagraj ja jak robi awantury raz drugi i idż z tym dalej walcz o córki.trzymam kciuki bądz dzielny!
Moja żona zaplanowała wraz ze swą rodzinką małżeństwo ze mną z nadzieją szybkiego naturalnego mego odejścia. Jestem bardzo chory, ale żyję. To się nie podoba żonie, więc postanawia mnie porzucić i oskarżyć o znęcanie psychiczne. Żąda rozwodu, odszkodowania, alimentów i powiedziała, że mnie puści w skarpetkach. Nie ma żadnego świadka o znęcanie się psychiczne.Rzecz w tym, że odchodząc powiedziała mi, że woli wychowywać wnuczki swej córki nisz opiekować się chorym starcem. Teraz jestem samotny, bezradny, z wielkim zagrożeniem życia /bez obecności drugiej osoby 24h/. Żona procesuje się i to już trwa 1,5 roku.
Nie wiedziałem, że biorę sobie za małżonkę wyrachowaną sadystkę.
chyba ja podlegam takiej przemocy psuchicznej ze strony żony. mam na cale szczescie wizyte u pscyhologa w przyszlym tygdniu. zobaczymy co z tego wyjdzie
Z moją żoną mam problem tego typu, iż przez długi czas nie okazywała tego że jest flirciarą, do momentu kiedy dla zabawy zaczęliśmy przeglądać swoje telefony. Okazało się że kokietuje do swoich kolegów z uczelni, na co zwróciłem jej uwagę. Od tego momentu miałem przydomek chorobliwie zazdrosnego męża. Żona zaczęła ukrywać się z rozmowami przez telefon, wyakasowywać smsy, doszło do tego że zaczęła unikać kontaktów intymnych. Te wszystkie zachowania doprowadzały mnie do złości, pojawiały się kłótnie, zacząłem przeszukiwać telefon żony i jej notatki aby zrozumieć co się dzieje. Żona zaczęła mnie i moją rodzinę smarować wśród znajomych i swojej rodziny i ustawiać przeciwko mnie jaki to ja jestem niedobry, że ją biję, prześladuję, targam itp. Oczywiście wszystko było nieprawdą i wyłącznie pretekstem aby się mnie pozbyć. Okazało się że żona nieźle romansowała lub flirtowała z pewnym panem. Wyszukała się pretekstów aby mnie oczerniać co robi po dziś dzień kiedy już ze mną nie mieszka, żali się jaka to ona zawsze była pokrzywdzona a ja byłem najgorszym mężem na świecie. Wspomnę że w związku tylko ja pracowałem na rodzinę i nie miałem za to okazywanej żadnej wdzięczności- żadnej. Teraz muszę spotykać się z własnycym dzieckiem jak skazaniec w więzieniu czego najbardziej nie mogę przeboleć
Czytam i nie wierzę! Skąd przeświadczenie, że to tak rzadki przypadek? Ze kobiety to zawsze ofiary? Mam stwierdzone IQ od 111 do 126 w sześciu badanych kategoriach .. a jestem szmatą, wycieraczką kobiety, która zapewne na osobowość z pogranicza (borderline).Mam naprawdę cholernie mocny charakter, który właśnie był głównym powodem, że udało się jej doprowadzić mnie do takiego stanu. Uzyskała efekt długotrwałym obwinianiem mnie za wszystko, agresją, wyzwiskami, wyrzucaniem z domu i grożeniem że to koniec jak wyjadę. Potrafiłem więcej wytrzymać, i łatwiej tłumaczyć jej zachowanie, znosić to co się dzieje. Awantury, przemoc słowna zawsze były przez nią urządzane przy dzieciach. Im mniej rozumiałem, tym bardziej się starałem i znosiłem.. bo przecież nie jestem święty a ona miała takie trudne dzieciństwo. Walczyłem o rodzinę (dwoje dzieci). Dziś moje życie polega na ciągłych wizytach na poczcie, prokuraturze, na policji. Policjantka nie chciała założyć jej niebieskiej karty, nie wierzyła w przemoc z jej strony. Szkoda tylko, że wyzwiska były na porządku dziennym przy dzieciach, a szarpanie mnie na oczach córki niestety musiało odcisnąć piętno. Nigdy nie było żadnych interwencji policji przed złożeniem przez nią pozwu, a dziś otoczenie uznaje mnie za bandytę „BO TAK USŁYSZELI OD NIEJ” Takie strony jak ta tylko utrwalają pogląd że facet to przestępca a kobieta to ofiara. Proponuję zapoznać się ze statystykami. Borderline ujawnia się 3-4 razy częściej u kobiet. Kilka dni temu znalazłem http://koniectoksycznych.blogspot.com To jakby opis moich kilku ostatnich lat życia. .. W jednym z artykułów jest napisane jak się zabezpieczyć przed taką osobą zanim będzie rozwód.. JAKA SZKODA, ŻE PRZECZYTAŁEM TO KIEDY BYŁEM JUŻ W TRAKCIE!!! I jeszcze jedno.. Kiedy uznałem, że co jest nie tak z jej psychiką i robiłem co w mojej mocy żeby jej pomóc .. to usłyszałem, że to gaslighting, a teraz mam problemy, że wmawiałem jej chorobę psychiczną. To może mi ktoś powie, gdzie jest granica pomiędzy staraniem aby pomóc kochanej osobie a wmawianiem choroby!?
Mój brat przeżył horror z żona, która go maltretowała psychicznie i fizycznie. NAwet po rozwodzie ma nad nim jakaś władzę, brat nie potrafi wyrzucić jej numeru telefonu z komórki. Cała rodzina cierpi jak widzi co ona mu robi, a na co on się tyle lat zgadza! Koszmar!
żonaty jestem 30 lat od 15 lat kiedy żona poszła do pracy zaczeło się ciągłe wyjazdy zabawy stała się feministką ciągłe kłutnie zmienili ją ludzie z pracy mobbing spływy kajakowe zabawy zła atmosfera w pracy przynosiła to do domu wzywała policję zbyle powodu instrukcje koleżanek zazdrościły jej większość to rozwódki
…mąż przegrany, jednocześnie ofiara kobiet !
Żona, straszyła mnie rozwodem. Cicho sedziałem, nie odzywając się do niej, bo świadomie wiem, że nie ma na mnie haka ! Do rozwodu, nie doszło. Teraz, odwróciła rolę, próbując, sprowokować mnie, ciągłym wyzywaniem, w stylu spierda…., aby doprowadzić mnie psychicznie, bym w sobie wyzwolił agresję i uderzył ,,to gów…”. Dalej siedzę, cicho, bo gdybym uderzył to wywieźli by mnie za kratki.
Nie mam pieniędzy na rozwód i podział majątku polegającego, na sprzedaży mieszkania wyodrębnionego, Bo a ni żona, a ni ja nie jesteśmy w stanie, wzajemnie spłacić sobie połowy wartości mieszkania. Co zrobić, aby sprzedać to mieszkanie? Mam prawo ułożyć sobie na nowo życie, bo mam gdzie mieszkać. Czy Sąd może mnie wyeksmitować ! Nie chcę dalej żyć z toksyczną kobietą!
A ja napiszę tak .
Na pewno w rodzinach jest tak,że w jednej rodzinie jest winna kobieta a w innej mąż .Ważne jest jak sobie w tym pomóc gdzie się zgłosić,o pomoc o alimenty z jednej lub drugiej strony dla dzieci gdzie zamieszkać na samym początku(Na DWORCU? oczywiście z dzieckiem).Nadmienię oczywiście ,że mąż to trzeźwiejący alkoholik despota(prawdopodobnie alkohol zniszczył mózg i już nic z tego nie będzie) ja nie mogę nic w domu wyremontować poprawić kupić np.pralki firanek,lodówki itp.Nie wspomnę o wyzwiskach różnego kalibru pewno też w jakimś stopniu jestem winna,ale to pikuś do całokształtu .Teraz córka bardzo mnie prosi o to żebyśmy żyły spokojnie bez terroru.Więc jak rozejść się jeżeli sytuacja jest nie do wytrzymania po np.17 lub więcej latach Czy w Polsce jest to możliwe . A może w Polsce jest tak ,że Mąż musi zabić zonę lub odwrotnie
Dokładni to żona potrafibyc toksyczna i co ma zrobić niby silniejszy mąż
Przeżyłam to. Ucieczka z domu, brak środków do życia. Znikąd pomocy. Gdyby nie rodzice wylądowałabym na ulicy z dzieckiem. Nawet rodzinnego nie mogę do tej pory otrzymać po Pan nadal go pobiera za granicą. Wiem co to paniczny strach, depresja.. ale nadal walczę o lepsze jutro.
pozdr.
Boże dziewczyno dobrze ,że uciekłaś i mam nadzieję ,ze dasz rade.Ja po 34 latach znęcania bił ,kopał,wyzywał od najgorszych,telefon przegladał,torebkę ,całkowita kontrola.Przez lata udręk ,przed długie lata skończyło się depresją i potem juz miał hak na mnie.Sytuacja bez wyjścia ,bo kto uwierzy wariatce.W tamtym roku zaczełam chodzic do psychologa ,ale niestety pzrerwałam wizyty .W tym roku już mnie zniszczył.Po wizytach u psychologa stwierdziłam,żedość ,dość dość/tak było w tamtym roku/wiedziałam juz ,że za płacz nie wolno bić,za zupę nie tą ,też nie wolno bić,Nie wolno wyzywać!!!poniżać i kopać.A najgorsze jest to ,że we wrześniu znów zaczał knuć wychodził na całe dnie a niby było wszystko ok.Potem wyzwiska szmata,ku,,śmieć.I wiecie co najgorsze ja zaczełam robić drobne złośliwości.Boże widzicie do czego to prowadzi.Wiedzialam,że wszystko co robi było złe a ja w tym tkwiłam.Drobne złośliwości mu robiłam.Boze do czego doszło.Gdzie mnie sprowadził.?Dno!!!
Witam
Też jestem w takim toksycznym związku.Jesteśmy ze sobą kilka lat lecz nie małżeństwem, jestem kobietą rozwalorach emocjonalnie na cząstki pierwsze.Sama juz nie wiem co robić gdzie pójść? , jak sobie poradzę? Przecież jestem osobą od niego uzależnionafinansowo
Witam
Też jestem w takim toksycznym związku.Jesteśmy ze sobą kilka lat lecz nie małżeństwem, jestem kobietą rozwalorach emocjonalnie na cząstki pierwsze.Sama juz nie wiem co robić gdzie pójść? , jak sobie poradzę? Przecież jestem osobą od niego uzależnionafinansowo
Bezradna,bezsilna z myślami że nie to nie moje życie tak nie może wyglądać. Mamy dzieci przecież. Najbardziej bałabym się odzieci. Wiem jak zareaguje ? Czy mi ich nie odbierze . Dość mam już takiego życia. Bicia , poniżenia wyzwisk ty szmat o kurwo zniszczeń cie zostaniesz z niczym . Do robienia huja się nadajesz . Boje się jak to by wyglądało bez niego . Powoli zaczynam być w rakiem człowieka.
Właśnie składam zawiadomienie do prokuratury z art. 207 kk przeciwko mojej byłej partnerce. Po tym jak chciałem odejść ponad rok temu i zapomnieć o niej (zdrada i inne) postanowiła się mścić na wszelkie możliwe sposoby. Nawet po tym jak się wyprowadziłem do innego mieszkania nie dała mi spokoju. Dzisiaj jestem wrakiem psychicznym. Do autorki artykułu: taka stronniczość (biedne kobiety) świadczy tylko o jednym, prawda? A wracając do tematu, nie boję się już tego tyrana, zostanie ukarana.
Wlasnie.Gdy to zona robi tak mezowi.Gdy go poniza i wysmiewa przed rodzina i znajomymi.I gdy on w tym tkwi,bo juz nie wie co jest normalne.”Nie chce mi sie wiecej klocic i walczyc z nia.Poddaje sie”.A ona na zewnatrz aniol dobroci, gotowa pomagac obcym.I niszczy osoby,ktore dla niego sa bardzo wazne.Im bardziej on kocha synka,tym bardziej to dziecko jest niszczone,wysmiewane,karane za nic.Taka historie slyszalam od znajomej.Niszczyc czlowieka, przez niszczenie jego uczuc,zabrac to na czym mu najbardziej zalezy i smiac sie.Karac,karac,karac i manipulowac.Dlaczego?
Witaj,
Ja mam tak z już byłym mężem. Muszę Cię zasmucić ale żeby cokolwiek w Polsce z tym zrobić trzeba mieć dużo szczęścia. Na jedyną pomoc jaką możesz liczyć to psycholog. Jeśli myślisz o policji to jesteś w błędzie. Niestety Polska to taki kraj, w którym można się bezkarnie znęcać nad innymi osobami. Założyć „Niebieską Kartę” – graniczy z cudem. Jedyne co możesz robić to zbierać materiały i jeśli Ci się uda założyć sprawę jeśli masz świadków na groźby karalne. Znęcanie psychiczne jest trudno udowodnić. Policja takie sprawy ma w nosie. Kiedyś zgłosiłam pobicie córki przez ojca – prokuratura stwierdziła małą szkodliwość czynu. Tak jak by pobił psa poszedł by siedzieć miał grzywnę a że to dziecko to mała szkodliwość czynu dla prokuratury. Jedyne co możesz robić to zbierać materiał dowodowy i zobaczyć jak go wykorzystać.
to prawda! Bardzo bym chciała, żeby pisano i rozgłaszano fakt, że mężczyźni też są torturowani psychicznie i fizycznie przez kobiety! Mój brat przez to przeszedł, a wraz z nim ucierpiała cała nasza rodzina. Chciałabym przeczytać artykuł na temat pomocy mężczyznom! Bardzo, bardzo proszę Solaris o napisanie takiego artykułu, jak pomóc tym mężczyznom, jak pomoc sobie kiedy jest się świadkiem terroru psychicznego brata?.
witam …. mam 27 lat dwuletnią córunie i męża alkoholika ma tylko 30 lat niestety pasuje do niego każdy podpunkt i coś jeszcze jego rodzice od pewnego czasu gnębią mnie wyzywają oskarżają zamykają i straszą nagadującna mnie mojemu dziecku próbuje rozmawiać z nimi jednak każa póba kończy się kłótnia i wyzwiskami jestem zagubiona nie wiem co robić boję się każdego dnia czas się wlecze nie miłosiernie… pomocy…
uciekaj, zabierz córkę i w nogi, tylko ona się liczy, a pieniądze nie są najważniejsze. ja bym tak zrobił ale ja jestem facetem, gdy to ja ucieknę z dzieckiem powiedzą że je porwałem. Uciekaj bo lepiej na pewno nie będzie, nie wierz w to.
Uciekac ale dokad? Moj zwiazek trwa 7 lat. Wielokrotnie sie rizchodzilismy. Z jego powodu.do tej pory mnie poniza. Mowi ze jestem nikim ze nigdy mu nie zalezalo,wyzywa od najgorszych grozi przy dziecich ze mnie uderzy. Mam 5 letniego syna i 4 letnia corke. Najgorsze ze na to wszystko patrza. Nie chce z nim zyc ale nie wiem jak to zrobic. Policja Wielokrotnie iterweniowala u nas w domu. Jest mi wstyd znowu isc z moja sprawa. Bo mimo klotni ja ludzilam sie ze on sie zmieni i przyjmowalam go spowrotem. A teraz nie wiem jak sie go pozbyc. Zamkne drzwi wyzuce z domu to bd kopal i jest w stanie wywazyc. Nie dociera do niego ze dla dobra dzieci najlepsze jest rozstanie. Mieszkanie wynajete jest na mnie ale twierdzi ze ja mam sie wyniesc.nie mam wsparcia od nikogo. On traktuje mnie jak smiecia a ja nie wiem jak mam sie uwolnic od niego i normalnie zyc. Wstyd mi ze tak w kolko z nim to ciagne.
Tkwie 8 lat w piekle i nie potrafie dojrzec do tej decyzji. To sa tylko slowa ale rania gorzej niż ciosy
Jak,że ja to rozumiem. Niby nic, ale ciągłe uwagi i obraźliwe komentarze prze dwadzieścia parę lat wykończą, najsilniejszych.
Witam czytam te wpisy i beczę bo sama mam taka historię ,a nie mam siły i nikogo kto by mną potrząsną ,ten terror wyczerpał mi wszystkie siły do życia ,myślałam nawet żeby skończyć ze sobą,naruszył mój czuły punkt,nastawił dzieci przeciwko mnie (pieniążki)dało mu to wielką satysfakcję ,a wychowywałam je w małżeństwie sama (pan i władca)BEZSILNA”: może ktoś chciałby ze mną pogadać ,zmotywować?? 518 920 010
Jestem w podobnej sytuacji ..napisz do mnie mag.g@onet.eu
nie jesteście same :((((((
Basiu pomocy czy ty juz wolna ??
Przezylam dokładnie to samo I stwierdzam ze sądy to instytucja patologiczna przekupna I interpretująca wg obranego kolesiowego trendu a nie we dlug logiki I faktòw to jeden wielki syf tym bardziej że sędzia wie też ludzie I liczą się kliki I znajomości.ja nie mialam pieniędzy I chciala zrobić ze mnie wariatkę przy pomocy prawnika z urzędu I pani bieglej psycholog. w małej pipidòwie to możliwe a sąd okręgowy „dla mego dobra”podtrzymał wyrok umarzający dla bylego-bym nie przevhodzila przez traumę☺.wtedy zmanipulował syna ktòry podal mnie o alimenty a mam niestałą prace natomiast byly ma bardzo dobrą oraz wysokie pobory.Ja mam do spłaty dla niego kupę kasy. .I chore go syna I małą còreczką oraz alimenty dla studenta ktory kocha od dwòch lat bandytę ojca za kasę a ma przy tym tak sprany mòzg. ..Boże można książkę pisać. .
Witam.
Jestem także ofiarą przemocy psychicznej… wszystko wręcz co w artykule zostało napisane dotyczyło postępowania mojego byłego partnera w stosunku do mnie…Po pół roku związku jestem wrakiem kobiety z prawie 30 tyś. zł kredytu, bez pracy, w ciąży. Byłam poniewierana,pluł na mnie, włączał obleśne filmy erotyczne, nie pracował, rozliczał moją wypłatę, szantażował, mój 8-letni syn z pierwszego związku stał się przeszkodą, wmawiał nam kłamstwo, mi zdrady, obwiniał za wszystko, bił i szarpał. Miałam kradzione karty tel.,wybierane nocą pieniądze z bankomatu,alimenty syna musiałam oddać dla niego by on sam zapłacić mógł alimenty dla swojej córki!!!! musiałam usunąć wszelkie konta internetowe i zerwać kontakty nawet z najbliższą rodziną. Jego rodzina, znajomi zostali odpowiednio nastawieni przeciwko nam. Kryją jego oszustwa i kradzieże, wmawiają mi, że wszystko wymyśliłam, że mi się wydaje, że to ja to wszystko robiłam. Doszło do tego, że miałam 8 zł na zakup mortodeli w biedronce, chleba i mleka. Przed nim- zero długów, 4 tyś. oszczędności, stałą pracę budżetową, mieszkanie ponad 60 m2 za jedyne 560 zł już ze wszystkimi opłatami i spokojne, ułożone życie w którym stać mnie było na wszystko.. Zachciało się po 4 latach samotności poznać kogoś- DIABŁA!!!!..Teraz… mam problem z odzyskaniem nawet mebli, ubrań, dziecka zabawek. Stwierdził, że sam sprawiedliwie podzieli..Policja na razie nic zrobić nie może… Trafiłam na potwora.. Rodzice pomagają mi się podnieść, nie jest łatwo, ale mam spokój, mój synek jest szczęśliwszy… czeka mnie jednak ciężka walka z zawziętym, wrednym, mściwym i perfidnym człowiekiem..
Cameron mam tak samo. Zrujnował mi zdrowie, życie prywatne i zawodowe. Przez 6 lat wyciągnął wszystkie moje oszczędności a teraz zostawił z kredytami i chorym synem. Przygotowywuję się do pozwu. Nie wiem od czego zacząć by udowodnić mu w świetle prawa przemoc psychiczną, szantaż emocjonalny i wyłudzenia.
Witam proszę o poradę jestem w takim zwiazku uciekłam z domu z małym dzieckiem gdzie iść ? nie mam nic tylko długi. Chcę złożyć pozew ale nie stac mnie na prawnika. Jak wykazać mu wyłudzenie i doprowadzenie do upadku? Przemoc psychiczna nie epatuje dowodami – jest cicha i podstepna.Co robić?
Jest źle. Nikt mi nie chce pomóc. Cały otaczajacy świat jest jest w jakimś amoku. Zawsze jestem winna, zawsze i dzisiaj też.
Jestem po leczeniu, mam niebieską kartę (podobno to ja jestem agresywna). Dzisiaj wiem, że tak nie jest. Potrzebuje kogokolwiek, kto nie powie mi, że będzie dobrze, lecz pomoże mi z tego obłędu wyjść.
Wczoraj wypilam piwo i awantura.
Tato mój dzwoni na policję, jak pomyślę ze własny ojciec i mąż i syn. Mama też.
Dzisiaj wiem, że to nie ja robie awantury.
Awantura jest zawsze: gdy zapalę papierosa, gdy wkładam pranie do pralki, gdy włączam zmywarkę, gdy gotuje.
Cokolwiek bym nie robiła, to podobno jest to z mojej winy. Jestem bezsilna i nie mam nikogo.
Sądzę, że oczekują ode mnie samobójstwa. Nie potrafię i nie chce tego zrobić. Mąż dzwoni po policję, tato mu każe. Naprawdę ptrzebuje pomocy. Nie tylko psychologicznej. Boje się każdego dnia. Mam wrażenie, że jestem w takim świecie jak u Kawki w „Procesie”.
Mąż ma kolegę i pewnie jeszcze kogoś.
Dzwoni do tego kolegi, do taty, nagrywa rozmowy. Kopiuje moją pocztę. Nie mogę sobie z tym dać rady. Syn też jest przeciwko mnie. Nawet teraz nie mogę z nikim porozmawiać. Awantury nie są tylko po alkoholu, są zawsze i zwsze były.
Bardzo poważnie proszę o pomoc. Nawet tylko o rozmowę. Ja nie wiem, jak żyć. Jestem w bardzo złym stanie psychicznym. Straszy mnie psychiatrykiem, policją, moim tatą. Teraz mnie nie bije, ponieważ się boi, że powiem.
Ada
Ado
Ze zgroza przeczytałam co napisalaś.
Jedyne co moge teraz Ci podpowiedzieć to szukaj pomocy u tych, co pomagają maltretowanym kobietom.
Takie miejsca są i udzielają tej pomocy. W internecie znajdziesz o tym linki.
To nie zupełnie jest tak,że osoba maltretowana, nie może liczyć na pomoc w rozwiazaniu swojej sytuacji- to my, osoby udręczone mamy problem ze zwracaniem się o tą pomoc, czy skorzystaniem z niej- wiem sama po sobie.
Trzymam za Ciebie mocno kciuki i nie poddawaj się- działaj szybko, skoro jeszcze masz jakiekolwiek siły- a Ty jesteś silna bez watpienia.
Nie zwlekaj tylko, bo za chwilę może być za późno.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Smutne, nawet bardzo smutne.
Sama jestem w takiej sytuacji.
Dziś wezwałam policje która nic nie zrobiła, partner zezłościł się jeszcze bardziej ze sąsiedzi widzieli radiowóz. A od matki partnera co Ty wyprawiasz przecież Cię nie bije!
Przemoc emocjonalna wobec drugiego człowieka jest sama w sobie złem. .Nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna jest potworem najważniejsze jest zrozumieć samemu ze nikt nie ma prawa nas tak traktować .Spędziłam lata w takim chorym związku małżeńskim .
Mój mózg jest tak wyprany przez tego potwora minął juz rok A ja dalej czuję się jak wrak człowieka .Z takiego związku trzeba uciekać jak najprędzej i nie wiezyc ze kiedyś będzie lepiej.BO ON NIGDY SIĘ NIE ZMUENI chyba ze na gorsze …
Każdy zasługuje na szacunek i prawdziwą miłość …Nigdy nie jest za późno aby zacząć od Nowa żyć po swojemu ..pozdrawiam wszystkich nekanych ..
do Kasi
Ja też uciekłam z takiego związku, ale ja jestem w trakcie rozwodu i cała ta sytuacja mnie przerasta.
ale dlaczego ten artykuł nie mówi o mężczyznach którzy tego doswiadczają ja mam to i co weekend chowam sie z dziecmi do pokoju bo Pani pijana .co ja mam zrobic sad odda dzieci mamie. jest prawnikiem mówi ze sąd nie słucha dzieci. nie mam sil
Nagraj ja. Nagrywaj za kazdym razem i zbieraj dowody. najlepiej z dzwiekiem jesli bywa wulgarna. Sad nie odda dzieci alkoholiczce. czas i tak leci i sie meczysz. Wiec przy okazji uzbieraj dowody ktore Ci pomoga. Kiedys dzieci beda Ci wdzieczne za ten wysilek.
Nie ma ratunku
to wszysto to co robi mnie moja żona dodatkowo jest osobą która opinuje do sądów. i jest bezkarna. Kobiety manipulują faktami jak imto jest wygodne.
Dokałdnie wsyztskie sytuacje opisane w opisie stosuje moja zona w stisunku do mnie.
To nie jest tak, jak jest dugerowane, że ofiarami sa tylko kobiety.
Owszem. Ale ofiarami sa zwłaszcza mężowie.
Zachowania kobiet w związach sa często skandaliczne. Kończące sie zwrotami w rodzaju: „Jak się nie podoba to wyp…”, lub gorzej.
Mąż nie ma szans. Prawie.
Jedyna drogą jest doprowadzenia by teororystka wykończyła się sama. Zazwyczaj żeruje na rodzinie wyciągając z niej wszytsko co dobre, także finansowo, nie dając nic w zamian. A w szczególności ciepła i uczucia, której ta, tak bardzo potrzebuje.
Jak napisał Alex. Ale to polska własnie. W sądzie będzie wnioskować o rozwód z winy męża bo nie spełniał jej wszytskich zachcianek.
W tym manny z nieba i nie wiadomo czego, nawet tego co sam nie wymyslił.
To tez jego wina będzie.
Witam,
Nareszcie ktoś napisał o drugiej stronie medalu. Kobiety potrafią być takie same albo nawet gorsze. Mają też bogaty arsenał przeróznej broni. Czy ktoś wie, gdzie można znaleźć materiał w którym będzie mowa o tosycznym związku w kyórym to kobieta jest tyranem stosującym przemoc psychiczną wobec dzieci i męża. Kto poradzi jak facet ma sobie poradzić w takiej sytuacji. Powiedzmy otwarcie, ze problem nie dotyczy tylko kobiet. Znam osobiście kika rodzin z podobnym problemem. Gdzie szukać pomocy w rozwiazaniu problemu?
PW
Trwam
Nigdy nie jest za późno żeby zacząć żyć ..
Teraz to wegetacja i Strach przed kolejnym dniem ..Ja mialam tak samo .zaczęłam od zera mając 42 lata ..zawalcz o siebie o swoją godność on nie szanuje Ciebie to zacznij sama siebie szanować. .syn kiedyś dorosnie i zacznie żyć swoim życiem a Ty zostaniesz sama z Tytanem …
Psycholog to powinna być pierwsza rzecz która zrobisz dla siebie ..Otwórz się i swoje emocje ..
Życzę dużo siły do walki o swoje spokojne życie
Pozdrawiam i ściskam goraco
Aby się terrorystka wykonczyla sama?,widziały galy co brały a może potrzebuje więcej uczucia kwiaty kino a nie tylko samokrytyka facet?na jakim ty świecie żyjesz my kobiety potrzebujemy być adorowane a nie okaleczane wiecznie słowami albo jak już zdążyłem się ożenić po przestales adorować swoją kobietę bo ci się nie chciało tak najlepiej jeszcze na pole ją wyslij zwiaz do krów i niech siedzi.szok co się z wami dzieje.
Masz rację kobiety powinny być adorowane..mam wrażenie,że myśisz podobnie jak moja partnerka..On powinna się czuć najważniejsza..dla nie należy przerwać pracę i przyjść do domu z kwiatami a ona je potem wyrzuci.Nie możesz jej powiedzieć co dziś robisz bo czuje się mniej ważna od wykonywanej pracy.Rozmowa nie może dotyczyć niczego innego jak tylko jej pomysły i plany.Każde inne spojrzenie jest nie możliwe bo czuje sie obrażona,poniżona.Wycieczki też ona planuje czasem dosyć długo wciąga w rozmowę ale nie dopuszcza innego rozwiązania.,więc się godzę a na zaplanowanej przez nią wycieczce dostaje szału bo miało być inaczej..Gdzieś TY^ mnie człowieku przywiózł wracamy do domu itd..I uważa Pani,że kwiaty,wycieczki,adoracja coś pomoże jeżeli ona nie jest pogodzona sama ze sobą.Ostatnio zaplanowała wyjazd na Walentynki do Pragi,wiedziałem jak to się skończy.Byliśmy na co najmniej 10 wycieczkach razem i 9 skończyło się wcześniejszym powrotem oraz wyzwiskami pod moim adresem.Tym razem odmówiłem ,rozmawiałem z psychologiem i powiedział mi,że należy ten związek przerwać a ona powinna się leczyć i chyba nie tylko psychologicznie.Dodam,że jest nauczycielką i u przełożonych ma dobrą opinię.. nie ma jednak żadnej koleżanki..albo jedną całkowicie jej podporządkowaną..tak wywnioskowałem z rozmowy z nią….więc adoracja tak ale nie zawsze i nie za wszelką cenę..Adoracja nie poprawi dobrej samooceny
Czytam i myślę o sobie.To samo u mnie- jakiś koszmar.Wybieram się do psychologa, bo nie daje rady.Moje plany nie mają racji bycia. Ja nie mam racji bycia. I te oskarżenia… Koszmar…
Do terroryzowany.
Jak to rozumiesz „Jedyna drogą jest doprowadzenia by teororystka wykończyła się sama.” mnie moja doprowadziła do głębokiej depresji. Odbiłem się gdy napisałem list pożegnalny do synów. Teraz wymanewrowała mnie z domu. Wymanewrowała, bo sam się wyprowadziłem – dobrze zmanipulowany. Co mogę zrobić? Boję się że żona z braku mnie zacznie wykańczać starszego syna.
Mam tak co tydzien on jest uzalezniony ja zalamana niec nie robioca kurwa czy szmata ,co tydzien mnie upokarza od 16lat potrafil mnie nagrywac by pozniej pokazac kolega nienawidzi swojej corki ubliza jej mowi do niej arogancko kiedy chce cos z nim robic ale nie jest to po jego mysli zachowuje sie najpierw obrazony a pozniej gdy juz mu sie znudzi gra na telefonie zaczyna sie,ze strachu 15letnia corka chciala dzwonic na policje ale tego nie robi on wtedy krzyczy no dalej kurwa dzwon.wciaz mowi ze jestem niepelnosprawna ze jestem nikim ze to ze zyje na zasilku to z jego pieniedzy bo on pracowal 3lata.faktycznie udaje i moja corka tez udaje udajemy przed ludzmi ze jest ok a tak naprawde nasze cialo krzyczy serce peka wali sobie przy nas spuszcza sie do skarpetek chcialabym to opisac uciec i ujawnic 16lat i 15 mojej corki
Ja także przechodzę gehennę z moim mężem .Mam parkę dzieci chłopca i dziewczynkę,przez ojca cierpią ja również, choć pracuje,ale za każdym razem robimy z nim.Zakupy sami nie możemy z porządkami jest tak że wszystko na mojej głowie,obiady,zakupy zajmowanie się dziećmi do szkoły ze szkoły a także przyjmowanie jego gości oraz ich ugoszczenie.Ubliżanie to podstawa przede wszystkim słyszę Ty Baranie.Zmykanie w domu,niszczenie komórki przez cały dzień poprawka w porządkach
Ja właśnie jestem na leczeniu psychologicznym dla kobiet współuzależnionych – żyjących z alkoholikiem. Na terapii skutecznie jestem uświadamiana że to nie ja jestem oprawcą tylko ofiarą. Mój parter swoim zachowaniem powodował u mnie ciągłe poczucie winy i przekonanie że to przeze mnie są problemy w naszym związku. Oczywiście za swoje picie obarcza głównie mnie. Moje poczucie wartości spadło do zera, od jakiegoś czasu zupełnie się poddałam i przestałam walczyć o siebie. Jestem szczerze przekonana że pomimo niepodważalnych faktów i licznych dowodów na jego przejawy agresji, on dalej tkwi w przekonaniu że jest ofiarą. Wcale się nie zdziwię jeśli zacznie rozpowiadać o mnie że byłam okrutną manipulantką i żerowałam na nim. Szczerze mówiąc nie raz sama wszczynałam awantury czy „dokopywałam mu” słownie. Dzisiaj wiem że była to forma samoobrony, próba rozładowania stresu i lęku. Moja złość nie wynikała z tego że jestem złym człowiekiem, ale była reakcją na stosowaną wobec mnie przemoc psychiczną. Teraz bardzo powoli uczę się co na prawdę jest dla mnie dobre. Nie wiem czy rany się zabliźnią i jeszcze kiedyś komuś zaufam, najpierw chcę nauczyć się ufać samej sobie. Wszystkim kobietą, które mają wątpliwości odnośnie swojego związku, które czują się przytłoczone i samotne, poniżone, niekochane, pomimo ciągłych starań radzę by nie czekały na tzw. cud, tu chodzi o nasze życie, a mamy je tylko jedno. Jesteśmy dzielne, ale nie bójmy prosić się o pomoc. Ja znalazłam pomoc i czuję się silniejsza.
Joanna,
byłam dokładnie w takiej samej sytuacji…mój mąz ciagle obwinial mnie o wszystkie problemy z w związku..do dzisiaj tak jest…nawet po rozstaniu dreczy mnie mailami i smsami a na koniec pisze zebym to ja dała mu spokój. Mamy 5 letnia córeczke…obecnie udalo mi sie sprzedac nasze wspolne mieszkanie i zamieszkac z corka…jestem na terapii bez niej nie dalabym rady sie uwolnic od niego…do dzisiaj jest mi ciezko. On jest silniejszy i dokladnie wie gdzie uderzyc słowami…wykorzystuje wszystko przekreca fakty…naduzywał alkoholu…teraz próbuje sie pozbierac…ale ciezko…szarpie sie o dziecko mala przezywa koszmar a ja glupia nawet po policje boje sie zadzwonic ze mi nie pomoga…
Szczerze mówiąc nie raz sama wszczynałam awantury czy „dokopywałam mu” słownie. Dzisiaj wiem że była to forma samoobrony, próba rozładowania stresu i lęku.
Być może, moja żona użyje podobnego argumentu w sądzie…
Jaki lęk i stres, w podobnym przypadku mogła mieć moja ,,połowa „? Ona miała pracę i ja również miałem pracę…
Nie wiem do dziś, skąd tak nagle z Jej strony wzięły się rynsztokowe wyzwiska, pod moim adresem ? Każda próba wyjaśnienia, zachowań żony do dzisiejszego dnia 5lat już to trwa, kończy się wyzwiskami. Zapoczątkowane wulgaryzmy, bardzo mocno wpłynęły na moją psychikę przez co pracodawca podziękował mi za pracę, gdyż nie mogłem odpowiedzialnego stanowiska pracy prawidłowo wykonywać.
Co więcej, osoby dopuszczające się przemocy psychicznej zwykle zachowują się w miejscach publicznych inaczej, niż w zaciszu domowym. Potrafią dbać o wizerunek,
Mialam dokladnie to samo. Maz alkoholilk obwiniajacy o wszystko mnie – przez mnie pil, przeze mnie bil mnie, przeze mnie nie uczestniczyl w wychowaniu syna, przeze mnie nie robil kariery itp. Kiedy sie uchlewal na fb wypisywal jaki jest biedny i nieszczesliwy i jaka ja jestem zla. W efekcie wszyscy jego znajomi uwazaja mnie za jedze.
Witam Panią, czy mogłaby Pani powiedzieć gdzie znalazła Pani pomoc? Byłabym wdzięczna bo ja już w pomoc nie wierzę, pozdrawiam,Mariola
Witaj,
Mam ten sam problem co ty. Mamy 2 dzieci, 2 i 4 lata. Mąż ma trochę ponad 30 lat i też jest alkoholikiem. U mnie sytuacja jest o tyle skomplikowana że nie mam pracy i nie mam dokąd uciekać. Moja mama mieszka w małym mieszkaniu razem z siostrą i jej dzieckiem i nas nie przygarnie. Niewiem gdzie szukać pomocy. Jak możesz odezwij się do mnie na maila.
Aleksandro,ja też mam problem podobny do Twojego. Mąż jest alkoholikiem,ja nie mam pracy, nie mam dokąd iść,Mieszkam w domu teściowej.Mam nerwicę lękowo- depresyjną, on od 4 lat ma kochankę, co niedawno się dowiedziałam.Ona mu nagrała i dzisiaj mi powiedział, że mam sobie iść do pracy i zarobić na jedzenie i leki,bo mi nie da od dzisaj na nic,tylko dla dzieci kupi jedzenie. Mam dwoje dzieci.Boże co ją mam robić, już psychicznie nie wyrabiam.
Witaj a ja myslałem że ja pszeszłem horor a stego widze że takih sytułaci jest wiencei hentnie porozmawiam na ten tema np 660370685 Grzegorz
hentnie porozmawiam na temat 660370685 Grzegorz
Po przeczytaniu powyższego artykułu, zastanawiam się w jaki sposób odejść?! na początku zawsze jest fajnie, miło i przyjemnie, wszystko się układa, są dzieciaczki, dom, i inne obowiązki a potem po paru latach przychodzi rozczarowanie, i tak naprawde nie wiadomo co zrobić?! staram się ; psycholo, terapie – ja sama? on nie:( atmosfera coraz gorsza, nękania,bez podstawne oskarżenia , podejrzenia o zdrade, z zegarkiem na ręku czeka na godz 15 czy jestem, 5 min spoznienia – awantura????!!!!
Witaj, jesteśmy kobietami, artystkami wizualnymi, również obydwie jesteśmy w związkach małżeńskich. Nasze problemy w relacjach i poczucie krzywdy skłoniło nas do stworzenia projektu o kobietach które na co dzień są psychicznie krzywdzone przez parterów. Szukamy kobiet które opowiedzą nam swoją historie i wezmą udział w profesjonalnej sesji fotograficznej. Wszystkie szczegóły sesji opiszemy emailowo – sesjakobiety@gmail.com
Po przeczytaniu artykułu w pierwszej chwili mogę pomyśleć, że to ja stosowałam terror psychiczny wobec partnera. Ale tak naprawdę moje kłótnie, awantury, w końcu sprawdzanie zapisków w jego naotatnikach czy telefonów, zakaz spotykania się z kilkoma osobami były skutkiem jego lekceażęnia czy wręcz upokarzania mnie. Jesteśmy w zwiazku 28 lat. Parę lat temu miał romas i warunkiem jego powrotu było zakończenie wszelkich kontaktów z tą kobietą. Do dzisiaj utrzymuje z nią kontakty towarzyskie mówiąc, że to nic takiego bo ona już ułożyła sobie życie. Kiedy pokasowałam jej numery, dostawał je od swego przyjaciela pomimo, że zwracałam się do niego aby tego nie czynił. Żadne tłmaczenia, zakazy itp nie przyniosły skutku. Jego lekceważący stosunek do mnie i brak szacunku przejawiał sie tez w innych zachowaniach.W chwili obecnej, po tylu latach tosycznego zwiazku nie jesteśmy razem
Witam wzsystkich!! Czytając artykuł nie zgadzam sie z ogulną teorią że tylko kobiety są OFIARAMI nigdy nie zastanawiałem się nad tym zagadnieniem. Stale miałem wypominane ,wytykane o mojej nieudolności braku wykrztałcenia,porównywania do innych mężczyzn,stosowanie wyzwisk pod moim adresem,częste pijaństwa ze znajomymi,drwiny podważanie mioch metod wychowania wspulnych dzieci ,nawet w ich obecności,buntowanie wraz z teściową dzieci przeciwko mnie.Pytam się czego take osoby oczekują od partnera WYROZUMIAŁOŚCI dla czego? MIŁOŚCI po co?. Natomiast brak akceptacji ich poczynań kończy się szntażem „zabiję się -zobaczysz,odejde z dziećmi,nie można z tobą wytrzymać,wezme rozwód „i ntym podobne- no i odeszła. Pytam teraz- kto tu tak naprawdę ma zryty „beret”,nie nadużywam arkocholu ,nie zdradzam ,pracuję robię zakupy,dokonuję wszelkich napraw w domu i przy samochodzie czasami w wolnym czasie trafi się miżliwość przyrobienia,od czasu do czasu gotuję i to ja jestem ten ZŁY!!
ja miałem tak samo!mam teraz sprawe o znęcanie ,Jesteśmy po rozwodziechciła z orzeczeniem o mojej winie,założyła równocześnie niebieską karte i doniesienie na policje o przestępstwie!fakt puściły mi nerwy i przy naszej córce nakrzyczałem że ją rozszarpie dlaczego mie traktuje jak gówno!zadzwoniła po naszą chszestną i jeszcze cały chodziłem mówiłem że ich pozamykam za ten chandel fajkami!terroryzowały mnie ze swoją mat
ką,jej ojciec alkoholik chory na raka po zawale ,masakra to ona przelała wszystko to co robił jej ojciec,wyzwiska po nocach obok domu masakra mam nadzieje że mój adwokat mi pomorze bo opinie u sąsiadów mam dobrą!czekam na proces !umniejszali moje własne poczucie wartości 9 lat trzeźwieję!!!
Ja jako wolontariuszka od lat pomagam mężczyznom w trakcie rozwodów i po oraz w takich toksycznych związkach i znam nie jedna taką sytuację. W nie jednej żona i była żona posunęła do drastycznych prób zniszczenia męża z którym rozwodziła się Już kilkuletnim wymyśliłam różnych metod imając się znalazła ,ze zniszczy za pomocą ich wspólnego 16 letniego dziecka ojca I WIECIE CO zniszczyła mu zdrowie bo to co zrobiła On jak zobaczył dostał paraliżu jednej strony dziś jest na rencie sam z bólem Jeśli ktoś by chciał opisać swoją sytuacje zapraszam maill niejestesam@vp.pl
Witam wszystkich.
Mam 21 lat, przeczytalam artykul i zrozumialam ze mam powazny problem. Od kilku miesiecy jestem z chlopakiem. Na poczatku bylo ok po pewnym czasie zarzadal zebym przestala wychodzic z kolezankami, zerwala kontakt z przyjaciolka, wlamal mi sie na fb i kazal go usunac, zaczal sprawdzac moje maile i telefon, zabronil mi jezdzic motocyklem i brac udzial w sesjach zdjeciowych ( zajmowalam sie wczesniej fotomodelingiem ). Mam swiadomosc ze mnie niszczy a nieumie odejsc i uwolnic sie od niego 🙁 prosze o pomoc…gdzie jej szukac?
Z własnego doświadczenia wiem, że najbliższe osoby z rodziny, te które znają Cię najlepiej, z którymi zawsze miałaś dobre relacje są w stanie Tobie pomóc. Porozmawiaj z nimi szczerze o swoich spostrzeżeniach. Wysłuchaj co mają Ci do powiedzenia, jak bardzo zmieniłaś się itp. W moim przypadku są to rodzice i starsza o 11 lat siostra. Trzymam za Ciebie kciuki jestem w trakcie wychodzenia z toksycznego związku – delikatnie ujmując. Tylko dodam, że mam dziecko z tym mężczyzną, dlatego też mam w sobie ogromną wolę walki o swoje i mojego maleństwa szczęście.
Witam a ją mam 30lat i cierpię na ocenianie mnie zanim się mnie pozna byłam dwa i pół roku z chłopakiem który robił centralnie ze mną co chciał q ostatnio to nawet słyszałam że ją przyjeżdżam do jego miejscowości i obgaduje go co ją mu nie robię niby go obgaduje tak życzę mu jąk najgorzej nie nadaję się do niczego nawet mam niby nie po kolei w głowie a to że jestem chora na łeb to to jest prawda bo mój były tak stwierdził albo jego wspaniali znajomi Ją po prostu nieraz miałam już takie myśli aby mu wpierdolić tak i tym jego znajomym aby się nie pozbierali to jest szczyt wszystkiego potrafi odezwać się do mnie pi pięciu albo dwóch tyg.bez żadnego tel.i oskarżać mnie ludzie ręce opadaja ale to że byłam bardziej skupiona na nim i potrafiłam zerwać z facetem który mógł być dobrym mężem potrafiłam zrezygnować z holandii z innych fajnych znajomości dla niego a ten gach tak mnie wykancza.
Proszę zerwać znajomość. Poboli ale nie zmarnuje Pani życia. Gwarantuje że życie z przemocowcem wypierze Pani mózg, doprowadzi do depresji i samobójstwa. Wybór należy do Pani
Jestem po ślubie 14lat, wcześniej miałam dokładnie jak ty wychodziliśmy tylko razem, straciłam koleżanki bo wg niego były głupie, wszystko odstawiłam, po slubie nic się nie zmieniło oprócz tego że doszły dzieci ….posluchaj mojej rady i uciekaj od niego. ja nie mam wspomnień ani koleżanek ani życia towarzyskiego…w dodatku ciągle jest źle. To jest znęcanie psychiczne nie jesteś groźnym zwierzęciem żeby ograniczał ci wolność…nie daj się bo bedziesz żałować a on się nie zmieni będzie tylko gorzej bo po śłubie to już będziesz jego własnością
Zrób wszystko, żeby się od niego uwolnić. Ja nie umiałam tego zrobić albo nie zdawałam sobie sprawy co mnie jeszcze czeka. Teraz jestem po 12 latach małżeństwa i mogę Ci powiedzieć, że najgorsze zaczęło się po ślubie. W tej chwili mamy dwie córki, rozwodzimy się, a on nadal mnie dręczy i niszczy nam życie. Skończ z tym dla swoich przyszłych dzieci!!!!!!!
Powyższy artykuł to jakby zdiagnozowanie związku w którym żyłam przez ostatnie 2 lata. Z niewielkimi wyjątkami zachowań do których pewnie by doszło w najbliższym czasie. Dzięki wsparciu najbliższych odeszłam. Nie ma znaczenia czy kobieta odchodzi bo mężczyzna ja terroryzował czy na odwrót. Przecież to nie ma znaczenia, czy gdyby nawet ktoś przeprowadził statystyki tego problemu były by to wyniki miarodajne? Problem jest trudny do zdiagnozowania. Wstydliwy. Nie ma siniaków. Te rany są o wiele głębsze. Przecież nie ma się co niepokoić. Chce się wierzyć, że będzie dobrze. Na własnej skórze wiem, że nie warto się łudzić i dawać kolejnych szans. Tym bardziej,gdy jest to początek związku. Doświadczyłam bardzo wielu zachowań opisanych w artykule. Włącznie z wmawianiem choroby psychicznej. Nie bałam się mówić o tym jego bliskim, jaki jest w 4 ścianach. Co skutkowało tym, że było jeszcze gorzej. Traktował to w kategoriach gry. Jego zawsze musiało być na wierzchu. Był złośliwy i robił na przekór. Znał czułe punkty. Swoich bliskich sprzymierzył przeciwko mnie oczerniając moją osobę. Największym sprzymierzeńcem była jego mamusia, która skłonna była stwierdzić, że nie wie komu ma wierzyć.
Ciężko to przyznać, ale okazuje się, że najlepszym wyjściem jest odejść i przestać reagować, być obojętnym wobec oprawcy, traktować jak powietrze i ROBIĆ SWOJE. Wierzę, że dam radę. Mam dziecko. Dla niego i siebie chcę lepszego jutra. Tak się nie da żyć. Nie jestem niczyim popychadłem. Nawet w stosunku do dziecka dziwnie się zachowywał. Nie wiem nawet jak mi się to mogło przytrafić. Zawsze pewna siebie, optymistyczna, uśmiechnięta, wykształcona, szczęśliwa (wtedy tego nie doceniałam wydawało mi się to takie zwykłe) dzisiaj zbieram się do kupy i próbuję stanąć na nogach. Najbliżsi owszem są wsparciem, ale gdyby nie wiara i moc modlitwy pewnie bym nie pisała tego komentarza.
Witam,
znalazłam twój komentarz i postanowiłam napisać; mam 40 lat i musiałam w grudniu uciekać z domu; po 13 latach małżeństwa z trójką dzieci i depresją i ciągłą walką w tle, teraz o dzieci, i o siebie; nie wiem jak to wszystko wytrzymałam i skąd brać siły; ale już miałam dość ciągłej krytyki i przepraszania za to, że żyję; u mnie nie było jakiś strasznych awantur tylko ciche dni i ciągłe kary lub nagrody, napisz mi co najbardziej Tobie pomogło w odbudowaniu siebie na nowo
Wiem,że musisz pomóc sobie sama.Pierwszy krok najważniejszy zrobiłaś,teraz będzie już lepiej.Sama uciekłam od tyrana,po 25 -latach małżeństwa.Jest ciężko, ale czas uwierzyć w siebie.Napewno dasz rade ,przecież dzieci są z Tobą.Masz dla kogo żyć
Cześć,
koszmar mojego życia dalej trwa, biegły po badaniu stwierdził, że kompetencje rodzicielskie moje i męża są równorzędne, a dzieci powinny być w domu rodzinnym; to rozwiązanie na czas rozwodu, przeżyłam szok, sąd po tej opinii zmusił mnie do powrotu do tego człowieka;
A jak dzieci nie są z toba? Jak emocjonalnie i finansowo zabrał także je? Jest ,,za życia święty”?
Kochana ja polecam tylko terapię , nic i nikt Ci nie pomoże tylko pomoc fachowa. Systematyczne uczęszczanie pomoże Ci stanąc na nogi i uwierzyć w siebie 🙂
Mam prośbę, gdzie można uzyskać takąterapië? Bardzo proszę o podpowiedzi,,
Witam, dzis po 7 latach zwiazku…5 latach małżeństwa usłyszałam ze nigdy mnie nie kochal, przestałam go pociągać zaraz po ślubie a ożenił się ze mną z litości. …… ale przez4lata codziennie mocniej doświadczalam prawie punkt po punkcie tego co jest w artykule. Mocniej uderzyc nie mógł!
Pomoc..w każdym mieście jest MOPS albo inne organizacje pomagające rodzinom czyli tez ofiarom jakiejkolwiek przemocy. Nie wstydz się iść po pomocdo instytucji państwowej, na to ida takze Twoje podatki! Ja dwa lata temu poszłam do Pani psycholog…cudowna kobieta, wiele mi pomogła, przede wszystkim zrobić „porzadek”ze soba i swoja samoocena
dziękuję za wsparcie, jednak nie mam nikogo takiego bo odizolował mnie od większości znajomych przyjaciół itd. Mam nadzieje ze poradze sobie sama i w koncu sie odwaze odzyc na nowo.
Hej jąk to idilozowal cię czys ty się kobieto wściekła on cię idilozowal czekaj?a ten mój nie był lepszy rozwalił kiedyś mi komórkę zamknął w domu u powiedział takie słowa siedz na pizdzie ale to była miłość zamknął mnie w pokoju w jego domu była matka i zgodnij co nic?wiesz co mi powiedziała nie płacz dziecko tak to już jest ją też tak miałam .pakuj kobieto manatki i wyprowadz sięid niego jąk najdalej będzie cię przepraszał błagał o wybaczenie postanawial poprawę pamiętaj nie bądź głupia nie dawaj .czytałam o terroru psychicznym to był mój związek były ale nie tylko związek wychodzi na to że znajomi też ładnie mogą terroryzować ofiarę i jego była pakuj się i nie daj się namówić temu nic nie wartemu idiocie nie jutro nie za dwie godz.już i trzymam za ciebie kciuki.
Najbardziej boli gdy uświadomiłem sobie ze przez wiele lat moja zona mna manipulowania. Starałem sie jej dogodzic, pokazać ze potrafię zadbać o rodzine i o nią. Analizowalem jej uwagi i starałem sie dopasować żeby nie było kłótni. Znosilem ciagle uwagi, oskarżenia i jej fochy gdy coś zle zrobiłem. W pewnym momencie zacząłem sie zastanawiać ze coś jest nie tak, pomimo moich starań i zapewnień nie odwzajemniala tego ciagle krytykujac. Uświadomiłem sobie ze zatracilem samego siebie i nie wiem co jest dla mnie dobre a co złe. Zacząłem domagać sie wyjaśnień, zacząłem pytać o co chodzi, zacząłem mieć swoje zdanie. Efektem tego jest zupełna obojętność, stawianie mnie w złym świetle wsród rodziny i znajomych, brak chęci do wspólnego życia, wyprowadzenie z sypialni, manipulowanie dziećmi , prowokowanie i szukanie dowodów mojej winy. Przejrzałem na oczy , byłem zaslepiony miłością do kobiety ktora cynicznie bawiła sie moimi uczuciami i uczuciami dzieci. Zacząłem psychoterapie, nie radzę sobie w pracy, czuje ogromna pustkę i żal , nie wiem jak sie z tym pozbierać , to trwało ponad 20 lat małżeństwa. Nie moge pojąć jak mozna manipulować uczuciami, to jest podłe . A najgorsze jest to ze jestem facetem , mam dobra prace i opinie w środowisku i wstydzę sie o tym mówić. A jak już powiem to i tak mi nikt nie wierzy bo moja zona potrafi byc przemila osoba dla innych a w domu tyranem. Pozdrawiam wszystkich facetów którzy maja podobny problem i nie potrafią sobie z nim poradzić. Miejcie sile i przyjaciół którzy pomogą bo bez tego mozna wylądować w wariatkowie lub na gałęzi . Jesli czyta to ktoś kto jest świadkiem znęcania sie w rodzinie to nie zastanawiaj sie czy mieszać sie w nieswoje sprawy, mieszaj sie, pomóż. Byc może uratujesz swoją osoba jakieś małżeństwo lub czyjeś życie. Myśle ze większość ludzi nad którymi sie ktoś znęca panicznie potrzebuje pomocy i nie ważne skąd ona nadejdzie, ważne żeby ktoś pomógł i żeby przestało wreszcie boleć.
szanowny gustawie, zgadzam sie, mnie moj maz iesciowa wsadzili do psychiatryka bylam tam 5 dni, po pol roku poszlam na policje i uswiadomili mi ze jestem ofiara przemocy pzychicznej ze str meza i tesciow. nawet psychiatrzy w szpitalu i psychotwrapeutka nie zauwarzyli przemocy ze strony mojego meza i tesciow!!!
jezeli same ofiary nie zaczna dzialc nikt im nie pomoze. gdyby nie to ze mnie maz pobil to bym na policje nie poszla, i nadal bym tkwila w przekonaniu ze to ja jestem winna rozpadowi i degradacji mojego malzenstwa. teraz wiem ze to maz i tesciowie mnie niszcza. ale wiem ze dam rade. nie zlamia mnie juz. koniec!
i tak to jest, jak facet jest super to ona jest jedza i odwrotnie…ja 19 lat w małzenstwie gdzie on wciaz zył jak kawaler,imprezowła,flirtował,notorycznie i perfidnie zdradzał a ja wciaz sama z naszymi dziecmi,i mimo to wciaz to mnie podejrzewa o zdrady,wymysla mi kochankow,wmawiajac swojej rodzinie ze mam kogos,wyzywa mnie wulgarnie od róznych i choc zawsze byłam wierna on i tak ma swoj scenariusz do tego naduzywa alkoholu,od kilku lat on dysponuje budzetem domowym,ograniczajac wiele i wciaz majac pretensje ze musi łozyc na dzieci itd.wielu nastawia przeciwko mnie opowiadajac jaka to ja niby zła a on taki pokrzywdzony,zazdrosny o wszystkich i o wszystko,mogłabym ksiazke napisac…jestem juz zmeczona takim zyciem,tylko sama nie rozumiem dlaczego nie potrafie uwolnic sie z tej toksyny
A wiecie co! Sądownictwo w polsce jest tylko dla kobiet, ona może wszystko -znęcać się psychicznie i fizycznie, manipulować dziećmi nastawić przeciw ojcu , usunąć ciąże , wykończyć chorych teściów -strasząc że zabierze im wnuki itp z męża zrobić pijaka i nieudacznika życiowego itd i można jeszcze długo wymieniać! !!! Gdzie jest prawo????
To samo przechodzilem.Straszenie rozwodem i inne ublizenia bo wyczulem ze ma kogos,Dopiero jak juz zrobilo mi sie wszystko jedno ona troche ustapila.Ale uraz zostal tylko teraz nie przezywam tak emocjonalnie staram sie zyc na luzie.Wiem o czym piszesz sam nawet nie dal bym rady tego wszystkiego opisac co moja kochana zonka ze mna chciala zrobic.Mysle ze chciala zebym sie zalamal i wyladowal w wariatkowie ale przeszlo mi to.Staram inaczej patrzec na swiat i na zycie.Opinnia innych na ten temat byla jednoznaczna za dobry bylem dla niej i ona sie przyzwyczaila mna manipulowac jak marionetka a ja zawsze sie staralem zeby jej nie urazic zgadzalem sie na wszystko.Dopiero jak olalem wszystko i wyciagnelem wnioski ze to nie moja wina to ona przygrywa sobie ze mna jak chce pomalutku dochodzimy do ladu ale jak bedzie dalej nie wiem 27 lat bylismy w zwiazku jezeli nazwac to zwiazkiem.Ja bym nazwal to manipulacja uczuc z jej strony no ale coz czas pokaze co dalej ,dzieci mam dorosle jak nic nie wyjdzie juz nie bede plakal dam sobie rade tylko jest bol i bardzo przykro bo zawsze swoja zone i dzieci stawialem na pierwszym miejscu.taze Gustaw bardzo dobze cie rozumiem o czym piszesz,powodzenia trzymaj sie zacznij dbac o swoje zdrowie i samopoczucie.
Gustawie mam depresje zona była mną manipulowała!!!chciała rozwodu z mojej winy ale skończyło się że za porozumieniem zrzekłem się majątku wspólnego dałem jej prawa do dziecka uciekłem już po pierwszej rozprawie jaak nie chciała mediacji teściowa wmawiała że ich spale!uciekłem by nie zapić 9 lat trzeźwieję sprawy o znęcnie nie wycofała!!!
tak jak ty robiłem wszystkiego po trochu!zrobili ze mnie bandyte kiedyś byłem karany za powarzne przestępstwo wykożystują to co zrobiłem kiedyś!żona kłamała na rozwodzie robiła z siebie biedną w zywe oczy kłamała,kluche miałem w gardle jak opowiadała sędzinie !nic nie powiedziałem tylko poprosiłem o rozwód za porozumieniem na koniec powiedziaałeem tylko żono bardzo ciebie kocham i daje ci wolność wybacz za wszystko co ci zrobiłem!
Właśnie za pomoc panu z którym rozwodzi się kilka lat żona. Zostałam za tą pomoc pozwana do Sądu bo właśnie przeszkadzam w zabiciu psychicznym męża i umieszczeniem w psychiatryku ,by jej nie przeszkadzał w rozporządzaniu tym co on stworzył uciekając z domu w pracę
Ja po 12 latach takiego stanu dowiedzialem sie ze nigdy mnie nie kochala, pomimo posiadania 2 malych dzieci (3 lata syn i 8 lat corka), manipulowala mna, zadluzalem sie, popadałem w kłopoty finansowe, miało być MY było JEJ i MOJE – które powinno wystarczyc na wszystko. Potem odsuniecie od łóżka ktorego nie przezylem specjalnie bo mialem z nia tylko 3 razy sex na roku. Potem okazlalo sie ze miala przyjaciela, kryla ja mama byl bogaty a na koncu ucieklem po interwencji Policji .. Ostatni miesiac byl pieklem w ktorym spadlem z 80kg do 70kg, musze o niej zapomniec i skonczyc raz na zawsze .. manipulowala uczuciami mistrzowsko – trudno, mam nowe zycie ..
Po roku bardzo udanego związku, nie spodziewając się, zobaczyłam sms, który przyszedł, gdy obok mnie leżał jego tel-buziaki, tęsknoty… Ziemia rozstąpiła się, nie przypuszczałam. Absolutnie mętne tłumaczenia. Zabroniłam mu dzwonić do siebie, aż podejmie decyzje na kim mu zależy. Po tygodniu stwierdził, że był to najgorszy czas w jego życiu, gdy nie mógł ze mną nawet rozmawiać. Znajomość zerwał. Znowu było dobrze. Pół roku później, kiedy ja siedziałam przy jego umierającej Mamie, specjalnie zajrzałam w tel, a tam po kilka rozmów dziennie z inną już kobietą. Koleżanka, tylko ja się liczę, tylko mnie kocha, a ją poznał, gdy załamany chorobą Mamy, pracując w innym mieście, poszedł do knajpy. Nic go nie łączy. Urywa kontakt. Gdy zajrzałam kolejny raz, następne połączenia. Jeśli nic nie znaczy, to odbieraj też przy mnie, nie obiecuj, aby za chwilę robić to samo… Znowu jedyna, kochana, szczęście tylko ze mną koło mnie i we mnie… W końcu zadzwoniłam do niej z pytaniem o jakie relacje chodzi, jestem zmęczona sytuacją i jeśli mnie oszukuje to daję sobie spokój. Odpowiedziała drwiąco-wymijająco, on wyparł się jakiejkolwiek bliskości, zdrady. O wszystkim mu powiedziałam, prosząc, aby pomógł mi to zrozumieć. Nie umiał niczego wyjaśnić… Dałam sobie spokój, odeszłam. On chce przyjaźni. I wcale nie uważam, że był to terror psychiczny, wszystko robiłam otwarcie i chciałam zrozumieć całą tę sytuację. Nie czuję do nikogo żalu, do siebie też. Mało tego, uważam, że byłam jedyną uczciwą osobą w tej trójce. Czy mi się tylko wydaje?
ofiara przemocy zwłaszcza jesli ma dzieci i jest uzalezniona od męża tyrana nigdy sama się nie wydostanie z chorego związku,wbijcie sobie to do tych waszych zrytych beretów,tylko wsparcie,pomoc z zewnątrz,oparcie w ludziach bliskich,policji,pracownikach socjalnych są w stanie zapewnic jej jakis komfort i poczucie bezpieczenstwa psych,prędzej dojdzie do tragedii albo calkowitego załamania niz sytuacji w ktorej ona sama wyrwie sie z takiego domu,czesto brak wsparcia ze strony najblizszych odbieraja wszelkie chęci i siły do ucieczki i zmiany swojego losu,nie gledzenie a konkretna pomoc sie liczy
Jestem w takiej sytuacji.
Bardzo chcę sie „wydostac”,”uwolnic”z tego koszmaru.Kazdy dzien to strach.Psychicznie jestem wrakiem czlowieka. Bardzo,bardzo chcialabym móc,umieć i mieć siłę to zrobić,bo z dnia na dzien czuję się jeszcze gorzej.
Syndrom wyuczonej bezradnosci również mnie chyba dopadł,bardzo ciężko z tego wyjść. Beznadziejnosc mojej sytuacji powoduje,ze zamiast dzialac,poddaje sie,nie mam sily.Wybuchy i niekontrolowane,chore zachowania tego czlowieka powoduja,ze potem kilka dni dochodze do siebie,czesto..poturbowana nie tylko fizycznie, ale i tez psychicznie.Może nawet bardziej psychicznie.
Człowiek ten osacza mnie z każdej strony,nie mogę zająć się sobą,nie mogę nic zrobić dla siebie.Przeszkadza mu u mnie w
szystko,wyolbrzymiane są najdrobniejsze moje potknięcia,oczernianie mnie wszędzie,ośmieszanie,wykpiwanie i szydzenie ze mnie na każdym kroku.Człowiek ten nie rozumie,że to nie jest normalne zachowanie,twierdzi,że nic mi nie robi,a nawet..,że jest”dobry dla mnie”.
Twierdzi również, że „ma do tego prawo”.
Wszystkiego sie wypiera,kłamie notorycznie,wszystko ukrywa,przekręca,w żaden możliwy sposób nie można się z nim spokojnie porozumieć,ani dogadać, właściwie- w ogóle nie można się z nim porozumieć.Zapytać o nic,nie daj Boże zwrócić mu uwagę, czy mieć własne zdanie albo inne niż on.Wtedy zaczyna się jazda,niekończąca jazda. Człowiek ten terroryzuje nienormalnymi zachowaniami,których nie jestem w stanie zrozumieć.
Jestem już naprawdę bardzo zmęczona tym horrorem w którym tkwię.Zapomniałam już jak wygląda normalny,spokojny dzień.Nie pamiętam jak to jest mieć koło siebie normalnego człowieka,który nas szanuje,docenia,dba,nie oszukuje,nie traktuje jak śmiecia. Nie wspomnę już o tym, że naprawdę nie pamiętam jak to jest być po prostu kochanym.Na co dzień człowiek ten jest dla mnie zimny,oschły,obcy,żadnej pomocy w niczym,a jeśli czegokolwiek mogę się po nim spodziewać,to tylko problemów,przykrych sytuacji,w ogóle przykrości,nie można mu w ogóle ufać,nie wspomnę już o tym,że nie dotrzymuje żadnego słowa. Natomiast do innych ludzi,
na ulicy,w pracy,”za drzwiami”-jest człowiekiem przesympatycznym,miłym,ciepłym,słownym,przyjacielskim,
zawsze pomocnym ze wszystkim,no do rany przyłóż.
A tu, za zamkniętymi drzwiami, jest ten prawdziwy on, potwór,szatan,człowiek wyzuty z jakichkolwiek uczuć,
dbający tylko o siebie,
robiący tylko to,co przyniesie mu korzyści,zwłaszcza finansowe.
Naprawdę bardzo ciężko to znieść, a jest tego naprawdę dużo więcej, bo napisałam tylko jakieś 10%, reszta jest zbyt trudna do opisania.
Oddalabym wszystko,by zmienic ta chora sytuacje
i moc zyc samej normalnie.
To prawda jak jak ktos tutaj slusznie napisal,czlowiek zyjacy od lat w takim bagnie staje się bezwolny, nie jest w stanie uwolnic sie, wyjsc z tego i to nie tylko przez „sabotowanie”czasami swoich działań,czyli podkładanie sobie kłód niejako pod nogi i „czekanie na cud”,który nie nadejdzie.., ale tez dlatego,ze jest juz od tego uzalezniony,przyzwyczajony,ze inaczej zyc nie potrafi juz,no i po prostu nie ma sily,a takze boi sie,ze zwyczajnie nie da sobie rady. Czesto taka „ofiara”, jest przez przemocowca pozbawiona również pieniedzy,odsunieta od zycia,od bliskich,od wszystkich,którzy mogliby jakos nawet pomoc takiej osobie.Taki psychofag majacy nad nami „wladze”, bardzo dobrze wie co i jak robic,zeby „zatrzymac przy sobie”zgnebiona,dobitą calkowicie kobietę.
Mozna do tego opisu tutaj w artykule dodac jeszcze wszelkiego rodzaju szantaze,a zwlaszcza jesli chodzi o pieniadze,szantaze emocjonalne,robienie na kazdym kroku na złość,celowo.Stawianie takiej kobiety w sytuacjach,w ktorych nie ma wyjscia,a cokolwiek zrobi i tak będzie źle, po prostu stawianie jej „pod sciana”. Również grozby uszkodzenia ciała, pozbawiena życia,złorzeczenie na każdym kroku, lub sytuacje,kiedy trzeba a nie można skorzystać z pomocy medycznej, bardzo duzo można o tym mowic, osoby „tkwiące”w takim bagnie wiedzą o czym mówię.
Nie wiem co robić, nie chcę dłużej w tym tkwić,brak mi sił:-(
Witam. Przeczytałam to co napisała ja mam to samo w swoim związku i nie wiem co robić ja już dalej nie daje rady
Kobieto ! życie jest jedno ! weź je w swoje ręce ..bo On Cie zniszczy doszczędnie..widocznie pasuje mu układ gdzie on ma władzę ! Ja w styczniu złożyłam papiery rozwodowepokilkunastu latach małżeństwaa,w lutym byłam już po..jest ciężko i to bardzo! mój jeszcze notorycznie mnie zdradzał i też dbał o swoje finanse ,nic go nie obchodziło..rozwód bez orzekania chciałam szybko i bezstresowo,może i dobrze bo pewnie nie miałambym siły walczyć w sądzie o majątek .Nie możemy się dogadać..musiałam uciec z domu,dobrze że mamy mieszkanie ,chociaż spię spokojnie.Dwoje dzieci natoletnie całkowicie zdominowane przez ojca,kasa ponad wszystko..narazie są znim..ale on im krzywdy nie robi..wręcz przeciwnie,rozpieszcza do bólu,a ja cierpię bo jestem na gorszcych warunkach i bez dzieci..ale one kiedyś zrozumią! a życie ma się jedno!trzymajcie się Kobietki i nie dajcie sobą manipulować i poniewierać ! po burzy zawsze wychodzi słońce ;-)trzeba w to wierzyć i nie poddawać się bo naprawdę można zwariować i przypłacić to zdrowiem,pozdrawiam.
Witam. Kurcze weszłam na tą stronę, bo szukam pomocy… Bardzo chcę się uwolnić z toksycznego związku… Jestem całkowicie rozbita psychicznie… Jak ja bardzo rozumiem wszystko co piszesz… Dziś własnie szukałam psychologa, który mnie od razu przyjmie, bo ja już nie mogę czekać… Robi ze mnie wariatkę, nie raz już siedziałam płakałam myśląc, że może przesadzam, że coś ze mną jest nie tak, a miałam czarno na białym, że on coś zrobił tylko zapierał się w żywe oczy, był taki wiarygodny… i ta jego udawana dobroć. Jakim on jest pozerem, nikt, by nigdy nie pomyślał, że on się tak zachowuje…”dobry, uczynny,kochany” tak wiele dla niego poświęciłam, oddałam siebie, czekałam na niego… i czym ja sobie zasłużyłam. Wszystko było dla niego, on był panem,wciąż się obrażał miał humory pomimo tego że ciągle mnie okłamywał, bawił się moimi uczuciami to zawsze odwracał kota ogonem…
witaj,mysle,ze nasze przezycia maja wiele wspolnego.Tkwilam w bardzo chorym zwiazku,odchodzilam setki razy.Bylam silnie uzalezniona.Stosowal wyjatkowo wyrafinowana przemoc -wyrzucal mnie w nocy w burze tekstem-s…laj k…,spalil moja przytulanke,wyrzucal moje rzeczy,manipulowal,przerzucal wine,zdradzal(potrafil ukarac mnie zdrada za probe odejscia).Potem odstawial mnie i byl z innymi kobietami,przy czym zawsze podkreslal,ze mnie kocha,a nie zadna z nich.
Co robić? Podjąć ostateczną decyzję i skończyć chory związek. Wiem, co mówię. Żyłam w takim związku 35 lat. Były wszystkie formy przemocy: fizyczna, psychiczna, ekonomiczna. Jestem już po rozwodzie. Odzyskałam godność i poczucie wartości. Wraca spokój. Psycholog pomaga mi wyjść na prostą. Teraz wiem – powinnam to zrobić znacznie wcześniej. Do końca życia będę mieć wyrzuty sumienia, że tkwiąc w tym zrobiłam krzywdę dzieciom. Na szczęście moje wnuki mają radosne dzieciństwo i wspaniałych, kochających rodziców.
Co u Pani nowego? Chcialabym porozmawiac, jestem w podobnej sytuacji.
W sumie nic nie musze pisać Wszystko już tu napisano .Nie mam jak uciec nie mam rodziny niemal już sił mam malutkie dzieci .Zadnych szans ,żadnych
Byłam szczęśliwą kobieta pełna życia i energii .Po 15 latach psychicznego terroru chciałam popełnić samobujstwo jednak coś mnie powstrzymalo.
Przestałam wiezyc ze jestem coś warta wmawial mi że mnie nikt nie lubi ze odstraszam ludzi od siebie .Na każdym kroku mnie karal.Żyłam jak zakonnica prawie bez miłości i sexu .Jednak kiedy przychodzi znajomi przytylam mnie był milutki az do bolu. Wykanczal dzieci psychicznie zawsze stałam w ich obronie i wtedy wieczne awantury.
Mieszkam za granicą bez rodziny nie miałam domu nie mialam dokod odejść balam się ze sobie nie poradzę mało zarabialam nie miałam domu .
Doprowadził mnie do takiego stanu ze przestałam jeść i spać.Żyłam jak w transie .Rok temu nie wytrzymalam wyrzucilam go z domu .Powiedzialam ze jak znajde inne mieszkanie to sie wyprowadze on mial rodzicow a ja nie.
Wcześniej odkryłam że miał kochanke i to nie pierwsza .Ja byłam tylko służąca i „pojebany daunek”tak mnie nazywał..Wyprowadził się nie mógł pozwolić sobie na skandal bo jest dyrektorem w firmie którego wszyscy uwielbiają.Wspaniały człowiek..
Nastąpił syna przeciwko mnie …
Mieszkam z córką sama.
Nabrał na moje nazwisko pieniędzy …zostałam od1.03.2017.bez domu pieniędzy do życia i z jego długami ponad 10000€.
Jestem od roku pod opieką psychologa ..
Nie mam prawie nic ale jestem od 25.11 2016 wolna dostałam rozwód. ..
Nikt mi nie powie ze jestem zjebana jak mój tatuś ..ze mam wypierdalac bo jestem zajebana Polka.
Pomału nabieram szacunku do samej siebie …
15 lat więzienia ..oni się nigdy nie zmieniają tylko wtedy kiedy czegoś potrzebują..
Bałam się ze sobie nie poradzę sama w obcym kraju …Ale dałam radę ..nigdy nie można zapomnieć że każdy ma prawo do wolności i bycia szczęśliwym …
Mam 42 lata i wieze ze teraz mogę wszystko jestem Panią swojego życia …
RÓWNOUPRAWNIENIE
Mężczyzna zdradza- kobieta przeżywa przygodę.
Mężczyzna, rozwodząc się, rozbija rodzinę- kobieta kończy związek bez perspektyw.
Mężczyzna wyżywa się na bliskich- kobieta odreagowuje stres.
Mężczyzna wrzeszczy- kobieta akcentuje swoje racje.
Mężczyzna katuje dzieci- kobiecie puszczają czasami nerwy.
Mężczyzna zaniedbuje rodzinę- kobieta realizuje się zawodowo.
Mężczyzna jest niezdarą- kobieta bywa zagubiona.
Mężczyzna jest skończonym chamem- kobieta bywa zmuszana do stanowczości.
Mężczyzna jest pracoholikiem- kobieta dba o swoją niezależność.
Mężczyzna leni się- kobieta regeneruje siły.
Mężczyzna kłamie- kobieta stosuje dyplomację.
Mężczyzna przepuszcza pieniądze- kobieta musi czasami coś kupić także dla siebie.
Mężczyzna, kiedy dobrze wygląda, jest narcyzem- kobieta jest po prostu zadbana.
A pan Zbyszek naczytal sie chyba wierszy że tak piszerównouprawnienie ok to zacznijcie o nas dbać to i my będziemy o was dbać.
I to własnie jest „argument” na temat! W rónouprawnieniu SAMA O SIEBIE ZADBAJ!
achcesz słyszec na co dzień , że jestes g…no wart ,że nadajesz sie wsadzic z powrotem do d..py i zaszyć ????
Takie wszystko naprawdę znaczy niewiele. Spazm bezradności, kiedy chciałoby się zwyczajnie pogadać. Dlaczego…? Kiedy nie mogłam zrozumieć jego postępowania i odeszłam, zrobiłam w celach doświadczalnych dokładnie to samo co on. I nadal nie wiem, jaka frajda z wianka adoratorów? Uważam ciągle, że warto pielęgnować jeden związek, a jeśli ktoś lubi wycieczki, to ten jeden najpierw uczciwie zakończyć. Albo szczerze wyznać, nie umiem inaczej. A wtedy jeśli mimo wszystko jest to dla mnie najważniejsza osoba, to przynajmniej wiem z kim mam do czynienia i możemy dalej coś z tym zrobić. Dlaczego to jest takie trudne? Już u Platona prawda to początek dobra i piękna… I tak chyba warto żyć, poznając siebie nawzajem, a nie przerzucając nic nie wnoszące frazesy…
Osiem lat – zmarnowanych, dosłownie zrujnowanych z człowiekiem, który mnie zniszczył psychicznie, odebrał mi moją osobowość, chęć do życia. Na „zewnątrz” miły,uśmiechnięty facet, dusza towarzystwa. Dla wszystkich byliśmy idealnym związkiem. w domu stawał się innym człowiekiem, traktował mnie jak popychadło, śmiecia. Wszystko robiłam według niego źle, począwszy od sposobu ubierania, skończywszy na zwykłym sprzątaniu. Przez tyle lat bycia w tym chorym związku uwierzyłam mu, że jestem nikim, że do niczego się nie nadaję, że oprócz niego nikt mnie nie będzie chciał i byłam mu za to wtedy bardzo wdzięczna. Ciągłymi krzykami, poniżeniami doprowadził mnie do depresji. Kiedy dotknęłam „dna” dostałam od życia drugą szansę, dopiero wtedy przejrzałam na oczy. Uciekłam zostawiłam wszystko!! Dzięki pomocy rodziny stanęłam na nogi. Nasi wspólni znajomi oczywiście mnie za wszystko obwinili, uznali za najgorszą i przyjęli jego wersję wydarzeń – szkoda, że ludzie są tak łatwowierni!..Staram się teraz żyć pełnią życia, chodziarz nieraz, a upłynęło już 6lat dopadają mnie złe wspomnienia z tamtego okresu, od razu cała zaczynam się trząść… Jeśli któraś z was żyje w takim związku, uciekajcie jak najszybciej nie patrzcie się na dobra materialne,nie planujcie, nie bójcie się !! bo potem może być już za późno..
Tak,kochana Basiu, ale gdzie odejść,gdzie zamieszkać. Przeżywam koszmar już prawie 16 lat. Córka wyjechała na studia, ja zostałam sama z psycholem, który traktuje mnie jak śmiecia, wrzeszczy- to nie jest wrzask, tylko wylewanie potwornego jadu na mnie. Mam mu tylko służyć. Ponad dziesięć lat leczę się na nerwicę lękowo depresyjną, boję się ludzi, jestem od niego uzależniona finansowo. Choćbym chciała odejść to nie mam gdzie zamieszkać.
Co mam robić? Skończyłam terapię dla osób z przemocą domową, i co z tego, dalej tak jest, bo tak jak mówisz należy uciekać, ale gdzie?
Basiu, odpisz jak możesz, będę wdzięczna. Ewa
JA TEŻ TAK MAM I ZGŁOSIŁAM SIĘ DO BIÓRA POŚREDNISTWA PRACY OPIEKUNEK W NIEMCZECH DOSTAŁAM OD NICH MATERIAŁY DO NAUKI JĘZYKA I RADZĘ SOBIE W TAKI SPOSÓB MIESZKAM U INNYCH.ODKŁADAM NA MIESZKANIE.
Witam:) ja pisze w Imieniu mojej 18-letniej corki,jej byly partner ma 22 lata,pracuje ma dochodu miesiecznie okolo 2 tys,od p[oczatku ciazy nie ukladalo im sie,corka miala zagrozona ciaze ,miala zyc bez stresu,ale jak to zrobic ja ciagle slyszala z jego ust,zabiore ci dziecko,zrobie z moimi rodzicami z cb narkomanke,po urodzeniu dziecka to dopiero sie zaczelo,przeczytala jego sms okazalo sie ze pali trawe razem z brygadzist,jak by tego bylo malo mial jakis cichy romans ,tez zostal odkryty,jak sie klocili on uciekal do matki bo mieszali u nas,mimo wszystko staralismy sie by byli raze,bo dziecko potrzebojue oboje rodzicow,zawsze bylam zdania ze to corka prowadzi do klotni bo jest nadpobudliwa,ale kiedy zeszli mieszkac na dol,z dnia na dzien z jego ust to samo slyszalam w stosunku do niej,zabieraj jej karte do jego konto szantazowal ja pieniedzmi ze jej nie da,ciagle slyszalam to samo mamo wez go wpadala z placzem ,bo juz nie wytrzymuje z nim,w koncu zaczelo jej serce szwankowac,jest pod opieka kardiologa,corka jest teraz w 3 kl tech,kazal jej szkole zostwic i isc do pracy,albo poszukac sobie faceta zeby jej kupowal ,ostatnio nie bylo dnia bez klotni,ciagle powtarzal ze siedzi z nia dla dziecka,jak wyszla do kolezanki to ze pewnie do jakiegos hu.. ze nie da jej kasy itd,wspomne tez o tym ze pare razy ja poszarpal,teraz sie wyprowadzil corka jest spokojna ale zada od niej 8-miesiecznego dziecka na noc,bo jak nieto idzie do sadu mimo ze nie jest prawnie jego ojcem tylko corka,co powinna zrobic udac sie do sadu? o Alimenty na malego,czy na nia to ze sie uczy tez moze sie domagac cos,dziekuje
Moja żona znęca się nade mną psychicznie.
Jedyną formą rozmowy jest krzyk. Kiedy coś nie dzieje się po jej myśli, krzyczy, ubliża mi, upokarza i zawstydza. Kiedy wpada w ten swój trans, wykrzykuje mi rzeczy, które najbardziej bolą. Gdy zwierzam się jej z czegoś, wspiera mnie i neguje różne rzeczy, lecz gdy wpada w trans wraca do tego i mówi, że mi tak dobrze, że sobie na to zasłużyłem.
Gdy tylko widzi, że jakaś jej koleżanka dobrze o mnie mówi, spotyka się z nią i źle o mnie jej mówi, nastawia ja na mnie negatywnie. Mówi jej na mój temat kłamliwe rzeczy, np. że nie daje jej na nic pieniędzy, że przez to nie czuje się ze mną bezpiecznie. Rozpuszcza różne plotki i pomówienia wśród koleżanek.
Odseparowała mnie od moich najbliższych przyjaciół i przyjaciółek. Gdy tylko spotykam się z przyjaciółmi, kolegami robi mi sceny pretensji. Gdy tylko usłyszy o znajomych mam wielogodzinne sceny zazdrości, ale przy tym nie przeszkadza jej opowiadać mi o swoich byłych partnerach, jacy to byli wspaniali.
W napadach szału już kilka krotnie zażądała, abym wraz z synem wyniósł się z jej mieszkania wraz z synem. Mnie samego wypędzała już kilkakrotnie (nawet spakowała moje rzeczy). Kilkakrotnie przy moim synu powiedziała, jak to musi się poświęcać dla niego i ma już tego dosyć.
Kiedy zdarza mi się zasnąć z synem w łóżku grozi mi rozwodem. Kiedy się na mnie obraża każe mnie przez nieokazywanie uczuć, brakiem zainteresowania, lekceważeniem emocjonalne.
Wciąż mnie kontroluje – dzwoni do mnie co godzinę, ograniczanie kontaktów z innymi osobami – zabrania mi spotykać się ze znajomymi, których sama nie „poleci”, inwigiluje mój telefon, zdarzało się że usuwała SMSy od koleżanek.
Wciąż mnie okłamuje. Takie sprawy często wychodzą, gdy stajemy w konfrontacji z innymi. Ostatnio wyszło, że gdy pożyczała pieniądze od swojego wujka, mi powiedziała że na spłatę samochodu, a mamie, że dla mnie.
Najpierw każe mi wynieść się z domu, a potem mówi, że ma już dość życia i coś sobie zrobi. Wzbudza we mnie wciąż poczucie winy.
Gdy się pokłócimy (a problemem jest dla niej każda duperela) wywołuje we mnie poczucie winy. Podobnie zresztą postępuje z moim synem, gdy chce coś na nim wymusić. Często wzbudza litości dla siebie.
Chodzę do psychologa, rozmawiam z nim o tym. Moja żona rozpoczęła terapię, ale raz jest lepiej, a potem ma nawroty i wszystko znów się zaczyna. Mówi, że jest DDA i często wszystko w ten sposób usprawiedliwia. Mówi, że jest ofiarą i usprawiedliwia tym swoje zachowania. Tylko ja nie mam już siły…
Witam , poznałam chłopaka, miał dużo ciepła w sobie i zainteresowanie moją osobą. Poprostu wielbił mnie prawie za wszystko . Był jeden szczegół, ,, problemem była dla niego każda duperela” która mogła wywołać kłótnię. W zwykłej rozmowie wystarczy, że nie odpowiedziałam na jego pytanie w odpowiednim tempie albo tak jak oczekiwał zaczynał wrzeszczeć, no i oczywiście wina zawsze była moja: bo nie odpowiedziałam tak jak chciał, albo zapytałam nie o to co chciał, albo nie podobało mu się moje pytanie , oczywiście wynikało to w czasie zwykłych codziennych rozmowach o zwykłych sprawach. Nie wiedziałam kiedy ta ,,bomba zegarowa” codziennie wybuchnie.
Potem zaczyna być nagle miły i zachowuje się jakby nic się nie stało. Odeszłam szybko, a właściwie uciekłam w 5 s po tym jak chciałam wyjść, a on mi zatrzasnął drzwi z hukiem o 7 rano i powiedział gdzie ku..a chcesz iść , co ty robisz ze mną i jak ja niby go traktuję. Uciekłam w chwili jego nieuwagi, inaczej nie wiem czy pisałabym teraz te słowa.
To ku przestrodze. Nie pisze tego aby przestrzec przed mężczyzną – katem, ale oni mają z reguły więcej siły i kobiety w starciu fizycznym nie mają szans np. zze 100 kilowym KATEM.
Dobrze, że szybko się zorientowałam co to za człowiek. Teraz będzie szukał innych ofiar bo chyba tym żyje by wyżywać się na innych…kobietach.
A to wszystko wynika ze wzorca który wyniósł z domu. Jakie to niesamowite, że te rzeczy można wynieść z domu rodzinnego. On z ofiary zamienił się na kata !!!!
Myślę, że terapia może mu pomóc ale to już nie mój problem-na szczęście
pozdrawiam panów i panie
bardzo to przykre 🙁 może by Pan się starał jednak, choćby na jakiś czas odseparować od żony? A jak sprawy przybiorą bardzo zły obrót, to starać się jakoś prawnie temu zaradzić (są takie porady z tego zakresu, tu np. znalazłam http://www.eporady24.pl/znecanie_sie_psychiczne,pytania,3,18,286.html) proszę walczyć o siebie i przede wszystkim syna – bo to chyba mały chłopiec? pozdrawiam
Cały mój problem polega na tym, że już dawno zrozumiałem zachowanie mojej żony. Jej metody nie dobijają mnie już tak jak kiedyś. Udało mi się zbudować własne poczucie wartości i jej wieczna krytyka, poniżanie i obelgi są mi coraz bardziej obojętne. Natomiast ona znalazła sobie nowy sposób. Mamy dwójkę dzieci i teraz zaczęła rozgrywać swoje gierki w ich obecności np: w trakcie podróży samochodem gdzie nie mam żadnego manewru tworzy sytuacje, w ktorej zaczyna wyzywać od np: ciot, świń, potworów aż do wypierd… z domu. Przy synie, który wszystko rozumie (ma 8 lat). I jestem bezradny. Gdy to się dzieje w domu jest wyjście. Gdy nie ma dzieci mogę się z nią pokłócić (choć to jak ja się odzywam dla niej pewnie jest kapuśniakiem przy jej buży z piorunami). gdy są dzieci biorę je na dwór i mamy luz, ale sposób z autem jest bezbłędny! To tylko przykład sposobów poniżania jest mnóstwo!
I teraz pytanie. W czym masz problem chłopie?! Wyprowadź się!!!
Odpowiedź: A no mam problem i to ogromny! Dopóki jestem w domu wiem że to jest skupione na mnie. Jak się wyprowadzę wiem (jestem pewien), że to przejdzie na moje dzieci!!! A nie chcę, żeby oni mieli ten problem, bo pamiętam jak swego czasu rozszarpaną miałem psychikę i to co pomogło mi się odbić to osiągnięcia i docenianie w pracy. I świadomość tego, że w domu jestem taki sam (robię prawie wszystko: gotowanie, odkurzanie, zmywanie, remonty, zajmowanie się dziećmi, lekcje z synem) więc nie jestem taki jak ona twierdzi! A co pomoże moim dzieciom jak się do nich dobierze?
Polskie prawo przy rozwodzie zostawi dzieci przy niej, przecież każdy ją zna jako super dziewczynę!
Więc dupa blada ja odpocznę a oni? Kto ich ochroni?
Może sędzia, który w swym majestacie wyda na nich wyrok!
Pozdrawiam wszystkich facetów z takim problemem.
Panie „P” toksyczni ludzie typu pańskiej chyba „ślubnej” maja problem sami ze sobą – nie akceptują się, maja zaniżone – pewnie prawdziwie niskie poczucie własnej wartości-skoro tak się zachowują. Do „pionu” postawi ją Pan tym samym co ona Panu robi.Zapewne do furii doprowadza ją Pański spokój i równowaga emocjonalna- bywa to czasami trudne , ale jakże bardzo się opłaca. w tej sytuacji najlepszą strategią jest „lustrzane odbicie” czyli zaserwowanie takiego zachowania jakie ona prezentuje. a jak jej nie odpowiada pańskie towarzystwo to baba z wozu -koniom lżej.
Pozdrawiam Cię silny mężczyzno..ja , z takim samym problemem:(
Witajcie!
Przeczytałam wszystkie posty i kobiet i mężczyzn. Tu nie chodzi żeby udowadniać kto potrafi być większym oprawcą. Artykuł przedstawia objawy przemocy psychicznej i fizycznej. A ona dotyczy oboajga płci. Nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna jest oprawcą. W obu przypadkach jest to niszczenie osoby drugiej i to jest złe. Bez względu na płeć nikt nie ma prawa robić tego drugiemu człowiekowi. Dlatego też przekomarzanie się, kto bywa większym oprawca nie ma sensu. Ludzie szanujmy się i sznujmy innych ludzi bo każdy ma prawo do szczęścia. Jeżeli związek obu ludzi jest toksyczny to nie warto w tym tkwić. Niestety.
Pozdrawiam wszystkich poniżanych i żyjących w takich związkach, nie czekajcie aż Was ktoś zabije lub upokorzy w najmniejszym wypadku. Taki związek trzeba szybko zakończyć dla dobra Was i ew. dzieci.
pozdrawiam i życzę silnej woli
Ale większość mężczyzn, którzy tu udają ofiary to oprawcy i to widać po sposobie w jaki piszą. Część to rzeczywiście ofiary.
List który napisał mąż był przerazający ale kobieta inna powiedziała zostaw on jest katem nie jego żona
Ja jednak sprawdziłam i żona była katem i tym samym uratowałam mu życie
Jak mozesz tak pisac?
czytam z wielkim zastanowieniem. Myślę, że jestem katem i ofiarą w jednym. Drodzy Panowie, katowani, czy wiecie jak czuje się osoba ciągle mówiąca do ściany? Mój mąż wychowany w patriarchacie po skończonym posiłku, a raczej, pożarciu paszy, wstaje bez słowa od stołu i odchodzi. Nie czuje przymusu udzielania jakichkolwiek odpowiedzi, bo kwestie nie wymagają komentarza. Kochani stoicy, to tez jest przemoc!!!
A jeśli nie ma jak!?jeśli ktos np mieszka za granicą?
Mieszkam za granica maz znecal sie na de mna psychicznie, w drzwiach tez po przyjsciu krzyczal, wychodzil na klatke domku, w ktorym zamieszkiwalo kilka rodzin i mnie glosno obawiam i wykrzykiwal na mnie. Zwiazek trwal ok 20 lat. Bylam nim tak zmeczona przez ostatni rok, ze jak krzyczal to kladlam sie do lozku, nakladalam sluchawki na uszy i zaczynalam medytowac. Nie mialam zadnej rodziny, ani przyjaciol, tylko prace, nie na stale, ale wystarczajaco. W ucieczce pomogl mi starszy syn. Powiedzial mamo, nie mysl, ze tata sie zmieni, oszczedzaj pieniadze i uciekaj od niego. Zaplanowalam, ze tak zrobie, mimo, ze nie mialam zbyt wiele srodkoe. Wynajelam mieszkanie, zabralam mlodszego syna i ucieklam, zerwalam kontakt. Starszy syn odwiedza mnie codziennie, i mowi, ze tez chyba przyjdzie, bo tata go wygania, tak jak i mnie, obraza, poniza, przeklina. Jesli moge sluzyc rada to najwazniejsza jest decyzji, ze chce sie zyc inaczej. Moja mysla przewodnia bylo, ze chce ” byc sobie Pania” i jestem. Udalo sie!
Witam
Właśnie czekam na sprawę rozwodową po 18-tu latach gehenny.
Nie wierzyłam,że może mnie to spotkać trzeci raz w życiu.
Po wielu latach terapii (15 lat) doszłam do wniosku, że warto zastanowić się jakie jest podłoże tego, że poddajemy się przemocy czy to fizycznej czy psychicznej.
Ja odkryłam schemat zachowań łączący mojego ojca, potem brata a na końcu męża wszyscy trzej zachowywali się tak samo tzn. stosowali większość praktyk opisanych w powyższym artykule. W konsekwencji tkwienia w związku emocjonalnym 1. z ojcem – tyranem, alkoholikiem, 2. z bratem lekomanem, tyranem 3. mężem – „mieszanką wybuchową” – tyranem, osobą uzależnioną chyba od wszystkiego co się da(ale to zauważyłam dopiero po latach związku) to JA poddałam się roli „ofiary”. Przez wiele lat nie mogłam pojąć jak najważniejsi mężczyźni w moim życiu mogą mnie tak terroryzować jak nazywa to autor artykułu.Wiem dziś,że całe moje dzieciństwo, dorastanie, wpłynęło na to jakiego sobie wybrałam „mężczyznę marzeń”,
ALE UWOLNIAM SIĘ.
Po wszystkich spotkaniach z terapeutą, psychologiem, policjantami i prawnikami, umocniona w siłę psychiczną i wiedzę prawną POSTANOWIŁAM SKOŃCZYĆ DESTRUKCYJNY ZWIĄZEK.
Teraz już nauczyłam się zauważać niepokojące symptomy „chorych” zachowań i mam wielką nadzieję, że już nie zwiążę się emocjonalnie z „toksycznym” facetem.
ZACZYNAM NOWE ŻYCIE
I życzę wszystkim udręczonym Paniom i Panom
WYJŚCIA Z DESTRUKCYJNEGO ZWIĄZKU
NOGI ZA PAS
a są gdzieś jacyś nietoksyczni???
Witajcie,
Tak czytam i czytam te Wasze wpisy i cały opis przemocy psychicznej i na moje pasuje jak ulał do mojej sytuacji, z której nie umiem sie uwolnić. Nie potrafię być na tyle silna, żeby spakować sie, wziąć dzieciaki -sztuk 2 i wyprowadzić sie z nowego wybudowanego wspólnie domu.
Na co dzień brak szacunku, negacja wszystkiego co robię, ani jednego pozytywu, konieczność ciągłego udowadniania, ze sie do czegoś nadaje i coś umiem zrobić.. Nigdy nie usłyszałam żadnego ciepłego słowa. Najlepiej, żebym w ogóle sie nie odzywala.
Uwagi na porządku dziennym: pojebalo Cię, debilem jestes, masz nasrane, przydaj sie na coś, wymysł coś, postarają sie….jestes leniem, nic nie umiesz zalatwic, zalatw cos od poczatku do konca dobrze, zachowujesz sie jak wiesniak, kiedyś jeszcze dochodziło: spaślaku, parówo, masz tłuste cielsko…. Najgorsze, ze to wszystko dzieci słyszą i widza. Przy dzieciach zawsze sie zwraca: idź do matki, matka żre, matka sra, matka….Czasami używa słowa mama, ale rzadko. Najlepsze w tym wszystkim jest to, jestem wykształcona, mam dobra prace, niby inteligentna a jednak głupia. . Na zewn. on oczywiscie zachowuje sie bardzo poprawnie, to ja jestem ta zła. Jeszcze kiedyś wyzywał mnie od alkoholikow, kazał iść do poradni, bo inaczej nie pozwoli nigdy z dziećmi samej wyjechać. Matka sie nawaliła, naprulas sie . Jak nie słyszę co mówi i poproszę o powtórzenie- to głucha jestes, idź do laryngologa.
W domu mam określone, gdzie mam stawiać buty, gdzie coś powiesić, wszystko określone wg. jego zasad. On jest chyba chory psychicznie, albo ma przyjemność w gnebieniu innych-rodziny. Proponowałem mu poradnie dla związków, ale powiedział, ze nie pójdzie.
Nie mam już na nic siły. Jedyna odskocznia i miejsce, gdzie odpoczywam psychicznie to praca i przyjaciele.
Mogłabym chyba książkę napisać. Naturalna obrona to czasem czuje sie jakbym była gdzieś obok i mnie to nie dotyczyło.wiem, ze muszę sie z tego wyrwać.
Ja po prostu już nie mam siły.
kobieto! jesteś niezależna masz pracę i pieniądze, od teraz traktuj codzienność jakby tego psychola nie było, jakby nie istniał, po prostu się wyłącz na jego obecność, Samodzielna – ja po dwudziestu latach ( nie wszystko było złe i przykre zwłaszcza na początku) wywaliłam dziada z mojego domu, którego nie udało mu się spalić lub zniszczyć w inny sposób definitywnie, spaliłam wszystko co po nim zostało, to taki rodzaj oczyszczenia- jak sie nie da słowem i czynem – wytrawić ogniem -pomaga! Moja historia podobna do innych- ale nigdy nie byłam w dołku, nigdy nie miałam stanów depresyjnych, tylko czasami dziwił mnie brak siły, brak woli do zrobienia czegoś. Nauczyłam sie jeździć samochodem – po 20 latach przerwy, wszystko odżywa, Mam wspaniałą mądrą CÓRKĘ, której ten psychopata i jego mamusia się wyparli , jak się urodziła. Mam zamiar i go zrealizuję w całości- wyegzekwować zadośćuczynienie w postaci wysokich alimentów. Skuteczne działanie pamiętam z czasu kiedy sama budowałam dom i oczekiwałam na narodziny słońca mojego życia – mojej córeczki. Po kroczku, po metrze do wyznaczonych celów-do normalności. Samodzielna – nie jesteś z kamienia -pod byle młotkiem nie pękasz( chcę przez to powiedzieć że jesteś diamentem). Mieszkasz ze swoimi rodzicami -to wielki oręż w walce z tym ku…., ja była sama samiuteńka, rodzice moi już nie żyli , rodzeństwo się obraziło, bo chciałam swoja część spadku przeznaczyć na samodzielne życie. Teraz to ja jestem samodzielna, niezależna, co najważniejsze zdrowa i szczęśliwa,mam swój dom i dziecko, święty spokój, muszę tylko pozbyć się jeszcze kilku pasożytów ze swojego otoczenia.
Moja historia, jest podobna, poznałam mojego aktualnie już byłego męża, po długiej samotności. Mieszkałam sama, miałam atrakcyją dobrze płatną pracę, wyższe wykształcecnie i kilku dobrych znajomych na których mogłam liczyć. I nagle pojawił się on, cudowny, wysoki przystojny wykształcony i elekwentny, czarujący, ujmuący, romantyczny, opiekuńczy, zaradny i wiele wiele innych cudownych cech. Muszę przyznać że początki naszej znajomości i naszego małżenśtwa były fantastyczne, z tym że ja zaślepiona miłością do niego nie widziałam rzeczy które mogły mi dać informację że nie wszystko jest w porządku. ( mówiła mi przyjaciółka, ale ja oczywiście nie chciałam słuchać tego co ona widzi), zamieszkaliśmy razem, mieliśmy dobre zarobki stać nas było na rozrywki, wycieczki i inne przyjemnośći, z niczym nie musieliśmy się liczyć. potem był ślub, szybka ciąża, zagrożona, ciągłe pobyty w szpitalu, i gdy ja zamartwiałam się o nasze malestwo on się świetnie bawił, ale już nie ze mną, doszył jeszcze inne rozrywki jak hazard, dopiero po wyjściu ze szpitala po porodzie dowiedziałam się że ukradł z mojego konta oszczędnościowego, które miałam jeszcze zanim się poznaliśmy 20 tyś. oczywiście na gierki hazardowe, przepraszał, a ja głupia wybaczyłam i dalej nic nie widziałam zajęta rehabilitacją córki. Został zwolniony z pracy, więc ja wróciła do pracy a on niby zajmował się dzieckiem, niby bo tak naprawdę robiła to jego matka. Pojawiła się pierwsza krytyka i z jego i ze strony teściowej, że dziecko małe, szczupłe, że nie chce jeść, że wolniej się rozwija, pojawiło się poczocie winy, no bo przecież kto jest winny, no ja bo to ja miałam problem z donoszeniem, to przez mój stan przedrzucawkowy dziecko urodziło się wcześniej z małą masą. Dodatkowo nie gotowałam zbyt dobrze skoro dziecko nie chciało jeść moich zupek. Potem krytykowano już wszystko, od wyglądu, poprzez pracę i obowiązki domowe, a on dalej nie pracował bo przecież żadnej godnej pracy mu nie zaproponowano, a ja mogłabym się bardziej postarać i więcej zarabiać, brałam dodatkowe prace, nie widziałam już na oczy schudłam, przestałam byc roztytym baleronem za to stałam się wykałaczką. Wreszcie znalazl wymarzoną pracę, z tym że 2x lepiej płatną niż moja, na początku było ok, a potem stwierdził ze skoro on lepiej zarabia to już kompletnie nie musi nic robić w domu. Domagał się rozrywek, często wychodził w piątek wracał w niedzielę, nie pytałam gdzie był bo wiedziałam, raz nawet tam byłam prosić żeby wrócił do domu, ale tylko mnie wyśmiał przed swoimi koleżkami. Wstydziłam się tego że mnie tak traktuje, przestałam spotykać się ze znajomymi, zresztą nie miałam na to ani czasu ani ochoty, co miałam im mówić że jest cudownie jak nie było. Zresztą on sam dokończył dzieła siejąc plotki na mój temat wsród rodziny i przyjaciół, zostałam sama ze swoimi myślami. Podjął decyzję o budowie domu, pomyślałam że może to dobry pomysł, oderwie się, zaagażujemy razem, że będzie ok, noc bardziej mylnego. Kupił działkę i projekt domu bez mojej wiedzy i konsultacji, bo po co się z bylekim konsultować prawda?
Ciągle sam jeżdził na budowę, bo po co tam głupia baba ma się wtrącać. Dom stanął w pół roku, był ładny,myślalam że będziemy szczęśliwi. Poznałam nowych sąsiadów, byli mili, co z tego skoro znów robił ze mnie wariatkę. Do uzależnienia od hazardu doszedł jeszcze alkohol, po nim stawał się wulgarny, wyzywał mnie obrażał, niszczył moje rzeczy, wyśmiewał się ze mnie gdy rozpaczałam po tym jak zniszczył mi pamiątkową książkę którą dostałam od ojca, albo zrzucił puder, który dostałam od matki. Zaczęłam się izolować, nie chciałam się z nikim spotykać, było mi wstyd że doporowadziłam do tego że żyję z takim terrorystą. Zmusił mnie do zrezygnowania z pracy, bo miałam dostać dużą odprawę, którą już rozdysponował, a poza tym to przecież dziecko jeszcze małe więc trzeba się nim zająć. I zaczął się horror, przez pół 9 miesięcy nie dawał mi pieniędzy, sam robiła zakupy, ja miała siedzieć z dzieckiem sprzątać i gotować. O każdą rzecz musiałam prosić, nowe majtki a po co? nowe ciuchy? fryzjer? przecież nigdzie nie chodzisz. nawet o tampony musiałam prosić a on złosliwie kupił największe podpaski i śmiał się że będę z wielkim wackiem chodzić. Raz zachorowałam, miałam zapalenie płuc, nic go nie obchodziło, kazał mi wypier… z sypialni bo przez moje kaszlenie spać nie może, spałam na kanapie w salonie, albo na podłodze w pokoju dziecka. Po pół roku wyglądałam jak swój cień, przy wzroście 170 ważyłam 52 kg, straciłam apetyt i połowę włosów, łamały mi się paznokciem na głowie półroczny odrost.Znów miał powód do kpiny, znów się upił znów awanturował, ciągnął za resztkę włosów, wyrwałam się, zadzwoniłam na policję sama nie wiem po co bo wiedziałam że nie mogą go zabrać na izbę bo mnie zabije. Dowiedział się o moim telefonie, stałam się zdrajcą donoszącą na męża. Przebyłsk świadomości miłam dopiero wtedy gdy rzucił we mnie zabawką dziecka, która rozpadła się na kawałki nad moją głową. Nie wytrzymałam, rano spakowałam dziecko i pojechałam do rodziców. Wstyd było się przyznać ale w zasadzie nie musiałam wiele mówić, juz moj wygląd mówił sam za siebie, zostawiłam wszystko, zostałam z rodzicami,i babcią ‚i dzieckiem w 2 pokojach. Uciekłam od swojego „szczęścia”. Wreszcie. Zaczeły się awantury telefoniczne, błagania, nie dałam się już na nic nabrać. Wreszcie poczułam się wolna, znalazłam pracę, średnio płatną, nie spełniającą moich ambicji ale jest. Teraz jestem już 4 lata sama, nie nie sama z dzieckiem, mieszczkamy same i nie same bo z kotem. Nie mam partnera, chyba juz nie potrafię zaufać, ciągle się boję. A nadal mnie gnębi, staram się nie brać tego do siebie ale to wciąż boli. A uwagi typu, z mamą masz gorzej bo mieszkasz w bloku, z mamą masz gorsze wakacje bo tylko tydzień na gównianej Słowacji, z mamą masz gorzej bo musisz sprzątać, z mamą masz gorzej bo mniej pieniędzy są cały czas. A dziecko jak dorośnie samo oceni gdzie ma lepiej.
wszystko ma swój koniec,przechodzę to samo,mam dość życia z cwaniakiem wystarczy się tylko nie poddawać bo oni tylko na to czekają
…
Do Magda37
Podziwiam Cię. Bardzo chcę zrobić to samo co Ty.
Nie wiem skąd wziąć siłe :*(
Cześć „samodzielna”. Mam TAKĄ SAMĄ SYTUACJĘ CO TY. Napisz do mnie. Może razem jakoś przez to przebrniemy albo uda nam się zakończyć te chore związki. Pozdrawiam.
Kasia
Wiem dokładnie o czym piszesz. I radzę tak samo go traktować i szukać sobie normalnego partnera. Psychopaci won ! Nigdy nie myślcie, ze oni sie zmienia, bo nie zmienia ! Nie wierze w terapie dla kogoś kto ma przyjemność w krzywdzeniu najblizszejosoby! Wygonicie te śmieci ze swego życia !
Do Samodzielna
NOGI ZA PAS nie zmienisz go a sama się udręczysz lub wykończysz psychicznie
Zrób wszystko, aby zadbać o SIEBIE i swoje potrzeby
I moim zdaniem uciekaj, oderwij się, najczęściej nie ma innego wyjścia
Pozdrawiam
Od czego zacząć? Jestem w 9 miesiacu ciazy, każdy dzien przeplakalam. Mój maz zawsze mi powtarzał, ze jak będę w ciazy, to bedzie nosił mnie na rękach. Tymczasem przeżywam horror. Wstydzę sie komukolwiek o tym mówić…. Nasi znajomi uwielbiają mojego męża, nie wiedza jaki jest w domu. Za każdym razem podkreśla, ze to nie jest mój dom (zamieszkalismy u teściów).
Ja czuje, ze we mnie nie ma juz życia. Teraz czekam tylko, aż urodzi sie nasza córeczka. Wiem, ze to nic nie zmieni. Nie mam blisko rodziny, znajomych i nie wiem jak sie odseparowac od tego człowieka….
Witam wszystkich zranionych i upokorzonych. Jestem świeżo po rozstaniu. Zostałam odepchnięta a wcześniej upokarzana obrana z godności i wiary w siebie. Są dni kiedy nie chcę istnieć, nie wiem kim jestem i gdzie się podziałam ja sama w swoim wnętrzu. A niekiedy dzień jest piękny i światło w tunelu powolutku się rozżarza. Ciągle się pytam dlaczego to dlaczego tamto. Wina była cała moja i to ja wszystkiemu byłam winna. Czy można kochać kata swojego pomimo takiej krzywdy? Jakaś masakra.. Mam nadzieję tylko że nadejdą lepsze dni a wszystkim wam życzę prawdziwej miłości i zapomnieniu traumy jaką przeżyliście.
Tak można zaradzić niedaj mu się bo cię będzie chciał wykończyć jąk mój były niby kochany taki można rozwiązanie jest proste raz a dobrze kopnij go w tyłek z całej siły postaw mu się bo ty lalka nie jesteś ani nie wiadomo kim aby on miał popychadlo albo niewolnice do łóżka bo miałam i ją tak postaw mu się nie pomoże. To w ryja strzel albo policję wezwij jąk się będzie rzucał trochę poplaczesz czas leczy rany i co najważniejsze daj sobie czas nie czekaj na niego ją czekałam i gowno dostałam już czekać nie będę pozdrawiam.
Czy ktoś z was wie o jakiś grupach wsparcia dla kobiet poniżanych, które szukają siły?
dzięki z góry za pomoc.
weszłam na tą stronę poniewż dużo czytam. sama kiedyś byłam w takich dwuch związkach. pomoc możesz uzyskać w grupach wsparcia osób współuzależnionych. takie grupy działają przeważnie przy kościołach. ja sama skorzystałam. jestem bardzo zadowolona z pomocy którą tam otrzymałam. na początku podeszłam do tego z dystansem ale nie mając lepszej alternatywy uczepiłam się tego. teraz nie wyobrazam sobie jak mogłabym zyć bez tej grupy i programu który tam przerabiam.mam nadzieję że odnajdziesz tam siebie tak jak ja . odnalazłam w sobie siłę, wiarę w ludzi, nadzieję, poczucie wartości, godność i radość z przeżywanych chwil. pozdrawiam serdecznie.
uciekamydoprzodu.blog.pl/
Poszedl spac.udalo mi sie dzisiaj uniknac kilkugodzinnego seksu.nie mam sily.jestem kobieta wyksztalcona,niestety aktualnie bezrobotna. Mam corke 16-stoletnia i 14-stoletniego synka.moj maz jest uzalezniony od pornografii i chyba jednak alkoholu. Mieszkamy z moimi rodzicami.dalam mu kolejna szanse, ale jak sie domyslacie – jest gorzej.o jego wyprowadzce z domu nie ma mowy.dzieci tez odpoczywaja jak go nie ma w domu.jezeli nie uprawiam z nim seksu codziennie, to mnie karze psychicznie, np. Poprzez wlaczanie glosnej muzyki w nocy,wyzywanie, szantaz.grozi,ze wszystko rozwali, spali.chce oszczedzic dzieciom i rodzicom przyjazdow policji i w ogole stresu.nie kocham go wrecz nienawidze.czuje ze wpadam w gleboka depresje…mam mysli samobojcze.tylko dzieci mnie trzymaja
Aha bo on ma chęć się pokochać a jąk nie masz siły to co to cię każe aha ale cymbal boże a weź z nim rozwód a co to ty masz swoją mała na loteri wygraną że masz mu dac’?hm i ty później jesteś najgorsza bo on też tak chce a o mój boże na prawdę?masz trzepaczke w domu to jąk następnym razem będzie jeczyl znów a zlap za to i walnij w łeb może coś do tego mózgu dojdzie że jąk kobieta mówi nie to znaczy nie.:)
O boze kobieto jak mozesz na to pozwalac,znajdz sposob zeby skurwiela za kratki wsadzic,bo na nic innego nie zasluzyl,a jak bedziesz to robic nie zapomnij tez o dzieciach one na swiat sie nie prosily zeby jakis cwel zrujnowal im przy okazji psychike.ogarnij sie.
mam to samo ze ,,sfojo babo,,
Czy ten wątek jest aktualny? Chciałabym porozmawiać z Samodzielną.
WITAM WSPANIAŁYCH LUDZI CO STWORZYLI SOLARIS! MOJE ŻYCIE DOTYCZY ARTYKUŁU TERROR PSYCHICZNY W ZWIĄZKU!POMOGLIŚCIE MI PAŃSTWO BOWIEM, KAŻDY WYRAZ,ZDANIE W OBSZERNYM ARTYKULE DOTYCZY MNIE-TAK JAK JA BYM PISAŁA O SWOIM KACIE!DODALIŚCIE MI SIŁY,WIARY,NADZIEI,ŻE NA TYM ŚWIECIE JEST OGROM KATASTROFALNY TAKICH OPRAWCÓW Z JAKIM JA KATEM ŻYJĘ!NIE MAM POMYSŁU JAK OD NIEGO SIĘ UWOLNIĆ!ALE CZYTAJĄC POSTY CZUJĘ SIĘ SILNIEJSZA!WSZYSTKIE JESTEŚMY W PODOBNEJ SYTUACJI NIE DO ROZWIĄZANIA!OCZYWIŚCIE SĄ KOBIETY, KTÓRE TE TRAUMATYCZNE ZWIĄZKI KOŃCZĄ! PODZIWIAM I GRATULUJĘ Z CAŁEGO SERCA!MOŻE JA TEŻ KIEDYŚ STANĘ SIĘ WOLNA!!!ODWAŻYŁAM SIĘ ZAPISAĆ NA WIZYTĘ DO PANI PSYCHOLOG.BĘDZIE TO 15 MAJA 2014.WIERZĘ,ŻE UDA MI SIĘ OKŁAMAĆ OPRAWCĘ PO CO WYCHODZĘ Z DOMU!JESTEM NIE PRACUJĄCA Z PRAWEM DO ZASIŁKU,PONIEWAŻ ON POZBAWIŁ MNIE MOŻLIWOŚCI PRACY!ALE TO ZA DŁUGA HISTORIA BY JĄ OPISYWAĆ!NADMIENIĘ,ŻE W OSTATNIM CZASIE NIE MA DNIA BYM NIE BYŁA KATOWANA PRZEDE WSZYSTKIM PSYCHICZNIE I CORAZ CZĘŚCIEJ FIZYCZNIE.KOŃCZĘ BOWIEM ZARAZ MOŻE POJAWIĆ SIĘ W ZASIĘGU MOJEGO PISANIA!PIERWSZY RAZ ODWAŻYŁAM SIĘ PISAĆ PUBLICZNIE.POZDRAWIAM I ŚCISKAM WSZYSTKICH ,WSZYSTKIE,CO JESTEŚMY W SZPONACH OPRAWCÓW KATÓW,TYRANÓW
Jestem po takich samych przeżyciach jak Ty. Kilka razy odchodziłam i wracałam. Ale w końcu uciekłam na zawsze. Było bardzo ciężko, w sumie dalej dje mi się we znaki, ja łapię dołki ale nie poddaję się. Psychicznie jeszcze nie jestem na poziomie, który bym oczekiwała, ale to co wypracowałam, to wstręt do tej osoby i niemożliwość mojego powrotu do niego i z tego jestem dumna. W moim związku były poniżania (ty pojebie, psycholu, downie, dla mnie jesteś nikim, zerem), uzależnienie finansowe i zabieranie pieniędzy, kłamstwa i zdrady, o których na szczęście dowiedziałam się po fakcie (albo po fakcie sama przed sobą się przyznałam, że o nich od dawna wiem) w momencie, kiedy jego kochanka, a obecna partnerka skontaktowała się ze mną, pisząc dumnie, że w końcu odzyskała swojego dawnego pana, informując mnie, że on mnie już nie kocha i mam się nie kompromitować, pisząc do niego. Dodam, że w tym samym dniu wieczorem był u mnie w domu, a raczej pod domem, bo nikt go nie wpuścił, żeby powiedzieć moim rodzicom, że chce żebyśmy znowu bylo razem, bo mnie kocha. Dodam, że rano to on dał jej mój numer i kazał się ze mną skontaktować. Cóż za piękna perfidia… Wcześniej były tylko sygnały – maile do „koleżanek”, którym chwalił się, że jest samotny i z nikim się nie spotyka (był i mieszkał ze mną), fałszywe wyjazdy na „serwisy”, a w praktyce umawianie się z „koleżankami” na wspólny wyjazd. Smsy do różnych dziewczyn, o przykładowej treści „dobranoc niedostępna”, wypraszanie mnie z urodzin, żeby pojechać z kolegą na wyrywanie lasek i zaliczanie dwóch jednocześnie (o tym na szczęście dowiedziałam się po fakcie), ginące prezerwatywy i wmawianie mi, że wyrzucił, żebym się nie czepiała, znaleziony w domu popcorn z kina w Oświęcimiu, który podczas tłumaczenia się okazał być się znaleziony na parkingu w Tychach i zabrany do domu dla papug (chyba 5-latek nie uwierzyłby w taką bajkę) i wiele innych niezliczonych rzeczy, na które chciałam być ślepa. Dowiadywałam się o tym z maili i smsów (kiedy nie widział sprawdzałam go, bo podejrzewałam, że mnie oszukuje). Po odkryciu takich informacji i wygarnięciu mu tego robił awanturę, wyzywał od psycholi i kazał dosłownie „wypierdalać’. A ja jak ta zahipnotyzowana nie umiałam odejść, mimo że zdrada była dla mnie zawsze tematem niewybaczalnym. Odchodziłam dopiero po sytuacjach kiedy np.byłam chora i zamiast podać mi szklankę herbaty, o którą go poprosiłam, powiedział mi, że dla niego jestem gównem i nie zasługuję nawet na herbatę. Plus do tego inne wyzwiska.Jak odeszłam, zaczęło się przepraszanie, chwilowe chodzenie do psychologa, żeby się naprawić, mówienie jaka to najważniejsza dla niego nie jestem i jak bardzo chce się zestarzeć ze mną po naszym cudownym wspólnym życiu. Dawałam się uwieść jego magicznym słowom i wracałam. I tak było kilka razy. Dwa lata chodziłam do psychologa i nic mi to nie dało. Najlepszą pomocą jest grupa wsparcia, która jest stricte ukierunkowana na nasz problem, a nie na psychologię ogólną. To mi dało największego kopa. Czytałam i dalej czytam wiele pozycji z tego zakresu. W szczególności polecam blog http://mojedwieglowy.blogspot.com/ oraz książkę o tym samym tytule. Jak dla mnie najbardziej trafna i pomocna, a przede wszystkim napisana przez kobietę, po takich samych przejściach. Jeśli chcesz porozmawiać, chętnie pomogę. Sama nie jestem jeszcze na tyle uzdrowioną osobą na ile bym chciała, ale jakiś czas temu zrobiłam krok uwolnienia się bez powrotu i o ten krok jestem do przodu. Uwolniłam się od psychopaty. Mimo, że od dalej próbuje te swoje gierki (właśnie w takich chwilach czuję, że jeszcze nie uzdrowiłam się do końca, ponieważ mimo, że opcja powrotu do niego nie wchodzi w rachubę, to każde jego parszywe zachowanie mające na celu wywołanie mojej reakcji, powoduje rozdrapywanie ran na zasadzie jaka głupia byłam i jak mogłam do tego wszystkiego dopuścić, przypominają mi się wszystkie świństwa, które mi wyrządził i to boli najbardziej, bo dopiero teraz to widzę i rozumiem. Niestety zraniona i sponiewierana psychika długo się goi. Żeby było śmieszniej, to dotarły do mnie informacje, że będąc obecnie z kochanką, z którą mnie zdradzał, zdradza teraz ją… (moją poprzedniczkę też zdradzał, do czego sam mi się przyznał, oczywiście mówiąc, że już się wyszalał i teraz woli stabilne życie ze mną…). Mimo, że wiem, że czeka ją taki sam los jak mnie i poprzedniczkę, to jestem jej wdzięczna, że dzięki niej uwolniłam się od niego. Nie całkowicie do końca, bo on sobie wyobraża i rozpowiada wszem i wobec, że zawsze wracałam i znowu do niego wrócę, ale dzięki niej poznałam prawdę i odeszłam od tego chłamu. Tak więc nie jesteś tu sama i nie wierz nigdy w cudowne uzdrowienie takiej osoby. Takie postępowania są naukowo udowodnioną chorobą psychiczną partnera. Jeśli chcesz porozmawiać, lub inne osoby z tego forum, podaję gg 11247771. Rozmowa i osoby o podobnych doświadczeniach są najlepszym wsparciem. z bagna można się wydostać
Witam wszystkich zdolowanych,zrobiłam błąd wchodząc do tej samej rzeki ,wszyscy mnie przed tym ostrzegali ale poniekąd nie wiedziałam co zrobic . Mieszkam w niemczech i tu miałam wypadek ,jestem niepełnosprawna w chodzeniu gdy byłam w szpitalu mój maz pił jest alkoholikiem.4 lata żyliśmy w separacji,no i wróciłam, nie potrafię zrozumieć dlaczego ? robi mi na złość zostawia mnie na cale dnie sama okłamuje mnie ,swoją matkę , czeka aż każdemu powinie sie noga,a wtedy we mnie potęguje złość jest człowiekiem zawistnym,złośliwym kłamca ,co robić albo jak zrobić żeby sie w końcu opamiętał ?
Nie opamięta się… człowiek nie zmienia się od tak, zwłaszcza jeśli nie dosięga go gorzka kara. On wie na ile może sobie pozwolić, wie, że Ty to tolerujesz, a Twój bunt nie potrwa długo. To, że wiesz, że zrobiłaś błąd, to dopiero początek. Zawiedziona, nie wiem w jakim jesteś wieku, ale niezależnie od tego i od różnych sytuacji w jakich się znajdujemy, powiem Ci tylko tyle, byś nie czekała aż osiągniesz dno swojego poczucia własnej wartości, godności i człowieczeństwa w ogóle. Tak, to On jest nieludzki wobec Ciebie, ale jakże nieludzkie musimy być my, skoro podstawowy instynkt samozachowawczy zanika i nie szanując siebie, same sprowadzamy się do poziomu zera. Ja na szczęście po 5 latach z despotą i tyranem psychicznym (czasem fizycznym), dobijając do 30tki, po kilku nieudanych próbach odejścia, odeszłam na zawsze. Można powiedzieć, że miałam łatwo, brak ślubu, małżeństwa, mieszkanie było moje… ale pranie mózgu jakie przeszłam, sprawiło że z atrakcyjnej, pewnej siebie dziewczyny z ambicjami i rozwijającą się karierą, stałam się płaczliwą, przestraszoną i niewierzącą w swoje siły, ukrywającą przed innymi realia życia prywatnego (ze wstydu) z pozbawionym uczuć brutalem, który sterował każdym moim krokiem. Inne przypadki oczekiwań na zmiany -kobiet w moim otoczeniu – też skończyły się klęską. Ratuj się póki możesz, na pewno odnajdziesz pozytywy i nową ścieżkę dla siebie! Na pewno to potrwa (ja męczę się już 3 miesiąc), ale czas uleczy wszystko. Po prostu są tacy ludzie, których trzeba unikać, nie podejmować z nimi ich gry, bo się przegra. Przegra swoje życie, którego nic nie wróci.
ps. niemal codzień czytam ten artykuł, po to by tęsknota, uzależnienie od niego i nadal brak wiary w siebie, nie przesłonił mi powodu, dla którego resztkam własnego, nie sterowanego rozumu, zdecydowałam się wyskoczyć z łodzi, która ciągnęła mnie na dno. Wiem, że teraz długo będę czekać, by z szalupy ratunkowej przesiąść się na inną łódź, bo wypłynęłam na zbyt dalekie wody przyzwalania na upodlenie. Ale los na pewno ją do mnie kieruje i jak nie rzucę wioseł to przyspieszę to spotkanie i ten rejs w nowym, lepszym kierunku, czego i Tobie życzę.
Drogie panie tylko przyklad brac,bravo.
Witaj, jesteśmy kobietami, artystkami wizualnymi, również obydwie jesteśmy w związkach małżeńskich. Nasze problemy w relacjach i poczucie krzywdy skłoniło nas do stworzenia projektu o kobietach które na co dzień są psychicznie krzywdzone przez parterów. Szukamy kobiet które opowiedzą nam swoją historie i wezmą udział w profesjonalnej sesji fotograficznej. Wszystkie szczegóły sesji opiszemy emailowo – sesjakobiety@gmail.com
jesteś z psychopatą, nigdy i nic go nie zmieni , nie ma na to żadnych szans, zacznij od teraz mówić „nie” a zwłaszcza w nocy, zobaczysz jak to działa ! Nic gorszego już Cię w życiu nie spotka jak osobowość psychopaty- małego pokrętnego zawistnego nieudacznika, zazdrośnika.Fortuna kołem się toczy, teraz kolej na Twoje życie. Chroń dzieci przed podświadomym podporządkowaniem , one to widzą !!! czuja! , więc zdobądź się na odpowiedzialna odwagę, odetnij się bez względu na koszty fizyczne – oczywiście , ze dasz radę . Do tej pory ten zawistny manipulant o parszywej moralności i robaczywym sumieniu upokarzał Ciebie by mieć chociaż na chwilę poczucie , ze coś mu się udało – dokuczyć poniżyć zglebić kogoś kto był pod ręką, Ciebie. Pamiętaj o tym że oprawcy na stare lata sami się wykańczają, zostają sami, nie nikogo w około z kogo mogli by sobie zrobić ofiary, to kreatury, które nie sprostały podstawowym zadaniom codzienności, nie poradziły sobie w życiu z lenistwa, wygody i miernoty w każdym zakresie
Diagnozę terroru postawiłam kilka lat temu. Mam wrażenie, że już w rodzinnym domu wychowana byłam na ofiarę. Nie chcę tu usprawiedliwiać mojego ex, ale w tym przypadku trafił kat na swoją ofiarę. Opis zachowań terrorysty prawie ze wszystkimi szczegółami odpowiada zachowaniom mojego byłego partnera. Bicie, poniżanie, wymuszanie – normalka. Dodałabym wymóg stania pod drzwiami na powitanie, gdy Pan wraca do domu.
Będąc samej w dużym mieście odeszłam wraz z synem od partnera. Wówczas młody miał niecałe 2 lata. Dużym szczęściem znalazłam w tym czasie pracę, w której pracuję do tej pory.
I co jest od tego momentu najtrudniejsze to fakt, że chora sytuacja trwa od 7 lat. Syn jest w II klasie. Zaraz po odejściu ustaliliśmy (a właściwie ex ustalił, a ja jak ta sierota przyparta do muru zgodziłam się) co do opieki – po tygodniu u każdego z rodziców. Mieszkamy blisko siebie, przedszkole, szkoła też w okolicy. W przedszkolu były ciągłe skargi na nieposłuszeństwo syna, emocjonalne rozchwianie. W szkole już poważniej się zrobiło, bo w tygodniu tatusia są spóźnienia, lekcje nie odrobione, młody przychodzi bez śniadania itp. Ja o tym wiem, ale jakoś nie umiem postawić się tatusiowi. Czasem ex ma lepsze dni i można z nim pogadać o sprawach syna, to jest tak jakbym i ja się lepiej czuła. Chyba nadal jestem jego ofiarą, mimo że dziś już wiem, że on po prostu tak ma ze swoimi emocjami/zachowaniami i to się nie zmieni. Nie umiem obronić dziecka, które jest czasem bite, zastraszane, popychane, często tatusiowi puszczają nerwy i krzyczy na niego. Miejsce stałego pobytu dziecka nie jest ustalone sądownie, ale dojrzałam w końcu i do tej decyzji.
Nie zmienia to faktu, że nawet po uwolnieniu się z bezpośredniego działania terrorysty pewne elementy mogą pozostać – tu z racji dziecka. I cały czas różne zachowania, incydenty, emocje powtarzają się, a ofiara pozostaje ofiarą, nawet jak już nie mieszka z katem.
To, że uciekać, to jasne jak słońce. Ale problem istnieje nadal, prawdopodobnie kolejny partner będzie ustawiany tak, aby i on był katem, takie jest zadanie ofiary, do tego została wychowana. „Masz w życiu to, na co sobie zasłużyłeś” – takie powiedzenie gdzieś przeczytałam. Mamy w życiu to, na co pozwalamy będąc ofiarami.
Co robić dalej, aby tą ofiarą nie być? Żeby czuć swoją siłę, poczucie że moje życie zależy ode mnie samej. Że nie potrzebuję nikogo, kto mnie będzie prowadził w moim życiu?
Trzeba pójść na terapię, której celem będzie przepracowanie dzieciństwa i uwolnienie się od wdrukowanych wtedy mechanizmów. To bolesny proces, ale w efekcie doprowadza do zmiany, co oznacza, że można przestać być ofiarą, że nie jest się na to skazanym do końca życia. Może warto się nad tym zastanowić?
Dzięki za słowa otuchy ,mam nadzieje ze kara w końcu go dosięgnie a jak wiadomo życie jest sprawiedliwe ,nadzieja to matka głupich a umiera na końcu .terror psychiczny to upodlenie zwłaszcza dla kobiety czasami tak go nie nawidze ze wbilabym mu długa i gruba igle tam gdzie trzeba nie wiem na jak długo mi starczy siły na to posrane życie .jestem tu sama skazana tylko na niego ! Pozdrawiam
Nie ma co ich żałować chodzą zdradzają a my na to patrzymy jąk coś chcą to potrafią a my rodziny im dzieci pieluchy przewijały obiady gotujemy i co mamy by cytuje.poknij się w głowie bo masz swój świat jesteś inna o co ci kurwa chodzi.głupia pizda.daj mi spokój o huji ci idzie a spierdalaj szmato jaką ty jesteś pojebana albo nigdy nie chciałem mieć takiej głupiej pizdy jąk ty spójrz na siebie gdyby nie ją któ by cię kurwa chciał to mamy za podziekowanie dziewczyny tak nie może być.musimy coś zmienić na przymus zostawić hamow a wswziasc się za prawdziwe życie życie jest piękne i jeszcze lepsze bez tych tyranow.
co można dodać, jak dać sobie radę w takich sytuacjach, gdzie szukać pomocy, komu można zaufać. takie sceny zdarzają się kobietą i mężczyzną tak samo często, jednak mężczyzni rzadziej o tym mówią. to naprawdę jest poważny problem gdy mamy dzieci. jedyny wniosek który się nasuwa to to że jedno z partnerów nie dorosło do takiej sytuacji jak bycie razem. tutaj jedyną pomocą może okazać się rozmowa z dobrym psychologiem. powodzenia.
Inteligentny. Wrażliwy. Dojrzały. Dyrektor z Warszawy. I ja, specjalistka z małego miasteczka. Zaczęło się cudownie: jestem wspaniała, a on zraniony przez kobiety, które wszystkie zachowywały się źle. Bo to złe kobiety były. On chciał tylko spokoju i związku do końca życia, rodziny, ciepła. Straciłam nagle pracę; zamieszkaliśmy razem. Nagle się okazało, że nie jestem jego wymarzoną partnerką: przecież on zawsze chciał mieć młodszą. Na szpilkach. Ładniejszą. Chudszą. Bez celulitisu. Wysportowaną. Nie pasowałam do jego mieszkania. Zaczęłam się odchudzać, ćwiczyć. Nadal nie byłam odpowiednia. Za gruba, za szerokie biodra, za biedna. Zaproponował mi liposukcję, zabiegi, zaczął kupować mi ciuchy, wybierać lakier do paznokci, cienie do powiek. Inaczej nie byłam seksowna.
kłóciłam się, płakałam, wyprowadzałam. Słyszałam, że inne kobiety robia to bez słowa, i to jest normalne, a ja oczywiście nie chcę. Że jestem gorsza, a on może mieć 15 lat młodszą.
Znalazłam pracę po dwóch miesiącach; a;e zarabiał za mało, jak dla niego, i powinnam poddać się: operacji nosa, odsysaniu, walce z cellulitisem, biustu, itp. Usłyszałam, że nie mam nic do roboty, więc po pracy powinnam ćwiczyć…kilka godzin dziennie, aby potem spełniać jego seksualne marzenia….
Był dobry, czuły, wrażliwy, inteligentny, cudowny – dopóki nie mówiłam NIE. Wtedy łapał mnie za włosy i wyciągał w piżamie z mieszkania, i zostawiał na klatce schodowej. Gdy odchodziłam, pakowałam manatki, płakał i tłumaczył się, że „się stawiam: i go „prowokuję”, więc to wszystko moja wina. Że chce za dużo jak na to, jak wyglądam. Że tyle to on mógłby dawać dziewczynie z inną figurą, innym stylem, inną kasą. A mi nie i każda inna na moim miejscu by się cieszyła tym, co ma. Jego rodzina pukała się w czoło: co ci nie pasuje? A ja byłam coraz bardziej zniszczona i niepewna. Wszystko było złe. Każde zachowanie, każde słowo, każdy sukces.
Było cudownie, gdy spełniałam jego żądania, gdy coś chciałam, albo byłam nieszczęśliwa – awantura, upokarzanie, wyrzucanie z domu, bicie.
To się nie zmienia. Jest tylko coraz gorzej. Ostatnio usłyszałam: „żadnej poprzedniej dziewczyny nie uderzyłem. To ty mnie tego nauczyłaś”,\.
Uciekajcie, póki możecie.
Lepiej być samotną kobietą, niż zniszczoną rzeczą.
I tak nikt Wam nie uwierzy.
Zawsze jesteśmy same.
I zawsze to my jesteśmy winne.
Cała prawda..
Gasi światło, gdy czytam – i stoi przy wyłączniku, abym nie mogła zapalić. Wchodzi do łazienki, gdy siedzę na toalecie (nie ma zamka w drzwiach, bo na to nie pozwala). Puszcza w nocy głośno muzykę, gdy muszę rano wstać. Na full przez głośniki puszcza porno. Dzwoni do swojej mamy i mówi, że nazywam ją kurwą. Zamyka drzwi od domu i mnie nie wpuszcza, dzwonię godzinami, nie odbiera telefonów. Nagrywa moje wypowiedzi. Ustawia kamerę gdy nie ma go w domu. włamuje się na moje konta – mailowe i facebook. Robi mi nagie zdjęcia, gdy nie widzę. Potajemnie nagrywa nasze porno filmy. Gdy próbuję coś zrobić na laptopie, zagłusza mnie muzyką – jego laptop jest podłączony do mega głośników, mój nie. Zaprasza do nas swoje koleżaneczki i ignoruje wtedy mnie. Tysiące upokorzeń. Nawet jednego żadna kobieta nie powinna znieść.
uciekajcie.
nikt wam nie pomoże. nikt się nie zmieni dla was. uciekajcie za wszelką cenę.
ZŁAMANE ŻEBRO, ZŁAMANY BARK, TYSIĄCE SINIAKÓW, TYSIĄCE WYMÓWEK I TŁUMACZEŃ. TYSIĄCE SCHODÓW NA MOJEJ DRODZE, TYSIĄCE SLISKICH CHODNIKÓW, NAJBARDZIEJ NIEZDARNA KOBIETA ŚWIATA.
SAME WYPADKI. NIEZDARA.
Hej ! Napisze tu cos pomimo ze mam tylko 22 lata… i sam dowiadczylem przemocy fiz i psych ze str dziewczyny. Chce Wam cos powiedziec co moze pomoc wszystkim… zarowno kobietom jak i facetom.
Facet powinien chciec walczyc w swoim zyciu,a wy kobiety musicie umiec ta walke dostrzegac, bo przeciez wy -kobiety chcecie wiedziec czy mozna mezczyznie zaufac,czy on naprawde jest silny i jest wojownikiem a nie tylko pozerem lub co gorsze despota,ktory ucieka od klopotow i bezradnosci…dobrze jak umie dostrzec co zle w sobie i zmierzyc sie sam ze soba miec w sobie ta pokore(meska duma :/) rowniez dla siebie, ale i zimna krew, a wtedy i my panowie poradzimy sobie z kobieta despotka.Niestety sa faceci ktorzy zawsze beda mistrzami w dorabianiu ideologii do trudnych sytuacjii bo to wlasnie ucieczka… ale ten typ „wojownika” o ktorym tu wam wspomnialem zawsze DZIALA, a nie tylko reaguje poddajac sie wielu niezdrowym pofalowanym emocjom i czesto nimi wlasnie manipulujac-to petelka na wlasnej szyi.Wojownik wyrabia w sobie taka sile spokoju,charakteru i buduje w sobie prawdziwe mestwo oparte na gotowosci na bol i przeszkody zyciowe by byc wolnym od ucieczek,klamstw itp i wtedy bedzie zdolny do bycia filarem i wsparciem… czyli tez np nie boi sie szczerosci i swoich pomylek czy bledow.Czyli np chodzi na wywiadowki dziecka i wie ze ono uczy sie tez na jego bledach…ze on nie musi udawac. Kobiety chca bysmy sie starali=walczyli,a nie byli idealni, jesli jest inaczej uciekac od takich i na odwrot-bo jestesmy tylko czlowiekiem. Nieraz czytalem historie dziewczyn a nawet takie poznalem ze sam chetnie bym taka wyrwal na randke ale coz, mamy wolnosc wyboru… Faceci (nie wszyscy) wola unikac,udawac,zastraszac lub/i wpadac w nalogi bo tak latwiej, Jako ze jestem wierzacy dodam tez zeby dziewczyny pa3ly na to czy chlopak sie boi i szanuje Boga- to taki Gosc ktory i tak wie o nas wiele i nie pozwoli nam oszukiwac caly czas tylko wkoncu nami wstrzasnie bo jesli facet udaje chojraka to tak na serio jest frajerem. Jesli mnie ktos nie szanuje, rani- odchodze bo wiem co 2ga osoba traci- bedac swiadom dobra jakie poczynilem dla niej- dajmy szanse innym a pozniej zobaczymy ze dalismy ja sobie tak naprawde. Dla tych ktorzy czekaja na zmiany- on/ona musi odslonic swoje cierpienie i umiec wykorzystac je do pracy nad soba dla Cb…same lzy i zapewnienia to krokodyle lzy bez wartosci wymiernej- pamietajmy o tym! pozdro i powodzenia
Tiger,jestes genialny.tak lekko napisane ale twoja wypowiedz zawiera wsobie duza madrasc.wkancu jakies osobiste zdanie,do tego w 100 procentach trafne w moich oczach.Jestem pod wrazeniem,tym bardziej ze twoj opis-rada nie koniecznie idealnego mezczyzny (bo takich nie ma i kobiet tez nie, wiadomo)idealnie pasuje do mojego kochanego skarba.Az sie usmiechnelam czytajac twoja wypowiedz:facet powinien chciec walczyc w swoim zyciu-WAZNE-a my kobiety powinnismy to umiec docenic-WAZNE tak samo!!Wiem,ze to nie jest pozerstwo.On ma w sobie pokore,meska dume ale i ta zimna krew.Moj kochany wojownik tyle sie nawalczyl ze raczej niczego nie musi w sobie wyrabiac onposiada sile spokoju,harakteru no i to prawdziwe mestwo..ach..oparte na gotowosci na bol i przeszkody zyciowe poprzezco stal sie wolnym od ucieczek,klamst itd.No tutaj moze jeszcze nie osiagnol szczytu,ale jest na najlepszej drodze cyt.”i wtedy stanie sie filarem i wsparciem”o tym bede mogla sie juz wkrotce przekonac.A wlasnie za to ze, cyt.”nie boi sie szczerosci,swoich pomylek i bledow”bardzo go szanuje i cenie!!Kocham Cie Sebcio
witam jak to czytalam to tak jakby ktos pisalm o mnie.nie wiem jak mma sie uwolnic caly czas mysle ze bedzie dobrze…ale ile mozna odchodzilam na tydz.max. ale mowil ze sie zmieni i bedzie ok, wiec wracalam poprawa byla na tydz dwa tygodnie i wracalo, ale boje sie ze sobie nie poradze dla niego przeprowadzilam sie do innego miasta i jestem tutaj sama nie chce sie z tad wyprowadzac bo mam dobra prace, ale boje sie ze nie poradzodze sobie , bo czasami jak mu cos odbilo to pomagal mi, nie jestem juz pewna siebie jak kiedys on mi obnoizyl samo ocene , nie jestem osobom ktra sobie bedzei kogos szukac ale nie chce tez zostac sama boje sie …co mam zrobic ?
jak on cos chce potrafi byc mily do rany przyloz ale jak nic nie chce to jest bardzo hamski te jego odzywki do mnie, taktowanie mnie ..boli mnie placze, zamykam sie w sobie. a on nic lub czego znowu rycze it..wmawia mi ze jestem psychiczna nie zruwnowazona itp.ale ja go tak bardzo kocham…mowilam mu wiele razy ze odejde…czasami zbieram sie w sobie i zrywam z nim ale on nic sobie z tego nie robi, mysli ze zartuje..a jak nie chce do niego wrocic to wymysla ze cos sie stalo i musze mu pomoc czy cos takiego..i mysli ze jest ok. albo pisze sms ze jak mi przejdzie glupota to mam sie odezwac…co ja mam robic POMOZCIE …
PROSZE… bo naprawde zalamie sie psychicznie …emocjonalnie ..
Do mery
Dlaczego nie zostawisz tego człowieka, aż tak się poddałaś? Innym radzisz, a sama nie uciekasz, co z Tobą mera? Ten gość to psychol nie widzisz tego?
Dzisiejszego dnia zrozumiałam ze zyje właśnie w taki związku. Jestem ze swoim chłopakiem prawie 4 lata i na początku było wspaniale potrafiliśmy się dogadywać pisać o wszystkim spotykać cieszyc się sobą. Potem zaczęłam dostrzegać coraz mniejsze zainteresowanie z jego strony rozmowy na ten temat tylko pogarszały cała sytuacje za każdym razem gdy pytam się do dziś „dlaczego tak ciężko jest Ci mówic o tym czy jestem ważna czy ten związek traktujesz poważnie to się złościsz ” to po prostu się złości… Po prostu nie ukazuje mi już tych uczuć a zawsze gdy pytam się aby napisał cos miłego to pisze ” cos miłego” robi mi się strasznie smutno czuje się nie dowartosciowana a kazde kłótnię to moja wina zawsze jest moja wina bo po prostu pragne miłości okazywania jakiegokolwiek zainteresowania. Może to prawda ze to wszystko to moja wina … nie zasługuje najwidoczniej na czułość miłość dobroć słowa zrozumienie…
Mozesz sie ze mna skontaktowac moj mail : angelika79@op.pl
A ja odnoszę wrażenie, że ten artykuł jest tak ogólnikowy, że każdy z nas znajdzie coś dla siebie, tzn. coś co robi mu partner. Gdyby się nim sugerować, trzeba by rezygnować z 90% związków.
Witam,tak czytalam sobie ten artykul i wszystko sie cgadza z tym co ja przechodze w domu z moim mezem,przez 9 lat bylam ponizana, wyzywana ,rzucana czyms, wyganiana z domu, zabierane mi byly klucze czy od domu czy od auta, albo same auto lub telefon, ograniczone kontakty ze znajmoymi ,a wrecz odebrane,nie obchodze urodzin czy chocby sylwestra,gdy wyjde na jakies zakupy zaraz mam to wypomniane ze sie codziennie szlajam,podkreslam ze ciagle jestem z dziecmi nigdy sama,kiedy maz ma pelen luz i swobode,wychodzi kiedy chce z kim chce i do kogo chce,pracuje w delegacji i takze duzo zwiedza,a nam nawet nie wolno pojechac do kina czy nad morze obojetnie co by to nie bylo, nie mozemy. Mam dosc tego ale nie mam gdzie pojsc mieszkam jak tosie mowi potocznie na wypizdowiu jest masakrycznie poprostu ,ale sa momenty ze maz jest fajny i mily ale to trwa 2-3 mi-ce,i przy zwyklej rozmowie czy ogladaniu tv nagle cos mu sie przypomni i sie zaczyna czepiac ,wyzywac, rzucac sie do mnie nawet kiedy mowie;a w ogole to o co ci chodzi czego ty sie nagle czepiasz? a on dalej swoje,az jest moment ze czyms we mnie rzuci ,a wczesniej nawet bij,nie przeprasza nigdy za te swoje wybuchy agresji bo ja jestem sobie winna,jego winy nigdy w niczym nie ma,wrecz przeciwnie ma zawsze racje! ostatnio nawet przy kolezance mojej wylal mi piwo w twarz masakra.
Moja historia jest inna, ale tylko pozornie. Mój mąż mnie nie bije i ( prawie)nie wyzywa. Na samym początku był miłym, nieśmiałym, skrzywdzonym chłopcem. Skończył kilkuletnie leczenie z uzależnienia i był bardzo zagubiony zaraz po wyjściu z ośrodka. Spodobała mi się, jego chęć walki, chciałam mu pomóc. Po kolei pokonywaliśmy kolejne przeszkody,jego usamodzielnianie się ( na rodziców nie mógł nigdy liczyć) studia, na które go namówiłam, jego chorobę, która nieleczona mogła skończyć się w przyszłości śmiercią, naprawienie zerwanych relacji z jego rodziną. Zajęci życiem i usamodzielnianiem się nie mieliśmy czasu na skupianie się na sferze seksualnej , która bardzo w moim odczuciu kulała. Byłam jego pierwszą kobietą, on nie był moim pierwszym mężczyzną. Seks był dla mnie zawsze bardzo ważny, okazało się po jakimś czasie , że w jego wykonaniu to po prostu (wybaczcie) „wyjmij -włóż” najchętniej bez gry wstępnej.Rozmawiałam z nim milion razy, tłumaczyłam, pokazywałam. Nie chciał się edukować, nie chciał się starać, nie przejawiał zainteresowania czułością. Sama nie jestem bardzo wylewna, być może dlatego zorientowałam się, że coś jest nie tak, tak późno.W miarę poprawy naszej sytuacji, zaczęło się psuć coraz bardziej. Powoli pnąc się po szczeblach kariery, został kierownikiem w swojej firmie.Coraz bardziej żyliśmy obok siebie. Nigdy nie prawił mi komplementów, nigdy nie zrobił kolacji przy świecach (dacie wiarę?) nigdy nie zrobił sam z siebie masażu. Jestem atrakcyjną, zadbaną, wysportowaną kobietą,a nigdy nie zabrał mnie na prawdziwą romantyczną randkę ze śniadaniem :). Potrafił obrazić się o pierdołę, na kilka dni (dotychczasowy rekord 8 dni)i nie odzywać się do mnie. Kiedy coś mu się nie spodoba, wychodzi z pokoju u zamyka się w nim, nie odpowiada na pytania, lekceważy mnie, traktuje jak powietrze. Czasem wrzeszczy, oskarża mnie o to , ze jestem jego wrogiem( knuje przeciw niemu), włącza mu się syndrom otella, karze mi się wyprowadzać ze wspólnego mieszkania, straszy rozwodem.Rozmawiałam z nim, płakałam, tłumaczyłam, prosiłam,krzyczałam- bez rezultatów. Tłumaczyłam to długo i na różne sposoby, najczęściej jego trudnym dzieciństwem i usprawiedliwiałam go. Przejrzałam na oczy kiedy kilka razy zobaczyłam teściów w akcji.Teśc potrafił wyjsc z pokoju w którym byliśmy my -goście i zamknąc się na kilka godzin we własnym, bez wyraźnego powodu. Kiedyś, kiedy odbierali nas z dworca wziął ode mnie walizke pdoróżną, po czym po 1 minucie prowadzenia, oddał swojej zonie do dźwigania. Szok! nie wierzyłam w to co zobaczyłam, czułam się fatalnie i nie wiedziałam jak się zachować. Kolejna sytuacja: oglądam z tesciową zdjecia, wołamy teścia żeby też zobaczył, a ten z wyrzutem ze nie ma gdzie usiaść ( miejsce było) i tesciowa musiała wstac , ustąpic mu miejce. Facet – ex mundurówka, wysportowany, zdrowy.W trakcie małżeństwa odszedł od teściowej na kilka lat do innej, potem wrócił, a ona go przyjęła. Dopiero dotarło do mnie w co się wpakowałam. Najgorsze jest to, ze mój mąż na zewnątrz, dla wszystkich jest nadal miłym czlowiekiem z poczuciem humoru. W domu za to jest zimny, nieczuły, niemiły, nieobecny, nadąsany, ciagle niezadowolony, z wiecznymi pretensjami o wszystko. Czułości i intymności między nami nie ma, bo przestałam inicjowac kontakty, kupować sexi ciuszki i się starać. On wraca z pracy i oddaje sie grze komputerowej. Planowalismy dziecko, ale w tej sytuacji to chyba nie najlepszy pomysł. Umówilismy się , ze pójdzie na trapię, a później do niego dołaczę. Nie wiem czy cos z tego wyjdzie. Wiem jedno, szantaż emocjonalny i psychiczna przemoc wyniszczają powoli , ale bardziej skutecznie niż przemoc fizyczna.Dłużej nie dam rady tak żyć i będę musiała odejść.
W drodze wyjaśnienia, jesteśmy razem 7 rok. Wybaczcie oczywisty skrót myślowy i rażący błąd – karze mnie w ten sposób, że każe mi wyprowadzić się ze wspólnego mieszkania…Pozdrawiam ciepło wszystkich na życiowym zakręcie.
Witajcie
Kiedys tez myslalam „Dlaczego kobiety maltretowane psychicznie na to pozwalaja ” dopuki sama nie stalam sie ofiara . Teraz juz tak nie mysle poznalam mechanizm dzialania psychopaty na wlasnej skorze. Zaczelo sie od drobiazgow drobnych uwag na temat sprzatania gotowania pozniej zaczely sie przesluchania jak ktos powiedzial mi czesc na ulicy tysiace pytan kto to, znasz go , ma zone , dzieci , gdzie mieszka itd . Pomalu odizolowywal mnie od przyjaciol ,znajomych albo nie mial ochoty sie z nimi spotkac albo jak sie umowilam to on mial akurat inne plany albo jak wyszlam do kolezanki to po 15 minutach dzwonil ze mam wracac bo trzeba mu w czyms pomoc . Jesli powiedzialam ze wypije kawe i przyjde to sie zaczynalo tak bo kawa wazniejsza bo jak ty mnie traktujesz kim ja. dla ciebie jestem itd . Mogla bym psac tak jeszcze dlugo Ciagle awantury o nic bo nie tak popatrzylam bo nie tak sie odezwalam bo sie do kogos usmiechnelam bo nie taki mam poglad polityczny bo nie takie mam podejscie do religi I powinnam byc mu wdzieczna bo on mnie kocha a to ze tak mnie traktuje to moja wina . Wykanczal mnie pomalu systematycznie , przestalam samodzielnie myslec jedyna rzecza o ktorej bylam w stanie myslec to zeby znow nie zrobic czegos z czego bedzie niezadowolony .To tylko charakterystyka mojej historii mala czastka . Teraz z perspektywy czasu dostrzegam to czego nie widzialam wczesniej i sama do siebie mam zal ze mu na to wszystko pozwalalam ale w pewnym sesie zrobil mi pranie mozgu . Mialam sie caly czas bac . Niczego nie moglam byc pewna . Bylam WRAKIEM emocjonalnym . Na szczescie juz jestem WOLNA w sesie uwolniona z tej klatki .
Temat znany mi z wlasnego zycia. Ucieklam z dzieckiem po 5 latach „sielanki”. Problemem byl alkohol i uzywanie sily. Choc bylo ciezko poradzilam sobie i teraz po wielu wielu latach wiem, ze to bylo jedyne wyjscie. Czasem trzeba sie ratowac ucieczka, gdy zagrozone jest zycie fizyczne czy psychiczne. Ale zawsze jest jakies ale- dlatego zainteresowane osoby odsylam do art.”ciagle wybieram zlych facetow”milion kobiet.pl U mnie jak ulal gdy porownam z jednym opisanym przypadkiem. Nie chodzi tu zupelnie o nasza „wine” bo jej tu nie ma tylko o nasze schematy, przekonania najczesciej wyniesione z domu. Polecam w/w lekture aby na przyszlosc uniknac podobnych „atrakcji” zyciowych.Dlaczego wybralam jego a nie innego- w tym artykule dostalam nieraz dreczaca mnie odpowiedz. Zrozumienie i zmiana musi nastapic w nas tu tkwi ten przyslowiowy pies pogrzebany. Powodzenia wszystkim.
Ja również jestem „na zakręcie” w Związku i wg mnie ofiarą „nękania psychicznego i fizycznego”…
Artykuł dramatycznie uświadamia mi jaki mamy problem w związku (ponad 10 lat po ślubie). Scenariusz bardzo podobny:
Wg mojej Żony najpierw to Ja ją niby „kontrolowałem” i „szykanowałem” – przez kilka lat (bo byłem tak zły, że pracowałam, gdy Ona kończyła studia) – wydzielając pieniądze na zakupy (żyliśmy z konieczności b. oszczędnie, bo mieliśmy tylko 1 pensję) To słyszę dziś jak „mantrę”…
Kilka lat później myśląc, że Żona może rzeczywiście źle się z tym czuć wspierałem Ją przy znalezieniu Dobrej pracy (pisałem jej CV, wcześniej pomagałem ukończyć studia – redagując jej prace licencjacką i mgr.) Dostała świetnie płatne miejsce (zarabiała wtedy dużo więcej niż Ja) i wtedy pojawiły się roszczenia finansowe i próba przejęcia kontroli nad naszymi wspólnymi wydatkami.
Potem – wieczne pomaganie finansowe Jej rodzinie (kompletnie niezaradna finansowo rodzina!) i słuchanie, że Matce/Siostrze/Bratu/Tacie/Dzieciom nie odmówi pieniędzy. Ja oczywiście jestem „ten zły” – bo pytam się kiedy wreszcie dorośli ludzie „staną na własne nogi”? Bo też mam dzieci i muszę o nie zadbać. W rodzinie Żony już utrwalił się mit, że jestem „sknerą”, że mam „kupę kasy”, ale przy okazji jestem strasznie „nierobotny” etc…
Do tego jestem strasznym „panikarzem” i „histerykiem” – bo nie chcę brać kredytów, zakładać firmy i próbować – jak reszta klanu – ryzykownych przedsięwzięć prowadzących ich (jak potwierdzają fakty) na finansowe „dno”. Słowem: „Tchórz” i „Leń” (to też słyszałem)
Tylko pytam się, dlaczego ledwo mi do pierwszego starcza?
W każdym miesiącu Żona wyprowadza ze wspólnego jeszcze konta na cele „rodzinno- charytatywne” kilkaset złotych. A to trwa już kilka lat…
Po za tym: „Sielanka” przerywana kłótniami, pretensjami i zarzutami, że o Nią nie dbam, nie troszczę się. Jestem złym mężem i ojcem. Prawie codzienne wytykanie „rzekomych” błędów i porównywanie do innych „dobrych” mężczyzn. A ja wiadomo – tylko mało czasochłonna praca w korporacji, gdzie wiadomo, że człowiek po powrocie do domu tylko „marzy aby zająć się kolejnymi zadaniami…”
Że jestem Jej wierny jak pies, że nie włóczę się poza domem, tylko po pracy gnam z wywieszonym jęzorem – nie jest żadnym pozytywem. To przecież mój obowiązek.
Dziś mam 2-kę dzieci Żona rok temu założyła osobne konto. Próbuje się UNIEZALEŻNIĆ. Od kogo pytam?
Nie chce pamiętać jak dbałem o Nią – ryzykując utratę wtedy pracy, gdy miała zagrożoną 2-gą ciążę – po prostu „wyparła” to z pamięci – zostawiając same „złe wspomnienia”. Raz próbowała ze mnie zrobić „pedofila”, że niby molestowałem moją niespełna 2 letnią Córeczkę – bo po jej powrocie do domu powiedziała, że „tam ją boli”. Wtedy „pękłem” zrobiłem Jej awanturę i z zarzutów się wycofała.
Dla mnie prowadzenie higieny dziecka płci odmiennej jest już samo w sobie krępującym zadaniem. Jestem mężczyzną i nie umyję „małej”, tak jak to zrobi matka. Bo boję się, że będę niedelikatny, że nieświadomie przekroczę granicę „tabu”. A tu zarzut: „ZBOCZENIEC” – to było z Jej str. podłe i niskie zagranie.
A propos „seksu” – ja zawsze byłem tylko „reproduktorem”. Moja Żona kochała mnie, tylko gdy potrzebowała czegoś –np. dziecka. Nie „spałem” z nią ponad rok – więc choć nie ma się czym chwalić, zacząłem uciekać w „pornografię”. Mam z tego powodu duże poczucie winy. Duże…
A dziś nowy temat. Żona próbuje ze mnie przed rodziną i znajomymi zrobić Alkoholika, bo 3 tygodnie temu na wyjściu towarzyskim się napiłem trochę za dużo (swoją drogą Jej na złość, bo już po 3 kieliszku – usłyszałem „znów się upijesz”)
A „upijam się” średnio raz na 2 lata (wg mojej Żony – prawie codziennie), gdy mi się uda „urwać” – przy czym NIGDY nie wróciłem z pracy do domu po alkoholu – podkreślam NIGDY! Wszystkie moje wyjścia zawsze były uprzedzone kilku tygodniowymi ustaleniami i negocjacjami.
W ramach urodzin – zorganizowała mi nawet Przyjęcie Niespodziankę. Super!!!!
Najpierw przez 6 godzin byłem „celowo” ganiany poza domem, potem gdy wróciłem już „zmęczony” zostałem zaskoczony tłumem gości w domu. Jej gości. Wśród nich zabrakło moich najlepszych przyjaciół. Zaprosiła tylko tych, których lubi…(o co Ja mam pretensje?). Potem była na mnie wściekła, że demonstracyjnie nie chciałem się z nimi bawić… A ja już nie mam sił na „doklejony” uśmiech.
Moja Żona bardzo dokładnie kontroluje tę sferę. Gdy mam umówione spotkanie z Przyjacielem, średnio raz na 2 lata (mam ich tylko kilku), który nie odpowiada Małżonce – zaczyna się „presja”, która narasta w dniu „wyjścia” – wówczas słyszę, że albo dziecko jest chore, albo Ona ma jutro/wczoraj dyżur w pracy, albo po prostu jestem złym Ojcem i mam wobec dzieci „pewne zobowiązania” i mam w domu zostać pod rygorem „szantażu” wyprowadzenia mnie na zbity pysk.
Teraz mam Oficjalny zakaz picia alkoholu – bo przecież „mam problem” – nawet nie chce mi się już przed tym bronić.
Kilkukrotnie już byłem „wyrzucany” z domu. Z mieszkania, którego skomplikowany proces własności (spadek i przepisanie notarialne) w Jej imieniu załatwiłem od początku do końca. Nie kiwnęła w tej sprawie nawet palcem – pojawiła się tylko u Notariusza – „na gotowe”. Wszystko bez słowa dziękuję.
A jako „zły” ojciec wyjeżdżałem samodzielnie (tzn. bez Niej) nieraz z dziećmi na ferie i wycieczki. Regularnie zajmowałem się też Terapią mojego synka, który ma zaburzenia psych-motoryczne (od 3 roku życia terapia SI, Socjoterapia, etc…) Wszystko na mojej głowie – odwożenie na Zajęcia, rozmowy z Terapeutami, Psychologami i Pedagogami szkolnymi, Rodzicami dzieci, które się skarżą na moje dziecko.
W domu wieczny „bajzel” – oczywiście z mojej winy, bo jak już Żona posprząta to ja nabałaganię. Rozumiecie dobrze: TYLKO JA! Nie liczy się, że ja również sprzątam, że piorę (a prawda: tylko sporadycznie) i regularnie zmywam po wszystkich „gary”…Ponadto gotuję i bardzo często zostaję na weekendy sam z dziećmi w domu (specyfika pracy Żony)
Przed sceną z „dziećmi w tle” natomiast słyszę ciągłe zarzuty, że jestem bezmyślnym bezmózgowcem, draniem i głupkiem etc… Ale to chyba tylko Jej kompleksy, bo wykształcenie mam od niej lepsze (jestem raczej erudytą, znającym języki klasyczne i szeroko rozumianą kulturę i historię). Ona ma wykształcenie „specjalistyczne”.
A gdy „podpadnę”: w nocy bicie i kopanie, gdy śpię – bo „wiecznie chrapię…” lub przeszkadzam Jej w tym, że „leżę” obok. Do tego jestem „za gruby” i nic nie chcę z tym zrobić.
(to fakt 3 lata temu schudłem prawie 30 kg, a teraz znów przytyłem)
To tylko fragment mojego życia, na które się przecież sam godzę…
Gdyby nie ogromna miłość do mojej rodziny, do moich dzieci. Gdyby nie to, to pewnie bym już odszedł. Od TYRANA w SPÓDNICY.
Teraz myślę, że moja Żona realizuje właśnie taki plan: uprzykrzyć mi życie, tak by stało się piekłem, którego już nie wytrzymam – by zmusić do wyprowadzenia się – by móc triumfować, że została „porzucona” i że to „dowód” na moją podłość. Albo, żebym kiedyś w nerwach powiedział lub zrobił o jeden krok „za dużo”… Już ostatnio doszło do przepychanki, w ramach której dostałem zwyczajnie „po mordzie” i dowiedziałem się jeszcze, że chciałem Ją pobić – będąc w stanie upojenia alkoholem (oczywiście! bo każdy Pijak to Złodziej!)
Dziś myślę, że chyba sobie w końcu „palnę w łeb” – tylko jaki obraz pozostawię dzieciom? Ojciec „Samobójca”? Nie chcę ich traumy. Do tego moja „wątpliwa”, ale jednak wiara w Pana Boga…
Dla mnie dziś – to sytuacja bez wyjścia, bez dobrego rozwiązania. Odchodząc – zniszczę życie dzieciom i sobie (bo zostanę „wykluczony” z rodziny na zawsze). Zostając – narażam siebie i dzieci na eskalację przemocy.
Co robić? Jak żyć? Może ktoś ma sposób, zna jakąś Grupę wsparcia dla takich „frajerów” jak Ja?
Najgorsze, że wciąż ją chyba kocham. Nie wiem „dlaczego?”.
Może dlatego, że miłość łaskawa jest, nie żąda poklasku, niczego nie zazdrości…
Czy mogę oczekiwać jakiejś pomocy?
Mam kumpla, który ma bardzo podobną sytuację. Podejrzewam, że tu nie opisałeś wszystkiego i wszystkich obelg. Czy jest jakaś możliwość aby mu pomóc? Na razie on uświadomił sobie, że żyje w takim związku. Jak osoba z boku może pomóc?
Dziękuję za słowa pocieszenia. Tak to prawda. To kwestia własnej decyzji względem tego, czego się od życia oczekuje. A tym czasem się „rozklejam” i sam nie wiem, w którą stronę mam iść.
Teraz mam fazę wzlotu, tzn. mniej wymówek, bez kłótni, etc… Próby nękania mnie – duszę w zarodku – stosując siłę argumentu (a nie argument siły)Pytanie jak długą to będzie działać. Myślę, że prędzej czy później – to się musi posypać. A wówczas zostanę sam. Żaden sąd w tym kraju nie da mi zgody na samodzielne wychowanie dzieci (z resztą powiedzmy to szczerze: nie dał bym rady i pracować i zajmować się nimi). Z drugiej str. nie chcę pozbawiać ich matki – to dla nich też była by trauma. Sam na pewno nie jestem święty i pewnie sam sobie jestem w jakiś sposób winny.
Jestem taką kobietą jaką opisujesz. Rozwiązanie jest jedno: mówić co czujesz, mówić że cię rani, rozmawiać CIĄGLE. Mój facet tak robi i dużo zachowań zmieniłam. On mi nawet tłumaczy, czemu ja go ranię. Na początku ona da ci odpór ale z czasem zacznie rozumieć i zmieni się. Tylko nie oskarżaj. Spokojnie tłumacz. To działa. Przede wszystkim musisz starać się zrozumieć czemu ona cię rani. Ja na przykład nie rozumiałam, że z mojego związku wybieram i pamiętam tylko złe chwile. Taką mam psychikę. Musisz jej pokazać inny sposób myślenia, bo ona się zamotała w swoim piekle. Musisz pomóc jej przełamać wzorzec. Stworzyć alternatywę, a ona ją wybierze. Musisz nią pokierować jak takim trochę tępym matołem. Drugie wyjście to odejść. Łatwiejsze.
przykre to co przeczytałam napisz na mojego maila nie jestemsam@vp.pl może razem cos poradzimy wolontariuszka
Odchodząc zrobisz dzieciom przysługę, a nie krzywdę. Dasz przykład, że można się postawić. Staniesz się dla Nich mężczyzną, wzorem zamiast
ofiarą
Na nowo rozpętała sie burza.Co ja robię zle?jest coraz gorzej ,padają z jego ust bardzo wulgarne słowa ,słowa które ranią mnie ,nawet zaczął odgrażać sie ze mnie uderzy ,traktuje mnie jak powietrze ubliża,dołuje mnie ,wyrzuca z domu twierdzi ze robię mu na złość przestałam sie odzywać do niego ,zaczynaja przychodzić myśli samobójcze,wiem ze to nie rozwiazanie,ja już nie mam siły na nic jak postępować ?zeby było dobrze ,co robić,aby ten dół psychiczny był coraz mniejszy?
Hej Zawiedziona- Pytasz sie co robisz zle. To ci odpowiem – nic! Starasz sie a jemu wiecznie sie nie podoba i nie bedzie podobalo. Nalezy on do typow, ktorym sprawia ogromna radosc zdolowac kogos ,robic ten terror psychiczny. On tak ma a twojej winy tu nie ma- zrozum. To jego charakter. Moze masz w sobie cos czego ci zazdrosci, jakies umiejetnosci, sposob bycia, wiedze itp. wiec najczesciej nie chce sie takiemu podciagnac, przyznac- wiec co robi? probuje tego lepszego zgnoic aby samemu wyjsc na „madrego” a ego rosnie gdy widzi lzy w oczach i zagubienie partnera, wiecznie krytykowac.Mysli sobie- jaki ja jestem madry i silny!! To o to tu wg mnie chodzi o takie chore dowartosciowanie sie- ordynarnoscia, bezwzglednoscia. Gdzies glebiej lezy zakompleksiony i tchorzliwy czlowiek. Gdy bedzie np. szukal nowej partnerki to wybierze taka jak ty ulegla, delikatna i wrazliwa bo wtedy da sobie swietnie z taka rade.Moje pytanie do ciebie- po co wogole siedzisz przy nim? Musisz?Malo jest wartosciowych ludzi na tym swiecie?Przeczytaj sobie art.ktory podala Zosia poz.45 Uciekaj dziewczyno, szanuj siebie i swoje zdrowie psychiczne, bo jemu w zyciu nie dogodzisz, nie zadowolisz.On tak ma. Pozdrawiam cie serdecznie i niczego sie nie boj dasz sobie rade bez niego i kichaj na to co ludzie powiedza. To twoje zycie nie tych ludzi. Napisalam do ciebie bo sama kiedys tak mialam- ucieklm. Mam nowego partnera i jest mi o niebo lepiej.
Witajcie znalazłam ta strone bo dotyczy mnie przynajmniej tak mysle.Mam 38 lat jestem bez pracy nie moge nic znalezc .A mąz mojod paru juz lat jezdzi po mojej psychice.Jestem nierobem zerem mam zaplacic mu za korzystanie np . z komputera.Jestesmy 17 lat malżenstwem a nigdy nie dal mi do reki wyplaty sam robi zakupy a mi daje 50 zl na moje wydatki. A tak kupuje sam ale jak potrzebne buty dla syna czy leki mnie obwinia bo ja to wołam ze to potrzebne.Sam inwestycje robi w samochod . Gdy syn idzie do Niego o cos nie ma i głupia odp do dziecka czy mam napisane lukas na plecach? Jest dla Niego głupkiem bo chodzi do szkoły specjalnej.JAk to mowi nie bedzie nigdy mial nic z Niego i zemnie.Wkopał sie w to małżenstwo nasze bo ja jestem jak Ferdek Kiepski nierobem.Mam ugotowac obiad posprzatac i wtedy moge isc w pizdu nawet do wieczora.Swojej rodzinie mowi ze ma mnie w dupie ale Jego rodzinka jest całkiem za Nim bo do nich jest slodki.Oparcie ma tez w swojej mamie z ktora mieszkamy.Totalnie zakochana w synku.W domu robi wszystko po swojemu nie pyta o nic uwarza ze to JEgo pokoj nie nasz.Poprostu w tym domu jest panem i wladca.Chodze do psychologa i psychiatry bo zaczełam poprostu plakac tzeslam sie cala .Nawet nie stac Go na to by raz na 3 lata kupic mi kozaki przyniusl mi jakies stare od kogos.Wiem ze na swieta dostanie jakies pieniazki ale juz psychicznie dołuje ze nie wie jak swieta zrobi bo te pieniadze wsadza w długi samochodowe. Ja jestem tylko po szkole podstawowej i ciezko mi znalezc prace . Tymbardziej ze moja miejscowosc nie jest az tak duza by bylo wogole cos.A On wie ze nie mam gdzie isc i to wykorzystuje.Doradzcie mi co mam zrobic bo czuje sie zle budze sie przestraszona placzliwa.Cała rozdygotana.JA nwet w tym domu nie mam dla siebie miejsca bo siedze w kuchni On w pokoju.Powodem jest tez to ze nie da sie wysiedziec pali krecone papierosy i to chyba z dwie paczki dziennie.Malo oglada horrory w stylu obcinania ciala rak meczenie kogos gwalcenie.Ja tego nie chce ogladac. A po trzecie widze Jego krzywa mine na mnie jak jestem w tym pokoju wiec wybieram kuchnie . Lub wychodze do znajomej by nie oszalec .Prosze o jakas porade.JAk mam dalej zyc .Pracy nie posiadam mam dziecko z uposledzeniem w stopniu lekkim ma 17 lat Aby odejsc musiala bym miec prace a ja jej nie posiadam . Co mam robic???
Podpowiedzci co robic 🙁 od 4 lat jestem w małzeństwie gdzie istnieje przemoc psychiczna. Ciagł wyzwiska, wyrzucanie z domu, zastraszanie, kontrolowanie. Nie mamy dzieci i dopiero pare miesiecy temu uswiadomilam sobie swoje połozenie, wczesniej za wszystko obarczałam samą sibie, nawet jak mąż mnie w srodku nocy wyrzucał z mieszkania. Pare miesiecy temu odeszlam, maż teraz dzwoni i mowi ze jest gotowy na terapie ze widzi w sobie winę, tylko zebym wrocila. Dac kolejna szanse? Czy terapia pomoze? Dodam ze ten tekst jest zgodny z moim zyciem w 99%
jeśli już odeszłaś to masz siłę zyc dla siebie.ja bym nie wróciła.poznasz kogos pokochasz,założysz rodzine…byle nie z kims takim kto jest zdolny do takich rzeczy.
Malutka, ucieka, nie gódź się za żadne skarby. Nie masz dzieci, to Twój atut!!!
Malutka, nie dać kolejnej szansy….nigdy!
Zgadzam się z Wami nie dawać żadnych szans takim osobnikom.On zobaczy że ofiara mu daje szanse to bedzie pewien że zawsze tak będzie.Ja najpierw przeżyłam koszmarne małżeństo,zakazy,ograniczanie spotkań ze znajomymi,wyciąganie rąk i robieie ze mnie głupiej na każdym kroku.Doszło do tego że nie mogłam iść do sklepu po chleb,bo pan zawsze był zły.Uwolniłam się roziodłam się,on prubuje dalej mną manipulować,ale ja się nie daje,mamy dziecko ,urodziło się z wadą serduszka,on mnie oskarża że to moja wina,a dzieckiem wogóle się nie interesuje,al twierdzi że to ja jestem złą matką.Po rozwodzie odżyłam.Kilka lat byłam sama.Poznałam faceta,był cudowny,miły opiekuńczy,ale ta opiekuńczość przeodziła się w chorobę,doszło do tego że on nawet mi szmpony kupował,wybierł twierdząc że te akurat bedą najlepsze.Zakochanaw nim po uszy tkwiłam dalej,twerdząc że może rzeczywiście ja coś zle robie w związku,bo on wmawiał mi że wszystkie kobiety były inne i sa inne,tylko ja jestem jakaś głupia.Zaczełam coraz bardziej myśleć nad tym związkiem,zauważyłam ze strasznie sie oglada za innymi kobietami,szczególnie takimi skąpo ubranymi az sie ślinił,mi mowił ze mam celulit a wcale nie miałam,mamusi wszystko mówił,a ona mu doradzała.Pewnego dnia uderzył mnie w twarz z byle powodu,pozniej moje dziecko i powiedziałam dość.Pogoniłam go w cholere.Nadal go kocham ale rozsądek i dobro dziecka wzieły górę.Dziewczyny i chłopaki nie dajcie się takim partnerom/partnerkom.Oni sie nigdy nie zmienia.Nie ma co tkwić w toksycznych związkach,lepiej być samemu,bo co taka osoba nam da,tylko poniżanie i terror a to nic dobrego.
POD ŻADNYM POZOREM NIE WRACAJ!!!!!
Daj sobie szansę na normalne życie. Bądź samowystarczalna. Poradzisz sobie.Trzymam kciuki za Ciebie.
Witam, trafiłam tu przez przypadek. właśnie pokłóciłam się z moim partnerem z którym mam 3 letnie dziecko. zaczęło się oczywiście standardowo od drobiazgu.jestesmy razem prawie 6 lat, prowadze swoja firme, każdego dnia gdy wracam do domu po pracy ze strachu na myśl co mi wypomni dziś dretwieje. czepia się o to o której wychodzę do pracy,o to ile wydaję, o to ze telefon ma wyciszony dźwięk albo o to że nie mówie mu nic miłego.A jak ja mam to zrobić jak on mnie tak zniszczył psychicznie ze go nienawidzę.nie wiem co mnie przy nim trzyma.chyba tylko strach i wstyd.bo grozi ze jak odejde to mnie zniszczy,zrobi reputacje wśród znajomych i rodziny.ze zabierze mi corke i jak dorosnie to powie jej jaka jestem złą matka.domaga się współżycia co jest dla mnie ciężkie.ale wiem ze musze bo nie chce kolejnej awantury. Poza przemocą psychiczna stosuje jeszcze fizyczną. pierwszy raz uderzył mnie jak byłam w ciąży….wybaczyłam.potem było uciekanie z malym dzieckiem po nocach po osiedlu a potem walka z nim.i przepychanki. zostawały siniaki ale to nie bolało tak jak poczucie beznadziejności.Mówił ze jestem do niczego ze powinnam być mu wdzieczna ze jest ze mna. że bez niego zdechnę.Potem przepraszał i prosił o zaczecie wszystkiego od nowa.Wybaczałam.zdarzyło się ze sąsiedzi wezwali policje bo wołałam pomocy…ale wstydziłam się i nie bylam w stanie błagac o pomoc…Potem przyrzekłam sobie ze…ze jak teraz mnie uderzy to odejde…i wybaczałam. żareczylismy sie z 5 lat temu.niestety finanse nie pozwolily nam na zrobienie wesela wiec to odłozylismy.i tak jest do dziś choc on rzada slubu.Znienawidziłam siebie za to, ze jestem taka słaba.że kto zechce samotna kobiete z dzieckiem.w pewien sposób on uzależnił mnie od siebie.uwierzyłam ze jestem do niczego.Dzis kiedy kolejny raz usłyszałam stek wyzwisk,podejrzen i tak okrutnych słów ze nikomu nie zycze ich usłyszeć zrozumiałam ze nie dam rady sama,ze nie wstydzę się już bo jestem na etapie błagania o pomoc…
Wszystkim którzy doświadczają przemocy w związku polecam terapię. Ja również przechodziłam piekło, fizycznie, psychicznie i ekonomicznie. Jednak najgorsze to było poczucie winy i wstyd,że tkwię w takim związku. Odebrano mi godność i poczucie własnej wartości. Na to sprawca pracuje całymi latami.Na terapię trafiłam z polecenia Mopsu.To najlepsza rzecz jaka mogła się zdarzyć. Dziś jestem zupełnie inną osobą.Dalej też nie jest łatwo ALE MAM SIŁĘ I OPTYMIZM by dalej żyć. Przestałam się bać, jego, przyszłości, wiem,że sobie poradzę. Trzeba dbać w pierwszej kolejności o siebie, a terapia wskaże drogę jak to zrobić.Satysfakcja z odzyskiwania siebie jest BEZCENNA.Życzę odwagi.
Lepiej być samotną z dzieckiem niż ofiarą! wierz mi że będzie coraz gorzej. Teraz masz szansę aby zmienić swoje życie, pamiętaj, możesz gorzko żalować, wiem co piszę. Trzymaj się i odwagi.
Gdybyś przeczytała to co napisałaś nie pytałabyś co robić.
Skandaliczny artykuł. Juiż dawno udowodniono,że ofiarami w naszym matriarchalnym systemie śą niestewt głównie mężczyźńi i to do nich powinny yć kierowane takie poradniki…
Właśnie czytam i płaczę bo nie wiem co dalej z życiem….Mam trójkę dzieci, męża terrorystę gdzie mam uciekać? czy dam radę …to jest jakaś masakra za trzy dni wigilia 🙁
Zblizaja sie Swieta i Nowy Rok. Wszystkim nieszczesliwym i zagubionym zycze z calego serca aby odnalezli spokoj odrobine radosci i nadzieje.Ja przez swoje pieklo przeszlam a myslalalm, ze nigdy sie nie skonczy. Skonczylo!!!Wszystko kiedys przeminie- naprawde!
Miałam doczynienia przez kilka lat z tyranem choć były też miłe chwile. Ponadto facet okazał się DDA, kompletnie niezrównoważony i niedojrzały emocjonalnie, istny diabeł wcielony. Jestem wrakiem czlowieka.Straciłam przez to wszystko, pracę, pozycję społeczną, przyjaciół, rodzinę… Na szczęście nie było dzieci. Ale nie potrafię po tylu łzach, zranionym sercu i obelgach nabrać zaufania do swiata, ludzi i mozliwości.Jestem kompletnie inna osobą…kiedyś wykształcona, pewna siebie,silna, dająca swietnie radę młoda kobieta. Byłam od jego pomysłów i humorów uzalezniona, aby nie było awantur…i kiedy juz „zylismy „wspólnymi planami, pomysłami znowu odszedł, szukając wiatru w polu. Ciesze się i płaczę zarazem. Jednak nie potrafię wykasować z mojej swiadomości tych wszystkich upokorzeń, zniewag, jego wybuchów, grożeń. Chciałabym wiedziec jak sobie pomóc? na psychoterapię mnie nie stać…Ile czasu musi minąć, aby jakoś ochłonąć, u mnie to trwa już ponad pół roku i nic. Ciagle widze te okrótne sytuacje przed oczami, budze się w nocy i płaczę i zastanawiam czemu tak bardzo sie zmienił lub udawał kogoś kim nie był… Nie ufam nikomu, nie moge patrzeć na facetów. Ile to piekło w mojej głowie i sercu jeszcze potrwa? Prosze o jakąś podporę, radę…
Kiedy ci przejdzie? to jest sprawa indywidualna. Ja potrzebowalam 6 lat aby miec ochote popatrzec ostroznie bez obrzydzenia na innego faceta.Podobno mialam w tym czasie mord w oczach ha ha. Ten twoj sie nie zmienil, on zawsze taki byl, dobrze sie maskowal bo wiedzial, ze przy tobie bedzie mial pole do popisu. Nie zaluj jego ani straconego czasu. Bylo-przeszlo. Zwiazek umarl-kropka, teraz przechodzisz zalobe. Zajmij sie czyms co odciagnie uwage od myslenia o tym wszystkim.Dzis /mam z nim corke/gdy nieraz zerkne za siebie to gdybys mnie spytala jak wygladal nasz zwykly dzien- nie wiem, wszystko sie pozacieralo. Emocje wygasly, wiem ze cos sie dzialo ale mna nie rzuca- totalna obojetnosc. Bylam z nim 5 lat. Po 10 latach zaryzykowalam i wyszlam 2 raz zamaz. Jestem 23 lata z tym drugim po slubie. Jest ok. Zycie trzyma w zanadrzu wiele niespodzianek i tobie tez cos podrzuci. Trzymaj sie.
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałaś.Dalej koncentrujesz się na nim.Mimo,że nie jesteście już razem.To jest ostatnia rzecz jaką powinnaś robić. Dziewczyno, nawet nie wiesz jakie masz szczęście.Nie było dzieci które mogłyby na to patrzeć, uwolniłaś się fizycznie , teraz czas na uwolnienie psychiczne.Poszukaj terapii dla ofiar przemocy.Jest wiele takich miejsc, BEZPŁATNYCH. Tam z pewnością odbudujesz siebie. Gdybyś trafiła do mojej grupy WSZYSTKIE osoby uznałyby Ciebie za Wielką szczęściarę. Uwierz mi.Tylko daj sobie szansę. Sama sobie nie pomożesz, ale są ludzie którzy na pewno Ci pomogą. Odwagi.
Mam piekło od 7 lat, wpierw bagatelizowałam to co we mnie wywołuje. Robił awantury z byle powodu, plany, cele miały być takie jak on chce. Każdy problem jaki miał maglował na mnie wielogodzinnymi kłótniami wał doprowadzając mnie do skrajności emocjonalnych. Naszą kilkumiesięczną córkę wyzywał od głupoli, ustępowałam na każdym kroku, ale całe moje Ja burzyło się we mnie co raz bardziej. Na co dzień, dla otoczenia wspaniały, czuły, kochający mąż, który w domu nie miał i nie ma dla mnie szacunku, poniża mnie i wyśmiewa, robi ze mnie psychicznie chorą kobietę, która nie umie zajmować się własnym dzieckiem. Nastawia przeciwko mnie córkę, opowiadając przykre rzeczy na mój temat. Nie pracuje, ja go utrzymuję. Myślę o skończeniu ze sobą, nie mam już siły tak żyć. Przy życiu trzyma mnie tylko córeczka.
Anett, proszę tylko nie rób głupstw. Twoje życie jest więcej warte niż myślisz. Nie jesteś sama – jest wielu podobnych do Ciebie, wartościowych ludzi. Ja też
mam podobnie z tą róznicą tylko, że jestem mężczyzną. Widać, że płeć przy „przemocy” jest bez znaczenia. Jeżeli chcesz ratować zwiazek – to próbuj z nim rozmawiać: „Czy czuje się z tym dobrze, że go utrzymujesz?”, „jak widzi swoją role w waszej rodzinie?”, „Czy uważa, że Ty jesteś szczęśliwa?” „Co chce byś Ty zmieniła w swoim postępowaniu względem niego?” Otwórz sie na niego, to u rozsądnych wzbudza zaufanie. W ten sposób zmusisz go do przemyśleń (mnie by to zmusiło) i rozmowy. Jeżeli będzie uważał, że wszystko jest OK (zwłaszcza z tym bezrobociem i nazywaniem córki „głupolem”) – to wiadomo, że to poprostu zwykły wałkoń, cham i pasożyt i pewnie nic z nim w życiu nie osiągniesz. Wtedy pozostaje radykalne posunięcie: „izolacja” ze swojego życia i przejęcie kontroli nad ustaleniem „zasad” (twoich) PS. Czy do wskazanych przez Ciebie objawów nie dochodzi – inny problem (uzależnienie)? jakoś mi to pasuje do schematu (mogę się mylić)
PS2 Ja przy konflikcie z moją parterką – wykorzystałem argument „wiary” tzn. ciągnę ją przy byle okazji do kościoła, gnam do spowiedzi, modlę się w naszej intencji. O dziwo: to pomaga. Ma przynajmniej wyrzuty sumienia :)A może jednak „Ktoś” tam jest w stanie nam pomóc? Jogin
Witaj mam nadzieje ze niczego nie zrobiłas złego,wierze ze jest Ci cieżko ,bo uwierz mi ze mnie tez ,ja w takim związku zyje od 11 lat i tez mam ochote skonczyc to w taki sam sposób…odezwij sie
Witam, trafiłam tu przez przypadek, opowiem swoją małą historię, bo nie wiem już czy ja przesadzam, czy również nie jest to do końca normalna relacja…
Otóż, poznałam 3 lata temu faceta – wydawał się ok, na początku dużo rozmawialiśmy, ja mówiłam co myślę, czego chce w życiu, czego szukam, wiele razy mówiłam, że chce normalnego, poważnego związku, kogoś szczerego wiernego, kogo będę kochać ze wzajemnością. On zarzekał się, że ma tak samo. Wydawało mi się, że trafiliśmy idealnie. Ja wówczas 23 lata, on 30. Myślałam, że już całkiem poukładany itp. Zaczęliśmy się spotykać, co raz częściej, było miło, jednak co mnie trochę martwiło – dużo mnie krytykował w różnych nawet drobnych sprawach, gdzie nie było powodu, a kiedy ja chciałam mu zwrócić uwagę kiedy na prawdę był powód to się okropnie oburzał i mówił, że przesadzam. Ale z czasem zakochałam się i jakoś przymykałam na to oko. I o co mi chodzi… z czasem zaczęło to wyglądać tak, że ja chciałam żeby był to normalny związek, żebyśmy się spotykali, spędzali ze sobą czas, poznawali się. A on – niby mówił, że chciał ale zbywał mnie, czas znajdował jak już go tyle razy o to prosiłam, że chyba dla świętego spokoju. Bywało np. tak, że wyjechałam do rodziny – a on pisal mi dzień w dzień kiedy wracam, bo tęskni, no to wracałam kilka dni wcześniej bo tez tesknilam a wtedy on nawet się nie odezwal, nie chciał się spotkać. Zaczelo to być dziwne. Zależało mi bardzo na nim więc próbowałam to ratować, starać się i w efekcie byłam na każdego jego zawołanie – spotykaliśmy się tylko kiedy on chciał, gdzie on chciał, robiliśmy to co on chciał. Moje zdanie się nie liczyło. Nigdy nie było tak, ze poprosiłam go i znalazł dla mnie czas gdy ja chciałam. Ale kochałam go i nie potrafiłam tego przerwac. Wiele razy mowilam ze chce żeby było normalnie… to albo mowil, ze się postara albo unikal tematu. Nawet takie sprawy jak seks tez tylko kiedy on miał ochote… a kiedy ja czasem miałam albo chciałam się po prosotu przytulic, czy pocalowac to on odpowiadal ze nie ma ochoty i tyle. Nawet na zwykle przytulenie. Czulam się okropnie, ze ktoś kogo tak bardzo kocham tak mnie traktuje, ale nie potrafiłam odejść. Do tego moja pewność siebie przy nim calkiem upadla. I tak to wygladalo, ze ja tylko czekałam kiedy on znajdzie dla mnie czas, a czasami to bywalo tak ze wiele dni się nie odzywal, nie odpowiadal na moje wiadomość, a ja tylko tesknilam i się meczylam. Kiedy był pijany, bo cos imprezowal to dzownil do mnie, mowil ze kocha i takie tam, a na drugi dzień zapominal gdzie i po co do kogo dzownil. To było okropne. Ktoregos dnia powiedział ze chce być sam, myslalam ze swiat mi się zawali, przez kilka dni chodziłam jak wrak… po paru dniach się odezwal i stwierdził ze jednak nie tego chce, ze możemy się dalej spotykać. Nie nazywal nigdy tego związkiem. Bardzo mnie to bolało a nie potrafiłam odejść, miałam nadzieje ze cos się zmieni, ze się w końcu postara, tak jak mowil. A z czasem było tylko tak, ze znikal z mojego zycia na kilka dni, czasem tygodni, ja miedzy czasie nie spotykałam się z nikim bo ciagle myslalam czy jestem z nim czy nie, on się odzywal 1-2 spotkania i znowu to samo. A za każdym razem podczas tych spotkan mowil, ze chyba bylam mu wierna itp. a przecież nic go to nie obchodzilo, nawet go nie obchodzilo co u mnie przez ten czas. Teraz niedawno znowu to zrobil, zostawil mnie bez słowa – i mysle ze chyba powinnam dac spokoj, bo to nie prowadzi do niczego, ja się tylko okropnie mecze… Nie wiem co robic, z jednej strony kocham go i tesknie i chce by się dezwal, ale z drugiej wiem ze nic dla niego nie znacze jeśli mnie tak krzywdzi… nie odpowiada na moje wiadomość… Ja teraz czuje się jak wrak i nie wiem jak mam dojść do siebie…
Kochana, to nie miłość, to uzależnienie, nie marnuj swojego jedynego życia. Uwierz, że zasługujesz na miłość nie udrękę.Myślę, że potrzebujesz pomocy specjalisty, aby wyprostował w Tobie zachwiane poczucie własnej wartości. Powodzenia.
o jezu, ja też tak miałam przez 3 lata!!!!! właśnie teraz też czuje, że zostałam wykorzystana i mam pustke w sercu, bo z nim powiazałam całąswoja przyszlosc, dom i dizeci a tutaki H** ,, to co on mi robił nadaje sie do sądu ale nie mam odwagi ani czasu na to, a i tak takie sprawy są bagatelizowane. to jedna z takich akcji: https://www.youtube.com/watch?v=hGcu4KUMF90
Witam wszystkich kobiety i mężczyzn. Jestem 21 lat po ślubie ,praktycznie jeszcze w narzeczeństwie byłam już ofiarą przemocy , ale wtedy myślałam że on mnie tak kocha i jest o mnie zazdrosny.Dopiero po latach zrozumiałam że to był początek piekła w którym tkwię do dziś i nie potrafię tego zakończyć choć bardzo bym chciała. Każdy z nas który wszedł na tą stronę , to znaczy że szuka pomocy. Ja po ostatniej kłótni oczywiście z” mojej winy”, bo mój pan nie mógł znależć jednego dokumentu ( który po godzinie sam znalazł ), mimo że od lat nie dotykam jego dokumentów ,wiem że to że dzień wcześniej kładąc się spać i mówił do mnie że bardzo mnie kocha i jestem dla niego wszystkim było tylko pustymi słowami . Nigdy nie zrozumiem jak można kogoś kochać jak jest dobrze , a jak jest zle to psy w schroniskach mają lepiej. Kiedyś mieszkaliśmy w mieście . Nigdy nie pracowałam zawodowo , bo zawsze mój pan mówił że to bez sensu , że mało zarobie a dzieci z kluczami na szyi będą latać. On miał firmę i finansowo było nam dobrze. Kiedy wspominałam że chcę iść do pracy , to wszyscy mnie krytykowali że po co że co ja wymyślam, że skoro nie muszę pracować to po co. W 2008 jego firma upadła. Wymyślił że sprzedamy mieszkanie i wyjedziemy do niemiec. Ja nie chciałam , ale nie miałam wyjścia. Po 9 miesiącach i piekle jaki tam przeszłam uciekłam do polski . Z dwójką dorastających chłopaków siedziałam 2 m-sce u rodziców na pokoju 17m2. On w miedzy czasie wrócił. Zamieszkał w naszym domku na wsi. Wydzwaniał błagał bym wróciła do niego. Jak można się domyślić , wróciłam. No i mam „jeszcze lepiej” niż kiedykolwiek. Tu na małej wsi, gdzie nikt nic nie słyszy i nie widzi mój pan robi ze mna co chce. Jak synowie kiedyś się wstawili za mną , to usłyszeli że mają spie…….ć razem ze mną. Jak wszystko jest ok , jest miły , kochany , jest po prostu bosko. Ale jak tylko coś jest nie po jego myśli to nie wolno mi jeść , ani się myć , i z niczego nie mogę korzystać, bo to wszystko kosztuje , a ja nie zarabiam , więc nie wolno mi korzystać . Bardzo chciałabym iść do pracy ale niestety żeby się wydostać z tej wsi muszę mieć auto , bo do przystanku pks mam 3km, a poza tym kto zatrudni 40 letnią kobietę bez jakiegokolwiek doświadczenia zawodowego.Nie wiem jak długo to jeszcze wytrzymam. Czasami mam ochotę z sobą skończyć , ale brak mi odwagi , kiedy myślę że mogłam bym go zabić , to znów myślę że mam iść za gówno siedzieć.Nie wiem jak się z tego wyplątać
domyślacie się ze ja czytając te wpisy szukam pomocy. Moje zycie to porażka. ja wykształcona kobieta nieźle zarabiająca z 2 dzieci i mąż tyran i despota. tkwię w tym związku od 15 lat i nie wiem gdzie szukać pomocy. schemat postępowania męża jak u poprzedniczek ciągłe ubliżanie ,poniżanie ,wyzywanie. Nic nie znaczę ,do niczego się nie nadaję. Ostatnio nie pozwala mi siadać do samochodu bo jestem za gruba. On po zawodówce pracuje średnio 4 miesiące w roku ale i tak to on ma pieniądze bo moje idą na utrzymanie dzieci i domu jego to nie interesuje on zarabia dla siebie. nie wiem co robić mam myśli samobójcze ale ,gdzie szukać pomocy dodam ze mieszkam na malutkiej wsi. Wiem że musze od niego odejść bo boję się ze nie dam rady(mieszkam u niego). ktoś mi może pomóć?
Witam
Do „zrozpaczonej ”
Dziewczyno rozumiem Ciebie doskonale. Mieszkasz na małej wsi jak ja.Nie wiem czy u Ciebie zgłoszenie sprawy na policje , założenie „niebieskiej karty ” coś da, bo powiem szczerze że u mnie to praktycznie nic nie dało. Jedyną Twoją silną stroną jest to że jak piszesz jesteś niezle zarabiająca. Ja niestety jestem bez grosza przy duszy , uzależniona jestem całkowicie. Wiem że historia każdej z nas jest inna. Ale zobacz masz prace , masz pieniądze , więc w czym Twoje obawy ???. Gdybym ja miała jakąkolwiek prace , to nie siedziałabym z nim ani minuty. U mnie ostatnio było dobrze od wigili do nowego roku , a od tego czasu awantura za awanturą . Dziś usłyszałam np że dla naszych psów ma większy szacunek niż dla mnie, że on chciał mieć szczęśliwą rodzinę , a ja wszystko niszczyłam od początku. że jak nie wiem gdzie moje miejsce , to mam sobie obejrzeć w necie filmy o carach z 18 i 19 wieku , to może coś zrozumię. Ręce mi opadły i odpowiedziałam mu że skoro on nie wie co to instytucja rodziny i małżeństwa to ma poczytać w necie , i w odpowiedzi usłyszałam że jestem prymitywna schizofremiczka i mam skończyć pier…… Wiem że moje słowa otuchy i pocieszenia nic Tobie nie pomogą . Musimy walczyć o swoją godność. Ja też czasami mam myśli samobójcze . Najgorzej mi jak idę sama na spacer ( bo on nigdzie nie będzie chodził) i widzę pary szczęsliwe, trzymające się za rece, to serce mi pęka i zadaje sobie pytanie , czy ja naprawdę tak wiele chciałam , żeby kochac i byc kochaną ??????????
Jak masz ochotę pogadać , czy popisać podaj jakieś namiary do siebie
Pozdrawiam i trzymaj się dziewczyno :))
Witaj,
Mam podobne doświadczenia jak wszystkie tutaj, U mnie była przede wszystkim przemoc psychiczna, ciągłe awantury o śniadania które robiłam w weekendy (wg niego to było złe że robiłam…),awantury o to że zadzwoniłam w nieodpowiednim momencie, awantury ze się odezwałam, a potem kara: długie ciche dni, lekceważenie, nieodzywanie się, potem stłamszona przepraszałam za wszystko, bo twierdził zawsze że te awantury to moja wina, a ja potem miałam do siebie wstręt, czułam coś tu nie tak. Sporadycznie zdarzała się przemoc fizyczna, upił się i uderzył mnie w twarz tak mocno że się wywróciłam, popychał niejednokrotnie, odpychał, najgorsze jednak były wyzwiska, poniżanie, olewanie na zimno i szantaż ze zaraz odejdzie – wtedy błagałam i przepraszałam za wszystko…Wiedział doskonale jak mnie zranić. Przy tym nadużywał narkotyków – paląc codziennie marihuanę. Przyznam że ja niejednokrotnie w weekend kupowałam sobie wino. Nie mogłam sobie z tymi awanturami, wyzwiskami i poniżaniem poradzić, nie rozumiałam i nie rozumiem do dziś dlaczego? Wypłakiwałam się sąsiadce, bo miałam już dość i wtedy po kolejnym takim razie powiedziała mi o niebieskiej linii i o przemocy – nie zdawałam sobie z tego sprawy. Trafiłam na terapię i przy kolejnej awanturze i obrażeniu się eks’a na 3 tygodnie napisałam mu mailem, że proszę aby się zmienił lub nas zostawił – mieszkam z naszym dorosłym już synem, który również doświadczył od niego przemocy i który domagał się żeby mu tak napisać.Na ten mail początkowo nie reagował, ale ja będąc również namawiana przez dziewczyny na terapii i syna powtórzyłam podobny tekst jeszcze 3 razy. Finalnie wyprowadził się z końcem maja ubiegłego roku. Już ponad pół roku nie mieszka z nami, a ja wciąż cierpię, nie wiem czemu ale chciałabym żeby wrócił i zmienił się – chciał się zmienić, bardzo mnie to boli. Dlaczego nie potrafię o nim zapomnieć choć tak bardzo krzywdził nie wiem, ale to bardzo boli, czuję się samotna, opuszczona, patrzę na inne pary i ściska mnie że ja tego nie mam, za co co ja zrobiłam że nie mam normalnej rodziny??? Proszę niech ktoś się do mnie odezwie choć z odrobiną wsparcia…Chodzę dalej na terapię ale mimo tego nie potrafię sobie z tym rozstaniem poradzić…
pozdrawiam Was wszystkie!
Salomena….to uzależnienie od niego. Ja też tak miałam.
Pomyśl o tym, że teraz będzie już tylko lepiej, zamknij ten rozdział swojego życia. Tylko Ty zdecydujesz, jak ono będzie teraz wyglądało. Ściskam kciuki za Twoje powodzenie.
Hej Salomena- masz ode mnie moralne wsparcie.Mnie kiedys ludzie pomogli i teraz moja kolej. Dobrze, ze chodzisz na terapie, mam nadzieje ze pomoze. Pozbierasz sie napewno a czas zrobi swoje. Co moge dodac – przestan siedziec w przeszlosci, zalowac, obwiniac siebie, ze moglas to czy owo.Tylko sie dolujesz!!ON SIE NIE ZMIENI_ OPRZYTOMNIJ!!! Z wlasnego doswiadczenia to ci powiem,ze ja tez kiedys z zazdroscia patrzylam na smiejace sie pary. O jednym wtedy zapominalam,ano to, ze mam nareszcie spokoj od idioty i moge robic co chce i kiedy chce. To tak z perspektywy czasu. Zamiast sie zamartwiac poprostu upajaj sie wolnoscia, szukaj pozytywnych stron obecnej sytuacji a jak nie wyrabiasz ze wspominaniem to przywoluj te najgorsze, upakarzajace momenty- ale krotko!! aby zaraz sobie powiedziec hura jestem wolna, nowe zycie przede mna. Moze cos sobie zorganizuj, basen, lyzwy, moze masz mozliwosci zapisac sie do jakiegos klubu- spiew, robienie dekoracji itp. Najwazniejsze, ze jestes samowystarczalna finansowo a to jest super. Ja wiem, kluby to cos co odrzuca, ale zamknij oczy i idz. Jak cos sie nie spodoba to szukaj dalej.Zobaczysz jeszcze bedziesz kiedys szczesliwa i to w momencie najmniej oczekiwanym. Masz to jak w banku. Trzymaj sie.
Hejka, bardzo dziękuję za wsparcie! Nie sądziłam, że ktoś się odezwie. Mam swoją pasję – jeżdżę konno, na więcej brakłoby mi czasu i pieniędzy, bo choć pracuję to różowo nie jest. Widzisz mi jest też żal, że wierzyłam w miłość i kochałam całą duszą, że ten człowiek był dla mnie ważny, tak bardzo, a okazał się tyranem, który potrafił nawet tłamsić naszego syna. Trudno mi jest tak zapomnieć po prostu wierzyłam że miłość istnieje, a tu okazało się to porażką, podeptał, poniżył i okaleczył mi duszę, te rany są bardzo bolesne i trudne do wyleczenia, ale mimo to staram się jakoś temu sprostać. Chciałbym jeszcze być szczęśliwa – oczywiście i dzięki za tę wróżbę, ale wątpię czy to nastąpi, czy jeszcze mi to dane…
Odezwij się czasem…
Pozdrówka serdeczne i papap
Ja jestem jedną z tych osób,które nie wiedzą czy sprawę wyolbrzymiają czy tkwią w toksycznej relacji. A sprawa rozchodzi się o to,że przez lata obserwowałam toksyczny związek moich rodziców. Typowy facet,który za wszelkie niepowodzenia wyżywa się na mamie a ona się go boi itd..Teraz ja mam męża i myślałam że jest dla mnie wybawieniem od ojca. Dobry,kochający,naprawdę porządny facet.Ma tylko kilka wad : -uważa,że kobiety są od zajmowania się domem i dziećmi (tylko i wyłącznie)Dla faceta to ujma!
-nie przeszkadza mu to,że zajmuję się w domu dwójką małych dzieci,ale kiedy jest zły coraz częściej pokazuje mi moje miejsce w szeregu-przecież tylko on zarabia,ma prawo..
-wyjście do znajomych kończy się długą listą tego co ja powiedziałam przy nich źle!
-mieszkamy za granicą..Kiedy w sklepie odezwę się po polsku od razu mnie strofuje.
-nie terroryzuje mnie o sprzątanie,nie muszę stać na baczność kiedy wchodzi a ja siedzę,ale nie sprzątam przy nim..Dlaczego? Bo zawsze jest nie tak jak być powinno. ‚to ma być umyty zlew?’ ‚podłogi nie umiesz porządnie wytrzeć’?,’czym ty myjesz ten stół’?,’nawet ogórka nie umiesz cienko pokroić’ ! Kurcze,no komu przeszkadzają inaczej pokrojone ogórki w sałatce??
-ostatnio non stop strofuje mnie z jedzeniem..’no tak,dla ciebie to tylko ogórki,bo wartości pieniądza nie znasz’,’ile zjadłaś parówek’?
Jakiś czas temu,o zgrozo przypaliłam zupę. Dostało mi się przy rodzicach ochrzan,że zmarnowałam tylko energię.No ale przecież to nie ja zarabiam i płacę rachunki.
-Nie ma dnia bez krytyki.Czego bym nie tknęła znajdzie się jego ‚konstruktywna krytyka’.Chyba tylko obiady robię dobrze.
Jestem zdezorientowana,bo on chce mi wybierać znajomych,kiedy coś polubię zaraz krytykuje mój gust,kiedy z kimś rozmawiam nie podoba mu się co mówię.
No i standardowo muszę się leczyć,bo coś jest z MOJĄ głową nie tak.Ciężko mi ocenić sytuację,bo ogólnie to dobry człowiek.Są też momenty,że czuję się przez niego doceniona.
Wiadomo to tylko mój opis,ale może ktoś spojrzy na to obiektywnie.
is your smile cute , think-tank ? <— oto przykład skrajnej przemocy symbolicznej . śrubokrętko , poprzesz toola teraz , na dżwięk wicia się w piersień ?
Dwa lata temu na sympatii,poznałam D.Własciewie juz po pierwszej rande powinnam podziekowac-pokazywał mi filmiki ze swoja ex pijaną,wieszając na niej psy.Pomyslałam,moze rzeczywiscie biedaczek wykonczony alkoholizmem ex,chce sie wyzałic,oczyscić.Na pcztku było cudnie,kwiaty.szybko wpraowadził sie do mnie mieszkał za friko,codziennie pijac piwo 4X0,66 l,o zgrozo.Ja gotowałam ,stawiałam,on przy ludziach czarujący kawalarz,a przy mnie gbur,przeklinacz,krytykant.Kłócilsmy sie i godziliśmy.Wreszcie teraz po 2 latach odeszłam.Mówił,ze jestem z nim tylko dla seksu(oczywiscie bzdura)Mówil milion razy w złosci ,ze mam isc sie leczyc,ze co ja sobie mysle,ze jak załoze stringi,to on bedzie mnie bzykał.Prostak
Ja nie wiem czy nie byłam z tym samym człowiekiem co Ty.A jakiej miejscowości on jest?To samo co piszesz było ze mną?Nawet ten sam teks o sexie.
witam mam problem ktory meczy mnie juz 5lat dalej chyba tak nie potrafie…kobieta przy rodzinie zmajomych ciagle oskarza za swoje niepowodzena robiac z siebie aniołka…kazdy jej wierzy szkoda ze nikt nie widzi jak jest naprawde i co wyczynia w domu….przez piec lat zrobiła ze mnie chodzący strzęp nerw….pomocy
najgorsze jest właśnie to, że tacy tyrani na zewnątrz potrafią doskonale udawać, wiem to na podstawie jeszcze mojego męża, a w domu są potworami. To jest okropne i trudne do udowodnienia, gdyż niestety to nie nam poszkodowanym się wierzy, ale takim osobom. Wyrządzają nam krzywdę, a uchodzi im to na sucho i śmieją się za naszymi plecami. To przykre i bardzo boli. Każdy z nas będą w takiej sytuacji chciałby, żeby ktoś nam pomógł. Sama też bym chciała…
napisz do mnie na maila razem może cos temu zaradzimy niejestesam@vp.pl wolontariuszka
Ja też byłam wykorzystywana psychicznie i nie tylko. Wiem, że weszłam w związek potrzebując uczucia i zainteresowania – jak większość ludzi a poza tym zakochana po uszy:D
Dlatego to się dzieje.
Nie zawsze jest się zależnym w sensie życiowo-egzystencjalnym od psychicznego terrorysty – ja jestem niezależna, mam swoje mieszkanie, auto, pracę, wykształcenie i tą okropną „przygodę” za sobą.
Długo obwiniałam siebie za to na co się narażałam i jak ślepa byłam. Nadal ciężko mi z tego wyjść. BARDZO CIĘŻKO ODZYSKAĆ ZAUFANIE DO SIEBIE !!!
Osobiście związałam się z kobietą i chcę się z Państwem podzielić,że płeć i rodzaj związku nie ma nic wspólnego z wykorzystywaniem psychicznym i terrorem!
Kobiety, mężczyźni, geje i hetero – zawsze można niestety trafić na terrorystę.
Znałyśmy się na wylot, byłyśmy razem pięć lat. Ona była 100% członkiem mojej rodziny, znali ją wszyscy, ufałam jej w 100%, nie miałam tajemnic ! Ja byłam- tajemnicą wiecznie „na smyczy”, nigdy nie mogłam być sam na sam z jej rodziną czy kolegami, musiała wszystko wiedzieć co ja mówię i o co pytam.
To były bardzo sprytne zagrania z jej strony. Wszyscy znajomi oceniali nasz związek jako idealny! Wszystko grało z pozoru a do mnie coraz częściej przychodziły te niemiłe wspomnienia zamiast tych dobrych …
Takie, że byłam straszona upublicznieniem moich nagich zdjęć i filmów (których nie mam – bałam się nawet, że takowe mogły być wykonane bez mojej wiedzy), wyzwisk mojej rodziny i mnie (w pierwszym roku zostałam nazwana kurwą a na prośbę wyjaśnienia i przeprosin usłyszałam „moja mama mówi, że jesteś kurwą to jesteś i już!” – „TEŚCIOWEJ” NIE ZNAŁAM WTEDY ANI ONA MNIE!), wmawianie mi zdrad lub potencjalnych zdrad (nigdy nikogo nie zdradziłam), wmawianie, że kocham jej koleżankę – najgorzej było jak nas odwiedzała !!! nie mogłam się wtedy wcale odzywać, nadzorowanie spotkań z moimi dawnymi przyjaciółmi(telefon co godzinę z pytaniem o czym rozmawiamy), nazywanie mnie „najniższym sczeblem drabiny społecznej”, zwyzywanie mojej 87 letniej babci cytuję „stara popierdolona baba wymyśliła sobie, że jest chora i marudzi” – następnego dnia moja babcia, która notabene mnie wychowała umarła – od pół roku była zdiagnozowana w szpitalu, ze nie może przebywać sama i jest niewydolna kardiologicznie, ale moja partnerka wiedziała wszystko lepiej od każdego no i mi zwyczajnie nie wierzyła. Po latach zmanipulowała to tak, że wypowiedziała te słowa I TO BYŁA MOJA WINA, ŻE ONA TAK PODSUMOWAŁA MOJĄ BABCIĘ, KTÓRĄ ZNAŁA (BABCIA JĄ UWIELBIAŁA I ZAWSZE CIEPŁO I Z MIŁOŚCIĄ SIĘ O NIEJ WYPOWIADAŁA). ONA NIE CHCIAŁA ALE TO MOJA WINA I W KOŃCU TAK JĄ ZWYZYWAŁA NA DZIEŃ PRZED ŚMIERCIĄ!!!!!!!!!! Wmawianie kłamstw i manipulacja to była u mnie podstawa terroru!
Poszłyśmy kiedyś na bilard ubrałam się skromnie zrobiłam makijaż i ubrałam biżuterię – branzolety i pierścionek – dostałam komplementy jak pięknie wyglądam 😀 Później przeniosłyśmy się do znajomych na domówkę – po wyjściu i następnego dnia usłyszałam „wyglądałaś tandetnie jak choinka, wszyscy się na ciebie patrzyli jak na idiotkę”.
Szczytem terroru było jak pewnego dnia odebrała telefon od byłej współpracowniczki z UK. Tłumaczyła jej się, że już nie jest w związku z Robertem i że czuje się OK. Ta pocieszała ją pół godziny telefonicznie a moja ex się zwyczajnie nudziła bo ona nigdy z Robertem przecież nie była tylko kłamała współpracowników, nawet tych z którymi pracowała tylko kilka razy w życiu. Nawet do głowy mi nie przyszło, że może swojego przyjaciela wykorzystać jako partnera – przykrywkę. To bolało najbardziej ! Tego się nie da opisać ! Rozumiem udawać przed rodziną, ze strachu przed odrzuceniem, ale jej rodzina i moja wiedziała o nas.
Kolejny przykład nękania – swego czasu mieszkałyśmy w jednym mieszkaniu ze sporo starszym współlokatorem, który lubił sobie wypić (był alkoholikiem). Nie polubiliśmy się bo nie chciałam mu dotrzymywać towarzystwa w piciu – zaczął mnie szykanować, straszyć – A ONA WRAZ Z NIM. Przychodziła do naszego pokoju i opowiadała co mówił Pan Łukasz o mnie, że on zna sposoby żeby mnie wyrzucili z pracy, że nikt mnie nie lubi etc. Spytałam dlaczego tyle uwagi przywiązuje do przechodniego w naszym życiu pijaka? I dlaczego mnie szykanuje z nim… Nie odpowiedziała.
Po czterech latach wprosiłam się siłą do jej rodzinnego domu. Przywitała nas lubiąca sobie wypić mama i sąsiad lekko opóźniony w rozwoju pijaczek, który sobie dorabiał u nich kosząc trawę i wykonując inne roboty za butelkę piwa. Byłam miła… podczas ogniska miały dość i po cichu zostawiły mnie sam na sam z Markiem. Facet się narżnął jak świania, nie chciał iść do domu i wmawiał mi, ze jest moją rodziną !!! i to nie tonem żartobliwym raczej maniakalnym, wypytywał o intymne szczegóły życia, pytał czemu nie mam męża lub partnera, pytał o adres, mówił że mnie znajdzie i przyjedzie. Stary obleśny spity napalony wiejski dziad. Następnego dnia było podobnie, po dwóch dniach również Marek był. Poprosiłam by mnie z nim nie zostawiała bo nie czuję się komfortowo – baaa czuję się zagrożona. Wyśmiała mnie, że zachowuję się jak dama i nie umiem z prostymi ludźmi się porozumieć.
W tym roku chciałam kupić drugie mieszkanie w dużym mieście. Chciałam to zrobić wspólnie bo tak raźniej. Moja ex poznała architekta, którego zdanie było nadrzędne mimo, że znała faceta od 3 m-cy. Przedstawiła mi go. Facet śmierdział tak potwornie starym potem, że myślałam że będę musiała odejść od stolika (w ogródku piwnym). On był ekspertem od nieruchomości i znalazł coś na …poddaszu…. za małe pieniądze. Dodam, że interesowało mnie normalne mieszkanie pod klucz w cenie rynkowej a nie okazyjnej. 180 stopni rozbierzności ale to On miał mądre podejście a ja jestem tylko głupią kobietą !
Nie wiem co powodowało moja partnerką, być może wcześniej też traktowała tak ludzi.
Mnie nie raz zostawiała bez słowa, przyjeżdżała kiedy chciała i wyjeżdżała niekiedy nagle, wyłanczała telefon na trzy dni, nie raz bookowała bilety lotnicze kiedy byłam poza Pl i… nie przylatywała. Mnie nazywała kurwą a sama co chwile miała nowych internetowych znajomych. O czym dowiadywałam sie po fakcie.
Wcześniej mnie nie raz uderzuła w twarz – raz po tym jak spytałam jakby się czuła jak bym sie wypowiedziała podobnie o jej babci jak ona o mojej? Odpowiedzi nie było był policzek. Raz rzuciła się na mnie z nożem i przytknęła go do szyi, gwoli ścisłości dodam, że siedziałam wtedy na sedesie. Przycisnęła mnie do ściany i groziła dobre 5 minut nawet nie wiem za co. Apogeum było rok temu w Wigilię. Nie układało się kompletnie, powiedziałam by jechała do swojej babci i reszty rodziny, bo kobieta schorowana sama to sie ucieszy jak ją zobaczy. Nie pojechała i żałował tak bardzo, że mnie skopała, na leżąco więc całe plecy i biodro miałam czarne… następnego dnia przyparła ciałem do ściany i kazała się tłumaczyć, czemu ją prowokuję do agresji…
Po tym wszystkim zaczęła porządnie siadać mi psychika! Na pocieszenie moja ex zabrała mnie do psychiatryka w odwiedziny do siostry, która siedziała tam 3 m-ce – od lat ma ciężką schizofrenię. To miała być dla mnie „terapia szokowa” i miały odejść wszystkie moje troski i zmartwienia. Kolejny atak na psychikę !!! Cieszę się chociaż, ze jej spłakana siostra przybiegła do mnie, przytuliła się i po rozmowie ze mną zdecydowała się pójść na dodatkową terapię po wyjściu ze szpitala.
Ja również udałam się na trzymiesięczna codzienną terapię i urwałam zupełnie kontakt z kłamczuchą, egoistką, manipulatorką i terrorystką !
Pomyślicie Państwo, że to chore. Tak to chore i z tego bardzo ciężko wyjść. Miłość jest ślepa jak kret!
Tak szybko i tak łatwo się zapomina i wybacza !
A moja terrorystka wykonuje zawód zaufania publicznego – jest przedszkolanką w dużym mieście…
Witam!
Przyznam, że czytałam tylko artykuł wstępny i niektóre posty, ale nie wszystkie. Piszę, ponieważ mimo, że prawie 2lata temu uciekłam od tyrana, który znęcał się nade mną psychicznie to dalej ciągną się sprawy, a ja mimo, że przeszłam już długą drogę to jestem strzępkiem nerw i mimo, że nie na co dzień i nie bezpośrednio to on nadal stosuje przemoc. Robi wszystko, żeby mi upodlić życie i na każdym kroku pokazać i dać mi odczuć, że nadal ja do mnie mówił jestem debilem i imbecylem. Musiałabym dużo napisać, żeby opisać całą swoją sytuację. Jedno jest pewne moja psychika jest przez niego zjarana i nie umiem sobie czasem radzić, a do tej pory korzystam z pomocy psychologa. Ostatnio ponieważ łączy mnie też jeszcze z nim kredyt hipoteczny to powiedział przez telefon (odebrałam, ponieważ nie znałam jego nowego numeru telefonu), że chce przejąść kredyt jednak mimo, że rzekomo stracił pracę nie dostałam alimentów na dziecko, a jest to 300zł niby nie dużo, jednak dziecku się należy. Niewiem co mam robić. On ciągle gra mi a nosie. Przed sądem zrobił ze mnie alkoholiczkę i podstawił przekupionego świadka, wyrodną matkę, a to on zawsze miał dziecko gdzieś i ja uciekłam z dzieckiem, a on zaraz powymieniał zamki, na policji zrobił ze mnie złodziejkę a miesiąc później wprowadziła się tam jego 24lata młodsza kochanka z 2dzieci. On ma 47 lat, ona 23 i 2dzieci w wieku 9lat i 7lat. Poświęciłam temu człowiekowi 10lat i też wydawało mi się, że to co robił to z zazdrości i chciałam wierzyć, że mnie kocha, a on tylko mnie upadlał i upokarzał i cokolwiek nie zrobiłam to i tak nie było wystarczająco dobrze, ciągle mnie tylko krytykował, karał mnie nie odzywając się często, bo mówił, że gdybyś powiedziała to tak to zrozumiałbym inaczej, a że powiedziałaś to tak, to odebrałem to źle. To tylko niewielka cząstka. Dlaczego nie można wymazać złych wspomnień dlaczego powracają i ciągle bolą. Dlaczego można być tak podłym. Niby czas leczy rany, a jednak to nie jest taki łatwe. Mam syna z nim, ale już teraz boję się czy kiedyś nie okaże się takim tyranem jak on. Chce być twarda, jednak przerasta mnie to. Robię dobrą minę do złej gry. I tak naprawdę nie ma z nikąt pomocy. Ludzie, którzy nie przeżyli czegoś choćby podobnego nie rozumieją. Nie potrafię wyrazić tego wszystkiego co czuję słowami, choć chciałabym tyle powiedzieć…
Witam chcialabym krotko opisam moja historie .Zanim wyszlam za mojego meza chodzilismi ze soba kilka miesiecy .Potem ciaza i slub .W ciazy prawie kazda kobieta jest senna ,nie ma ochoty na sex.Moj maz postanowil znalesc sobie inna ktora jak to zawsze podkreslal okazala mu uczucie bo ja jak twierdzil ja nie potrafilam .Moja ciaza byla zagrozona ,lekarz zakazal zblizenia.Walczylam z nim zeby z nia zerwal .Raz nawet powiedzial ze ona ma jedrniejsze piersi . Poznalam ja .Brzydka farbowana bladynka ,palaca .Zawsze gustowal w ciemnookich brunetkach jak ja.Nie znosil kobiet palacych .Gdy juz myslalam ze zerwal z nia a zblizal sie po woli termin porodu ,postanowilam zaprosic go do kina a moj maz powiedzial :nie chce mi sie idz sama ,a potem dodal ja najwyzej przyjde tam z Sylwia ,bo tak miala na imie .Nie mialam juz slow .Wystraszylam go ze zjadlam cale opakowanie relanium i kazalam mu wezwac pogotowie .Bardzo sie wystraszyl i zaczal krzyczec co zrobilas ,a ja na to ze nie zrobilabym sobie i dziecku krzywdy w zaawansowanej ciazy .Gdy nasza corka przyszla na swiat ,cieszyl sie bardzo ,ja rowniez cieszylam sie ze mam zdrowa fajna corke ,ale nie bylam szczesliwa z nim .Mijaly miesiace jakos bylo .Sex byl rzadko ,czeste klotnie .Maz zarabial nie wiele .Ja nie mialam dochodow .Pozyczalismy czesto pieniadze od jego mamy ,jak rowniez otrzymywalismy pomoc z opieki spolecznej .Mijaly miesiace i druga ciaza .Choc nie bylo mi z mezem dobrze ,nie przejelam sie ciaza .Moj maz pewnego dnia oznajmil ze nallepiej bedzie jak usune ciaze ,bo jak podkreslil :co powie moja matka i znowu bedzie musiala nam pomagac :tzn jego matka .Decyzje jaka podjelam bede zalowac do konca zacia .Zaluje ze nie poszlam do mojej mamy choc wiedzialm ze na nia nie moge liczyc.Zaluje ze nie porozmawialam z jego matka ,ze nie poszlam do psychologa po porade .Zaluje ze nie odeszlam od niego i usunelam ciaze .Gdybym mogla cofnac czas .Na poczatku malzenstwa mieszkalismy z jego ojcem ,poniewaz matka wyjechala opiekowac sie rodzicami .Gdy wrocila z powrotem ,mieszkalismy z jego rodzicami jeszcze kilka lat zanim dostalismy mieszkanie z gminy .Moj maz byl od poczatku chamski ,wybuchowy ,zawsze mial racje ja nigdy .Gdy jego matka dokuczala mi bo byla zlosliwa ,ja postanowilam odpyskowac to oczywiscie maz wyzawal mnie ze mam sie zamknac .Sam z reszta klocil sie z matka .A ja sie tak dalam ,placzac po nocach .I tak mijaly lata .Zaczelam pracowac .Zaszlam w ciaze i urodzilam wspanialego syna .Te lata u jego rodzicow ,to jak mnie traktowal ,ublizal np. Ty kretynko ,debilko ,pierdolnij sie w leb ,debilistycznie myslisz itp .doprowadzily do tego ze nie kochalam go juz ,unikalam sexu.Bylam z nim bo bylam . Jesli nie podalam mu kolacji pod nos to wyzywal mnie ,a potem wieczorem chcial zblizenia .Jak moglam z kims takim isc do lozka .Po 9 latach mieszkanie z tesciami dostalismy mieszkanie .Bylo biednie ,klotnie itp.Zaczelam ponownie pracowac .Nie stac nas bylo na zakup mebli za gotowke ,wiec na raty .Raty trzeba placic ,a na potrzeby dzieci nie bylo nas stac .Nie zapomne tego nigdy jak nastoletnia corka spytala sie nas kiedy kupimy jej nowe spodnie bo od pol roku chodzi w jednych ,na to moj maz cytuje :nie zryj tyle to ci dupa nie urosnie ,a ja z huja nie natrzepie.:Postanowilam ze sie zwolnie z pracy ,a pracowalam w sklepie spozywczm i pojade do Niemiec do opieki .Corka miala 15 ,a syn 8 lat .Bylo mi ciezko zostawiac dzieci ,serce mi pekalo .Maz pracowal na jedna zmiane i zajmowal sie domem ,dziecmi .Ja jezdzilam na kilka tyg.i na kilka tyg.zjezdzalam do domu .Cieszylam sie bardzo na powrot do domu .Mijaly lata dzieci juz przywykly do moich wyjazdow i do lepszego zycia .Ja bylam szczesliwa ze nie widze meza kilka tygodni ,a jak bylam w domu to ciagle sie klocilismy czego swiadkami zawsze byly dzieci .Ja ciagle plakalam.Moj maz dalej wyzywal mnie od debilki ,kretynki ,itp.Ublizal mi przy dzieciach ,przy rodzicach ,znajomych ,ze nic nie umiem itp.Chociaz bronilam mojego zdania to i tak on zawsze wygrywal .Gdy dziecko przyszlo do mnie o porade to mowil do syna zeby nie sluchal matki bo glupio gadam .Gdy syn zapytal mnie co pomoze mu na bol brzucha ,polecilam mu cos ,to maz oczywiscie powiedzial ze ma wziac to co on mu dal. I tak bylo ze wszystkim .Przajezdzalam do domu ,chcialam zajac sie dziecmi to nie mialam szans .Dzieci wiedzialy ze cierpie ale nie chcialy sie jemu sprzeciwic i sluchaly jego ,bo jesli nie to byly wrzaski .Kiedys zbil corke pasem tak ze przyjechalo pogotowie .Do dzis straszy corke ktora jest juz studentka ze jesli tego czy tego nie zrobi to dostanie wpierdol .Wiem ze corka sie go boi .,a mimo tego ma lepszy kontakt z nim .Chociaz tez jest jak wiatr zawieje .Do mnie zali sie na ojca a przy nim obraza mnie .Siedza nieraz razem rozmawiajac o czyms ,a gdy spytam o co chodzi to corka mowi do mnie :a ty sie nie wtracaj bo i tak nie wiesz o co chodzi :caly czas bronilam jej gdy maz chcial ja bic ,gdy sciskal ja za kark ,gdy ciagnal za wlosy .Boli mnie bardzo ze moj maz korzysta z pieniedzy ktore ciezka praca zarabiam a po powrocie do domu traktuje mnie zle .Nie czuje do niego nic ,unikam seksu z nim od kilku lat i z tego powodu sa klotnie .Corka spytala dlaczego sie znim nie rozwiode ,to caly czas mowie ze szkoda mi syna bo jest nastolatkiem .Wiem ze dzieci slyszaly nasze ciagle klotnie i moj placz .2 lata temu postanowilam udac sie do psychologa .Opowiedzialam moja historie ,na to ona spytala czy znam swoja wartosc ,tak odpowiedzialam .Czy jestem debilka ,kretynka pyta .Mowie ze nie .To dlaczego pani placze jak maz pania obraza .Odpowiadam ze placze bo zasluguje na szacunek ,a ona na to ze jesli maz mowi do mnie debilko a ja placze to znaczy ze jestem debilka .Powiedziala ze mam nie plakac jak mnie wyzywa ,nie odzywac sie ,wyjsc z domu ,starac sie nie plakac bo on ma sytysfakcje.Robie to co mi mowila to jest jeszcze gorzej bo nie reaguje na jego gadanie .Dalej sa klotnie bo z nim nie rozmawiam .Mowie do meza o czy chcesz ze mna rozmawiac jesli ja glupio mysle ,glupio gadam .W dalszym ciagu obrazasz mnie przy dzieciach ,przy ludziach a potem oczekujesz ode mnie sexu .On oczekuje ode mnie zmiany tzn.sexu ,milosci ,czulosci ,ale jezeli ja go prosze o zmiane to twierdzi ze czepiam sie jakis glupot ,bo on mnie zle traktuje .Od wizyty u psychologa minelo 2 lata ,wtedy tez napisalam pozew rozwodowy ale bez orzekania o winie i do tej pory go nie wyslalam .Jezdze dalej do NIemiec do opieki i dalej to samo .Chcialam zeby maz lepiej mnie traktowal postanowilam zrobic mu na zlosc .Maz kobiety ktora sie opiekuje dzwonil do mnie jak bylam w Polsce i rozmawialismy godzinami .Opowiedzialam mu o moim malzenstwie i chcialam zeby dzwonil zeby meza zdenerwowac . Kiedys specjalnie zostawilam na komputerze po niemiecku zeby maz przetlumaczyl sobie ze niby laczy mnie cos z Niemcem .Teraz ja zaczelam sie odgrywac .Maz stwierdzil ze go wykonczylam psychicznie bo chyba mnie cos laczy z Niemcem a nie chce mu powiedziec .Najpierw powiedzialam ze mnie nic nie laczy ,potem ze laczy ,potem znow ze nie laczy .On dostaje bzika ,a ja sie z tego ciesze .Tylko zaszkodzilam sobie tym bo on do dzieci wygaduje ze mam kogos i dlatego chce sie rozejsc .Porozmawialam sobie ostatnio z synem .Syn przytulil mnie poplakal sie i powiedzial Mamus jak chcesz jezdzic do opieki to jezdzil tylko zmien miejsce pracy bo wiesz jaki tato jest.Nie jezdzij do tego pana .Nic mnie z tym panem nie laczy i postanowilam szukac innej pracy .Tak oto chcialam sie odegrac na moim mezu a tylko sobie zaszkodzilam .Moj maz powiedzial ze jakbym okazywala mu uczucie ,przytulila sie ,to by nie bylo klotni.Ja mu na to ze jak bedziesz mnie obrazal to nie bedzie seksu to wyzywa mnie od psychicznie chorej.Ja wiem ze to wszystko odbilo sie na mojej psychice . Nawet poszlam do psychiatry po leki ale wyrzucilam wszystkie .On wymaga ode mnie zmiany a sam niechce sie zmienic bo nie widzi w tym nic zlego ,jak powie do mnie tak czy siak ,tylko ja jestem przewrazliwiona twierdzi .Powiedzcie mi czy ja na prawde jestem psychiczna ze z nim jestem .On twierdzi ze chce miec rodzine a ja nie chce .Mowi ze mnie kocha .Ja mu powiedzialam ze ja chcialam tez miec rodzine a on juz na poczatku zniszczyl. Postanowilam ze zloze pozew .Nie wiem czy bede jezdzila dalej .Wiem ze teraz bedzie mi ciezko znalesc prace w Polsce .Jak dotad finansowalam studia corki i wogole stac mnie na wiele innych rzeczy.Ale najpierw musze doprowadzic do rozwodu ,potem bede wiedziala czy bede dalej jezdzila i jak podzielimy sie obowiazkami w wychowywaniu nieletniego syna .Maz wie ze jesli pojde do pracy w Polsce to skoncza sie pieniazki . ja sie go spytalam czy jezeli dojdzie do rozwodu czy dalej bede mogla jezdzic do Niemiec ,to powiedzial ze tak .Zobaczymy .Tak na prawde zalezy mi na dobru dziecka i jak bedzie trzeba zostane w Polsce .Prosze o komentarz .
Witam, ja też jestem wykorzystywana psychicznie. Może opowiem swoją historię.
Jako 17latka na zabój zakochałam się w o 13 lat starszym mężczyźnie. Od początku były z nim problemy (popalał marichuanę i zmieniał pracę jak rękawiczki). Wszyscy odradzali mi tego związku. Pożyczyłam mu 700zł na życie których do tej pory nie otrzymałam (chociaż wmawia mi,że oddał a oddał tylko 200zł). Po maturze zaliczyliśmy wpadkę i ja zaczęłam studia w innym mieście i tam się przeprowadziliśmy (i zamieszkaliśmy razem) i wtedy zaczęło się całe piekło. Przez 3 miesiące było pięknie aż do momentu gdy nie stracił pracy. Wtedy to ja zaczełam go utrzymywać (mimo ciąży pracowałam,potem ze względu na komplikacje ciąży poszłam na urlop) i nie dość,że opłacałam mieszkanie,odkładałam na wyprawkę to on jeszcze wyjadał wszystko co kupowałam efektem tego nie miałam co jeść. Taka sytuacja trwała 1,5 miesiąca aż urodziłam 3 miesiące przed terminem i dopiero zaczął się horror. Przestarczało mi starczać pieniędzy na rachunki (zadłużyłam się w paru chwilówkach których już nie jestem w stanie spłacić ), a on ciągle miał pretensje na co rozwalał pieniądze,straciłam wszystkich znajomych. Po wyjściu dziecka ze szpitala w ogóle się nim nie interesował (ja jednocześnie zajmowałam sie dzieckiem i studiowałam zaocznie). Pewnego dnia zaczął dorabiać na tzw. fuchach i co wieczór przyniósił mi po 1 lub 2 piwach abym se odpoczęła i się zrelaksowała. Niczego nie świadoma poszłam w ten wir i zaczęłam pić. Zaczął mnie wyzywać od pijaczek,chorych psychicznie.
Jakieś 4 miesiące temu zaczęłam się mu stawiać. Odpowiadałam na zaczepki, (i tu mój błąd) nawet go uderzyłam parę razy jak nazwał mnie ***** i ,że źle się zajmuje dzieckiem (a podkreśle,że on uważa,że dziecko jest zdrowe a tak na prawdę jest niepełnosprawne- problemy z sercem,tarczycą i prawdopodobnie padaczka). Wmawiał mi,że wamiam dziecku choroby,że rozwalam pieniądze,że go zdradzam. Pewnego dnia dostałam propozycję od rodziców powrotu do rodzinnego miasta. Nie wahałam się ani chwili… tyko ,że on wrócił ze mną. Nawet nie wstydził się obrażać mnie przy rodzicach. Odkąd zamieszkałam w rodzinnym mieście stałam się bardziej śmiała w stosunku do niego.Dwa razy wyrzuciłam go z domu (tylko niestety z wizją,że się zmieni przyjmowałam go z powrotem). Niestety dopiero zaczęło się piekło. Widząc,że jestem zmęczona czy zła prowokował… ja się dawałam sprowokować. Groził policją (ani razu nie zadzwonił). Nie mam już z czego utrzymać dziecko , stwierdził,że go to nie obchodzi grożąc mi jednocześnie,że zabierze mi dzieciaka.
Bardzo chciałabym się go pozbyć ale nie mam już sił walczyć. Jeżeli jest w stanie ktoś mi pomóc proszę o kontakt
Dziewczyny, a może warto wesprzeć się literaturą. Byłam w bardzo krzywdzącym związku i wiem, że to pomaga. Polecam:
Eugenia Herzyk – Nałogowa miłość
Patricia Evans – Toksyczne słowa
Marie-France Hirigoyen – Molestowanie moralne
Lundy Bancroft, JAC Patrissi – Zostać czy odejść?
Maja Friedrich – Moje dwie głowy
Dziewczyny i chłopaki.. bo jak widać, przemoc nie ma płci.
Od siebie dodam jeszcze:
Susan Forward – Szantaż emocjonalny
Robin Norwood – Kobiety, które kochają za bardzo
Kropka w kropkę opis mojej sytuacji ale w przeciwną stronę. To nie ja a ona jest katem. To dziewczyna wpędza mnie w poczucie winy, ogranicza i podobne z tekstu. W wyniku tego czuje się kompletnie nie sobą gdy jestem w domu. Jesteśmy ze sobą 7 lat w związku znakomitą większość czasu mieszkając razem. Ale mam serdecznie dość życia pod czyjeś dyktando, dyktando osoby nie uznającej sprzeciwu. Pamiętne słowa „jak chcesz bym z Tobą coś zrobiła (…) to musisz poszukać sobie innej dziewczyny i ostentacyjne zabawianie się z zupełnie innymi panami”. To może i jest pierdoła, ona niby się wyrzekła słów ale czynami ciągle na różnych płaszczyznach i różnych dziedzinach powtarza się dokładnie to samo.
To ja jestem tym żebrakiem … w imię czego? W imię własnej głupoty, źle pojętej lojalności i wierności w związku, byciu ze sobą na dobre i na złe. To nie My spotykamy się wpół drogi akceptując wzajemne wady. To ja nieświadomie nie zauważyłem sytuacji zdecydowanej dominacji w związku. Najgorsze jest to że z tego zdałem sobie sprawę całkiem niedawno.
Co dziwnego w naszym związku? Oprócz wielu kategorycznych postanowień z jej strony jest jeszcze coś. Nie pamiętam bym kiedykolwiek w ciągu 7 lat śnił o niej, miał sen ze swoją własną dziewczyną. Owszem może faktycznie było kilka przypadków ale na 7 lat? Na ponad 2,5 tysiąca nocy? Nie chcę przypisywać nadmiernej wagi temu aspektowi. Ale co myśleć o tym że ona nie potrafi się śmiać z moich żartów gdy inne osoby potrafią rozmawiać z uśmiechem? Co myśleć o tym że nie znam jej twarzy z radosnej strony gdyż uśmiech jest rzeczą rzadką? Co myśleć o tym że próbując być lepszy, radosny jakoby na wtóry się zakochując swego czasu jedyne z czym się spotkałem to bura i podejrzliwość mimo że nie było ku temu najmniejszych przesłanek? Co myśleć o tym że sama narzeka że nie potrafię robić jej zdjęć, nigdy się nie uśmiecha gdy tymczasem oglądając zdjęcia robione przez kogo innego zauważam uśmiech?!? I tak … zdecydowanie ograniczyłem kontakty międzyludzkie a zdecydowana większość prób wyjścia zawsze się kończą jakąś wymówką że jej nie pomagam. A kurna ja prawie już nie mam znajomych.
Nie wiem co myśleć ale ja naprawdę się zmęczyłem tym wielokrotnym wchodzeniem do tej samej rzeki i mam serdecznie dość. Nie chce mi się nawet rozmawiać gdyż wszelkie problemy nie wynikają ze złośliwości umyślnej etc. Taka jest po prostu jej natura i tego się nie zmieni. Owszem rozmowa pomaga, zachowanie się zmienia ale na ile? Miesiąc? Góra trzy? A potem co? Znowu to samo. Z koronnym odreagowywaniem swojego stresu na swoim partnerze w czym jest dosłownie królową.
Ostatnio zwróciłem uwagę na inną dziewczynę. Dlaczego? Bo zwykły prosty uśmiech i miłe odnoszenie się do drugiego człowieka było diametralną różnicą. I fakt, na początku myślałem to bibeloty w głowie, fiziu miziu, takie idiotyczne zauroczenie. Ale widząc nagłe ordynarne przeglądanie wszystkiego, kont facebooka, komórki etc. gdy sama doskonale pamiętam kategorycznie oznajmiła że gdybym kiedykolwiek zrobił coś takiego to by była wściekła … po przeczytaniu tego artykułu i zrobieniu rachunku sumienia zmieniłem zdanie. I tak, żałośnie pisze tutaj dla archiwum internetu, by inni uczyli się na cudzych błędach ponieważ ten związek tak skutecznie ograniczył moje kontakty międzyludzkie że zwyczajnie nie mam komu się wyżalić.
Tak czy inaczej głowa do góry i zacznijcie sami sterować swoim życiem bo gdy się obudzicie może się okazać że nawet nie tylko nie wy trzymacie kierownicę własnego życia ale jesteście gdzieś wciśnięci w ciemnym kącie bagażnika w samotnym zamknięciu kojca dla psa. Bo tym jesteście dla drugiej strony, pomimo całkiem odmiennych słów.
BTW słowa „kocham Cię” poza sytuacjami podbramkowymi, w zasadzie rozstania następnego dnia, nigdy nie powiedziała. Ba, kiedyś jej to na samym początku wyznając dostałem wykład jak to się mylę i robię błąd wymawiając to słowo. Od tego momentu nigdy nie powiedziałem czekając aż sama to zrobi … Nigdy to nie nastąpiło w uczciwych okolicznościach. Czemu całe życie chodziłem z klapkami na oczach? Czy też tak chcecie? Odpowiedzcie sobie sami.
Ja tez przechodze terror od 23 lat i w tym roku postanowilam ostatecznie sie rozejsc .Szkoda zycia
tez przechodze trror od 24 lat ten artykol to moja historia zyje z nie pijacym alkoholikiem dla ktorego zycie sie zmienilo tylko ze dla mnie nic sie nie zmienilo noszczy mnie przy kazdej okazji fizycznie i psychicznie tylko za to ze mam wlasne zdanie a pan i wladca z tym sie nie zgadzaa za to dostaje zawsze w przyslowiowy leb .zadzwonilam na niebieska linie opowiedzialam historie nie wiem co jeszcze moge zrobic i gdzie isc mmoze zalozyc niebieska karte
hmmm…nie nazwałabym tych „istot” kobietami. To ludzie, ktorzy z różnych- złożonych przyczyn tkwią w toksycznym związku. Mężczyźni również, a nawet często są ofiarami przemocy psychicznej, ale o tym mało kto mówi…
Wszyscy piszecie o swoich sytuacjach, jak je rozwiązać w sposób bardzo prosty, czyli rozstanie. Znacie takie osoby albo sami doświadczyliście „terroru psychicznego”.
Co z ludźmi, którzy spełniają niektóre warunki „terroru psychicznego”, chcą to zmienić za wszelką cenę, a jednak nie potrafią?
Nie pomagają szczere rozmowy z partnerką/partnerem, nie pomaga analizowanie przyczyn takiego zachowania, nie pomaga wewnętrzna, narzucona przez siebie, blokada takiego zachowania. Co jest tego przyczyną? Eliminacja wymyślonych przez siebie przyczyn nie pomaga.
„To” siedzi bardzo głęboko, zbiera siły i wybucha w najbardziej nieoczekiwanym momencie pod byle pretekstem. Jak to jest, że „takie osoby”, bardzo kochając swoją drugą połówkę, są w stanie robić im coś tak strasznego i przykrego? Nie pomagają żadne analizy. Może to problemy rodziców z przeszłości? (długi, rozstanie, rozwód, brak zainteresowania moją osobą)?
Tak było. Czy to jest przyczyną mojej wady psychicznej? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem.
Tak, to przykład mojej osoby.
Zawsze radziłem sobie i byłem zmuszony radzić sobie sam. Nikt nie chciał mnie słuchać lub nie byłem zdolny do poprawnego przekazania informacji o swoich problemach. Nigdy nie chciałem powiedzieć, że mam jakiś problem. Nigdy nie oczekiwałem i nie chciałem od nikogo pomocy choć bardzo chętnie pomagam innym i jestem wtedy szczęśliwy.
Do wczoraj miałem piękną narzeczoną, którą kocham najbardziej na świecie i prześliczną 5- miesięczną córeczkę.
Do wczoraj.
Przez kolejny wybuch emocji (słów) w piątek, skumulowana siła agresji wybuchła. Nie wiem skąd i nie wiem jak. Do wczorajszego dnia (niedziela) spałem na kanapie w przekonaniu, że słusznie jestem obrażony. Gdy w końcu przez mój matematyczny mózg (jestem liderem projektów budowlanych) przepłynęła informacja, i dotarła, że należałoby kolejny raz porozmawiać i przeprosić…było za późno!!
Miała rację, nie można żyć z człowiekiem, który nie trzyma się ustalonych wspólnie zasad. Jednak właśnie te zasady doprowadzają mnie do szału.
Nie drinkuj w tygodniu (uwielbiam whisky i lubię wypić sobie drinka po pracy dwa razy w tygodniu), postaraj się częściej wychodzić z nami na spacer, siłownię, basen (strasznie wstydzę się swojego ciała). Nie chcę być do niczego zmuszany, chcę robić te rzeczy z przyjemnością.
Nie mam własnego domu, ciągle myślę o marzeniach (dom nad jeziorem i szczęśliwa rodzina) czy tak ciężko to zrozumieć? Mieszkam w Norwegii i nie chcę wracać do Polski. Poświęcam się pracy, aby spłacić wszystkie długi, mieć czyste konto i żyć godnie wspólnie z rodziną. Czy to źle?
Śmieje się w tej chwili sam z siebie, mój umysł nastawiony na zysk pomija kwestie rodziny. Nie jestem wstanie sobie sam z tym poradzić. Chciałbym mieć moją kochaną narzeczoną przy sobie, która bardzo mnie wspiera i córeczkę, przepiękną istotkę, dla której zrobię wszystko i jednocześnie chciałbym zachować chociaż część swojej niezależności umożliwiającej mi pracę nad projektami.
Gdzieś to wszystko siedzi i strasznie się w tym pogubiłem.
Co z takimi jak ja?
Potrzebna terapia. Pomoże przeanalizować schematy, rzeczywiście z dzieciństwa, z relacji z rodzicami, które później przenosimy do relacji.
Czytając artykuł płakałam bardzo mocnno, bo chyba to o mnie. Najbardziej boli to szydzenie z umiejętności seksualnych, kiedy przy kolejnej awanturę Z okazji jakiejś mojej porażki usłuyszalam nie tylko standardowe „jesteś bezmyslna” ale także „nawet do l00da się nie nadajesz”. Od tamtej pory przestałam się starać o te fajne momenty w lozku…oczywiscie późniejsze rozmowy i tłumaczenia dlaczego nie staram się w lozku nie miały znaczenia bo to ja jestem winna. Niezliczona liczba epitetow pod moim adresem niemal każdego dnia i to ciągle „jak się nie zmienisz to wypi….lasz”. Walczylam z depresja. Pokonała m
Hmm doskonale wiem co czujesz,ja tez bylam kazdego dnia upokazana,i tez teraz przez to choruje.uciekaj od tego czlowieka dziewczyno,uciekaj,nie zdajesz sobie sprawy z tego,ze za jakis czas,to cie zniszczy do konca,czowiek nie jest w stanie trzymac kontroli nad swoja psychika,nie jest,bo jest etap w ktorym nie wiemy,ze naprawdejestesmy juz strasznie chorzy
Przeczytałam artykuł i wiem, że to opis moich 12-tu lat małżeństwa. Oprócz przemocy psychicznej doświadczyłam też przemoc fizyczną. Nigdy nie potrafiłam odejść, zawsze go tłumaczyłam, rozgrzeszałam….Po ostatnich wydarzeniach pękłam, złożyłam pozew o rozwód i w przyszłym tygodniu mam sprawę. Wiem, że to najlepsza decyzja dla mnie i dla dzieci jaką podjęłam. Mam nadzieję, że ucieknę od niego na zawsze. Trzymam za Was kciuki i pomyślcie o sobie…bo szkoda życia.
Dziś sąd rozwiązał moje małżeństwo przez rozwód.
Jestem szczęśliwa:)
witajcie. zainteresowanych tematem polecam ksiaze: MOLESTOWANIE MORALNE marie france hirigoyen
po części już mam trochę lepiej,ale walczę o wolność muszę się uwolnić od tego cwaniaka,szkoda zdrowia na nich a dzieci na to patrzą…i niestety ale taka jest prawda…;moge prosić o kontakt,zawsze raźniej jak sie ma kogoś bratniego
Jola, służę pomocą…
Tak sobie siedzę i czytam w pracy co wy tu piszecie .Różne anomalie uczuciowe.Mnie nikt nigdy nie kochał to nie wiem jak to jest być komuś potrzebnym.Kochają mnie tylko rodzice i moje zwierzątka trzy kotki i piesek ale z tego co przeczytałem to mogę wywnioskować ,że niewątpliwie niektórzy ludzie są podli.Trzeba być twardym ja jestem sam i strasznie mi to dokucza i dlatego nie rozumiem ludzi którzy się wzajemnie zdradzają i porzucają zamiast cieszyć się ,że nie są samotni tak jak ja.
Dziekuje za ten artykul,pozwolil mi na zebranie sil by wrescie po wielu latach uwolnic sie od ” kata ” psychicznego.
DZIEWCZYNY UCIEKAJCIE !!!!!
Same czy z dziecmi zycie ma sie tylko jedno!
moj juz eks partner nie docenial mnie, krytykowal, ranil wielokrotnie przykrymi slowami w awanturach, traktowal moje dziecko jak piate kolo u wozu. w takich sytuacjach nie wytrzymywalam jego slowotoku i tez wybuchalam. potem jednak czulam sie winna, on nie. pewnego wieczora to ja mu nagadalam i zrobilam afere. powiedzial, ze to koniec. odeszlam… i znow czuje sie winna. innej powiedzialabym ‚kretynko zapomnij o nim’. sama sobie nie jestem w stanie. czasem zastanawiam, czy to faktycznie byla przemoc psychiczna. mam niestety krotka pamiec i nie chowam dlugo urazy. dlatego zaczelam spisywac wszystkie przykre i chore sytuacje. i tak nadal cos ze mna nie tak..??!! powiedzcie mi, ze to normalne
moja droga, właśnie na tym to polega, że w szponach socjopaty – to ofiara ma się czuć winna – a im bardziej agresor szkodzi tym bardziej winna oczywiście ma się czuć ofiara – i tak się dzieje, a agresor ma satysfakcję.
Angielski termin manipulowania psychicznego drugim człowiekiem to GASLIGHTING – zwłaszcza wmawianie komuś faktów, rzeczy których stan faktyczny jest całkiem inny.
Polecam film GASLIGHT – stary, ale bardzo dobry i na ten temat.
Ja mam jakieś wyjątkowe szczęście wiązać się z psychopatami, teraz również jestem w związku z jednym z nich. Boli, bo boli – podeszłam jednak do tematu w całkiem inny sposób. Związek ten, w TAKICH momentach, traktuję jak pewnego rodzaju eksperyment psychologiczny – badam zachowania psychopaty i wyciągam wnioski. Dużo też czytam na ten temat i analizuję OCB.
Im więcej się ich zna, spotyka – tym lepsza szansa uniknięcia kolejnego, tudzież lepszego radzenia sobie następnym razem.
W przypadku bycia ofiarą nigdy nie czujcie się winni, oni chcą żeby tak było – nie poddawajcie się!
dodam jeszcze, że w sytuacjach podbramkowych, najważniejsze jest zdać sobie sprawę z tego że MANIPULACJA właśnie ma miejsce. Dobrze jest dać wyraźnie znać agresorowi, że wiemy co się dzieje, powiedzieć o tym, nie zgodzić się i zaznaczyć, że NIE CZUJEMY SIĘ WINNI!, że to co się dziej nas rani i jest bez sensu – zazwyczaj takie psychopatyczne zachowania nie mają sensu (białe jest czarne, a ty kupiłaś złe marchewki…) Psychoata wtedy jest skołowany i może jeszcze bardziej wybuchnąć. Kurcze…. Trzeba się wtedy opanować, „odłączyć”, albo wyjść – wchodzenie w krzyki i dyskusje nie ma kompletnego sensu.
do trzech komentarzy sztuka:)
polecam bloga pathwhisperer.wordpress.com/
Witam ja niwiem już kim jestem narazie widzę tylko cień którego się boję moja ukochana mnie nie terroryzuje tylko delikatnie uświadamia czym jestem od tygodnia może parę dni nieśpie może parę godzin wnocy szukam pomocy wyjašnien było cudownie ale niejestem święty eliminuje swoje wady jak tylko mogę pomogła mi wyjść z alkoholizmu czuję wstręt do niego nawet dzisaj chwlia mnie wszędzie co tylko kazała „nigdy jej nie uderzyłem ” tylko swoją mordą odpyskowałem ale gdy miałem dość szmacenia co mi się nigdy nie opłaciło mam tylko trzy zęby złamane kilka szram na moim ryju jak to twierdzi ma córkę 10 lat szkoda dziecka ona tego niewidzi jak ją krzywdzi uzalerznila ją od siebie ona musi być na każde zawołanie co kolwiek mama to poda,zrobi,wzamian mama czsami płacze noi jak się tylko gnida naiwnie to jest to moja wina ale tż ktokolwiek ją wyprowadzi równowagi to i tak namnie się kończy. Obecnie miszkamy w moim rodzinnym domu obok są terz rodzice ojciec dobry matka tyran mimo tego niedopuszczam by cokolwiek wiedzieli skim żyje mam 3 pżyjaciół wstydzę się im cokolwiek powiedzieć muszę ją chronić bo ją kocham śpię w piwnicy nasłuchuje idzie czy nie jak idzie to jestem jak galaretka .pod żadnym pozorem niewolno jej uwagi zwrócić ,obczernia mnie przed jej rodziną i znajomymi a w cześniej chwali zdawałem kontakt ze swoją córką na jej życzenie musiałem jej córce koleżankę zapewnić żeby miała się czym bawić ale się znudzila bo nie ten model załatwiłem .Jak znalazłem tę stronę .czytałem o terroże o wybaczeniu znalazłem sposób jak to naprawić jak się uświadomić jak panować ciężką pracą ale w imię miłości pokazałem jej to bo to o nas pisze że jakieś wnioski wyciągnie wyciągnęła jestem głupi jak i ta strona a ja do psychiatry się nadaje. Czyli nadzieja matką głupich. Został mi jeszcze okruszek.nie potrafię jej znienawidzieć.
Moj koszmar,zaczal sie,w zasadzie w momencie rozpoczecia zwiazku z tym czlowiekiem…to co przeszlam,wiem Tylko ja sama..moim podstawowym bledem bylo to,ze liczylam,ze sie zmieni….liczylam na to dwa lata.po dwoch latach,juz pokazal jakim jest czlowiekiem,w brew siebie,wzielam z nim slub cywilny…wiem,ze to smieszne,ae stojac tam,wiedzialam,ze robie zle,ciezko mi przechodzily przez gardlo slowa przysiegi..wiem,ze to smieszne,ale cisly mnie buty..i wiedzialam,ze to mauz.tez bedzie mnie cislo..dlugo czekac nie musialam.po dwoch miesiacach zaczal sie prawdziwy koszmar,wyrzucal mnie z domu,rozliczal z tego,ze wydalam 5zl za duzo na zakupy,gdzie stac go bylo,bo biedny nie byl.jezlei chcialam cos kupic do domu,to on musial stwierdzic,ze to jest potrzebne,nie pozwlal mi nikogo zapraszac,odsunal mnie od rodziny,bylam szmac*** za to,ze 5 minut byl pozniej obiad..staralam sie zaciskac zeby,ale te awntury sie nasilaly…zaczal mnie upokazac przy udziach,publicznie,potrafil wpadac mi do pracy,wybijac szyby,amac kije,mnie ciagac za wlosy po ziemi,rozbierac z dresu,bo za jego pieniadze,a za chwile mi plakac,ze mnie kocha…nie potrafiam sobie wyobrazic tego,jak mozna bylo tak traktowac swoja zone,na kazdym kroku bylam obrazana,ze moje miejsce jest na smietniku,bo jestem smieciem-on jest kims,ja nikim,bo nie mam swoich pieniedzy,kiedy chcialam isc do pracy,blokowal mnie,ze jego autem dojezdzac nie bede.po roku tego koszmaru,bylam juz taka slaba,ze wyprowadziam sie do mamy,wiele to nie zmienilo,bylo jeszcze gorzej,potrafil czekac na mnie pod brama,rzucac sie na auto kolezanki,dusic mnie za szyje i wyciagac przez szybe…sytacja stala sie dla mnie na tyle ciezka,ze ucieklam…ucieklam zostawiajac tam rodzine,i wyjechalam do innego miasta.bil mnie,kazdego dnia bylam wyzywana za nic,za to,ze w domu mia wszystko zrobione,ja nigdzie nie chodzilam,bylam mu wierna.wiedzialam,ze nie da mi tam zyc,to byl czowiek typu” koks” male miasteczko w ktoym zadzil,chodzacy przekret majacy wiele znajomosci…nie jestem tam dopiero 4 miesiace…czeka mnie rozwod i jeszcze jedna sprawa,w ktora mnie wciagnal,nie wiedzac juz,w jaki sposob sie na mnie zemscic…po tym wszystkim,strasznie zachorowalam,mam okropna nerwice,z ktora kazdego dnia walcze..do tego dochodzi depesja,klopoty mnie przerastaja,a ja w dalszym ciagu,nie moge sie pogodzic z tym,jak on mogl mnie tak traktowac..w takim czyms zyli moi rodzice,ja nie dalam rady tak zyc! DLATEGO KAZDEJ KOBIECIE KTORA ZYJE W TAK TOKSYCZNYM ZWIAZKU,SZCZERZE RADZE!ODN.W SOBIE TA SILE,ZEBY ODEJSC!JA TEZ SIE BALAM,ALE MIMO WSZYSTKO,NIE ZALUJE,TACY LUDZIE SIE NIE ZMIENIAJA,NIE TRACIE CZASU,CZASU NIKT WAM NIE ODDA,A RYS W GLOWIE NIE ZAMARZE.jA po tym wszystkim juz nigdy nie bede taka sama jaki kiedys…zmienilo mnie to wszystko,boje sie ludzi,mimo,ze mam chlopaka teraz,to czuje sie w srodku wypalona..mam dopiero 21 lat,zycie mnie nie oszdzedzalo,w domu dobrze tez nie mialam,datego tez ten slub,myslalam,ze to dla mnie szansa.mimo,ze ucieklam,to co mam w glowie,te sytuacje w glowie,nie potrafie przed tym uciec…nie wiem,czy jeszcze kiedys bede potrafila zyc normalnie.to mnie tak strasznie boli,nie radze sobie z tym bolem,poprostu nie radze..tak strasznie go nienawidze…tak strasznie..
Czytajac to,co wy tu piszecie,powiem wam szczeze,ze sie teraz poplakalam…widze,ze jest mnostwo kobiet,ktore czuja sie tak samo jak ja,nie pociesza mnie to,ze ktos to tez przezyl,przezywa,bo nikt nie zasluguje na to…idac ulica,mijamy ludzi,napawde nie wiedzac,kim oni sa,a mysle,ze nie raz,mijamy wlasnie takie kobiety,ktore tez to przezyly,nie wiem,ale to sie zaczyna chyba robic problem cywilizacyjny.dziewczyna napisala,ze nikt nie pomaga w tym,psycholog,to jest pawda,nikt nie potafi pomoc,musimy same z tym walczyc,to jest niby nic..nie wygada to nie wiadomo jak ta??ale to co to robi z kobieta,jest nie do opisania,co robi z psychika…ja ogolnie sama wam powiem,e nie wiem jak zyc dalej,jak sobie z tym poradzic,chodze na lekach od psychiatry na ta nerwice,czesto zabiera mnie pogotowie,bo odbiera mi rece,nogi,dretwieje glowa,twarz,pieczenie w klatce,jakbym miala zawa,boe glowy i straszne zawroty…TEN CZLOWIEK MNIE ZNISZCZYL,MOJE CIALO,MOJA DUSZE,MOJA PSYCHIKE.MODLE SIE CODZIENNIE DO Pana BOGA,ZEBY MI POMOGL PRZEZ TO PRZEJSC….CORAZ CZESCIEJ MAM OCHOTE NAJESC SIE TABLETEK,BO CHYBA SMIERC JEST WYZWOLENIEM OD TEGO WSZYSTKIEGO…ZACZYNAM NIE WIDZIEC WYJSCIA Z TEGO,SZANSY NA NORMALNE ZYCIE…
Sama przechodze to samo, od 20 lat mam meza, 15 lat bylo super, po tym jak jego firma poszla w plajte, zmienil se nie poznania. Koles z pracy mu raz powiedzial, ze baba sie tylko do kuchni nadaje i w domu nie powinna miec nic do gadania. To wtedy w niego diabel wstapil. Najpierw zabral sie za alkohol, byly duszenia i szyderstwa, kilkakrotnie wzywalam policje, trzy razy sie wyprowadzalam i wracalam. Teraz przestal pic wodke, pije tylko piwo no i zabral sie tez za palenie trawy i to codziennie po kilka razy. Pytam sie go , co on z tego ma, to on twierdzi, ze teraz, kiedy dzieciaki sa duze (18 i 17) to on wreszcie chce zrobic cos dla siebie (czyli palic trawe-). Najgorsze sa wieczory, co on siedzi przymydlony od tego zielska to ja siedze obok i czuje sie sama i jakbym byla powietrzem. Powiedzialam mu, ze ja zeby bylo jeden do jednego, bo nie pije i nie pale, to poszukam sobie kochan,a bo skoro on przez trawe uzywa zycia, to ja tez chce miec cos z tego zycia. Na co skwitowal tylko rekoma a dzien wczesniej mial do mnie pretensje, ze spotkalam swojego ex i ja, chcac byc szczera, mu to powiedzialam- za co mnie opieprzyl. Mamy dom, ja mam prace ale za marne grosze, choruje na depreche i jakos nie moge odejsc od tego debila. A puscilam sie 3 razy, co on o tym nie wie ale mam do siebie o to wstret, bo to byla zdraza z zemsty, a nic z uczucia. A ja potrzebuje tylko troche ciepla….
Dlaczego napisalas Puscilas sie?skoro bylas az tak zaniedbana,wcale Ci sie nie dziwie,ze zrobilas jak zrobilas,sam dal Ci do tego powod…Nie powinnas miec od siebie obrzydzenia,tylko powinnas zaczac zmieniac swoje zyczie,zrobic cos,zebys byla szczesliwa,kazda opisana historia tu,przez kobiete jest inna,ala kazda podejrzewam przezyla to w taki sam sposob,widze,wiekszosc zachorowala.skoro dzieci masz juz dorosle,co Cie przy nim trzyma??TY tez zrob cos dla siebie,jak on to powiedzial do Ciebie,i zacznij zycie od nowa,masz je tylko jedno,a mlodych lat nikt Cio nie odda,nikt nie wie,ile komu jeszcze go zostalo,wiec moze warto co??zebys poczua sie jeszcze szczesliwa..POzdrawiam
Witam was. Jesteś w związku z chłopakiem od 17roku życia mam teraz 24lata a on 30. Jest takim cwaniakiem który myśli że wszystko mu wolno,jest najmądrzejszy i nie ma dla nigdy żadnej kary.Nigdy nie mieszkaliśmy razem bo po co, jemu jest tak wygodnie do tej pory mieszka cały czas z rodzicami i bratem który ma już swoją rodzinę i jest zupełnie inny niż mój chłopak. Kiedyś jeszcze coś pomagał w domu ale teraz po co mów. Jeśli matka prosi go o coś mówi do niej mam wyjebane i tak nic z tego nie mam. Matka kupuje mu ubrania,buty płaci wszystkie rachunki, pierze daje mu jeść a on ma i tak to w Dupie nie docenia tego bo myśli że matka ma obowiązek choć on ma 30lat. Jego mama obiecuje że już nic mu nie kupi ale to tylko gadanie. Na dodatek jest uzależniony od hazardu o tym rodzice wiedzą ale o tym że jest jeszcze uzależniony od narkotyków o tym już nie. Chodzi na terapię jeżdżę z nim ale to raczej nie pomaga. Będą w związku po 3
dalszy ciąg . będąc w związku po 3latach odszedł z dnia na dzień bez słowa do dziewczyny z którą wspólnie kolegowalismy się. To było straszne i tak bolało tak bardzo kochałam go. Dowiedziałam się że jest z inna dziewczyna i gdzie od naszego wspólnego znajomego, mieszkamy na małej wiosce więc każdy o sobie wszystko wie. ta dziewczyna była z wioski o bok. Gdy pojechałam tam gdzie oni byli grupa nawet nie chciał ze mną rozmawiać po 3latach związku nawet nie powiedział że rozstaje sie ze mną . Tamta dziewucha była młodsza ode mnie o 3lata i głupia jak but. Zawsze mówił mój chłopak że ona tępa jest i w ogóle. nigdy nie pomyślała bym że coś ich kiedyś połączy. Gdy oni bawili się ja nie wiedziałam co myśleć co ze sobą zrobić nie miałam nikogo bo on odizolować mnie od wszystkich. Tamta dziewucha śmiała się ze mnie jeździła do niego do domu po kilku dniach nocowala u niego czuła się jak by była u siebie po tamtej nocy mama mojego już byłego chłopaka wypędzila ją z. domu powiedziała że to nie dom publiczny wiec można domyślać się co tam się działo ale czego można było spodziewać się po takiej dziewczynie lekkich obyczajow. Miałam kontakt z jego mama więc widziałam co dzieje się. Jak pojechałam do niego do domu to nie miał mi nic do powiedzenia mówił tylko że nie wie co z nim się dzieje że nie jest sobą i na moich oczach poleciał do niej. Po jakimś czasie szukał kontaktu ze mną zaczął do mnie przyjeżdżać. Co się okazało pewnego dnia tel zadzwonily do mnie tej dziewczyny koleżanki że chcą ze mną pogadać zgodzilam się byłam ciekawa co mi powiedzą. Okazało się że on spotyka się i ze mną i z ta dziewczyna. Nie znam drugiego człowieka który tak kłamie. Ale ja nawet wiedząc o tym. byłam szczęśliwa że mam z nim kontakt i widujemy się teraz nie wiem na co liczyłam trwało to wszystko 3.5miesiąca. Początkowo tamta dziewczyna nie wierzyła że spotyka się z nami obydwoma ale jak się przekonała zerwała z nim kontakt. Ja oczywiście zostałam przy nim głupio wierząc że coś się zmieni opowiadam teraz wszystko częściowo bo działo się jeszcze wiele. Jak było naprawdę do tej pory nie wiem. Po tym jak nie widywal się z tamta dziewczyna pojawiła się następna małolata też lubi ćpać i ciągle pije teraz ma 19lat a mój chłopak 30 jestem z nim w niby związku bo nie wiem jak to nazwać ale on podobno spotyka się też ciągle z ta gówniarą bywało tak że odjeżdżal ode mnie jechał do niej a później jak on chyba spał to ona dzwoniła z jego tel do mnie i mówiła że jest głupia że on ze mną nie jest że mówi że to ją kocha i z nią się spotyka. Na drugi dzień jak przyjechał do mnie robiłam awanturę chciałam rozmowy on miał to gdzieś prawie nic nie tłumaczył jak mówiłam że ona dzwoniła do mnie z jego nr to on śmiał się myślałam że rozszarpie go. Raz do mnie przyjeżdżał raz nie umawiał się ale później jak dzwoniłam to nie odbierał okazywało się później że był z ta gluciara. W jej towarzystwie mógł pić ćpać a w moim nie i to mu pasowało kłamstwo i zabawa nic więcej nie robił mama utrzymywała go tak jak do tej pory teraz trochę zmieniło się bo pracuje i to w firmie razem ze mną. Ciągnie się to wszystko już 1.5roku jak jeździ do tej gówniary wiem że zdradza mnie ale boje się odejść. jej mówi te same bajki co i mi nie wiem co on myśli. chodzi teraz na psychoterapie od uzależnień nie wiem czy to pomaga trudno powiedzieć bo po pracy jedzie do domu a ja zostaje w swoim przyjeżdża do mnie codziennie i jeździmy razem do pracy teraz dowiedziałam się że po pracy spotyka się z ta dziewczyna pewnego dnia rozmawiałam z nią to taka typowa małoletnia tępa dziewucha która szuka tylko sponsora i chlopaczka żeby podjechał samochodem żeby miała czym pochwalić się koleżanka w szkole.Po różnych wydarzeniach które trwały chyba rok rozstalam się z nim na 2miesiące nękał mnie nachodzil mówił że zmienił się że mnie kocha i tak ciągle kontrolował mnie myślał że jak nawet nie jestem z nim to nie mam prawa wyjść z domu lub rozmawiać z kimś przez tel , kolegowalam się wtedy z dziewczyna z którą pracujemy on był wściekły że mam z kim wyjść że możemy gdzieś pojechać i mi będzie miał kontroli nad tym. dni w pracy były okropne krzyczał wyklinal nas obie gadał głupoty myślał że jestem jego własnością. było już coraz lepiej starałam się udawać obojętna ale to nie przynosiło rezultatu cały czas mówił że zmieni się. w końcu nadchodziły święta mikołajki zaprosił mnie na kolację pojechałam ale jako koleżanka było dobrze tak jak powinno być. ale nie dałam mu żadnych obietnic. później święta przyjechał do mnie r kolacja wigilijnej otrzymałam od niego pierścionek na gwiazdkę ale nie zareczynowy przyjęłaam. Tak wyszło że w końcu uwierzyłam i znów byliśmy razem.było w miarę ok nawet staral sie. Nowy rok 2014u jego mamy na imieninach później pojechałam do domu obiecywał że nigdzie nie pojedzie że pójdzie spać nie uwierzyłam i słusznie po 2godz okazało się że spotkał się z ta gówniara i całą banda. ona zadzwoniła do mnie chciała żebym przyjechała to było 0.5km od mojego zamieszkania. Pojechałam ona stała na deszczu z taka druga małolata a on siedział w samochodzie z takim chłopakiem którego obydwoje znamy . tłumaczył się że wyjechał wypić piwo właśnie z tym chłopakiem a te dziewczyny przyszły bo tą jedną znam i mieszka tam gdzie on stał samochodem obok. Tamta nie wiedziała co ma mówić wsiadłam do jego samochodu a jej nie wpuszczal tłumaczył że on nie jest tu z nią że nic ich nie łączy bluzgal do niej przy wszystkich szarpał jak coś mówiła ale jej to wszystko jedno pijana była bardzo i o tym że naćpana lepiej nie mówić. Jak patrzylam na nia to margines społeczny w torbie ma kieliszek na sznurku wraz z wódka sama sobie wyjmuje polewa i pije . patologia jak by mógł zamienić mnie na takie dno jak ta dziewczyna boże.jak powiedziała że coś tam mi pokaże to zabrał jej tel i rozwalil o ziemie. przytulal mnie i chciał żebym odjechał z nim z stamtąd. Ona mówiła mi że nic od niego nie chce że ma go gdzieś ale jak tylko odjechał i pojechał do mojego domu napisał mi że jest u mnie to ja też pojechałam do domu nie mówiąc że jadę bo on tam jest ona została z jego kolegami którzy ją wozili i nie będę już pisać co jeszcze katastrofa mieć taka córkę . Pojechałam do domu ona już do niego dzwoniła od jednego z chłopaków on mówił żebym nic nie mówiła że weźmie na głośnik żebym posłuchała co ona mówi mi a co jemu że kłamie gdy odebrał ona po tym wszystkim jak ją potraktował przy wszystkich prosiła go żeby o niej przyjechał on ją znów wyklinal i kończył połączenie. Ona znów dzwoniła i blagala go żeby przyjechał do niej jak mówił że ma ją gdzieś to mówiła że będzie miał ją na sumieniu i że potnie sie a Nie wspomnę że już to robiła Jak tak patrzyłem i słuchałam to mi wierzyłam że to się dzieje naprawdę. Ona jest nie normalna to było pewne . Wtedy on został ze mną tel wyłączył i był spokój. Po tym wszystkim nie wiedziałam co myśleć tego wieczoru już nic nie mówiłam bo był pijany a w takim stanie to nie pora na rozmowy. po tym wszystkim jeżdżąc z nim na terapię było lepiej też nie przyjeżdżał na czas ale ogólnie było lepiej . Ale ciągle tel.wiadomości tłumaczył że od kolegów czasem jak mi pokazywał rzeczywiście tak było. męczy mnie to nie pewność że ciągle kłamie cały czas wmawia mi bzdury często są kłótnie i zawsze chce zwalić winę na mnie nie mam już sił do takiego życia. nie potrafię od niego odejść. jego mama cały czas utrzymuje go nie ma żadnych obowiązków w domu tylko spanie ich okłamuje i mnie tym bardziej. Chodź chodzi też na terapię od narkotyków to rodzice i brat o tym nie wiedzą myślą że tylko od hazardu . ma duże sumy pożyczek do oddania w banku. Nie wiem co dalej jego mama radzi mi żeby albo dac mu jakieś ultimatum albo nie marynowac sobie dalej czasu to wszystko to wina rodziców i moja że on tak się zachowuje . Ultimatum tu nic nie da on nie sucha robi co chce a to co ja chce nie ma znaczenia . tylko on jest ważny i tylko on ma potrzeby. W tym tyg w weekend twierdził że musi jechać z kolega po silnik do samochodu w sobotę i tak zrobił rozmawiałam z jego mama i żadnego silnika nie ma. w domu a on twierdzi że kupił i ma go ale gdzie? tu jest pytanie. to wszystko było kłamstwem.a on pewnie był gdzieś na imprezie. co prawda co jakiś czas dzwonił do mnie no ale nie wieżę w to że był po ten silnik to następne kłamstwo. Na dodatek rano na drugi dzień zadz do mnie ta dziewczyna i powiedziała że coś chce. ale połączenie przerwała jak ja zadzwoniłam to nie odbierała a później napisała że jak będzie mogła to napisze mi bo nie może gadać. ja odp o co chodzi to ona na to żebym wyjaśniała sobie status związku na profilu społecznościowym że jestem z nim w związku jak tak nie jest i że on przyjeżdża do niej i mówi że to ją kocha i z nią jest . Ale jestem pewna że to była tylko prowokacja żeby podnieść mi nerwy.on był w tym czasie w domu bo rozmawiałam z nim i jego mama. a ta gówniara strasznie zdenerwowana się na koniec że nie poszło po jej myśli że nie sklucila nas. nic o tym jemu nie mówiłam. tego dnia przyjechał do mnie dużo wcześniej i byliśmy cały czas razem nie wiem komu wierzyć i czy warto jeszcze ratować ten związek jeśli by nie kontaktował się z ta dziewczyna to nie szukała by chyba kontaktu ze mną nie wiem co robić i myśleć jestem na skraju wyczerpania psychicznego. on i tak zawsze jak umawia się to mi ma dnia żeby nie spóźnił się.Jak dzwonię do jego mamy to mówi mi o której pojechał z domu a u mnie go nie ma więc co robi w tym czasie? codziennie coś załatwić co? I jak pytam go o to to mówi że go mecze że codziennie robię awanturę że kontroluje go ale on robi to samo nawet przez tel nie mogę rozmawiać bo muszę mu pokazać kto dzwonił. Nie mogę nigdzie wyjść bo już mówi że bóg wie co robię a on po prostu chyba mierzy mnie swoją miarą. Nie wiem czy to ma sens bycie z takim człowiekiem jak mam polować przyszłość jak on o niczym mi myśli same głupoty w głowie zero planów na przyszłość. Pod kloszem u mamy czego więcej chcieć .
Cześć Aga, odezwij się do mnie chcę porozmawiać. Mój mail: ficus@onet.pl Pozdrawiam Cię serdecznie, trzymaj się.
Ania
witam
podaje linka do bloga z zagadnieniem wykorzystywania psychicznego. sa to opisy krotkich sytuacji losowych z zycia wzietych. glowa do gory i przeciwdzialac zdecydowanie tym, ktorzy nas wykorzystuja do leczenia swoich kompleksow i by poczuc sie lepiej
http://sabinaserafin-k-krakow.blog.pl/
Hej, wczoraj, a właściwie dziś w nocy przeczytałam chyba wszystkie wypowiedzi ofiar przemocy. Od dawna czuję się, jak ofiara przemocy psychicznej i zdarza się, że i fizycznej, bo babie, jak brakuje argumentów to pozostaje argument siłowy. I generalnie ten sam schemat, czyli to moja wina, ja prowokuję. Faktycznie, można by spisać cały zeszyt z tego, co przeszłam i nadal przechodzę.Bezsilność, poczucie skopania, zgnojenia, udręczenia i manipulacja, i wchodzenie wciąż w to samo gówno, bo się kocha, bo się przebacza, bo się wierzy, że będzie dobrze.
„iaaa”, mój dramat dotyczy kobiety i ja też jestem kobietą. Podaję Ci swój adres (dickens4579@gmail.com) – napisz do mnie, bo trzeba się wspierać – w tej chwili to czuję tylko przerażenie i kompletną bezsilność, hej.
jest nas bardzo duzo. kobiet, rowniez facetow, ktorym brakuje pewnosci siebie, milosci do siebie samych. gdyby nie to, dawno podziekowalibysmy tyranom, ktorzy nie widza nas i naszych potrzeb. ja odeszlam po 3,5 roku, minely juz 2 miesiace. mieszkam u mamy z synem z 1 malzenstwa i corka z kolejnego toksycznego zwiazku. nic sie nie nauczylam po pierwszym. z ogromnej potrzeby milosci i strachu przed samotnoscia dalam sie wkrecic w kolejne awantury i syf. najgorsze jest to, ze ostatni eks na zewnatrz jest szanowanym dyrektorem majacym na wychowaniu syna, po przejsciach z zona alkoholiczka. myslalam, ze skoro oboje jestesmy w takiej sytuacji to nam wyjdzie. niestety… nasza wspolna corka to kolejne dziecko z rozbitej rodziny. walcze sama ze soba, raz jest gorzej raz lepiej. obwiniam sie jeszcze czasem za to, ze moze za malo sie staralam, ze sie nie dostosowalam. na poczatku byl mna zachwycony, mowil, ze jestem zaradna, obrotna, idealna!! itd.. (prowadze wlasna dzialalnosc). po 3 miesiacach po raz pierwszy udarl sie na mnie za nic i wtedy powinnam byla odejsc. poplakalam sobie i wybaczylam. zaszlam w nieplanowana ciaze. potem zaczal sobie pozwalac na krytykowanie i opieprzanie mojego, 3 lata temu, 7-letniego syna. zeby go uprzedzic czasami sama darlam sie na moje dziecko. w imie chorego zwiazku. gdy urodzila sie nasza corka, wczesniak, przeprosil mnie za wszystko, ale sielanka trwala zaledwie 2-3 miesiace. potem zaczelo sie wypominanie, ze „drugi raz niefortunnie trafil, ze nic dobrego nie wnioslam w jego zycie, ze jestem niezaradna i niezorganizowana, zony jego kolegow sa swietnymi gospodyniami, a u nas na swieta nic nie pachnie, ze moj syn to pasozyt i zlodziejaszek, ze on go przygarnal, a ten taki niewdzieczny, ze naciagnelam go na dziecko, ze czepiam sie jego syna, ze powinnam sprzedac swoja firme i zajac sie domem i dziecmi… itd. nie moglam liczyc na jego dobre slowo. gdy musialam isc do szpitala nie czulam, ze sie o mnie martwi. gdy bylismy na imprezie nie czulam, ze jestem z nim, bo obskakiwal wszystkich znajomych naokolo. gdy chcial gdzies pojechac informowal mnie tylko, zabieral swojego syna i jechal. gdy przylapalam jego dziecko na kradziezy oczywiscie mnie nie uwierzyl i szybko, bez konsekwencji zamiotl problem pod dywan. jego syn czesto tak manipulowal faktami, ze dostawalo sie mojemu.. masakra, jak sobie to wszystko przypominam. ludzie potrafia byc super na zewnatrz, zawsze gotowi do pomocy kazdemu, a w domu sa zupelnie inni. tak wiec pan dyrektor zrownal mnie z ziemia. ktos, kto ma silne poczucie wlasnej wartosci moze sie smieje z tego i puka sie w czolo.. ale na takie nasze reakcje, czy brak reakcji maja wplyw nasi rodzice i dziecinstwo, w jakim przyszlo nam zyc. niestety moj ojciec jest alkoholikiem i cale zycie konczyl nas psychicznie. dopiero pol roku temu matka wykopala go z domu. ale zycie z nim zrobilo swoje. wspolczuje wszystkim, ktorzy przechodza przez to samo. chcialabym pogadac z wami na zywo, wywalic to wszystko z siebie po raz kolejny. marzylo mi sie czasem, zeby ktos przywalil mi w leb, zebym stracila pamiec i na nowo zaczela zycie z innym poczuciem wlasnej wartosci i pozytywnym nastawieniem. mam 35 lat i pragne milosci i wsparcia.. wiem jednak, ze musze dac sobie czas i popracowac nad soba. inaczej nigdy nie odzyskam siebie i zawsze bede trafiala na dupkow…
Artykuł trochę spłyca problem poprzez generalizację, a na dodatek jest jednostronny. Kilka osób już zauważyło, że równie dobrze można znaleźć przypadki odwrotne. Zgadzam się tez z tym co napisała jedna osoba – facetowi trudniej przyznać się że znalazł się w takiej sytuacji.
Znam tez przypadek, w którym kobieta w ogóle nie dbała o związek małżeński, robiąc z niego zwykłą farsę. Kłamała i oszukiwała robiąc sobie schadzki w męskim towarzystwie – nie miała koleżanek, bo ja nudziły (wolała facetów), wracała po nocach, a domem i dzieckiem głównie zajmował się jej mąż. A żeby było ciekawie, swojego czasu u jej męża zdiagnozowali nowotwór krwi – i nawet to nie zmieniło tej kobiety.
Więc co to znęcania się psychicznego i kwestii różnych sytuacji życiowych to autorka w/g mnie nie ma absolutnie racji nazywając niektóre z czynności „znęcaniem”. Artykuł ma wydźwięk feministycznego manifestu, a nie czegoś co ma pomóc ludziom (którejkolwiek płci).
mysle, ze wiadomo o co chodzi. terror psychiczny dotyczy obu plci (aczkolwiek osobiscie uwazam, ze jednak doswiadcza go wiecej kobiet niz mezczyzn). skutki dzialan cichego (badz nie) tyrana psychicznego sa naprawde dotkliwe. wystarczy, ze ktos przez lata regularnie, niby dla twojego dobra i z troski krytykuje cie i w jakis magiczny sposob zrzuca na ciebie wine za wszystkie niepowodzenia i porazki, dochodza do tego awantury i juz tym, ktorzy maja nizsza samoocene mozna sprac mozg i wyniszczyc jego psychike i wlasne „ja”. uwazam, ze w artykule sa pokazane wszelkie sposoby psychicznego maltretowania, oczywiscie nie wszystkie musza wystepowac jednoczesnie, ale jesli ktos stosuje chocby jeden z nich, gdy trafi na odpowiedni grunt, zrowna z ziemia predzej czy pozniej. w terrorze psychicznym zazwyczaj chodzi o to, zeby podporzadkowac sobie 2 osobe w 100%, wychowac ja pod swoje potrzeby. sa tez tacy tyrani, ktorzy czerpia z tego przyjemnosc, ale to juz bardziej zaawansowany typ psychopaty. wiadomo, ze 2 osoby w normalnym zwiazku musza sie dotrzec i pojsc na kompromisy, czyli poniekad zmienic dotychczasowe zwyczaje, wychowanie itd. jesli szanuja sie nawzajem, oboje chca cos osiagnsc, realizowac swoje pasje to wspieraja sie i nie wplywaja negatywnie na siebie. natomiast psychiczny tyran to nie wariat biegajacy z nozem. czesto to grzeczny, kulturalny na zewnatrz, wysoko postawiony czlowiek, dbajacy o opinie, o ktorym nikt by nawet nie pomyslal w takich kategoriach. ja trafilam na to forum, poniewaz wyprowadzilam sie od takiego wlasnie pana z 2 dzieci i najprawdopodobniej rozwiazalam mu problem. ten czlowiek, podobnie jak moj byly maz, krytykowal mnie, chcial wychowac, robil awantury przy jego synu, moim synu i naszej wspolnej corce, mowil przy dzieciach, ze na szacunek trzeba sobie zasluzyc, powtarzal, ze jestem niezaradna, wiec staralam sie jeszcze bardziej, ciagle zastanawiajac sie, czy doceni czy nie. podburzal swojego syna przeciwko mnie, mojego traktowal jak 5 kolo u wozu, czesto wlasnie o niego byly awantury. nigdy mnie nie uderzyl i nie zwyzywal, choc zawsze uzywal wulgarnych slow. odeszlam ze wzgledu na dzieci, a przede wszystim syna. gdybym byla sama pewnie nadal tkwilabym w tym „zwiazku”. minely 2 miesiace i ciagle jeszcze jestem skolowana i mysle, ze to czy tamto moglam zrobic inaczej, bardziej sie starac, olewac awantury, zrezygnowac z pracy i poswiecic sie na 200%. moze by sie zmienil!? ale po przeczytaniu wszystkich komentarzy raczej na cud nie ma co liczyc. jestem osoba wyksztalcona, mam swoje pasje, swoja firme, a mimo to dalam sie po raz drugi wyzerowac psychicznie. za wszystkich, ktorzy podnosza sie z takich czy innych przezyc trzymam kciuki i zycze w przyszlosci partnerow, ktorzy na nas zasluguja
Witam post mój kieruję do aga2.A MOŻE TO Z TOBĄ JEST COŚ NIE HALO Miałaś męża odeszłaś miałaś partnera odeszłaś może to ty nie potrafisz żyć s stadzie rodzinnym tylko nie pomyśl sobie o mnie żle. Sam jestem po rozwodzie i uwierz mi że po 18-stu latach ciężko jest wrócić do stanu kawalerskiego przez te lata to ja byłem szykanowany wyzywany oraz moja rodzina i znajomi w końcu powiedziałem sobie dosyć tego. jestem po rozwodzie dopiero miesiąc ale wierz mi przez te lata wiele wycierpiałem i dlatego nie chcę się wiązać z żadną kobietą po prostu się obawiam ponownej gehenny.A ty twierdzisz że to że tobie partner zwracał uwagi to jest już terroryzm rodzinny?! to jest nic w porównaniu z tym co ja miałem gdy ex potrafiła dzwonić do firmy i mnie szkalować oraz podważać mój autorytet ale i tak wytrwałem w takim związku tyle lat.
wojtku… uwierz mi, że zastanawiałam się nad sobą milion razy. nie jestem ideałem, ale… krótko, z moim pierwszym mężem rozwiodłam się po 7 latach. ciężko w ogóle nazwać go mężem. syna wychowywałam praktycznie sama z moją mamą. on rozwijał interesy. jak się później okazało, brał kredyty, imprezował, zdradzał i tak pogrążył i siebie, i mnie i całą swoją rodzinę. do dzisiaj mam problemy i jeszcze potrwa, zanim prawnicy mnie z tego wyciągną. przyznaję, byłam głupia i naiwna, długo wierzyłam, ze mu pomagam, że się zmieni i nie dopuści do tego, co się w końcu stało. teraz śmieje się wszystkim prosto w twarz. na szczęście przez kilka ostatnich lat zabezpieczyłam się na tyle, żeby moje dzieci i moi bliscy nie odczuli moich problemów. natomiast mój ostatni partner wiedział o moich niezamkniętych sprawach od początku. wiązał się z kobietą z dzieckiem, sam ma syna na wychowaniu i jest po podobnych przejściach. mamy wspólnie córkę. niestety po niedługim czasie zaczął traktować mojego syna bardzo źle. awanturował się o byle głupstwo. porównywał go do ojca, nie okazywał mu żadnej sympatii. awantury o byle co były przynajmniej raz w tygodniu, zawsze przy dzieciach. rozchodziło się o różne rzeczy, błahostki. za swoje wybuchy i frustracje zawsze winą obarczał moje niezamknięte sprawy z byłym mężem i mojego syna. od pewnego czasu starałam się nawet, żeby mój syn schodził mu z drogi. zdarzało się, że zostawał u mojej mamy na kilka dni. głupia byłam, bo dla świętego spokoju poświęcałam własne dziecko. oczywiście były dni, kiedy było fajnie, miło, ale po paru dniach, czy tygodniach musiał tradycyjnie wyładować swoje frustracje. to nie były sprzeczki czy kłótnie, jakie zdarzają się w normalnych związkach. oczywiście powód był ten sam, moje problemy lub mój syn. tłumaczyłam, ze moje problemy z byłym mężem są pod kontrola i to ja siwieje od tego, nikt inny. chciałam, żeby mnie wspierał, żeby powiedział „nie przejmuj się stara, to kiedyś się skończy, w niczym nam to nie przeszkadza”… jak się z kimś jest to nie tylko na dobre… to, co pisałam, to urywki z mojego życia. każdy odbiera to inaczej i ocenia inaczej. gdy przeczytałam twoje słowa, że może coś ze mną jest nie tak zrobiło mi się strasznie źle. nigdy nikogo nie ograniczałam, nie robiłam awantur bez powodu. chciałam rozmawiać, rozwiązywać problemy, żyć w szacunku i miłości. ale w końcu też nie wytrzymałam napięcia i darłam się jak on. zawsze marzyłam o normalnej rodzinie. sądziłam, ze dorosły facet po przejściach rozumie, wiążąc się po raz kolejny, że w związku, tym bardziej takim należy się bardzo starać. 2 lata temu zaczęłam chodzić do psychologa i chciałam, żeby partner dołączył do mnie. upierał się, że to nie on ma problem. po którejś awanturze, gdy zaczęłam się pakować, przeprosił i zgodził się na spotkanie. niestety kolejny termin przepadł, bo miał ważniejsze sprawy w pracy i tak rozeszło się wszystko po kościach. miałam dobre chęci, ale z niektórymi ludźmi może nie da się żyć?. może ze mną też się nie da…?? a może dobrze zrobiłam odchodząc, bo nie zmarnuję kolejnych lat na użeranie się i czekanie na coś, co nie nastąpi…
Bardzo dobra decyzja..!!! Facet co najmniej zatrzymał się w emocjonalnym rozwoju na poziomie dziecka,które ciągle będzie szukać winnych.
Witam,czytam to wszystko co piszecie i w głowie mi sie to nie miesci ile kobiet jest w podobnej sytuacji,pierwszy raz weszłam na taka strone bo wstyd mi było ze mam takie życie….jestem w związku od 11 lat ,mamy córke ,on zawsze był agresywny ale jak kazdej pewnie kobiecie wydawało mi sie ze napewno sie zmieni a tym bardziej po urodzeniu dziecka,wierzyłam mimo ze w ciąży jak byłam potrafił mnie uderzyc ,nie mówiąc juz o wyzywaniu,straszeniu i całej reszcie…Słysze srednio 3 razy w tygodniu ze jestem szmata,głupia kurwa,a jak juz mówie mu ze nie chce z nim byc to straszy mnie ze mnie połamią,ze zabierze mi dziecko,ze nic nie jestem bez niego warta,ze jak bedzie chciał to wystawi mnie na ulice i bede na niego zarabiac,paradoksem tego wszystkiego jest to ze on jest po prawie ale ma za sobe wyrok i to nie jeden ze rózne rzeczy ,miedzy innymi ze czerpanie korzyści z nierzadu…dowiedziałam sie o tym po ok 3 latach zwiazku …tyle lat udawałam ze wszystko jest dobrze i wszyscy znajomi tak mysla,moja mama dopiero teraz dowieziała sie kilku rzeczy o nim ,ze nie jest taki jak mówiłam,ale to i tak kropla w morzu tego jaki on jest naprawde…tego co chciałabym napisac jest o wiele wiecej,ale wstydze sie ,nie wiem na ile jeszcze wystarczy mi sił,mysle cały czas o mojej córce bo kocham ja okropnie i to ona czyma mnie przy życiu i tym bardziej głupio czuje sie z tym ze mometami jest mi obojetne czy mnie zabije byle by ten koszmar sie wkońcu skończył…
napisalam prawie o wszystkich przykrych sytuacjach, ktore sobie jedna za druga przypominalam i jakie mialy miejsce w moim zyciu przez ostatnie kilka lat. mam chwiejne nastroje. czasem jest dobrze. a teraz znowu rycze i jestem w psychicznym dole. od kilku tyg. zazywam leki, ktore raczej niewiele pomagaja. to kolejna porazka w moim zyciu. im wiecej o tym wszystkim pisze tym trudniej mi sie pozbierac, dlatego czas z tym skonczyc i zaczac nowe zycie. odeszlam wiec nie moge w nieskonczonosc rozpamietywac. czas zamknac przeszlosc i isc do przodu, inaczej zniszcze sama siebie. trudno, moje dzieci nie maja pelnej rodziny, ale nic juz na to nie poradze. lepiej zyc wreszcie w spokoju niz w wiecznym niepokoju. pozdrawiam wszystkich i zycze duzo szczescia
aga2 nie znamy się i raczej się nie poznamy ale z tego co napisałaś wynika jedno po prostu masz pecha.Moja propozycja jest taka zabierz szczoteczkę do zębów kartę bankomatową i wyjedz sobie na 2 tygodniowe wczasy ale prawdziwe wczasy. Uwierz mi to pomaga.Proponuję Albanię zostaw to za sobą.A partnera znajdziesz więc o byłych zapomnij.
..przyszedl w koncu czas, zeby uwierzyc w siebie i stanac mocno na nogach. nie jest latwo, kiedy nadal ma sie poczucie winy. jednak mimo porazek nie chce byc sama. na wczasy moze sie wybiore, to samo sugeruja mi moi przyjaciele. na razie jednak kompletnie nie mam ochoty.. wczoraj trafilam na http://blog-mezczyzny.pl/news.php?extend.139.8 …na stronie glownej jest kilka tematow poniekad adekwatnych do naszych sytuacji.. masz ochote, poczytaj. i niech cie nie ogarnia strach przed kobietami, nie wszystkie sa zle, podobnie jak faceci.. trzeba po prostu byc ostroznym, obserwowac, dlugo trzymac dystans i nie dac sie omamic slodkim pier… powodzenia
Tak zgadza się że nie wszystkie kobiety są złe tak samo jak faceci. Aga2 piszesz (niech cie nie ogarnia strach przed kobietami) na obecną chwilę mam poważne obawy że powróci mój pech że znowu będzie podobnie że będzie ktoś kto będzie mi robił jazdy znowu będzie permanentna inwigilacja dziwne telefony do znajomych szkalowanie mnie na każdym kroku. na razie sobie odpuszczam.MAM PO PROSTU OBAWY.Przez to co przeszedłem mam chorą psychikę.
Tylko jak uwierzyć w to ze nie wszyscy są tacy sami?, mając to ze soba, bądz tkwiąc w takim związku nadal tak jak ja od 11 lat…podobnie jak aga całą wina obarczam siebie,ze to ze mna jest cos nie tak ,ze to ja jestem temu winna i ze na nikogo lepszego nie zasługuje,ciesz sie Wojtku i Ty Agnieszko ze macie rozstania juz za soba ,marze o tej chwili mimo ze napewno nie jest łatwo ale przynajmniej bez tyrana nad głowa…powodzenia
twój problem jest dużo poważniejszy, a to, co opisujesz prosi się o interwencję policji. jesteś zastraszona, bo wydaje Ci się, że prawnik jest mocniejszy od Ciebie. nieprawda!!!! jesteś z kimś, kto ma konflikt z prawem. być może ma wpływowych znajomych. ale zawsze możesz znaleźć pomoc prawniczą w innym mieście. spokojnie, małymi kroczkami możesz się od niego uwolnić. może łatwo mi jest radzić innym, sama jetem w d… ale dziewczyno, szukaj pomocy u prawnika, na policji!! cwaniak jest cwaniakiem, dopóki ty „czujesz się” słaba..
Agnieszko czuje sie słaba ,bo jestem póki co bez sił na walke i bronienie sie ,strach jaki w sobie mam jast tak ogromny ze czasami wydaje mi sie ze juz nic z tym nie zrobie bo brakuje mi sił,ze tydzień ide do psychologa [oczywiscie po kryjomu],mam szczere nadzieje ze ona mi pomoże i wkońcu to sie skończy,wiem ze musze walczyc dla siebie i córki ale sama wiesz najlepiej ze łatwo sie mówi ,a z realizacja juz jest troche gorzej…lepiej mi jest ze moge komus otwarcie o tym napisac co u mnie sie dzieje ,bez wstydu bo pewnie nigdy sie nie spotkamy …pozdrawiam
bardzo dobrze, ze idziesz do psychologa. jesli poczujesz, ze zaczyna sie dzieki temu cos ukladac w twojej glowie, kontynuuj. dobry psycholog bedzie wiedzial, co począć z tym dalej. jesli nic konkretnego nie wyniknie z rozmowy, zmien psychologa jak najszybciej. poza tym zaloz sobie zeszyt i zapisuj w nim, z datami, wszystkie przykre sytuacje. ja dopiero po fakcie zaczelam wszystko spisywac, niestety do tej pory przypominam sobie rozne akcje. o wielu po prostu zapomnialam. zacznij dzialac..
napisałeś mi, że miałam po prostu pecha. być może na własne życzenie. nie chcę tego pecha kontynuować. z pewnością i tobie i mnie, w obecnej chwili, wskazana jest samotność i duży dystans do ludzi. ja jednak, na przyszłość mam nadzieję spędzić życie we dwoje. nie chcę być do końca życia sama, taka moja natura…
To nie pech. W dorosłych relacjach powtarzamy schematy i mechanizmy, których nauczyliśmy się w domu. Trzeba pójść na terapię, rozszyfrować te mechanizmy i je odrzucić. Wtedy jest szansa na stworzenie zdrowej relacji.
Do Agnieszki ja niestety tylko prawnie mam to za sobą ale muszę jeszcze znosić widok tej osoby,która nawet w obecnej chwili nie panuje nad sobą.
Twoja sytuacja tez jest nie ciekawa ,nie wyobrażam sobie ze miałabym patrzec na kogos po takich przejsciach,musi to być cholernie stresujące dla Ciebie…nie ma mozliwosci zebys nie musiał z nia mieszkac ,bo pewnie póki co mieszkasz…byłbyś zupełnie wolnym człowiekiem,gdybys nie musiał na nia patrzec…pozdrawiam
agnieszko problem polega na tym że mamy wspólne dziecko (córkę)ma 17 lat więc sąd w swojej mądrości stwierdził iż niepełnoletnie dziecko musi mieć gdzie mieszkać nie jestem pozbawiony praw rodzicielskich tak samo jak była żona ale córka musi mieć też matkę więc sprawa jest jasna tam gdzie dziecko tam i matka.Dopiero po 18-stym roku życia mogę się ubiegać o opuszczenie mieszkania przez byłą małżonkę.
Agnieszko dzieki ze poddanie pomysłu z tym zesztem,juz dzis go kupie i wpisze poranne”czułe” słówka….
Do aga2 aga wiesz co poznałem w sobotę twoją imienniczkę, również jest po rozwodzie jak mi opowiadała swoją historię to wierz mi zastanawiałem się czy to nie jesteś czasem ty poza drobnymi szczegółami to już znałem taką historię z twojego postu byłem w szoku może Agnieszki są takie same?!!
…. aga niekoniecznie jest skrotem od Agnieszka.. a historia lubi sie powtarzac wiec sadze, ze wiele kobiet przezylo to, co ja… swoja droga, to bylby szok gdybysmy sie przypadkiem spotkali i rozpoznali… ale w sobote wieczorem bylam w domu ;)… moze ta Agnieszka pomoze Ci zapomniec o przeszlosci… ja, poki co regularnie co dwa dni przez trzy dni mam dola… pozdrawiam
aga2 nie podejrzewam że to jesteś ty chyba że mieszkasz we wsi która nazywa się Wrocław.Mi nie chodzi o to że dyskutujemy tylko że ta realna aga ma podobne doświadczenia jakie ty opisywałaś>
.. mieszkam w trochę mniejszej wsi, bliżej gór… a w smutnych historiach przewija się zawsze to samo… jak ty się masz w ogóle, zbierasz się do życia? pzdr
To sa moje rozwazania na w/w temat.Zawsze chce zrozumiec- taka moja natura. Nie chce nikogo obrazic stosujac porownania ale w ten sposob emocjonalnie mniej sie angazuje w sprawe. Terror przeszlam- ucieklam!. Otoz o co mi chodzi. Porownalam zycie z ludzmi z cyrkiem jako obiektem. Jest treser – jest zwierze . Treser to natura ludzka, w kazdym z nas siedzi treser czyli chec wladzy nad innymi.Nie oszukujmy sie!! Zwierze to osoba ktora wzial sobie taki na cel-to my, spoleczenstwo-/politycy/. Jest treser madry. Pozwala pokazac zwierzeciu co umie, cieszy sie z tego co jest, zacheca gdy jest porazka. Napomina aby nie robil sobie krzywdy i innym, kontrolowal to co mysli, mowi i robi, kontrolowal emocje. Zwierze wtedy stara sie jak moze bo ma wolnosc. Jest tez glupi treser. Oczekuje i zmusza zwierze aby dalo lub zrobilo wiecej niz moze. Jest zachlanny!!!!wiecznie mu malo. Treser sie zlosci, zwierze cierpi. Bierze wtedy bat do reki. Tym batem jest krytyka,ordynarne obelgi, osmieszanie, wziecie glodem, zastraszanie,bicie a jak juz nie daje rady w ekstremalnych warunkach zabija.Czyli batem wymusza aby uzyskac cel- manipulacja!! Treser popada w depresje bo zwierze nie dalo mu tego czego tak mocno pozadal /to nie to samo co chcenie/. Zwierze dostaje depresji bo nie dostalo od tresera/zony, meza,dzieci/ tego czego tak bardzo MOCNO pozadalo. Co robi zwierze w takiej sytuacji, podchodzi do sprawy filozoficznie, buntuje sie-wojna- klotnie, ucieka gdy zycie fizyczne lub psychiczne jest zagrozone-instynkt przezycia,pozera tresera- unicestwienie tyrana. Teraz pytanie co ma zrobic zwierze gdy chwilowo musi pozostac w rzeczywistosci. Jest w chwili obecnej takie jakie jest.To jest najtrudniejsze. W koncu chyba nie pozostaje mu nic innego, a to, ze jedyna wladze jaka moze miec nad treserem to nie okazywac emocji tych „+” jak i „-„. Dopoki OKAZUJE emocje wladza tresera istnieje. Okazujemy- zwierze -zdenerwowanie, krzyki, placz, tupanie nogami, depresje.No i treser sie cieszy,ze choc nie ma tego czego chce to to, ze chociaz ma te emocjonalna wladze. Czasem treser da cukierka aby zwierze zupelnie zdezorientowac. Dezorientacja to tez pewien rodzaj wladzy nad zwierzeciem. Wiec ostateczne pytanie jak nie okazywac emocji, jak miec nad nimi kontrole. Teraz to my musimy stac sie treserami naszych emocji,/nie tresera/ale madrymi treserami. No i jest to robota na Cale zycie bo z treserami zawsze bedziemy mieli do czynienia. Jedno co jest pewne bo taka jest natura natury- wszystko sie zmienia, co sie pojawia to znika. Jak to wszystko zrobic, to kazdy niech sam na sobie probuje roznych sposobow- bez praktyki przyslowiowa dupa. Podam jedynie czesc przykladow jak ja sobie radze./Acha mam spisane na kartce i jak co to do niej zerkamam aby nie wpadac w stare zle nawyki reagowania/ Gdy pojawi sie negatywna emocja np. zlosc,zal pytam sama siebie- czy ta emocja sprawia, ze moje cialo, umysl maja sie lepiej czy gorzej?czy czuje sie przyjemnie czy nieprzyjemnie?/czuje sie b.nieprzyjemnie, okropnie/ Jak nazywa sie ta emocja /zlosc/, do czego ona prowadzi /dostaje trzesiawki i mowie podniesionym glosem/. Dlaczego mam to uczucie?/znajduje sie w strefie dyskonfortu, czegos pragne za mocno a nie mam/ Czy ta emocja jest niezbedna czy moze zbedna? /nie jest mi do niczego potrzebna, zle sie z nia czuje/.czyli- Ta emocja jest bezuzyteczna, bez wartosci poprostu glupia. Emocje to nie JA to zjawiska natury umyslu. Albo inny przyklad- ktos zrzedzi- mysle o rany jakie to nieprzyjemne dzwieki!bo przeciez glos to dzwiek. Cos innego- gdy nachodza obsesyjne mysli, miedle i miedle w umysle- stop! to jest tylko wedrujacy umysl w strone gowna /tylko sie nakrecam i jest mi gorzej/.lub- juz nie biore odpowiedzialnosci za czyjes humory, krytyke,- mam to gdzies. lub zrzedzenie czyjes- „no i co z tego!Wielkie mi rzeczy on tylko zrzedzi!- lub”Nie, nie odezwe sie jak ktos krzyczy, zrzedzi, nadaje itd.zacisne zeby, zeby nie wiem co. Nie dam sie wciagnac w te pyskowki. Potem – huuura udalo mi sie! To naprawde jest wspaniale uczucie.Raz sie uda raz nie ale trening czyni mistrza. Konczac zdaje sobie sprawe, ze co dla jednego jest dobre dla innego nie. Mamy rozne charaktery, temperamenty, nawyki, intelekt. Niech kazdy sam szuka czegos co mu pomaga i praktykuje, praktykuje, praktykuje i niech sie nie zniecheca.Praca z oddechem uspakaja. Wyrobic sobie taki nawyk. Niech moze ktos popatrzy na to zwierze z cyrku ze wspolczuciem i padnie refleksja – jakie jest najlepsze wyjscie dla zwierzaka?. Wiedza dla zwierzaka jest NAJLEPSZA bronia!nie do wytracenia, zabrania, uniecystwienia- oczywiscie nie zapominajac o praktyce.. Niech wiec zdobywa i to i to., jak radzic sobie z emocjami.Uczmy sie od tych, ktorzy to zrobili,dali rade,umieja, mamy napewno takich znajomych a oni z pewnoscia tez maja swoje bolaczki i potrafia, a nie z gadania „cioci Florci”. Wszyscy mamy komputer, jest wiele plytkich porad ale sa tez i te naprawde glebokie.. Przepraszam wszystkich za tego zwierzaka ale inaczej to brzmi, bo gdy mysle o sobie to sie nakrecam. W zasadzie to zalatwiaja nas wszystkich pragnienia,zadza, obsesja chcenia aby swiat czy ludzie dali nam to czego NIE SA w stanie dac. Chcenie nie boli – bola te emocje mocnego pozadania. Zdaje sobie sprawe, ze nasze problemy sa dla nas wielkim cierpieniem , sa sytuacje jak z horroru i wszystko nie jest takie latwe przebywajac wsrod ludzi. Gdyby istnialo jakies lekarstwo? ale go nie ma. Nie pozostaje nam nic innego tylko uczciwie zajzec w najglebsza glebie samych siebie i choc troszke sobie pomoc, to nasza robota. Przepraszam jesli kogos urazilam, jesli odezwie sie we mnie wew.krytyk, ze moze nie powinnam pisac, albo to czy cos innego to sobie powiem- „no coz przynajmniej moje intencje byly dobre”.Ktos z was pomysli, pisza ta baba i co poradzila sobie? Tak radze sobie,raz lepiej raz gorzej mi wychodzi ale zawsze probuje. Gdy porownam swoje obecne reakcje z tymi co bylo np. 5 lat temu to jak dwie rozne osoby.Takie porownania zachecaja. Mysl, ocena jest zwodna ale otaczajacy mnie ludzie to zauwazyli,pytaja- ty co sie z toba dzieje, jestes jakas inna, taka spokojniejsza. A ja zawsze odpowiadam- a dlaczego by nie!!!- moja wew.wolnosc,spokoj jest moim szczesciem, nie ktos czy cos. Gdy cos sie we mnie uwalnia to dopiero jest frajda nie doopisania. Nie oddam tego uczucia za wszystkie pieniadze swiata. Trzymajcie sie ludzie!!!
Na pewno w tym co piszesz o pracy nad własnymi emocjami jest dużo racji.Opisałaś jednak swojego partnera jako książkowy przykład szantażysty kusiciela.On się nigdy nie zmieni.Powinnaś wiedzieć,że nie mamy wpływu na własne emocje one po prostu są .Nie ma dobrych i złych emocji.Wszystkie informują nas o tym w jakim jesteśmy położeniu.Ty starasz się wyprzeć lęk,strach,złość.To nie jest dobry sposób.Twoje emocje własnie Ci mówią,że żyjesz w toksycznym związku i po mediacji świadomości oraz tych emocjji,które właśnie czujesz powinnaś wypracować świadomą decyzję akceptujesz związek toksyczny czy nie..jeżeli zdecydowałaś się na związek toksyczny to tylko ze szkodą dla siebie..
pomyśl nad tym
pozdrawiam
….a u mnie znowu to samo i dalej nic z tym nie robie….
Kochani to co piszecie o osobach nekanych psychicznie jest prawda .Take zwiazek jest samobojstwem dla psychiki.wiem jak mozna sie czuc i być sponiewieranym jako żona matka przyjaciel i kochanka.jest sie tresowanym i zaszczutym i nikim,najgorsze ze wiemy jak to jest wyniszczajace a nie potrafimy z tego odejść,Czasem sie zastanawialam co jeszcze powinien mi zrobić abym nabrała odwagi odejść i pomyśleć o sobie,wiem ze mi jest potrzebne wsparcie osoby ,która przeprowadzi mnie przez ten czas ” odwyku/ od mojego tyrana.
Do Marty…mysle ze wsparcie jest w takim momencie potrzebne jest kazdemu,mnie tez bo sama juz nie mam siły a nic nie potrafie z tym zrobić ,wiesz mysle ze nie mamy co czekac na kolejne „miłe” słówka czy tez przemoc fizyczną,bo u mnie jest tez taka tylko trzeba uciekac jak najszybciej,ale jak to zrobić…do tego dochodzi jeszcze wstyd ze człowiek jest taki bezradny i na tyle sobie pozwala…trzymam kciuki zeby Tobe sie udało chociaż z tego „życia” sie uwolnic
Do aga2 wiesz co takie pisanie na forum publicznym jest troszkę nie taktowne i nie powinno mieć miejsca możemy skontaktować się w inny sposób,zaproponuj coś.
nie mam pojecia, nie uwazam tez, aby moje pytanie o twoje samopoczucie bylo az tak nietaktowne, nikomu, tu na forum, nie jest latwo… pozdrawiam
aga2 powiem tak praca dom dom praca weekendy z córką na wędki chyba że ma jakieś szkolne zajęcia jeżeli nie jedziemy gdzieś to jest jeszcze rodzina z którą utrzymuję stały kontakt teraz planujemy wyjazd do kotliny kłodzkiej połazić po szlakach poza tym zawsze ktoś pamięta o mnie więc samopoczucie jest oki . A już gdybym nie widział byłej małżonki byłoby super.Więc na brak zajęć nie narzekam staram się wypełnić do maksimum myślę że teraz żyję nawet telefon musi być zablokowany bo wie że jak dotknie założę sprawę karną o naruszenie prawa do danych osobowych i naruszenie tajemnicy korespondencji.No to tyle
aga20222@interia.pl pisz, ja jeszcze się z tym wszystkim nie pogodziłam. pzdr
Poznałam go 3 lata temu.
Od samego początku wiedziałam ,że coś jest nie tak. Nasze drugie spotkanie a on? przyszedł po mnie totalnie skacowany.
Nie wiem dlaczego to ciągnęłam dalej. Chciałam poczuć się kochana. Spotykaliśmy się – wszystko było okej. On okazało się ,stracił pracę w dniu kiedy się poznaliśmy. W ogóle jak byliśmy na spacerze był strasznie taki ndpobudliwy -ale uczucie samo poszło. Miał w sobit to – czego brakowało mi w byłym. Był przystojny, męski , coś mnie do niego ciągło. Jak już oficjalnie byliśmy razem – jego byłe – w liczbie sztuk 3 – zaczęło do mnie pisać. Że mam uważać , że D. to niedojrzały facet – ogólnie uzależniał psychicznie w taki sposób ,że kobiety robiły dla niego wszystko. I niestety – po półtora roku ze mna było to samo. Skończyła się sielanka kiedy pojawiły się problemy. Miał chore zagrywki – np po pół roku bycia pojechaiśmy nad morze- leżymy.. przypadkiem obsypałam go piaskiem , to wstał i poszedł do auta ,że on wraca do domu. Ja siedziałam sama na plaży zszokowana.. napisał sms że liczy do 5 i jedzie i faktycznie musiałam go gonić!!! potem w drodze powrotnej zaczeły się szamotatniny kazał mi wysiąć na środku drogi – nie miałam przy sobie pieniędzy ani nic .. w ogóle tragedia :/ ok. powiedział ,że ma problem z wybuchami .. przeprosił ( to był jedgo pierwszy i ostatni raz kiedy za cokolwiek potrafił przeprosic ). Wybaczylam. Minęło niewiele czasu jak się okazało ,że pali trawę. Powiedziałam ,żeby nie palił przy mnie.. nie minęło wiele czasu kiedy zaczął. Postawił mi warunek albo to zaakceptuje albo to koniec.. albo w walentynki dowiedziałam się że zaraził mnie wirusem hpv i mam zaczątki raka.. nie chcialam wnikac w szczegóły badania to leząc obok niego.. usłyszałam słowa ze skoro nie chce mu powiedziec jak to wygladało to moge jutro jechac do domu i to koniec. A w seksie.. na początku super – bo byłam bardzo otwarta..ale miałam warunek że jak pali to nie ma seksu a on? potem nalegał a na drugi dzień nic nie pamiętał. Szukałam pracy – mieliśmy do siebie 50 km.. poszukałam w jego miejscowosci bo było wiecej ofert i po drugie on powiedzial ze zamieszkamy razem – 2 i pół roku już bylismy ze sobą.. znalazlam pracę a on stwierdzil ze dobrze mu jednak u mamy i ze szkoda mu kasy.. zarabiał 3 tysiące.. najgorsze było to ze nie miałam komu o tym powiedziec byłam totalnie sama. Zawsze w zyciu musialam sama sobie radzic. Tak bardzo wierzylam ze mnie kocha. Okazało się ,że kazdą kobiete tak traktował. Jednej zrobił dziecko ale nie mam z nim kontaktu, drugą miał tylko do seksu – poroniła sam kazał jej usunąc. A jak powiedzialam jego rodzicom ze pali i ze nie moge sobie z tym poradzic to byli w szoku. I to go najbardziej zabolalo…
16 lutego 2014 on zakończył związek. Powód? za dużo mu narzekałam i w seksie tylko tyłek postawiłam wystawiać. Okazało się ,że jestem w ciązy. On ma to gdzies. Chciałam mu zrobic prezent na walentynki – a on? przyjechal wtedy dal kwiatka zeby nie bylo ze nie dostaje od swojego faceta kwiatów.. a potem? długa rozmowa i powiedzial ze chce byc przyjaciolmi apotem pojechal jak sie okazalo do niej. Zdradzał mnie.
Totalnie utracilam swoją wartość. Zrobiłabym dla niego wszystko. Dałam się owinąć w okół palca. Zaczęłąm się o wszystko obwiniac. On powiedzial ze palil maryche przez mnie.. a ja chciałam zeby zrozumial ze ma problem z emocjami ze to co robi moze ranic. Teraz mieszka u nie – dwa bloki od swojego mieszkania z rodzicami. NIby jest dojrzały.. tak twierdzi. Od razu u niej zaczał mieszkac – tylko jak to okreslil wpada po rzeczy – to mu pasuje bo to jej mieszkanie i on nie musi nic placic.. a mama upierze u mamy sie naje , moze wrocic do siebie do domu by zagrac w gry na kompie i zapalci maryche i nikt go nie kontroluje. Dodam ze podczac bycia za mna – wystarczyla mala klotnia a wchodzil na czaty.. i romansował.
Nbigdy za nie nie przeprosil. To był okropny związek. Nie wiem jak zbudować teraz coś na nowo. Nie wiem jak życ. Schudłam 6 kg i waze 49 przy wzroscir 175.. ginekolog się za głowe chwycił. Ciąże mam zagrozona ciagle sie denerwuje.
Jest mi strasznie ciężko 🙁 najbardziej nie moge sobie wybaczyc faktu ze weszlam w taki związek.On potrafił byc mega kochany ale jak tylko zobaczyl ze ma mnie w garsci meczyl mnie psychicznie… u mnie w domu zawsze byl traktowany jak gosc -a to obiadek a to kolacyjka w ogóle było super a u niego? kolacja? idz sama zrób sobie bo mi sie nie chce.. a nie moglam bo jego rodzice uwazali ze nie moge bo się rządze.. byłam w mega rozterce. Potem juz kazdy szczegół był nie tak.. a wiedziałam ze jestem w ciązy.
przepraszam za błędy.. musiałam w końću to z siebie wyrzucić…
Ona 24 – Kochana trzymaj się. Musisz być teraz silna dla swojego maleństwa.
Wierzę,że dasz radę, teraz się liczysz tylko Ty i dziecko.
Ok kobieta czy mezczyzna,kazdy moze byc dreczony psychicznie.Co w takiej sytuacji zrobic ?Do kogo sie wrocic?Moja szwagierka dreczy mojego brata i corke,najgorsze jest to ze ja moj maz siostra i szwagier oraz moja mama jestesmy tego swiadkami,a nie wiemy co zrobic.POMOZCIE NAM!!!
wiem , leżę w szpitalu bardzo mocno schudłam – nie jestem w stanie nic przełknąć wszystko zwracam.. mam tak wszystko w srodku z nerwów ściśnięte… nie mogę na siebie w lustrze patrzeć .. a on? chodzi na imprezy i świetnie bawi się z nową kobietą.. leżę na podczymaniu bo jest kiepsko 173 wzrostu i waga 48 kg.. to 10 tydzien.. czuję takie zmieszanie w środku. Tyle razy byłam w związku z nim bezsilna.. jak tylko coś mu nie pasowało to muisałam się dostosować .. eh nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić ;(
spróbuj w duchu klnąć na niego. znienawidź go, nie usprawiedliwiaj jego zachowań. ja teraz tak próbuję, może mi to pomoże. twój to jeden z najgorszych dupków. nigdy nie ułoży sobie życia!! czas wszystko uleczy. łatwo mi radzić, kiedy sama jestem w d…. ale to prawda, wszystko przemija, będzie dobrze, odpoczywaj, śpij dużo… pzdr
Do Ona24 ,
jak się czujesz?odezwij się.
Życzę Ci dużo zdrowia!
Hej Ona 24 trzymaj się!!!!ja przeżywam to samo co wy dziewczyny….nie mam siły by odjeść..2 dzieci domek itp a mąż tyran jak inni nie widzą ,pedant do granic możliwości.Jak analizuję nasz 20 letnie bycie razem były symptomy…ale ich nie chciałam pewnie dostrzec,dziewczyny jak facet was już na początku zbytnio kontroluje dajcie sobie spokój!!!Miłość minęła zdrada jedna ,druga,wyzywanie ubliżanie ,mam dosyć a nie wiem gdzie mam się udac z prośbą o pomoc.Może wiecie,Puławy i okolice
Znajdź pracę.Wtedy wszystko się zmieni. Wyprowadzisz się i będziesz miała spokój.Powodzenia!
ja mam takie stany, że zadręczam się myślami ,że to moja wina… bo za dużo narzekałam. Ale jak tu nie narzekać, kiedy on taki był:(
Powiedział że w seksie to tylko dupę umiałam wystawiać ( a tak naprawdę to robiłam milion rzeczy.. to było upokarzające traktował mnie z czasem jak suke do bzykania :/)
Stałam się oziębla.. bo jak u się starać kiedy czułam się okropnie. On tak potrafił sie upić i zjarać ,że nie pamiętal jak się kochaliśmy.
Pamiętam początek zanjomości – nie wiedziałam,że palił trawę – ale od samego początku powiedziałam,ze nie zaackeptowałabym tego nigdy . On powiedzial ,ze nie zaakcetpowalby fakty ,że ktoś robi mi zdjęcia ( jestem atrakcyjną kobietą.. nigdy nie narzekałam na siebie. Ze znajomym prowadziliśmy hobbystycznie studio foto ) – zrezygnowałam dla niego..
Myliłam się co do palenia – on przez rok to ukrywał. Dopóki nie odkryłam przypadkiem tego.. potem kilka miesięcy i stwierdził a co tam..albo ona to zaakceptuje albo nara.. a ja tak go kochalam. Dalam warunek nie palenia przy mnie a on juz pod koniec to palił cały czas.. a to tak śmierdziało w pokoju bolala mnie głowa.
W ogóle w drugą rocznie dowiedziałam się ze mam hpv. on mnie zarzaił – nie chciałam mu powiedziec co dokladnie mi robili ( jakies wycinki) to lezlalam obok to powiedzial ze rano mam jechac do domu bo jak mu nie chce mowic to po co z nim jestem..
Boże..zawsze wyciągałam rękę . ZAWSZE. JAk go przylwpywalam na pisaniu na czatach – on twierdzil ze to nic dla niego nie znaczy że to tylko pisania że o co mi chodzi..
MAM DOŚĆ. Wiedziałam jakie zycie prowadził ale nie chciałam go oceniac w ten sposob. U mnie miał czystą kartę ale po roku .. robil to co kiedys. Ja nie cieszylam sie jak kiedys .. bylam smutna.. on sie wkurzal ze ciagle mi cos nie pasuje a ja sie pytam jak maialam byc szczesliwa no jak:(on mial takie odchyly.. że moglabym książke napisac.
a teraz? ta jego dodala zdjecie z jej psem – ja tez mam psiaka i z moim mial identyczne zdjecia.. i jest on taki szczesliwy .. a do mnie sie nie odzywa.. bo to ja ta najgorsza.. zastanawiam sie jak tacy ludzie w ogole zyja no jak? gdzie sumienie ? jakies zasady wartosci? czy ktos taki w ogole moze stowrzyc normalny zwiazek?
najbardziej mnie boli ,że tak bardzo pragnelam aby te szczescie dozowal dla mnie wiecej a jej teraz daje na maska. Jak brakowalo mu kasy – ja mu dawalam.. no wyszedl na proste z kredytami ze wszystkim.. to sie w glowie nie miesci mam dosyc tak bardzo dosyc:(
Boleśnie znajmo wszystko o czym piszesz. Aż mnie ciary przeszły na samo wspomnienie. Mnie bardzo pomogła literatura. Najbardziej chyba cała Pia Melody i Maja Friedriech „Moje dwie głowy”. To dzięki tej książce jakoś tanęłam na nogi. Pozdrawiam i sił życzę.
Czytam i czuję to co Ty..Ranić mogą nie tylko mężczyźni.Gdy poznałem swoją partnerkę stwierdziła,że jest po rozstaniu.Wyglądała na zagubioną.Z czasem przekonałem się ile ta zagubiona kobieta może zniszczyć mi zdrowia.Jak jest pokręcona emocjonalnie.Oczywiście znajomości z poprzednim partnerem wcale nie zakończyła.Ciągle dzwonili do siebie.Zabierała telefon do łazienki do toalety..Gdy zauważyłem ,że prowadzi rozmowy na czatach zapytałem o co tutaj chodzi.Wtedy odesłała mnie do lustra.. chociaż dzień wcześniej mówiła,że mnie kocha.Innym razem po jakiejś rozmowie czy esku pyta mnie czy ja ją kocham tak jak Andrzej..itd..Z czasem było coraz gorzej..jesteś nudny dokładnie to jej stały scyzoryk,chociaż mogłem z nią rozmawiać o wszystkim o miłości,moralności,uczuciach,emocjach,polityce,historii,psychologi,prawie,związkach między ludzkich ,światopoglądzie..na wiele tematów mogliśmy rozmawiać,.uprawach,działce,budowie domu ale temat nigdy nie był dobry…potem było jeszcze gorzej nas już nie ma,ja Ciebie nie kocham.. itd..potem płacz..gdy odchodziłem płakała i tak trwałem w tym układzie radziłem aby poszła do psychologa ale nie było o tym mowy..Więc odszedłem..powiedziałem jej w piątek,że jeżeli nie pójdzie do psychologa odejdę na zawsze..Nie jesteśmy już razem..
chętnie porozmawiałabym z kimś , kto przeżywa to co ja:(
Cześć, chętnie z Tobą porozmawiam, miałam podobnie. Mój mail: ficus@onet.pl
Mój mi właśnie zabrał kluczyki do samochodu i powiedział,że jutro mogę se autobusikiem jechać do pracy….siłę mam jak tylko się na dzieci patrzę.ale mi wstyd przed ludźmi,że tak się dałam w takie życie wciągnąć przez tyle lat…
dziewczyny trzymajcie się ,ja wczoraj zaczęłam pisać pozew rozwodowy,zagroził,ze sobie coś zrobi ale ja mam to gdzieś.Wydrukowałam mu z neta o przemocy psychicznej artykuł to go zmiął i wrzucił mi za bluzkę,żenada
Wielka prośba do ADMINISTRACJI!!!!
o wersję na urządzenia mobilne.
Dziękuję z góry.
Jest taka książka: „Moje dwie głowy”, może warto ją przeczytać, by znaleźć trochę tej siły..
czuję się fatalnie .. a on jest bardzo szczęśliwy. W ciągy 3 lat przez półtora roku jakieś sygnaly były -mogłam wtedy odpuścic. Potem on nie szanował mojego zdania – owszem dawkował mi swoją „miłość” .. i ja właśnie tesknie za tym.. nie mogę przestać myśleć. W ciągu dnia jest okej – najgorzej zasnąc..a jak się budzę to pierwsza myśl to właśnie on. Ja próbowałam z nim rozmawiać wcześniej.. a on nigdy nie mówił że coś mu nie pasuje.. eh;( dlaczego poprostu ze mną nie pogadał? tylko poszedł do innej.. czy ludzie są aż tak obliczeni? ja mówiłam jak coś mi nie pasowało – on uwarzał ,że narzekam.. i wlasnie dlatego mnie zdradził.. to jak rozmawiać? nie wierzę w miłość już to chore..
Temat ciężki i bardzo poważny. Problemem jest izolacja takich kobiet, które nie czują żadnego wsparcia z zewnątrz, które by im mogło pomóc wyjść z takiej sytuacji. Zamykają się w tym małym świecie traumatycznych wydarzeń i już trudno im nawet wyjrzeć na zewnątrz, nie wspominając o tym, by się wydostać..
wiem.. dziś w nocy chciałam wstać do łazienki poczułam okropne ciśnienie w głowie i zemdlałam.. a on? nadal cisza. Ja do niego nie odezwę się. Wiem,że powiedziałam,że nie chcę go widzieć na oczy ale na boga.. ma gdzieś swoje dziecko. Pewnie uważa ,że blefuję.. mam wsparcie mamy ale ona ma problem z nerwami … i dosłownie boli ją serce i widzę ,ze z dnia na dzień jest z nią przez to wszystko coraz gorzej. Musze być silna.. tylko jak.. mimo tego jak mmnie potraktował ja nadal za nim tęsknie;( najgorszy jest fakt ,ze on jak za pstryknieciem poszedl do niej.. i o wszystkim zapomniał..
Wiesz kochana mysle ze i tak masz duzo szczescia ze tak sie stało ze nie ma go przy tobie ,nie zasługuje na Ciebie a Ty z czasem to zrozumiesz,jego zachowanie względem Ciebie jest bezlitosne,a tym bardziej ze nosisz jego dziecko i z czystej przyzwoitosci powinien sie zainteresowac co sie z Toba dzieje ,jest zwykłym samolubnym bucem ,mysl o Sobie i o maleństwu,zeby szczesliwie donosic i urodzic dzieciątko a wtedy zobaczysz co w zyciu jest najważniejsze i jak bardzo kobieta moze byc szczesliwa nawet bez faceta za którym dzien wczesniej wypłakuje sobie oczy….dzieci to sens naszego życia i powie Ci to kazda kobieta która je posiada…sama jestem w koszmarnej sytuacji zyjąc w związku od 11 lat z kims kto mnie bije i poniża na każdym kroku i nie potrafie nic z tym zrobic ,tylko córka daje mi siłe;-], jesli potrzebujesz z kims pogadac to pisz ,a ja napewno odpisze…pozdrawiam Cie serdecznie i prosze zebys walczyła o ta ciąze bo warto…bo kiedys to „ziarenko” powie do Ciebie MAMO ;-]całuje Cie mocno
Witam.
Zawsze myślałam że o takich historiach czyta się w gazetach albo ogląda w filmach. Dziś wiem że „wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma”. Stare powiedzenie a jak realne.
Mam problem i nie wiem jak rozwiązać. Może coś doradzicie?
Posłuchajcie/Przeczytajcie:
Po 13 latach małżeństwa rozwiodłam się. Mój mąż był alkoholikiem. Na nic moje próby pomocy i prośby żeby przestał bo nie chcę żyć jak jego rodzice czy moi.(oboje pochodzimy z rodzin alkoholowych)nie słuchał. odeszłam.Zabrałam dziecko i odeszłam w nadzieii i w pewności że będzie fajnie, super, tak jak marzyłam o rodzinie. Odeszłam do faceta którego poznałam będąc jeszcze w związku małżeńskim. No i owszem…było super. Myślałam że Bóg dał mi szansę….. Kochałam go nad życie. Starałam się szanować. Zawszae był na pierwszym planie. Zawsze. dziecki i rodzinę (rodziców) spychałam na drugi plan. Czekałam na niego w domu (syndrom spłaszczonego nosa) zawsze ciepły obiad itd…. zawsze byłam gotowa w łóżku. Dziś po 10 latach bycia z facetem on mi ubliża , wyzywa, wmawia zdrady (nawet jeśli się uśmiechnę grzecznie mówiąc dzień dobry na chodniku) ciągłe pretensję o byle co, doprowadza do kłótni szarpaniny i wyrzuca mnie z domu. Zszargane nerwy zniszczone zdrowie. Z perspektywy czasu …widzę że nigdy nie mogłam liczyć na jego pomoc. Musiałam nieźle ją wyprosić sobie. Mimo to starałam się dalej, próbowałam wytłumaczyć żeby zrozumiał i trwałam licząc na cud, że się zmieni. Wiem że nie zmieni się. Podjęłam decyzję o wyprowadzce. Zrobię to po kryjomu tak żeby on nie widział. Czego żałuję? Że straciłam kontakt z córką. Dziś ma 18 lat i wygraża mi się że nie wyprowadzi się ze mną tylko pójdzie mieszkać do babci. Przegrałam miłość córki. Chcę ją odzyskać. Już nie mam pomysłu. Poradźcie jakieś pomysły proszę. Tylko mnie nie oceniajcie, Bo ijuż i tak woem że płacę za to.
Nikt nie bedzie Cie oceniał,bo nikt nie ma do tego prawa,mysle ze odzyskasz miłosc córki szybciej niz Ci sie wydaje tylko zrozum z ona tez potrzebuje czasu ,bo niestety zafundowałas jej koszmar i ona nigdy tego nie zrozumie dlaczego zyłas w takich zwiazkach bo nie była w takiej sytuacji,ja jestem wiec Cie rozumiem ,bo sama mam córkę i nie wyobrazam sobie co musisz czuć ,mam nadzieje ze znajdziesz w sobie siłe zeby odejc i zacząc od nowa ,bo ja niestety od 11 lat zyje w związku gdzie jest przemoc zarówno psychiczna jak i fizyczna i nie potrafie nic z tym zrobic bo tak bardzo sie boje …mysle ze podstawa poprawy kontaktów z Twoją córka bedzie to ze skupisz sie na niej i tylko na niej nie szukając narazie nowej miłości …pozdrawiam Cie i odezwij sie jak Ci idzie wyprowadzka
Dziękuje.
Tyle dobrych słów tak bardzo mi potrzeba teraz.
Znikąd pomocy i wsparcia psychicznego. Sama to dźwigam. Owszem są przyjaciółki, ale przecież to chwilowe. Żyją sensacją o mnie bo przecież do tej pory nikt nie wiedział że tak żyję. Każdy myślał że żyję dobrze i w momencie kiedy zjawiłam się ze śliwka pod okiem …..wszystko się wydało.
Jestem w trakcie załatwiania sobie mieszkania. Boję się że mi się nie uda, bo już nie wierzę że może mi się przytrafić coś dobrego w życiu. Żadnych dalej facetów – ten jest dla mnie nauczką żeby nie ufać „palantom”. Boję się jednak o córkę że nie pójdzie ze mną. Staram się i to mocno żeby zaufała ale ona jest taka cięta na mnie….że ja się chyba poddaję i oswajam z myślą że mogę zostać sama. A toboli mnie chyba najbardziej.
Powiedz jak u ciebie jest?
Daj jej troche czasu ,jestes jej mama ,ona Cie kocha,ale jest tez w takim wieku ze wie sie wszystko najlepiej i wydaje sie człowiekowi ze wszyscy chca dla ciebie zle …jestem pewna ze wasze relacje sie odbudują bo kazde dziecko potrzebuje mamy;-]…u mnie nie najlepiej,cały czas to samo,wyzywanie,straszenie,dwa dni spokoju i od nowa,mam nadzieje ze Ci sie uda oddejsc i powiesz mi jak to zrobic bo ja juz nie mam siły na nic,a najbardziej boje sie wojny która mnie czeka po odejsciu,o dziecko bo wygraża mi sie sie mi ja zabierze ,ze mnie połamią,ze zniszczy mi zycie ,boje sie poprostu…pozdrawiam Cie serdecznie…odezwij sie
Witam!
Hura! Udało mi się! Mam Mieszkanie! Własne. (to nic że na kredyt, to nic że małe- 40 m, ale moje,własne! Słoneczne umeblowane żadnych narazie remontów nie trzeba) Teraz to ja rozdaję karty.
Dziewczyny nie dajmy się tłamsić. Tylko wiara w nas samych siebie pomoże nam zwyciężyć. Szanujcie się i nie dajcie się. Żaden facet który niszczy nas psychicznie nie jest wart naszych łez bólu jaki przechodzimy przez nich. Jesteśmy z natury twarde i wytrzymałe, dlatego siedzimy z nimi w nadziei że się zmienią i liczymy na cud.
A mój facet…. nic nie wie o kupnie mieszkania, ale wyczuł że jestem pewniejsza i zniżył ton, zaczyna przepraszać. Mam to gdzieś. Jeśli mu zależy to zażądałam publicznych przeprosin przed tymi ludźmi przed którymi mnie oczerniał. Zażądałam przeprosin mojej córki. Wiem że nie stać go na to wiec nie zniży się aż do takiego poziomu.
Nauczka dla mnie…..Nie rzucać się byle ramiona.
Nic nie jest ważniejsze od miłości dziecka i rodziny.
Życzę Wszystkim ogromnej wytrwałości ,powodzenia i sił na wszystkie cierpienia.
Pozdrawiam.
Chcesz sprawdzić, czy Twój partner/partnerka ma przed Tobą jakieś tajemnice?
Wejdź tutaj: tele-szpieg.pl/a73c3 i w kilka minut ściągnij wszystkie smsy z podanego telefonu!
Mam ten sam problem…. Wiem że zostanę uznana za „gówniarę”. Otóż mam 18 lat mój chłopak 19. Jesteśmy ze sobą nie cale 4 lata i co ? Znęca się psychicznie ale też fizycznie. Wszyscy uważają nas za idealną parę. Nie wiem jak mam się uwolnić od niego. Grozi że skrzywdzi moich rodziców ;/( I jego ojciec również mi raz groził że jak się rozstanę z nim to odpowiednio się mną zaopiekuje dodam że siedział nie raz za kratami …) Mam nadzieję że ktoś mi doradzi co mam robić
Prima aprilis czy patola?
Zakładając, że to nie ściema to masz 3 opcje:
1. Uznać ich, że straszą ale się nie dać i do sądu lub po prostu olać.
2. Tkwić w g*wnie.
3. Zabić ich…
…no chyba nie będą Cię męczyć wyrzuty sumienia za takich śmieci? a jak boisz się kary boskiej to przekonaj jakiegoś zaufanego i mocnego psychicznie ateistę, że świat bez tych typów byłby lepszy ;p
Powodzenia.
Nie to nie jest żart. Ten cały opis to moje życie tyle że nie jesteśmy w związku małżeńskim ani nie mamy dzieci. Boję się ich a wszyscy dookoła wierzą jemu… A zabić? Tak dobre by to było. Ale za gówno nie chce siedziec
Jestem 48 letnia kobietą i nie wiem co mam robic chce popełnic samobujstwo bo juz nie mam siły dłuzej walczyc o ten zwiazek
do Eli,… to dobrze trafiłaś,bo tu pewnie połowa miała taki mysli i pewnie nadal ma,włącznie ze mna,ale dalej jakoś sie trzymam chodz nie ukrywam ze czasami nadal o tym mysle,a z drugiej strony to jaki huj[przepraszam ],jest tego warty,wiem ze nie masz siły bo ja tez jej nie mam ale może to nie jest najlepszy sposób na pozbycie sie problemu,moze trzeba poprostu odejsc chdz nie powiem Ci jak to zrobic bo sama nie wiem i dalej pozwalam mu na wszystko…nie rób tego Elu bo krzywde najwieksza zrobisz bliskim ludziom których zostawisz…odezwij sie
witam jestem z moja narzeczona od 2,5 roku, po przeczytaniu tego artykulu wiem ze to jest toksyczny zwiazek i maltretowanie psychiczne. zdrzadzila mnie juz kolo 15 razy zawsze wydobylem to sposobem itp zawsz4e mowila ze teraz zrozumiala jak mnie kocha i ze bylo jej zle z inny( NIEYLZ KANT)a jak powiedyiala ze gosciu mial wiekszego to powiedziala ze tylko sie przelizala.caly czas twierdzi ze tyle dlamnie zrobila ze zdradzila mnie dla nas.nie przyjmuje krytyki czesto mowi omnie jak najgorzej ostatnio cala noc i dzien doslownie bez przerwy nie dajac slowa powedziec nie mozliwe ale tak bylo ostatnio wymyslil;a dziwke i trojkat namawiala na nia a potem wielkie pretensje. potrafi okrasc mnie zawsze prowokuje do wszystkiego. udezrylem ja kilka razy nigdy z piesci w twarz ale pozniej zle sie z tym czylem a ki9edys nigdy bym tego nie zrobil wiem ze ona jest nic nie warta ale poprostu ja pokochaelm i dziecko mamy. co powiniem zrobic czy jest jakas szansa zeby ona byla normalna jest uzalezniona od wielu rzeczy z alko nie ma problemu duzo klamie co mam z nia zrobic czy mozna ja czegos nauczyc jak spytalem czy poprzedni partner molestowqal ja psychicznie powiedziala tak z usmiechem na twarzy
Witajcie,
powiedzcie proszę jak sobie radzicie,
jak poradzić sobie z tym,ze ta druga osoba nas wykorzystuje,do wszystkiego, nie tylko do „czarnej roboty”, ale do wszystkiego dosłownie.
To nieodpowiedzialny,a także nieobliczalny człowiek,któremu się wydaje,ze tak przejdzie przez życie, ze wszystko co trzeba robic,to zrobią inni,nie on,bo on „nie musi”,bo on..jest stworzony do wyższych celów.
Człowiek kompletnie nieodpowiedzialny,wyzuty z jakichkolwiek uczuc,ze wszystkiego,niedojrzaly.
Wyzywa się za swoje niepowodzenia, wszczyna kłótnie i awantury cały czas, stwarza jakieś dziwne sytuacje,ktorych nie rozumiem, nie wiem jak się zachować,to ja wychodze na durnia, on najpierw cos zrobi,potem! Jeszcze zgania na mnie, wszczyna klotnie, świetnie się maskuje przed ludźmi.
Właśnie, zrobi coś i zgania na mnie,z bezsilności juz nawet nie zaprzeczam,ze to czy tamto stało się czy jest przez niego, bo zachował się znowu nienormalnie, czy nieodpowiedzialnie, czy po prostu glupio.
1500 dziwnych sytuacji, których nie powinno być,które nie powinny mieć miejsca:(
Manipulowanie mną,wystawianie na różnego rodzaju próby,tego jest tak strasznie dużo..
Kompletnie się pogubilam, nie umiem odejść: (.
Straszny terror psychiczny, juz nawet nie mam siły pisać, wszyscy , którzy tkwią w takich relacjach wiedza jak wygląda życie z takim tyranem, to jest po prostu meczarnia. Nie wspomne juz o tym,ile razy ta osoba mnie osmieszyla.Nie wiem co o mam robić, jak się zachowywać.:(
Proszę, odezwijcie się,jak sobie z tym radzicie..
Elu rozumiem Cię myślę o tym samym co Ty nie widzę wyjścia jestem w takiej samej sytuacji i nie moge już tego znieść nie potrafię już dłużej po prostu nie jestem w stanie
Wczoraj znowu to samo,krzyki ,wyzywanie,a do tego stał nademna z nozem z tym jego triumfalnym usniechem na twarzy a ja jedyne o czym myslałam to zeby wkońcu to zrobił bo juz niem mam sił…
Ja mam podobny przypadek z tym ,ze nie jestem z facetem od ponad roku , mamy wspolne dziecko , ale mimo to zyjemy osobno , gdyz mialam dosc cialgych awantur , az wreszcie aktow przemocy fizycznej czy tez psychicznej z jego strony. jednak do tej pory nie daje mi zyc jak normalnemu czlowiekowi.
i tak dla wszystkich skrzywdzonych, chyba nikt nigdy nie zrobił afery i sie nie wkurzył, bo…… uwaga: bo włosy zostały źle przycięte.. wiecie co, ja wlasnie próbuje się wydostać z mojego dołu, i za każdym razem jak tego słucham troche się utwierdzam w przekonaniu, że mój chlopak był i pewnie dalej jest jakiś psychicznie chory…
https://www.youtube.com/watch?v=hGcu4KUMF90
Witam,tak sobie poczytałem wasze posty i jestem zaskoczony waszymi wpisami,wydaje mi się że to forum jest o problemach osób faktycznie terroryzowanych przez mężów, żony,partnerki oraz partnerów a tutaj jest tylko użalanie się nad sobą.Jest naprawdę parę postów którymi powinny zająć się organa ścigania ale większość to po prostu wasza niewiedza co możecie zrobić z problemem który jest w waszym życiu.Nie chcę nikogo urazić swoim postem ale tacy jak my sami powinniśmy zadbać o nasz spokój i nasze bezpieczeństwo,sam miałem problemy z małżonką i powiedziałem dosyć tego nikt nie będzie mnie poniżał i wiecznie szpiegował mój telefon i moją korespondencję i jeszcze inne nieprzyjemne sytuacje wniosłem pozew do sądu o rozwód i mam spokój nikt mnie nie dręczy nikt mnie nie kontroluje i tak się sprawy załatwia a nie płacze że go dziewczyna wiecznie zdradza albo mąż partner jest wciąż pijany,wyzywa i tłucze jak ziemniaki.NO I TO TYLE.trzymajcie się.Powodzenia
Jak sie bronić,kiedy sie „zaczyna”??nie daje rady,czy naprawde skonczenie ze sobą rozwiąże problem?
Nie wiem co robic,nie wiem jak sie bronic,nie daje juz rady.Znalazlam się w sytuacji bez wyjscia.
Panie Wojtku,nie każdy żyjący w koszmarze iles lat potrafi jeszcze sie wzwolic,czy ma silę cokolwiek zrobic.
Dobrze,że Panu się udało.
Chcialabym porozmawiac z kims kto rozumie…
Jestem z tyranem i moja historia jak widać po wcześniejszych wpisach nie jest taka wyjątkowa. U mnie przemoc psychiczna, słowna agresja i zdarzyło się przemoc fizyczna- dwa czy trzy razy mnie popchną czy szarpną ale i wstydu narobił nie raz przed ludźmi nie tylko po pijanemu. Związek trwa 3 lata. Nie mamy wspólnych dzieci ale wychowujemy moje z poprzedniego związku. Syn 9 lat bardzo się przyzwyczaił do niego i go kocha. Zmusiłam do terapii mojego oprawcę. Chodzi ale ona nie daje chyba specjalnych efektów. Znów awantura i jest ten sam scenariusz zero wyniesienia jakichkolwiek wniosków z poprzednich kłótni i przełożenia na aktualnie się odbywającą. Najgorsze jest to, że ja taka Matka Teresa jestem i bardzo chciałam mu pomóc, bo kocham i wierzyłam, że on może wciąż być taki jak przez pierwszy rok naszej znajomości. Trochę też traktowałam go jak projekt zakończony niepowodzeniem, a jestem ambitna i nie lubię porażek. Z bezsilności czasem już kapitulowałam i się zamykałam w sobie, to i tak on zna mnie tak dobrze, że doskonale wie co powiedzieć i jak długo mówić abym wdała się z nim w do niczego nieprowadzącą dyskusję. Kiedy agresywnie mówi do mnie czasem powtarzam sobie „nie odzywaj się Aneta! Tylko się nie odzywaj” czasem pomaga ale no nie zawsze, bo mój partner Papieża by z równowagi wyprowadził-taki skubany zdolny jest. Po cichych dniach piękny miesiąc miodowy albo tylko tydzień – bywa różnie 🙂 Potem znów zamknięte koło się toczy. Raz się wyprowadziłam i wróciłam, bo liczyłam na efekty terapii – znów jest to samo! Najgorsze jest to, że on płaszczy się kiedy chce odejść i prosi, i się zmieni tylko mam mu dać czas, bo terapia nie od razu poskutkuje i gruszki na wierzbie, i klęka, i kwiaty, i miał trudne dzieciństwo-taki makaron na uszy 🙂 A ja się lituje nie wiedzieć czemu? No niby kocham ale zawsze działałam choć w miarę racjonalnie. Zawsze kiedy wybaczałam liczyłam, że będzie lepiej-nie dlatego, że jestem naiwna – wierzyłam w niego. Nie mam jakiejś niskiej samooceny, dobrze się czuje ze sobą. Nie jestem od niego uzależniona – mam pracę i wsparcie rzeszy przyjaciół, rodziny, dziecka. Dlatego zamierzam spakować manaty i wyprowadzić się. Syna mi szkoda, bo pokochało jak ojca ale cóż-jakoś mu to wytłumaczę. Dosyć tej męki-już nawet pięknych chwil nie pamiętam z tego związku, a same cierpienie. Przeczytałam to forum i zrozumiałam, że nie jestem sama jest nas wiele w sensie ‚ofiar’ i można to zrobić. Też był już taki moment, że się zastanawiałam co ze mną nie tak, że coś takiego przyciągnęłam ale ze mną jest OK – może trochę podupadłam na zdrowiu-ciągłe nerwy dały mi w kość ale damy Wszystkie radę. Nie chce jak niektóre wpisy tu 20 lat się męczyć albo i więcej-to straszne ale i tak podziwiam za wyrwanie się. Ja mam 29 lat jeszcze sobie życie ułożę, a jak nie to i tak samej lepiej niż w ten sposób. Przeczytałam książkę ‚Słowna agresja’-tak, tak… 🙂 i kopiec innej literatury o podobnej problematyce, jakby przyjemniejszej nie było? Nawet próbowałam zrozumieć jego problem i to co się dzieje w jego głowie-tam mówią, że to wynika z chęci kontroli i niskiej samooceny. Mam tylko jedno pytanie – Tak się zawsze zastanawiałam – Czy on zdaje sobie sprawę z tego co mówi i robi? Czy toksyczna osoba wie, że jest toksyczna? Czy mu sprawia satysfakcję robienie drugiej osobie krzywdy? Dziś wiem jedno Cudu nie będzie!!!
Dwa ciekawe artykuły do poczytania. Polecam.
http://katarzynaformela.blox.pl/2011/04/Przemoc-psychiczna-pomoc-jak-sobie-poradzic-z.html
http://portal.abczdrowie.pl/przemoc-psychiczna-w-rodzinie#jak-manifestuje-sie-przemoc-domowa
Kobiety potrafią robić pranie mózgu i jeszcze im wieżą. moja żona Agnieszka to specjalista od takich rzeczy. Jej zachowania to spanie z telefonem pod poduszką, dlaczego ponieważ otrzymuje sms od adoratorów, nie wiem może ma romans, nigdy ją nie śledziłem. Od jakiegoś czasu wychodzi z domu na 1-2 godzin pod pretekstem wynoszenia śmieci, spaceru.W tym czasie bez przerwy dzwoni,zacząłem ja sprawdzać, tel. ma ciągle zajęty. Raz usnęła z telefonem w ręce, ja żeby jej nie spadł wziąłem go, a tu sms od Pana Darka Kiełbasińskiego z Uniwersytetu Śląskiego. Dziś biegałem i byłem na siłowni, Dobranoc Agnieszko lub też jesteś bardzo pociągająca itp. Gdy jej to powiedziałem po kilku tygodniach, to ja miałem urojenia nic takiego nie było. Ma zagrania tego typu, że jak jesteśmy u znajomych to po kielichy czy też nie, ona nie idzie do domu. Po następnej godzinie ona również nie idzie. Więc ja nie narzucając się znajomy wstaje i mówię że idziemy do domu. Z tego tytułu robi kłótnię i twierdzi, że się mnie boj-ii i nie wraca ze mną. Wraca po kilku dniach z pretensjami że to z mojej winy. To cyklicznie się powtarza. Smsy od Pana Darka Kiełbasińskiego są na bieżąco. ponadto żona we wtorki cyklicznie wyjeżdża do Katowic.Podejrzewam, że spotyka się z tym Panem. Nie mam już sił tak dalej tego ciągnąć. Oskarża mnie o jakieś Smsy których ja nie pisze i ich nie widziałem. Kocham ją ale myślę że ona wykorzystuje mnie i nie wiem czy to dalej ciągnąć?
Wróciłam do żywych, straciłam dziecko. Dwa koszmarne miesiące były kumulacją toksycznego 3 letniego związku z nim.
Jestem silna. Poradziłam sobie.
Jestem silna…
Wiecie co… ja naprawdę mam nadzieje, że przyjdzie ten dzień, że będziemy się w głos śmiać z tego, iż dałyśmy się tak wmanewrować i że mamy to już na szczęście za sobą. Ja wierze w karmę i w to, że każdy za swoje dostanie. Też mi ciężko ale… poboli i przestanie, a gdybym pozostała w tym związku to bolałoby ciągle i ciągle, i pewnie coraz mocniej!
Tylko jedno życie mam!
Jestem w takim związku od 22 lat. Dzisiaj poprosiłem o wsparcie PCPR . wiem że prze de mną długa droga, tyle życia jeszcze przede mną , chcę je przeżyć jako wolny człowiek – nie jak do tych czas – upokarzany i poniżany .Tak kobiety tak robią swoim partnerom .Chcę żyć – nie wegetować , życie jest piękne .
kurwa… artykuł o przemocy wobec kobiet… a pierdolą mężczyźni w komentarzach o sobie… jacy to oni nie są poniżani… szczerze? Niewierze… taka próba odwrócenia kota ogonem…. JESTEŚCIE TRAGICZNI. Po pierwsze to nie my jesteśmy dla WAS, tylko WY dla nas… natura tak urządziła ten świat, że macie się poświęcać, a nie nas wykańczać. Macie się poświęcać, bo to my rodzimy dzieci… więc… mamy żyć, bo przedłużamy gatunek… Jesteś niewydolny, słaby? Odejdź. Nie masz prawa, aby przekazać Twoje geny. Proste jak drut.
W dzisiejszych czasach jak sie facet poswieca to jest pracoholikiem i prostakiem a leniwe feministki nie maja czasu na ogarniecie wlasnego gniazda bo sa zajete ogladaniem tasiemcow telewizyjnych lub plotkowaniem
Twój nick mówi wszystko o Twojej „osobowości”!
A także Twój OZÓR i język „polski”!
Każdy kryzys w małżeństwie, czy stosowana przemoc, jest często wynikiem braku komunikacji, empatii, liczeniem się
z drugą osobą, ale też nieumiejętnością przyznania się do winy. Każdy ma jakieś potrzeby, emocje, pragnie być kochany.
Po prostu należy ze sobą rozmawiać i liczyć się ze sobą,
a zaufanie i szacunek przyjdzie sam.
Zarówno oprawca i ofiara przeżywa kryzys, dlatego tak ważna jest komunikacja.
Jesteśmy nauczeni pozostawić problem samemu, „a samo się rozwiąże”, ale tak nie jest bo on się jeszcze bardziej pogłębia.
jest to trudne do zastosowania w życiu bo muszą tak myśleć obydwie osoby, ale życie byłoby łatwiejsze wtedy ,gdyby była komunikacja.
a powyzszy komentarz wlasnie potwierdza to wszystko, co faceci napisali wyzej.
ja poznałam swojego narzeczonego w maju 2013r. i na lipca mamy ustaloną datę ślubu. Sama nie wiem czy dobrze robię bo czuje taki lek w środku. Mój narzeczony przeszedł szereg operacji za dzieciaka przez co nie do końca jest pewny siebie, tego co robi.Pracuje dorywczo bo jest na rencie ale jest w trakcie otwierania działąlności.
Ja zwasze byłam otwarta, potrafiłam żartować ze wszystkiego, czasami prowokacyjnie się ubierałam i kokietkowałąm ale w granicach rozsądku,czasami teraz jak idę do pracy to słyszę że sie stroje, że pewnie w pracy loda robię itp. to co pisze to skróty bo nie wiem czy opisywać wszystko.Często jest zazdrosny o moje wcześniejsze życie, byłam w kilku letnim związku i mieszkałąm w innym mieście przez co do tej pory mam dużo znajomych ale nie do końca mam kontakt bo jak twierdzi mój narzyczony ile można rozmawiać przez telefon z jedną osobą. W zeszłym roku jeżdziłąm na rolkach, sama, miałam chwilę dla siebie, taką godzinną odskocznie, teraz nie jeżdże na rolkach bo on nie może ze względu na operacje z dzieciństwa.Czasami mi móiw że powinam użyć mózgownicy ( na przykłąd w sytuacji : mieszkamy u rego rodziców jeszcze, i nie mam kluczy do mieszaknia i to ja powinnam go poprosić żeby mi je dorobił i dał- ja uważam że to w jego kwestii bo wkońcu to nie moje mieszaknie i nie jesteśmy jeszcze małżeństwem). Po śłubie mieszkanie dostajemy od moich rodziców- trzeba zapłącić 20tyś złotycgh tylko, ja nie mam pieniędzy na remont tego mieszkania a mój narzeczony mówi że to on ma za wszystko płacić,za remont itp. ostatnio nawet w złości wykrzyczał że ma w dupie to mieszkanie. Pożyczyłmi pieniądze i powiedziałze oddam jak będe miała a teraz wypomina mi to. Wczoraj po pracy wróciłąm do domu i powiedziałże mam czas dla siebie , na kąpiel, na pogaduchy z kumpelami. Jak dzwoniłżebm wstawiła obiad miałąm zajęty telefon i zrobiła się kłótnia że siedziałam w domu i nic nie robiłąm -a zdążyłam w tym czasie pokój posprzątać, łazienkę i obiad zrobić, wykąpać się itp.
Nie iwem co mam robić.
nie wiem czy jestem pod wpływem narzeczonego, czy to terror psychiczny???
Cześć Wszystkim – wróciłam. Chyba silniejsza.
Jednak najgorsze jest tworzenie nowej relacji z nowym facetem. Macie jakieś porady? Poznałam kogoś jednak za chiny ludowe nie wiem jak funkcjonować w takiej znajomości.
Jest weekend , spotkamy się jest okej a teraz? siedzę , wyłączyłam telefon.. i chcę mieć swięty spokój.
Sama nie wiem.. jak zaufać? jak zwyczajnie się otworzyć po tym co przeszłam.. niby chciałabym aby to wyglądało z m ojej strony poważnie ale no nie potrafię.. mam okresy kiedy jestem pewna i okresy kiedy chcę być sama…
Nie wiem jak określić taki stan a wiem ,że ten facet jest wart mojego zainteresowania.
co tu zrobić :(?
hej wszystkim, przykre te wpisy I prawdziwe. Magda piszesz ze w lipcu chcesz wyjsc za moz za tego czlowieka…… Prosze cie nie rob tego !!!!!!! Zmarnujesz sobie zycie On nigdy sie juz na dobre nie zmieni bedzie tylko gorzej . Daj sobie czas , bardzo cie prosze. Odwolaj ten slub!!!!!!!
Ona 24 , Hej kochana piszesz ze nie mozesz otworzyc sie na nowo znajomosc . To zupelnie normalne. Moze to nie jest jeszcze ten moment? Obseruj sytuacje:)
Dziewczyny naprawdę przeczytajcie „Moje dwie głowy” Mai Friedrich i jej blog. Ja czytając tę książkę uzyskałam odpowiedź na jakże ważne dla mnie pytanie – Dlaczego?. Dlaczego mimo tego, że człowiek sobie flaki wypruwał nic z tego nie wychodziło? Musiałam to wiedzieć aby pójść dalej w swoim życiu. Autorka tak jak i my potrzebowała odpowiedzi na zadawane sobie pytania, dlatego tak jak i my zaczęła drążyć temat. Jesteście na tym forum więc drążycie temat! Chcecie wiedzieć.
Czytając to forum i książkę Pani Mai miałam wrażenie, że z każdej opisywanej sytuacji mogę wyciągnąć trochę mojego socjopaty – co dowodzi, że nie był taki wyjątkowy z całą pewnością. Trzymajcie się i nie dajcie się podeptać!
A co powiedzieć, gdy złożony już jest przeze mnie pozew z orzekaniem o winie męża, z wyraźnym wyszczególnieniem jego przewinień (w tym: przemocy ekonomicznej, psychicznej,fizycznej, nadmiernej kontroli, obarczaniem nadmierną ilością obowiązków i brakiem z jego strony pomocy…itp), a on i tak twierdzi, że ja kłamię i czeka kiedy się opamiętam….
Wiki7 powiedz mu, że Ty się już opamiętałaś i stąd ten rozwód. Nie daj się wyprowadzić z równowagi. Pamiętaj, że to wszystko jego śmieszna gra obliczona na Twoje słabości. Bądź twarda. Pozdrawiam i powodzenia!
Wiki7 , powodzenia I trzymaj sie tego co zaczelas. Bedzie dobrze:)
Ja napiszę o konsekwencjach doświadczania przemocy psychicznej z perspektywy dziecka. Obecnie mam 30 lat. Miałam OJCA TYRANA, który maltretował psychicznie moją Mamę, a przy okazji nas, mnie i mojego brata. Mój starszy brat nie przeżył tego – 15 lat temu popełnił samobójstwo. Dlaczego? Podobno depresja. Skąd się wzięła? Mogę się tylko domyślać, że niebagatelny wpływ na jego kondycję psychiczną miało to, co się działo u nas w domu. Dziś nie piszę już tego ze łzami w oczach, po wielu latach, a przede wszystkim terapii u psychologa, pogodziłam się z jego śmiercią. Chciałabym jednak przestrzec wszystkie kobiety, które doświadczają przemocy psychicznej. Piszecie, że nie macie odwagi, siły, żeby opuścić toksycznego partnera. Powiem Wam jedno, jestem pewna, że gdyby moja Mama odeszła od Ojca, jak byliśmy dziećmi, mój kochany brat by żył do tej pory. Więc zróbcie to, JEŚLI NIE DLA SIEBIE, TO DLA SWOICH DZIECI, bo konsekwencje życia z tyranem to właśnie one odczują najbardziej w całym swoim dorosłym zyciu, jeśli wcześniej nie zejdą z tego świata dobrowolnie.
Na moje dorosłe życie też oczywiście wpłynęło tyranizowanie przez ojca. Miałam (i mam) ogromny żał do Mamy, że dała sobą tak pomiatać. Już jako dorosła kobieta rozmawiałam z nią na ten temat i Ona powiedziała, że trwała w tym związku dla nas, czyli dla mnie i mojego brata, żeby nie zabierać nam „domu i rodziny”. Mój Boże, Mamo, i co z tego dobrego wyszło? Jedno dziecko się zabiło, a drugie jest pocharatane emocjonalnie z upośledzonym poczuciem własnej wartości…Tego jej już nie powiedziałam, żeby jej nie dobijać. Bardzo ją kocham, ale NIE ROZUMIEM jak można było dać się tak traktować? Kobieto czy Mężczyzno – jeśli sama/sam się nie uszanujesz, nikt inny tego nie zrobi! To jest podstawowa zasada, której trzeba się trzymać!
Jak bardzo rozumiem, co przeszłaś. W domu byłam ja i moja młodsza siostra. To na niej skupiła się cała agresja naszej matki- wychowywała nas sama. Mnie gnębiła psychicznie, ale to co robiła z nią jest nie do opowiedzenia. Biła po twarzy wykręcała ręce, głodziła. Ja byłam już na studiach i długo nie wiedziałam, że to znacznie bardziej niż mnie. Oczywiście jak wszyscy tyrani dla sąsidów znajomych była super! Przyjechałam raz niespodziewnie i nakryłam ją na biciu – siostra miała 13 lat. Bez wahania poszłam na policję i założyli wiedźmie niebieską kartę. Nie wiem czy wiecie, ale tam obowiązuje taki przepis „podejmowanie interwencji w środowisku wobec rodziny dotkniętej przemocą odbywa się w oparciu o procedurę »Niebieskie Karty« i nie wymaga zgody osoby dotkniętej przemocą w rodzinie” cyt. http://www.eporady24.pl/niebieska_karta_i_przemoc_zony_w_stosunku_do_meza,pytania,6,198,4599.html To nas uratowało, bo ja musiałam wracać na studia a ona musiała zostać, a była psychicznie wrakiem, trudno z niej było słowo wydusić, ona sama nic by nie zrobiła, ale trafił nam się dobry dzielnicowy i w tym przypadku opieka społeczna też stanęła na wysokości zadania. Ja rok temu skończyłam studia i siostra od 3 miesięcy mieszka ze mną, chodzi do psychologa, ale nie wiem ile trzeba czasu, żeby zaczęła znowu wierzyć ludziom. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę duuuuużo sił do walki!
W życiu osobistym również zetknęłam się z partnerem-tyranem. Krytykował wszystko co robiłam, czy jak wyglądąłam, nawet sposób w jaki pomalowałam paznokcie. Byłam z nim kilka miesięcy, w tym czasie schudłam, ciągle płakałam, byłam strasznie nieszczęsliwa, mimo, że go kochałam. I pewnego dnia, po prostu odeszłam i zerwałam wszelki kontakt. To był najlepszy sposób. Psychicznie dochodziłam do siebie długo, ale uśmiechnęło się do mnie słoneczko. Wychodzę za mąż za dobrego, wrażliwego, pełnego empatii mężczyznę. Muszę tylko uważać, żeby sama nie stać się z biegiem lat tyranem. Niestety mam pewne cechy mojego Tatusia, z których zdaję sobie sprawę i których nienawidzę. Wolałabym umrzeć, niż choć po części wyrządzić komuś taką krzywdę jakiej sama doznałam ja, moja Mama i brat. Wiem, że czeka mnie terapia u psychologa, bo chcę być szczęsliwa i dawać szczeście mojemu przyszłemu mężowi i naszym dzieciom.
Netako i Lanka dzięki za wsparcie. Wczoraj mój mąż sprowadził swoją „kochaną” mamusię, by pilnowała bezpieczeństwa w naszym domu do końca (jesteśmy w trakcie postępowania rozwodowego) – nie mam gdzie spać i wykańcza mnie psychicznie – jest taka podobna do niego – wypiera się, że widziała, jak mąż uderzył mnie na jej oczach…
Nie wiem, czy wyprowadzać się z trójką dzieci czy mogę się jej jakoś pozbyć. Jak ja mam funkcjonować w takich warunkach?
Wiki7 , kochana tak mi Ciebie zal . Jesters strasznie odwarzna koboitka:) pamietaj ze I Ty I twoje dzieci zaslugujecie na leaps ze zycie!!!niewiem jak sytuacja z domem wygloda u was od strong prawnej ale jesli to jest wasze wspolne? To ktos kogos musi splacic po rozwodzie. Jesli masz na ten czas gdzie zamieszkac by kazdego dnia nie oglodac szanownej ma musi z synusiem to zabieraj dzieci I powiedz Im” dozobaczenia na rozwodzie:)” pogadaj z prawnikiem. Jesters dzielna I dasz rade!!!:)
Przepraszam za bledy ale to chyba z tych nerwow 🙁 sorry
Lanka, dziękuję Ci za wsparcie…dobra z Ciebie kobietka. sama nie wiem co dla mnie i dzieci w tej sytuacji najlepsze. Najlepiej byłoby się wyprowadzić..ale nie wiem jak dzieci to przeżyją…mąż ostatnio normalnie szaleje za dziećmi, jest dla nich niesamowicie dobry i troskliwy (wcześniej tak nie było) i poświęca im bardzo dużo czasu. Z drugiej strony obawiam się jego działań, działa w wielkiej wściekłości na mnie zwłaszcza za 1000 zł alimentów, które mi zasądzono (złożył zażalenie od tej decyzji sądu). Przy każdej nadażającej się okazji, okazuje swoja nienawiść do mnie…
U mnie minął już miesiąc od wyprowadzki od socjopaty i powiem Wam, że z każdym dniem jest lepiej choć nie wierzyłam w to na początku tej misji. A tu proszę odzyskuje siebie. Oczyszcza mi się zatruty umysł i nawet jego „syreni śpiew” nie jest w stanie mnie złamać. Czytam dużo literatury fachowej. Zapamiętajcie jedno – socjopata nie odczuwa emocji, a jedynie je naśladuje na poziomie podstawowym. Nie kocha prawdziwie, nie wstydzi się swoich uczynków, nie martwi się, nie ma empatii, nie ma sumienia, nie boli go Twój ból, a wręcz napawa się swoją dominacją kiedy Ty cierpisz itp. Nie odczuwa tego, bo to „ułomności zwykłego człowieka” i nie jest mu to potrzebne. Łatwiej być socjopatą i niczym się nie przejmować. Ja też nie miałam łatwego życia, min. dzięki niemu właśnie ale jeśli ktoś dziś zapytałby mnie czy chciałabym zostać socjopatką i było by to życzenie do spełnienia w imię życia bez uczuć to wybaczcie ale lubię swoje „ułomne” cechy ludzkie i nawet jeśli czasem serduszko boli to wole to czuć, bo też mogę poprzez to kochać i pomagać innym co mnie cieszy, i płakać, i śmiać się ze szczęścia. Socjopata tak nie ma i to chyba najtrudniej zrozumieć, bo patrzymy przez pryzmat nas samych, a to zupełnie inna destrukcyjna osobowość i ona tak nie ma. Nie da się żyć z socjopatą jeśli pragniesz uczuć wyższych. On nigdy Ci tego nie da, bo NIE CZUJE – da kwiaty, powie że kocha ale to zawsze będzie plastikowe mimo, że widzisz to inaczej. Przykre ale prawdziwe. Tak samo mocno ja Wy nie chciałabym żeby tak było no ale niestety jest i nie ma magicznej tabletki aby wyleczyć błąd który powstał na początku jego egzystencji.
Polecam:
http://quantumfuture.net/pl/psyhopath.html
Hej Wiki7, okazuje Tobie nienawisc Bo nie spodziewal sie ze jestes na tyle odwarzna . A dzieci to jego jedyny ratunek teraz wiec check je przeciognoc na swojo strone ” Tatus Dobry a Mamusia ta niedobra” Rozmawiaj z dziecmi o wszystkim I sluchaj co one majo Tobie do powiedzenia na temat waszej rodziny. Moj syn mial 8 lat jak bralismy rozwod I tez byl posrodku. Strasznie bylo mi go zal ! Teraz ma 16 lat I jest dla mnie duzym wsparciem I najwazniejszy na swiecie 🙂
Trzymaj sie kochana:)
Cwaniaczki myślały, że się na czyiś plecach wygodnie przewiozą przez życie. Nie chciało się uczyć i pracować – nie dziwię się. Jednak oddawanie komuś władzy nad sobą prawie zawsze się źle kończy. Bo jak ktoś zauważył, władza deprawuje. Władza absolutna deprawuje absolutnie. Ktoś, kto ma pełną władzę nad kimś – zwłaszcza prymitywne, tępe dominujące zwierzę jakim jest mężczyzna – będzie tej władzy nadużywał.
Wyjście jest jedno: niezależność ekonomiczna. Psychiczna się sama pojawi, kiedy przestaniecie być na nich skazane. Włóżcie tę energię, którą wkładacie w rozpacz, w wyrwanie się z sideł. Tak samo przykre, ale przynajmniej do czegoś prowadzi.
Jestem po takich samych przeżyciach jak Ty. Kilka razy odchodziłam i wracałam. Ale w końcu uciekłam na zawsze. Było bardzo ciężko, w sumie dalej dje mi się we znaki, ja łapię dołki ale nie poddaję się. Psychicznie jeszcze nie jestem na poziomie, który bym oczekiwała, ale to co wypracowałam, to wstręt do tej osoby i niemożliwość mojego powrotu do niego i z tego jestem dumna. W moim związku były poniżania (ty pojebie, psycholu, downie, dla mnie jesteś nikim, zerem), uzależnienie finansowe i zabieranie pieniędzy, kłamstwa i zdrady, o których na szczęście dowiedziałam się po fakcie (albo po fakcie sama przed sobą się przyznałam, że o nich od dawna wiem) w momencie, kiedy jego kochanka, a obecna partnerka skontaktowała się ze mną, pisząc dumnie, że w końcu odzyskała swojego dawnego pana, informując mnie, że on mnie już nie kocha i mam się nie kompromitować, pisząc do niego. Dodam, że w tym samym dniu wieczorem był u mnie w domu, a raczej pod domem, bo nikt go nie wpuścił, żeby powiedzieć moim rodzicom, że chce żebyśmy znowu bylo razem, bo mnie kocha. Dodam, że rano to on dał jej mój numer i kazał się ze mną skontaktować. Cóż za piękna perfidia… Wcześniej były tylko sygnały – maile do „koleżanek”, którym chwalił się, że jest samotny i z nikim się nie spotyka (był i mieszkał ze mną), fałszywe wyjazdy na „serwisy”, a w praktyce umawianie się z „koleżankami” na wspólny wyjazd. Smsy do różnych dziewczyn, o przykładowej treści „dobranoc niedostępna”, wypraszanie mnie z urodzin, żeby pojechać z kolegą na wyrywanie lasek i zaliczanie dwóch jednocześnie (o tym na szczęście dowiedziałam się po fakcie), ginące prezerwatywy i wmawianie mi, że wyrzucił, żebym się nie czepiała, znaleziony w domu popcorn z kina w Oświęcimiu, który podczas tłumaczenia się okazał być się znaleziony na parkingu w Tychach i zabrany do domu dla papug (chyba 5-latek nie uwierzyłby w taką bajkę) i wiele innych niezliczonych rzeczy, na które chciałam być ślepa. Dowiadywałam się o tym z maili i smsów (kiedy nie widział sprawdzałam go, bo podejrzewałam, że mnie oszukuje). Po odkryciu takich informacji i wygarnięciu mu tego robił awanturę, wyzywał od psycholi i kazał dosłownie „wypierdalać’. A ja jak ta zahipnotyzowana nie umiałam odejść, mimo że zdrada była dla mnie zawsze tematem niewybaczalnym. Odchodziłam dopiero po sytuacjach kiedy np.byłam chora i zamiast podać mi szklankę herbaty, o którą go poprosiłam, powiedział mi, że dla niego jestem gównem i nie zasługuję nawet na herbatę. Plus do tego inne wyzwiska.Jak odeszłam, zaczęło się przepraszanie, chwilowe chodzenie do psychologa, żeby się naprawić, mówienie jaka to najważniejsza dla niego nie jestem i jak bardzo chce się zestarzeć ze mną po naszym cudownym wspólnym życiu. Dawałam się uwieść jego magicznym słowom i wracałam. I tak było kilka razy. Dwa lata chodziłam do psychologa i nic mi to nie dało. Najlepszą pomocą jest grupa wsparcia, która jest stricte ukierunkowana na nasz problem, a nie na psychologię ogólną. To mi dało największego kopa. Czytałam i dalej czytam wiele pozycji z tego zakresu. W szczególności polecam blog http://mojedwieglowy.blogspot.com/ oraz książkę o tym samym tytule. Jak dla mnie najbardziej trafna i pomocna, a przede wszystkim napisana przez kobietę, po takich samych przejściach. Jeśli chcesz porozmawiać, chętnie pomogę. Sama nie jestem jeszcze na tyle uzdrowioną osobą na ile bym chciała, ale jakiś czas temu zrobiłam krok uwolnienia się bez powrotu i o ten krok jestem do przodu. Uwolniłam się od psychopaty. Mimo, że od dalej próbuje te swoje gierki (właśnie w takich chwilach czuję, że jeszcze nie uzdrowiłam się do końca, ponieważ mimo, że opcja powrotu do niego nie wchodzi w rachubę, to każde jego parszywe zachowanie mające na celu wywołanie mojej reakcji, powoduje rozdrapywanie ran na zasadzie jaka głupia byłam i jak mogłam do tego wszystkiego dopuścić, przypominają mi się wszystkie świństwa, które mi wyrządził i to boli najbardziej, bo dopiero teraz to widzę i rozumiem. Niestety zraniona i sponiewierana psychika długo się goi. Żeby było śmieszniej, to dotarły do mnie informacje, że będąc obecnie z kochanką, z którą mnie zdradzał, zdradza teraz ją… (moją poprzedniczkę też zdradzał, do czego sam mi się przyznał, oczywiście mówiąc, że już się wyszalał i teraz woli stabilne życie ze mną…). Mimo, że wiem, że czeka ją taki sam los jak mnie i poprzedniczkę, to jestem jej wdzięczna, że dzięki niej uwolniłam się od niego. Nie całkowicie do końca, bo on sobie wyobraża i rozpowiada wszem i wobec, że zawsze wracałam i znowu do niego wrócę, ale dzięki niej poznałam prawdę i odeszłam od tego chłamu. Tak więc nie jesteś tu sama i nie wierz nigdy w cudowne uzdrowienie takiej osoby. Takie postępowania są naukowo udowodnioną chorobą psychiczną partnera. Jeśli chcesz porozmawiać, lub inne osoby z tego forum, podaję gg 11247771. Rozmowa i osoby o podobnych doświadczeniach są najlepszym wsparciem. z bagna można się wydostać
Witam mam taka sama kobiete 80 procent tego tekstu odczuwam na zywo…. Nie wiem jak mam sobie poradzic
5 lat kacetu …
Mam taką samą sytuację, kiedy czytałam to, co napisałaś o swoim zyciu czułam się tak, jakby to było o mnie..
Chciałabym się uwolnić i nie potrafię. Nie widzę dalszego mojego życia, a jednak nie umiem nic z tym zrobic.
Oczywićie, że chciałabym porozmawiać.
Nie mam siły.Dłużej żyć.Ani nic.
Każdy dzien to koszmar, wiesz o czym mówię, życie z taką osobą, to koszmar:(
Prościej jest po prostu zakonczyć życie..
wybacz, dół straszny, nie umiem sobie dać rady:(
Ten codzienny koszmar z tą osobą, pranie mózgu..nie mam siły:(
Powiedzcie co zrobić,jak zrobić ten pierwszy krok.Co zrobić, jeśli sytuacja jest taka, że nie ma się siły już znosić takiego psychofaga, w jakie miejsce uciec jeśli się nie ma gdzie i za co, co zrobić, jesli ta osoba prawie całkowicie uzależniła od siebie i finansowo i psychicznie, ten ciągły terror, strach przed zjazdami, które nie kończą się dzień i noc, co zrobić, jak z tego wyjść, bo naprawdę nie jestem w stanie dłużej tego znieść. Nie mam prawa w ogóle o sobie pomyśleć, nic dla siebie zrobić. Każdy kto tkwi w tak chorej, toksycznej znajomości wie, jak ciężko jest cokolwiek zrobić, ruszyć z miejsca, czy zrobić własnie ten „pierwszy krok”, że duzo można pisać, mówić co taka osoba potrafi z nami zrobić, jak psychicznie wykończyć, prawie ubezwłasnowolnić i to się często dzieje latami, aż człowiek nie jest już w stanie zrobić nic.
Wmanewrowałam się w strasznie głupią sytuację/znajomość z toksycznym panem nie nadającym sie do życia, niszczącym mnie, terrorryzującym mnie strasznie różnymi rzeczami, sprawami, ci, którzy tkwią w takim bagnie wiedzą o czym mówie.To jest psychiczny terror.Nie jestem już sobą. Nie wiem kim jestem. W ogóle nie mogę sobie z tym poradzić.
A uwolnić się z tej nienormalnej znajomości i żyć tak, jak dawniej – spokojnie, to moje nawiększe pragnienie.
Nie chcę żyć w czymś takim, nie jestem w stanie czasami nawet wstać z łóżka, jestem dobita, załamana, zmuszam sie do wszystkiego i tak, to wszystko chciałabym zamienić na siłę by móc i umieć to w końcu zmienić, ale to jest już ponad moje siły. Zrobienie tego, ucieczka – graniczy z cudem. Poza tym, jestem już tak wymęczona, że myślę tylko o jednym, bo z tym nie miałabym problemów. Przez to, co ten chory człowiek wyprawia ze mną przestało mi w ogóle zależeć na życiu, na kimkolwiek i czymkolwiek,bo nic nie ma sensu.A kiedyś tak nie było.Czuję straszny kołowrotek w głowie.Najprostsze rzeczy stwarzają mi niesamowitą trudność. Nie mam siły, chciałabym czuć się normalnie, dobrze,nie bać każdego dnia, że nagle znowu mu odbije i wieczór moze skonczyć sie tragicznie,albo, ze znowu zrobi coś podłego za moimi plecami a potem skłamie, wyprze się i dowiem sie po jakimś czasie i już nie będzie mozna nic zrobić.Często stawia mnie przed takimi sytuacjami, że nie wiem naprawdę co mam zrobić, bo cokolwiek zrobię, to i tak będzie źle.Nie chcę się za tego kogoś więcej nadstawiać, nie chcę być poddawana próbom typu: „ile jeszcze może znieść”.Wiele razy najadłam sie po prostu wstydu przez tą osobę. Ten człowiek zachowuje się jak nienormalny. To nie tylko jest terror psychiczny, ale i przemoc fizyczna.Potem się wszystkiego wypiera i twierdzi, ze mi nic nie robi.Mnie specjalnie prowokuje, żebym tylko wybuchnęła, prowokuje ciągle kłótnie, straszne kłótnie. Nic nie jest normalne. Żaden dzien nie jest spokojny, normalny.Jest nieodpowiedzialnym, niedojrzałym, kłamiącym na każdym kroku, oszukującym cały czas, wypierającym się, robiącym różne rzeczy za plecami, chorym człowiekiem, który widzi i słyszy różne rzeczy, który poniża mnie i ośmiesza na każdym kroku, za wszystko krytykuje i w ogóle, a tym czasem on nic nie umie, nie potrafi i nie chce umieć. Ten człowiek prowokuje cały czas kłótnie i awantury,ciągle się boję, kiedy to znów nastąpi,a ta jego wiecznie wykrzywiona twarz śni mi się już jak horror jeśli w ogóle mogę usnąć.Na każdym kroku złośliwości, krytykowanie mnie za wszystko dosłownie. Stwarzanie ciągle jakiejś chorej atmosfery.A to zachowanie np,że ta osoba w jednej chwili ma wykrzywioną twarz i coś tam gada sobie pod nosem, chory wyraz twarzy i takie chore oczy, a za chwile się smieje, uśmiecha,nie wiadomo skąd -wielka radość,nagle jest jakos dziwnie miły, czy nie wiem jak to wyjasnić i za chwilę znowu to samo, wykrzywiony itd… Czuję się jak w domu wariatów. Nie jestem w stanie znosić jego zjazdów. Po prostu boje się tego chorego człowieka. O tym jaka ta osoba jest możnaby nakręcić film, czasami myślę, że jeśli nie film akcji to horror, bo często dzieją się takie sceny, że potem przez kilka dni nie mogę się pozbierać. Tak bym chciała się uwolnić od tego chorego człowieka, ale w mojej sytuacji to jest za trudne.
Powiedzcie proszę, czy są jakieś instytucje, nie wiem, miejsca gdzie można się zwrócić o jakąś pomoc chociażby nie wiem psychologiczną.Może ktoś może polecić jakąś literaturę, czytam duzo na ten temat, chciałabym umieć sobie z tym poradzić. Naprawdę nie chcę zrobić niczego głupiego przez tą chorą osobę, chciałabym się z tego koszmaru uwolnić i żyć normalnie i spokojnie jak kiedyś. Chciałabym nie zwariować, bo psychicznie nie daję rady już, po prostu jest fatalnie.
Będę wdzięczna za wszelkie odpowiedzi na ten temat.
wypisz wymaluj mój mężuś Twój opis pasuje do niego w każdym calu. Też szukam pomocy jestem jak w jakiejś klatce w dodatku alkohol pity po kryjomu a potem kłamstwa zdrady,długi a mamy dziecko. jednego dnia gnoi mnie poniża wyzywa na drugi dzień już nie pamięta a kłamstwa sam się w nich gubi a potem wmawia mi że coś sobie wymyśliłam że mi się przyśniło, bawi się z synem śmieje się chwile potem najeżony ale tylko na mnie nawet do kota lepiej się odnosi.ostatnio coś mu się pogorszylo i budzi mnie w nocy wyzywa
Witaj, już jakiś czas minął od Twojego posta, ale może jeszcze ta informacja Tobie bądź innym osobom w podobnie trudnej sytuacji się przyda. Zapytajcie na Zamiany 13 w Warszawie, tel. w goglach znajdziecie, tam otrzymacie fachową pomoc lub skierują Was gdzie trzeba. Powodzenia i trzymajcie się, też mam to za sobą i dziś jestem szczęśliwa, choć muszę uważać, żeby znowu się w coś podobnego nie wpakować. Jednak póki co rozpoznaję typowe oznaki przemocowych zachowań i potrafię się w porę wycofać lub też poradzić sobie ze skutkami rozpoczynającej się toksycznej relacji z socjopatą czy psychopatą (i oczywiście zamknąć ten rozdział). Nie ma tak trudnych sytuacji żeby nie dało się z nich wyjść, wyzdrowieć i być szczęśliwą (czy szczęśliwym). Czego Wam życzę. „Ania”.
5 lat kacetu czy możesz podać swój email?
Znamienne w życiu z takim psychicznym człowiekiem jest jest ciagle poczucie zagrozena i brak poczucia bezpieczenstwa.Zgadzacie sie ze mna?
Tak dokładnie, zwłaszcza w przypadku, gdy dasz mu wyraźnie do zrozumienia, że chcesz się od niego uwolnić. Mój ostatnio nie omieszkał nawet udać się do proboszcza parafii, w której notabene śpiewam w chórze, by nagadać na mnie jaką to jestem okropną kobietą. Na szczęście księdzu nie chciało się w to za bardzo uwierzyć i chciał usłyszeć tez mojej wersji wydarzeń….
Gościu z 3 czerwca 2014 roku z godz 09:11. Mogłabym się pod Twoim życiem podpisać i pod wieloma innymi postami tu zamieszczonymi. Ja uciekłam ale łatwo nie było. Teraz wiem, że choć sama wychowuję dziecko i wywalam 1/3 pensji na wynajęte mieszkanie to i tak święty spokój jest bezcenny i najważniejszy. Zacznij od pomocy psychologa, wizyty są nawet na NFZ i wcale nie czeka się długo. Potem pójdziesz dalej. Coś wymyślisz – rodzina, znajomi – na pewno jest ktoś taki kto Ci pomoże ale przede wszystkim TY musisz sama się w sobie zebrać. Grunt to się nie cofać, a uciekać do przodu-ale to już wiesz z fachowej literatury 😉 Pozdrawiam.
Czesc Wam wiem co czujecie poniewaz jestem w trakcie rozchodzenia. Jest mi ciezko placze nie wiem chyba sie uzaleznilem od tej dziewczyny.Zna mnie od podszewki i wie jak mnie zranic gestem, slowem.Upadlem i jest mi ciezko sie podniesc to nie jest pierwsze rozstanie. po pierwszym rozstaniu w rok nie poradzilem sobie nie wiem jak sobie poradzic. czuje sie jak bym w cos sie wrabal lecz nie wiem co potocznie mowiac puzzle rozsypane. kocham ja tak bardzo a ona mnie tak rani bawi sie wiem ze musze to zakonczyc i to zrobie lecz nie wiem co dalej prosze o pomoc
witam.w moim przypadku jest tak.Ze swoim katem jestem od kilkunastu lat mamy cudowne mądre i dobre dziecko.Mąż jest alkoholikiem i kłamcą tj.wszystko co powie musze sprawdzać by wiedzieć czy fikcja czy fakt.Z jego str myśle że doświadczyłam wszystkiego co mogł mi zrobić:zdrady,wyzwiska,ośmieszanie,poniżanie, słyszałam nawet że w rozmowie z innymi to ze mnie zrobił wariatke itp. dziś spakowałam jego rzeczy po raz pierwszy w życiu w odpowiedzi dostalam w pysk mam rozciętą warge a on tu nadal jest. Sił nie mam jestem w potrzasku,pare lat temu odcinałam go ze sznurka,próbował się powiesić na oczach naszego syna a raczej zrobić demonstracje. straciłam przez niego kilka razy prace potrafił tak namieszać że ze strachu i wstydu musiałam rezygnować. Gdy milcze to mnie wyzywa gdy płacze śmieje się ze mnie gdy go wyganiam to mi grozi gdy chce odejść niszczy rzeczy i też mi grozi.Po takiej serii co rano wstaje robi mi kawe uśmiecha jakgdyby nigdy nic i ma pretensje że jestem skwaszona.teraz śpi a ja nie wiem kiedy PIEKŁO zacznie się od nowa.
ul. Zamiany 13 W-wa lub inny ośrodek gdzie uzyskasz wsparcie dla współuzależnionych. Na NFZ.
Boże „zagubiona”…. opisałaś właśnie moje życie 🙁
i też cały czas boję się, kiedy znów się zacznie, bo może być na chwilę spokojnie, ale po chwili coś mu odbija
i zaczyna się i nie kończy :(. To jest życie cały czas w strachu. Modlę się, żeby dzien był normalny i spokojny, żeby mu nagle nie odbiło, to jest straszne:(. Mogę dodać jeszcze szantażowanie i terrorryzowanie wszystkim:(.
Trudno opisać, wyjaśnić, bo tych jego zachowań jest mnóstwo, tylko nie zachowanie normalne, czyli takie, jakie powinno być.Bywa, że na ulicy zachowuje się jak dobry, miły, nieśmiały człowiek.Bywa, też, że ( na ulicy) zaczyna się „szajba”, to może być wydzieranie się, zwracanie na nas uwagi, wyzwiska i szarpanie:(.
Generalnie nie można z nim iść po ulicy, bo zachowuje się jak człowiek nienormalny.Nie wiem co robić, jak się zachowywać wtedy i w ogóle. Brak sił. Cała energia idzie na zniesienie tych wszystkich chorych zachowań.Nie mam siły żyć. Nie radzę sobie również. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Nie mam już siły znosić jego chorych zachowań, zjazdów, nieadekwatnego zachowania do jakiejkolwiek sytuacji, jego ciągłej agresji, wybuchów złości, nienawiści. Nie wiem co mam zrobić. Chciałabym to zakończyć, ale nie potrafię:(…
Czy są jakieś instytucje mogące cokolwiek pomóc w takich sytuacjach, wesprzeć chociażby psychicznie.. ?
tak jak mówiłam dziś rano wstał zrobił mi kawę nawet pocałował a ja co? w bezruchu zaciskając zęby opuchnięta i obolała po wczorajszej walce.wstydzę się wyjść z domu mam wrażenie że wszyscy wiedzą i śmieją się ze mnie że jestem głupia a uwierzcie mi że 12 lat temu byłam zupełnie innym człowiekiem..zawsze jak kot spadałam na 4 łapy byłam optymistką dawałam sobie rade sama i potrafiłam pomóc innym..Dziś jestem wrakiem nie mam nic i nie mam sił na nic coraz częściej myślę o śmierci ale pamiętam jak on to próbował zrobić a nie jestem taka jak on MAM DZIECKO! i choćby nie wiem co nie skrzywdze mojego synka musze go chronić przed ojcem i dać szanse na normalność. Ciągle w głowie mam te wszystkie lata poniżania paraliżującego strachu,wstydu i tego potwornego nieustającego żalu w sercu i ta myśl-dziewczyno przegrałaś swoje życie on je przepił,zdradził w każdym calu i zdeptał a gdy mu mówie że zniszczyłeś mnie on patrzy na mnie spod byka i z tym parszywym uśmiechem na twarzy mówi-to jeszcze nie koniec poczekaj ,gdy pytam dlaczego to mówi bo jestem skurwielem.MASAKRA!!!mam dość nie umiem sobie poradzić to takie trudne.
w końcu poszedł jestem tak głęboko w…wiecie niedługo syn ze szkoły wróci dom nie ogarnięty,ja ledwo na oczy patrze wyje po kątach od wczoraj nie daj Boże tyran zobaczy i jazda od nowa.mam wrażenie że to co mi robi sprawia mu jakiś rodzaj przyjemności Jezu boję się zrobić cokolwiek mówić płakać wziąć głębszy oddech. Po tym jak go odcięłam ze sznurka był w psychiatryku 2 miechy ja miałam gorzej opieka na głowie jakieś instytucje nagły atak a tak naprawdę zero pomocy,wszyscy litowali się nad nim bo biedny ,chciałam go spakować a pani z opieki stwierdziła że powinnam mu pomóc bo spróbuje znowu.wyszedł z psychiatryka pół roku nie mieszkał z nami wyjechał za granice do roboty miał jakieś baby w między czasie ja zbierałam się powoli. Potem wrócił w między czasie wyłaziły jakieś jego brudy konflikty z prawem dłużnicy walili drzwiami i oknami. miałam wówczas całkiem fajną prace ale syn był mały szefostwo zaczęło patrzeć na mnie bykiem bo mieszkam w małym mieście i ploty szybko się rozchodzą niańka odeszła i musiałam złożyć wymówienie potem słyszałam że jestem elementem wszyscy patrzyli na mnie przez jego pryzmat.dostawałam różne smsy telefony z zastrzeżonych nr.oj książkę bym mogła na ten temat napisać. pewnego dnia już po jego powrocie z zagranicy po jego ciągu alkoholowym gdy mi ubliżał coś we mnie pękło wpadłam w furie i straciłam nad sobą panowanie w ułamku sekundy role się odwróciły zaczęłam go bić i choć jest postawnym facetem nie miał ze mną szans ale wcale mi nie ulżylo było jeszcze gorzej bo zniżyłam się do jego poziomu. Siedze w tym już tyle lat wiem że jestem osobą współuzależnioną a pani psycholog u której musiałam być bo tam skierowała mnie policja i opieka po jego próbie samobójczej powiedziała że mam depresję to było jakieś 5 lat temu ale wtedy jej nie uwierzyłam potraktowałam to jak atak na moją osobę bo co ja jestem chora? przecież to on pije zdradza i nęka. teraz rozumiem i już wiem zrobił mi pranie mózgu pozbawił samoświadomości zmanipulował zmienił we wrak człowieka
Zagubiona,
jesteś w bardzo trudnej sytuacji, ale nie w beznadziejnej.
Z toksycznego związku trzeba uciekać, trzeba ratować siebie i dziecko.
Każdy ma prawo opuścić miejsce, które go niszczy.
Zapraszam Cię na bloga, którego prowadzę wraz z koleżankami. Jest to blog dla kobiet, które uciekły, uciekają lub szykują się do ucieczki z toksycznego związku. Dzielimy się doświadczeniem i wspieramy w trudnych chwilach. Na blogu znajdziesz wiele rad i informacji oraz historie kobiet, które zechciały się podzielić swoimi przeżyciami.
Przyjdź do nas koniecznie, wesprzemy Cię.
http://uciekamydoprzodu.blog.pl/
Ja tez mieszkam z takim hitlerkiem i codziennie koszmar ,kiedy nadchodzi godzina jego powrotu do domu. Chce się uwolnić.Co robić?tak się nie da żyć.Jestem przerażona
Dziewczyny uciekajcie, Bo nigdy nie bedzie lepiej !!!!!!! Jezeli nie macie sily dla siebie tego zrobic to zrobcie to dla swoich dzieci!!!!!
Dziękuje że jesteście że są takie str.wstydziłabym się opowiadać o swoim życiu znajomym,rodzinie nie zrozumieliby..nie raz próbowałam. Czas powalczyć o siebie do boju kochane!damy rade:)
Znam mezczyzne doznajacego takiej przemocy, to moj brat. Nie wiem jak moge mu pomoc. Nie pzyznaje sie sam przed soba, ze jest ofiara. Terroryzuje go juz tak 17 lat. Jest calkiem od niej zalezny emocjonalnie. Boi sie wracac do domu bo nigdy nie wie co go czeka. Wszystkie wyzwiska, obelgi, wulgaryzmy, kpiny wrecz szarpie go sa w obecnosci dziecka. Nie ma sie jak bronic (przeciez jej nie udezy)Kiedy on pragnie odeslac dziecko do innego pokoju slyszy ” a niech widzi jakiego ma tatusia!”. Po czym to ona stawia sie w roli pokrzywdzonej. On bierze cala odpowiedzialnosc za sytuacje na siebie….przyczyna awantury…był za długo z psem. Dziecko jest juz tak zmanipulowane (ma 12 lat), ze zawsze staje po stronie matki…..sa nieliczne momenty gdy w rozmowie sam na sam z ojcem przyznaje sie mu ze sam sie boi mamy. Sprawdza go na kazdym kroku, izoluje od rodziny, znajomych. On dla spokoju podporządkowuje sie jej, by nie wszczynac awantury ale ona powód zawsze znajdzie. Najgorsze jest to, ze trwa to nawet po rozwodzie (3 rok idzie) bo nadal ona sie nie wyprowadziła, choc ma gdzie i srodki finansowe. Wszelkie próby wyprowadzenia jej koncza sie „tata nas chce wyrzucić pod most”. Brat totalnie nie radzi sobie tatlnie z ta sytuacja, ma depresje i zmiany nastroju, cala wina obarcza siebie. Martwie sie o niego….Wiem, ze nie zmusze go do leczenia jesli sam tego nie bedzie chciał ale jak mu uzmyslowic, ze potrzebuje pomocy? Odpiszcie jak mozna mu pomoc..
Hej Kasia , zorganizuj jakies wakacje gdzie nie bedzie tej kobiety. Twoj brat jest uzalezniony od poczucia winy . Tracy ludzie jak twoja bratowa to ludzie toksyczni. Twoj brat ma szczescie ze ma Ciebie. Szkoda mi strasznie jego syna. Kasia walcz o tych chlopakow !!!!!
Moja siostra też mieszka z takim człowiekiem.Nie wiem jak jej pomoc.
Moja siostra mieszka z takim człowiekiem, nie wiem jak jej pomóc.Chciałabym jej pomóc.Proszę o rady.
Nie wiem jak poradzić sobie z szantażem emocjonalnym, który mój partner stosuje wobec mnie.Wydaje się, ze on inaczej nie potrafi.Jakie są wasze doświadczenia.Jak trzeba wtedy postępować,co robi w takich sytuacjach?Jest ich naprawdę dużo.
To jest bardzo ciezko poradzic cokolwiek Bo zycie przy takim czlowieku jest straszne. Jedno Wien ze tarzeba nauczyc sie ignorowac nie pokazac ze nas to boli , byc obojetnym. Ja nauczylam sie tego po 5 latach , a I tak lapie sie na tym ze zaczynam plakac I siebie obwiniac za wszystko. Staram sie wtedy znalesc cos pozytywnego , cokolwiek. …..
hej chciałam się z wami podzielić moją historią. moj były był dokładnie taki człowiekiem jaki został tu opisany a na dodatek znęcał się nade mną fizycznie. Trwało to 5 lat a ja cały czas wierzyłam, że on sie nie zmieni. Za wszystko winiłam siebiei teraz gdy go spotkałam po latach wszytsko wróciło i nadal sie zastanwiam czy on sie zmienił, czy warto spróbować raz jeszcze… Serce jedno, rozum drugie. Ale po tym przypadkowym spotkaniu zobaczyłam, że już zastanaiwam się nad tym czy pasuje mu to cxo zreobie, co powiem. Jak się mam od tego uwolnić. Dodam jeszcze, że jestem w nowym związku
Nie rozumiem tej Twojej wypowiedzi,nie wiem o co chodzi właściwie.
Domi , nie wracaj do niego !!!!!!! Wez kartke I papieru napisz imie bylego I imie faceta z ktorym jestes teraz , poprostu ich porownaj . Dziewczyno tacy terrorysci sie nie zmieniajo !!!!!!
Nie, nie wracać.
Nie wchodzi sie do tej samej wody drugi raz.
Do Domi,
ja się również uwolniłam po 5 latach znęcania psychicznego, na koniec i fizycznego i oczywiście zdrad – niewiarygodnie perfidnych, można by nawet rzec, że na moich oczach. Uwolniłam się i z tego powodu jestem szczęśliwa. Jestem też w nowym związku z osobą kochaną i skrajnie przeciwną. Ale…. no właśnie te ale…. to co widzę u siebie po wyswobodzeniu się, to poniekąd w dalszym ciągu jakiś rodzaj uzależnienia, bo kiedy odzyskałam własne ja, obwiniam się jak mogłam być tak ślepa i brnąć dalej w tym związku, jak mogłam dawać kierować sobą jak marionetką. Boli to, że nigdy nie miałam takiego charakteru, zawsze kroczyłam swoją drogą, aż tu nagle pojawił się ktoś kto ogarnął moje ja. Tym bardziej to dokucza, że po rozstaniu dotarły do mnie informacje w jak bardzo podwójnych, a czasem nawet i potrójnych związkach on ze mną był. W jednym czasie, nawet po tym jak oświadczył mi się, potrafił wyznawać miłość innym kobietom i opowiadać bajki że jest ze mną tylko dla zasady, bo obiecał mi być ze mną do końca naszych dni (ah co za romantyk z niego, aż żal ściska). To boli, bo miałam tak dużo podejrzeń zdrad, a mimo to bagatelizowałam wszystko i żyłam w zakłamaniu dalej, przyjmując na siebie brzemię osoby psychicznej od jakiej ciągle mnie wyzywał. Do czego zmierzam, Ty się od niego uwolniłaś, przypuszczam, że nawet dobrze zdajesz sobie sprawę, że nie ma z Twojej strony opcji powrotu do niego. To Twoja psychika jeszcze się po nim nie uzdrowiła, tak jak i moja do czego się przyznaję. Tyle lat krzywienia psychiki, to jak pranie mózgu i robi swoje. Tak samo jak ręka po ciężkim złamaniu, do póki nie przejdzie rehabilitacji, nie zregeneruje się sama. Do tego też potrzeba czasu. Kiedyś usłyszałam, że ten typ ludzi działa jak sekta – takie robi pranie mózgu, a ludzie, którzy wydostali się z sekty też długo mają problem z powrotem do normalności. Jak się masz uwolnić? korzystaj z fachowej literatury, bierz udział w takich forach jak to, wymieniaj przed samą sobą wszystkie krzywdy które Ci wyrządził, a potem zadaj sobie pytanie – czy byłaś z nim szczęśliwa jak tak Cię traktował? czy takie było Twoje wyobrażenie związku z nim? Czego oczekujesz od partnera? stabilności czy może wolisz jazdę na roller coasterze? Czy takie życie chcesz zafundować sobie i Twoim dzieciom do końca życia? powiem Ci jeszcze jedno – on się nigdy nie zmieni. A wiesz skąd to wiem? z fachowej literatury, on innych kobiet z podobnymi doświadczeniami, z autopsji – taki sam był dla mojej poprzedniczki, taki sam był dla mnie i taki sam jest obecnie dla mojej następczyni, czyli kochanki jednej z wielu z którą mnie zdradzał, z którą nie jest ale te same zagrywki ma. trochę zmienił taktykę – przerzucił się na babki po rozwodach z dziećmi – żeby jak to kiedyś mi powiedział – łatwiej taką zniewolić, bo taka z dzieckiem nie będzie mieć nic do gadania, bo będzie od niego uzależniona…. obecnie takie dwie obrabia, a moim znajomym pociska głupoty, że poza mną świata nie widzi i że chce do mnie wrócić… niedoczekanie jego… Oprócz tych zdrad były wyzwiska od samego początku, wysłuchiwanie, ze jestem gównem a moim celem jest usługiwać mu. Byłam też uzależniona finansowo, odseperowana od rodziny i znajomych. Tak wygląd życie z osobą psychopatyczną. Zdrowy na umyśle człowiek nie czerpie przyjemności z poniżania innych. ten typ osób, nie ma uczuć, empatii, a skoro ich nie ma to jak się ma zmienić? na jakiej podstawie? Dodam jeszcze z autopsji …. z rozmowy pomiędzy nim a kolegą na mój temat … tak zdradzałem ją, ale ona zamiast odejść powinna zaakceptować fakt, że ja taki jestem, że jak pojawia się jakiś problem w związku to muszę uciec do innej i zdradzić ją. Ja nie ponoszę żadnej winy za rozpad tego związku…. Myślisz że da się uzdrowić człowieka, który nie dość, że przyznaje się, że zdradza, to jeszcze nie widzi w tym żadnego problemu ani winy? Drugi przykład …. wyzywanie o najgorszych za byle co, nawet za to, że coś źle zostało postawione. Mój zarzut na to, że mnie nie szanuje, że nie ma prawa odnosić się do mnie jak do śmiecia, jego odpowiedź – na szacunek trzeba sobie zasłużyć ….
Wow!!! Prawie moje życie i dokładnie te same wnioski! Super to napisałaś! Czytajcie dziewczyny ze zrozumieniem forum i dużo literatury fachowej, a wszystko się poukłada z czasem. Tylko dajcie sobie ten CZAS.
i w tym stwierdzeniem teraz się zgodzę. Mimo, że nie o taką interpretacje mu chodziło. Będąc z takimi osobami, które nami pomiatają, nie szanujemy siebie.
Do Domi
Odpowiedź brzmi – terapia. Bez fachowej pomocy będziesz się kręcić wciąż w pętach tych samych zachowań.
mam wątpliwości, czy kontynuować związek, który trwa cztery miesiące.
Mój partner jest narkomanem. oczywiscie, nie cpa codziennie, kto zna sie na uzaleznieniach, wie, jak mniej wiecej moze to wygladac.
Nie przyjmuje do wiadomosci faktu, ze ma paranoję.
Konkretnie:
oszukiwał mnie w kwestii brania narkotyków(teraz podobno nie oszukuje)
nie dotrzymał obietnicy pójścia na terapię (branie narkotyków się powtarza, informuje mnie o tym)
był agresywny wobec moich znajomych, werbalnie im groził
gdy jestem zmęczona oskarża mnie o branie narkotyków
zdarzyło mu sie grzebac w moim telefonie (uroił sobie, ze wysyłam i otrzymuje smsy od jakichs adoratorów)
zdarzyło mu sie grzebac w mojej torebce (uroił sobie ze uzywam narkotykow)
niekiedy, rzekomo w zartach potrafi komentowac moj ubiór: „idz do domu sie przebrać, masz za obcisłe spodnie, podciagnij te bluzke. gdzie masz niebieski cien do oczu, dawno go nie uzywalas”
używa wyrazów wulgarnych i obelżywych( niby w żartach, niby taki krąg kulturowy, ale jednak zdarzyło się ostatnio poza żartami)
no i najgorsze. Co jakis czas łapie ostre stany depresyjne i wtedy zaczyna mnie obwiniać o to, że ja jestem przyczyną jego złego samopoczucia. Ukonkretniając: Ma do mnie pretensje o to, że nie spotyakm sie z nim w ogóle, nie poswiecam mu czasu (spotykamy sie codziennie na minimum 3- 4 godz, zazwyczaj u niego)gdy spotkam sie z kolezankami, twierdzi ze traktuje sie jak wypelniacz czasu wolnego,
)(niekiedy po godzinie spotkania z kolezanką on przyjezdza i zaczyna wydzwaniac, ze juz jest)ostatnio pokrętnie stwierdzil ze ma prawo do wlasnych odczuc i powiedział, czuje ze w ogole mi nie pomagasz ani mnie nie wspierasz. po tej ostatniej dyskusji i zarzutach mielismy sie rozstac, ale jakos zabraklo mi sily…kocham go, porozmawialismy o tej sytuacji, postanowilam byc twarda, powiedzialam ze nie bede tolerowac tego typu pretensji. sama sie sobie dziwie. czuje wstyd i zazenowanie, bo jestem młodą, wyksztalcona osoba, rzekomo inteligentną, a nie stać mnie na jeden oczywisty krok…
* że traktuje go jak wypełniacz czasu wolnego.
kiedyś poszliśmy na wycieczkę, oczywiscie rzekomo zgubil portfel – jak okazało się w schronisku, gdy przyszło do płacenia
na samym początku okłamał mnie o to, że ma drugi własny dom obok swojego domu ( mieszka w małym mieszkaniu z matką)
sama nie wiem, teraz klamstwa sie ukrocily, ale niestety pojawiły się problemy z karczemnymi awanturami ( bezpodstawne zarzuty, o to że go lekceważę- na początku pomyślałam, ok- poświęcę Ci więcej czasu. ale teraz widzę, że coś jest na rzeczy- bo im więcej poświęcam mu czasu, probuje pomoc w walce z nalogiem ( wyszukuje adresyi telefony miejsc do odbycia terapii, z ktorych to on i tak fianlnie nie korzysta)- tym czesciej on tweirdzi, ze nie pomagam mu w ogóle. wypytywania o to z kim i ile przebywam, jak spedzamy wolny czas, oskarzenia o branie narkotykow…cpun ze mnie probuje zrobic narkomanke.
i stad jestem taka sfrustrowana. mam dosc i kloce sie z nim, ale mnie to wykancza, za duzo tego wszytskiego. nie wierze mu w bzdety które powtarza mi na temat mój i naszego zwiazku (jego zdaniem jestem winna wszystkim problemom w tym zwiazku)
Mój były mąż stosował przemoc psychiczną wobec mnie „w imię miłości” – żeby „zadbać” o nasze małżeństwo, żeby się nie rozpadło… Nie tolerował mojej pracy, nienawidził moich przyjaciół i za wszelką cenę próbował izolować mnie od nich, regularnie sprawdzał telefony, komputer – począwszy od treści moich rozmów po maile i historie przeglądanych stron, drukował moją prywatną korespondencję rozpowszechniając ją i nadając jej przy tym odpowiedni kontekst, żądał odcięcia się od ludzi dookoła…
Odeszłam od niego, na początku lipca był rozwód, a on nadal chce mnie zniszczyć… Nie mam już siły…
Całą moją rodzinę obrócił przeciwko mnie. Przecież on jest taki dobry i idealny. Wzór…
Jak pomyślę, że tyle kobiet uważało – zresztą wiele nawet go za takiego ciągle uważa – za ideał mężczyzny i męża to mi się wszystko do góry podnosi… Nie mam już siły… Ile jeszcze muszę znieść?… ;-(
do karolina kika
z tego nic dobrego nie będzie, dlatego dobrze radzę uciekaj, póki nie jest za późno. Ja po 5 latach z spcjopatą, uciekłam od niego i doskonale wiem jak ciężki i destrukcyjny jest związek z taką osobą dla osoby zdrowej. Chcesz pogadać, to chętnie pomogę, ale już teraz radzę, bierz nogi za pas, zanim bardziej się uzależnisz od tej osoby i uwikłasz w matnię. Mój socjopata nie był narkomanem ani alkoholikiem, ale schemat postępowania chorych osób jest identyczny, dlatego wiem co mówię. Jesteś z nim dopiero 4 miesiące, ja byłam 5 lat i skończyło się ostrą depresją, obniżonym poczuciem własnej wartości i chodzeniem na terapie dla kobiet tkwiących w chorych związkach. Ty jesteś na starcie dopiero i zobacz co się z nim dzieje w okresie kiedy powinna być sielanka. Wyobraź sobie co może dziać się później….
do uwolniona
Dzięki za odpowiedź. Mój luby udał się na terapię dla osób uzależnionych ( uczeszcza od jakiegos miesiaca) i zauważylam w jego zachowaniu pozytywne zmiany- niestety nie we wszystkich obszarach (co parę tygodni pojawiają się pretensje o to, że mu nie poswiecam czasu, szczegolnie, jak np. raz na dwa tyg. spotkam sie z kolezankami).
. Niegdyś rozwazalam podjęcie terapii dla osob wspoluzaleznionych, ale wtedy odkrylam w moim zyciu maly dysonans. mianowicie, stwierdzialam, ze wole po prostu nie byc wspoluzalezniona, niz podejmowac taka terapie. tak to wyglada w teorii, bo w praktyce- caly czas jestem w tym zwiazku. wiem, ze rozstanie bylo by najlepszym rozwiazaniem. sama sie sobie dziwie, czemu ciagle daje mu szanse. przeciez nigdy sie tak nie zachowywalm w stosunku do ludzi, którzy w odniesieniu do mnie przejawiali podobne zachowania. możliwe, ze wplyw na to ma fakt, że poznałam tego faceta pare miesiecy po zakonczeniu 5- letniego zwiazku, moze minelo za malo czasu na wygojenie ran i staralam sie „za bardzo”…utrzymac to, co nowe.
Witam ,ten post jest dokladbym odbiciem mojego zwiazku , jestem psychicznie nekany przez moja partnerke , co gorsza jestem w takiej sytuacji bez wyjscia w ktorą strone bym nie poszedl bedzie zle , mamy dziecko cudnego synka ktorego nie chce sytracic nie chce tez byc swiatecznm tatusiem , za jej namowa poddalem sie wazektomi wiec juz wiecej dzieci miec nie bede , byc z nia to koszmar jest coraz bardziej zle, dodam ze nie pije pracuje ciezko z czego wszystkie pieniadze ida na nasze zycie nie pisalem ze ona ma tez dwie corki z poprzedniego zwiazku wiec finansowo jest ciezko ,nigdy nie zdradzilem , przyjemnosci dla mnie juz nie pamietam co to przyjemnosc , co chwila wmawia mi ze jestem zly ze czepiam sie jej dzieci co jest nie prawda ze mam wyjebane na wszystko bo przeciez mnie caly dzien nie ma prawda pracuje po 10 godzin dziennie no ale ktos musi prawda wracam do domu sprzatam czasem gotuje robie zakupy zajmuje sie synkiem zmieniam pieluchy karmie kąpie itp d ostatnio dowiedzialem sie ze moja mama ma raka pluc rozwalilo mnie to powiedziale to mojej lubej a ta na to ze jej mama tez kiedys umrze Boze czy to jest normalne duzo by pisac . Ja mam 33 lata ona 39
Nie, to nie jest normalne. Bycie nieszczesliwym nie sluzy nikomu.
Jestes mlodym czlowiekiem, ja zreszta jestem w tym samym wieku co Ty i tez przeszlam swoje. Obecnie sama wychowuje roczne dziecko. Jednego jestem pewna: szczesliwi rodzice to szczesliwe dziecko. Ciagle klotnie na maluchach bardzo negatywnie sie odbija. Rowniez na ich przyszlym zyciu. Nie wiem jakie zdanie ma o mnie moj byly partner. Prawdopodobnie tez znalazlo by sie wiele negatywow. Dlatego uwazam ze jesli nie widzi sie nadzieji to lepiej sie rozstac niz toczyc nieustanna wojne
A ja wciąż nie mogę się uwolnić, odeszłam, ale wróciłam, bo nie radze sobie, a teraz jest jeszcze gorzej , ciągle płaczę i cierpię…
Trzeba zdac sobie sprawe z tego ze ludzie rzadko sie zmieniaja. Wiec jesli wczesniej bylo zle to szanse na to ze po powrocie bedzie lepiej sa naprawde marne.
Czy nie masz nikogo bliskiego z kim moglabys o tym porozmawiac?
a ja odchodze, na zawsze
Dziękuję Evka piszesz ze byłaś tez w takiej sytuacji, ja boję się że stracę syna nie chce widywać go okazjonalnie jest moim małym szczęściem
Jesli kobiecie zalezy na szczesciu dziecka to dacie rade pogodzic jakos opieke na nim. Ojciec mojego syna widuje go codziennie okolo 1-2 godziny a takze kazdy weekend spedza z nim. Mnie rowniez kosztuje to wiele wyrzeczen ale godze sie na to ze wzgledu na dziecko. I tak jest juz od roku. Czasem mysle ze proscie byloby uciec i zaczac wszystko od nowa ale czy to byloby lepsze dla mojego syna… Pewnie nie. Ale dla mnie osobiscie na pewno!
Hej. Chciałabym meila od nowo narodzonej. Potzrebuje rozmowy . odezwij sie karina9003@wp.pl
Jest coraz gorzej ta kobieta mnie wykończy psychicznie, czasem mam ochotę zabrać synka i zniknąć z nim na zawsze, żeby to było takie proste jednak nie jest wiem ze to niemożliwe, odejść ona raczej tego by chciała ale wtedy stracę dziecko wiem ze łatwo jest powiedzieć przecież możecie się dogadać w kwestii odwiedzania dziecka ale kto tego chce na pewno nie ja, mam dziecko z poprzedniego związku i wiem jak trudno jest gdy masz dziecko na parę godzin lub dni i później musisz oddać, rany to boli bardzo boli drugiej takiej sytuacji nie przeżyje a z drugiej strony ona wykońcu doprowadzi do tego ze zrobię coś sobie bo juz nie wytrzymam, kobieta która była dla mnie wzorem ideałem teraz jest potworem czasem sobie tłumaczę ze ona taka nie jest że ma trudny dzień, ale prawda jest taka ze to zła kobieta, jej byle związki kończyły się z tej drugiej strony poprostu jej partnerzy nie wytrzymywali, niestety o tych związkach dowiedziałem się po fakcie zakochania w niej, jeśli znów chodzi o jej macierzyństwo, tez wiele do życzeń bardziej mi tu chodzi o jej dzieci z poprzedniego związku, starsza córka jej nienawidzi traktuje jak koleżankę nie mamę, młodsza jeszcze nie ale myślę że będzie gorsza niz starsza, jak jesteśmy razem 4 lata gdzie mieszkamy razem ponad 3 to jeszcze nie słyszałem z żadnej stron słowa kocham Cię mamo czy kocham cię coreczko rany boje się ze nasz syn będzie tak samo „zepsuty” nie chce tego, czasem mam wrażenie ze z nią jest coś nie tak kiedyś mi chciała wmówić choroby psychiczne normalnie siedziała w sieci i wyszukiwala mi schorzeń na szczęście nie dała rady mi nic wmówić chodź czasem już się zaczynałem zastanawiać a może ona ma rację na szczęście ze mną jest ok choć teraz to chyba przydałby mi się psycholog, najgorsze jest to ze nie mogę nikomu o tym powiedzieć bo chyba by mi nikt nie uwierzył, nie wiem co mam zrobić koszmar
Do pomocy
Nie wiem dlaczego ale doslownie widze siebie w tym co piszesz…
Z ta tylko roznica ze ja nie mam innych dzieci a jedynie synka z bylym partnerem. Podejrzewam ze kiedys bylam dla nuego idealem kobiety a teraz mysli o mnie to samo co i Ty o swojej partnerce. Za nic nie potrafilismy sie w tym zwiazku odanlezc. I on sie rozpadl. Mimo wszystko oboje robimy to co najlepsze dla synka. On widuje go codziennie. Nie powiem ze jest to uciazliwe bo widziec bylego partnera doslownie codziennie wcale do przyjemnosci nie nalezy jednak jak widze jak sie dziecko cieszy to zaciskam zeby i jest ok. Mysle ze duzo sie zmieni w momencie jak ktores z nas kogos znajdzie. Ja tego nie planuje bo nie wyobrazam sobie zaczynania wszystkiego od poczatku ale podejrzewam ze moj byly partner z czasem ulozy sobie zycie z kims innym. Dziecko to ogromne poswiecenie. Decydujac sie na nie swiadomie musimy zdawac sobie sprawe ze teraz to jego a nie nasze dobro jest najwazniejsze. Ja obstaje za tym ze dziecko bedzie szczesliwe widzac mnie szczesliwa a ciagle klotnie w domu to koszmar. Takze zycze wytrwalosci, duzo spokoju i szczescia jakkolwiek ono w twoich oczach wyglada
Jestem na etapie odchodzenia, nie radzę sobie.Chciałabym z kimś porozmawiać, potrzebuję rady
Cóż mogę do tych wszystkich komentarzy ??
Historia mojego życia jest bardzo podobna do życia w związkach paranormalnych tych wszystkich ofiar ….z czego to wynika ?? Z chęci podporządkowania sobie 2-giej osoby
i wywoływania w niej posłuszeństwa, oddania wszystkiego co się posiada -własnego JA przede wszystkim ; chęć dominacji
i wywoływania strachu i lęku …to chyba ich podnieca ?!!
Ile razy słyszałam ,,wy…laj do rodziców jak Ci się nie podoba !!!! Baba jest od garów , wychowywania dzieci i pilnowania szkoły i od du….py dawania , a chłop od męskich spraw (??)Baba nie powinna wtrącać się w męskie sprawy a powinna być kobieca: delikatna, uległa, dbać o siebie i usłuchana , nie gadatliwa…najlepiej gdyby była niemową ….i babę trzeba od czasu do czasu trzepnąć , żeby wiedziała kto tu rządzi i siedziała cicho!!
Dzieci i żona powinny chodzić jak zegarki!!
Przeszłam wszystkie rodzaje przemocy ( psychiczna , fizyczną również w porywach….., seksualną , ekonomiczną , werbalną ….). Wytrzymałam w tym nienormalnym małżeństwie 25 lat !!! Zawsze mówiłam sobie , że poczekam jeszcze jak dzieci dorosną : skończą maturę , studia…i się usamodzielnią …mimo , ze oni nie chcieli takiej rodziny i patrzeć na ojca terrorystę!! Też ich nie wpuścił do domu , bo nocowali bez jego pozwolenia u cioci a mieli po 22-23 lata .
Pomógł mi mój były chłopak , którego poznałam po 28 latach od nowa odmienionego….a potem siostra , .
Ponadto były mąż robił długi w ukryciu, nie pracował na stałe przez blisko 10 lat siedząc i pracując w ,,szarej strefie,,…bo za 1500 zł nie pójdzie …tak , żeby starczało na jedzenie , prąd ( kilka razy wyłączali jak wyjeżdżał -rachunki niepłacone i zawsze zostawiał mnie bez pieniędzy z długami, które ja musiałam potem spłacać )…Przeszłam horror …nie wierzyłam jak psycholog zakwalifikowała mnie do GRUPY WSPARCIA DLA KOBIET Z PRZEMOCA W RODZINIE…Wtedy bojąc się bardzo męża tyrana
zniosłam sądownie wspólność małżeńską …,a po 4 latach zdecydowałam się na Rozwód przy pomocy Przyjaciela (niestety uzależnionego od zdrad, seksu…z,,deszczu pod rynnę ,,…..wpadłam.
Aktualnie jestem sama z daleka od byłego męża -tyrana ( były 2 powroty ale to tylko mnie utwierdziło w przekonaniu , ze ludzie się nie zmieniają w tym wieku)i przed sprzedażą mieszkania już nie wspólnego , bo stracił swoją połowę za długi a ja uratowałam swoja ….
Marzę o swoim małym mieszkanku …i spokoju i przyjacielu wolnym , czułym , troskliwym …kochającym ….ale coraz mniej wiary we mnie…
Jestem 6 lat po rozwodzie , a dalej czułam się uzależniona…, gdyby nie ucieczka, zerwanie całkowitego kontaktu (próbował mnie nawiedzać w pracy)…i znalezienia azylu u rodziny(siostry)…i gdybym nie miała wsparcia u rodziców psychicznego…przyjaciółek ….nie wiem czy dałabym rade sama ?? Trzeba mieć wsparcie ….i pomoc …bez tego baaaardzo trudno….trzeba mieć silny charakter !
szukajcie pomocy…
Do Aneta
Odezwij sie na meila jesli masz ochote pogadac
evac50@ymail.com
Pozdrawiam
Do Malgorzata
Ja myslalam ze tez troche przeszlam w zyciu ale patrzac na to co spotkalo Ciebie to jeszcze mi daleko do tego zeby stwierdzic ze mialam ciezkie zycie. Napewno nie jest tak jak to sobie wyobrazalam bedac bardzo mlada dziewczyna ale mam swoj wlasny kat, malego chlopczyka ktory jest calym moim swiatem. Wydaje mi sie ze jestem zbyt silna na to zeby pozwolic komus wejsc sobie na glowe. Czasem nie jest to tez dobre bo z kompromisami u mnie to roznie bywa!
zamknij się debilu, styl pysk, spierd….., idź do psychiatryka, za dobrze ci było
wystarczy? taki bukiecik dostaję
mój mąż przez lata całe mną manipulował, oszukiwał mnie i udawał wspaniałego i kochającego …przez przypadek po 23 latach małżeństwa przez głupstwa wpadł..no i zaczeło się..po głupstwach wyszły duże sprawy a ostatecznie kredyt..przedtem jeszcze były rozmowy ale po odkryciu lewego kredytu -koniec z wyjaśnianiem…przedtem przysięgał , że nic nie ukrywa już, teraz przeanalizowałam „mój” związek i moją głupią naiwność od początku pożycia, okazało się , że przez całe lata mąż mną manipulował, udawał uczucia, szantażował , krytykował i ośmieszał..jestem w głębokiej depresji bo mamy jeszcze nastolatkę..miałam też problemy z pracą , zresztą on przez 6 lat też nie miał pracy..teraz wyszło jaki to chwast, kłamca, człowiek bez zasad ani kultury, przeraziłam się z kim żyłam..niestety to całkowicie moja wina, pochodzę z toksycznej rodziny , byłam krytykowana, bita , wyśmiewana przez moją rodzinę , kiedy poznałam jego połknełam wszystko co mi mówił, chciałam żeby tak było, nigdy nie sprawdzałam go tylko mu wierzyłam, zresztą nawet powiedział ,że mnie finansowo oszukiwał bo go nie sprawdzałam, oczywiście zmarnowałam sobie życie bo teraz kiedy jesteśmy w jesieni życia dużo znieślibyśmy dzięki zaufaniu i szacunkowi -skończyło się wszystko, pusty związek i wymuszona kultura a ja zastanawiam się jak się od tego uwolnić, córka wrażliwa , delikatna, gdybym wcześniej go rozpracowała pewno jej by nie było..oczywiście nie ma seksu …jest tylko ból żołądka w wekendy i złość na siebie za dzieciecą naiwność..on mnie lekceważy, ośmiesza przy córkach, bagatelizuje moje osiagniecia i żeruje na tym , że mu nie oddam z uwagi na dziecko , które jest między nami..boże wiem ,że ciebie nie ma bo byś takie hieny ukarał..
a ja codziennie słyszę od psychofaga, że jestem k*
i nie tylko, codziennie, cały czas! Jak mam żyć!? Wygania mnie w domu, szantażuje, okłamuje. Nie wiem po co mi to wszystko. Moje życie jest nic nie warte. Nie jestem w stanie tego wszystkiego znieść.Poradzić sobie z depresją, z czymkolwiek. Czuję się sama, opuszczona. Nie mam siły dalej żyć, bo to nie jest życie
Takie słowne molestowanie potrafi być bardzo wyrafinowane, niemal niezauważalne i nawet nie wiadomo kiedy przygina do ziemi tak, że już nie jest się sobą. Poznałam „go” trzy lata temu, co prawda żonaty ale skrajnie w małżeństwie nieszczęśliwy „bo żona to wariatka”. Nigdy nie zabiegałam o ten związek ale on się bardzo starał. Byłam osobą niesamowicie aktywną na co dzień, do mieszkania wracałam w sumie tylko po to żeby spać. To w nim ceniłam, że był taki sam. Przez pierwsze dwa lata był moim motorem do działań, wsparciem, radością, osoba która czasem potrafiła pokazać różki ale wtedy jeszcze mieszkaliśmy w dwóch różnych miastach i miałam wokół siebie wsparcie znajomych i swoje ukochane miejsca. Potrafił na przykład poprosić żebym wzięła wolne w pracy bo pojedziemy na dłuższy weekend gdzieś odpocząć a potem jak pokonywałam kilkaset km żeby dojechać do niego i pojechać dalej okazywało się że 4 dni zmieniły się w półtora, bo małżonka-wariatka wychodzi na imprezę i on musi zostać z nastoletnim synem i wiedział o tym już od jakiegoś czasu ale bał sie mi powiedzieć bo bał się że w ogóle nie przyjadę. Zawsze byłam silna psychicznie. Za pierwszym razem jak stwierdził że to koniec, że wymagam za dużo, że nie da rady odejść od żony płakałam dużo, pozbierałam się ale zaczął znów się ze mną kontaktować, jak tęskni, jak nie dopuści żeby stała mi się krzywda, kochałam więc wróciliśmy do spotykania się. Podobno rozstaliśmy się bo za dużo wymagałam, bo chciałam mu założyć chomąto…nic takiego, nigdy nie chciałam, zawsze ceniłam partnerstwo i wolność i wzajemny szacunek ale uczono mnie że z cudzymi uczuciami się nie dyskutuje więc czułam się winna że po wszystkich przejściach z żoną jeszcze ja mu sprawiam przykrość a powinnam być podporą. Minął kolejny rok kiedy byłam więc milsza, każda nowo napotkana osoba pytała czy jesteśmy nowożeńcami bo po dwóch latach ze sobą nadal byliśmy pozornie tak szczęśliwi.Widywaliśmy się w weekendy albo w tygodniu. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam zaniedbywać przyjaciół, dom, pracę, rodzinę, bo co wieczór przez komputer rozmawialiśmy do 1 w nocy, na drugi dzień ledwo kontaktowałam ale co dzień siedziałam z nim, chociaż przez komputer ale razem. Po dwóch latach powiedziałam stop, że nie potrafię tak dalej, że nie zniosę dłużej ani takiego zmęczenia psychicznego ani słuchania jak to on jest w małżeństwie nieszczęśliwy ani tego, że po weekendzie spędzonym zemną wraca do domu innej kobiety. Zamieszkaliśmy więc razem we Wrocławiu, mieście zupełnie dla mnie nowym i obcym i tu dopiero zaczęła się moja gehenna. Złożyłam w Krakowie wypowiedzenie o pracę przeprowadziłam się prze szczęśliwa do niego, on też podobno właśnie dla mnie wyprowadził się z domu w którym mieszkał z małżonką. Ale po tygodniu po dwóch może trzech tygodniach sielanki okazało się oświadczył mi, że będzie musiał pójść „tam nocować” bo ona idzie na imprezę i on musi zostać z synem. I tu mnie wcięło… poczułam się jak ostatnia głupia na ziemi, że pewnie nie chce być ze mna, że tylko mnie zwodzi i oszukuje a wraca spać w weekend z żoną. Jaką odpowiedz dostałam? Że nie będzie ze mna dyskutował, że mu zabraniam kontaktu z dziećmi, że chcę mu załozyć chomąto. Że dyskusja dłuższa niż 15 min nie ma sensu bo nie przekazuje żadnych treści. I odwracał się plecami i zasypiał…Nie trafiało, że to co robi rani moje uczucia, a jak zaczynałam płakac bo mnie po porstu ignorował stwwirdził, żebym nie płakała bo on nie lubi patrzeć na mnie jak płaczę i że w ogóle to może bym wróciła do Krakowa bo on chyba wszystko musi poukładać i dopiero znów możemy zacząc się widywać. Byłam bez pracy, z rzeczami z całego mojego życia w nowym mieście, bez nikogo, z kim mogłabym porozmawiać. Ale zebrałam wszystko i wyjechałam…wybłagałam w pracy żebym mogła jeszcze chwilę popracować zanim znajdę cokolwiek innego bo moje stanowisko było już obsadzone, w końcu miałam się przenieść na dobre. I nagle stało się, że potrzebowałam operacji, potem śmierć w rodzinie mojej a on znów zaczął pisać…jak tęskni. Pisałam, że jest okrutny, że nie rozumiem jak może tęsknić, przeciez mnie nie chciał. Powiedziałam, że wrócę jesli złoży pozew o rozwód, żeby mieć jakikolwiek dowód, że nie jestem tylko głupią gęsią, która chciał się chwilę pobawić. Złożył. Przyjechał po mojej operacji, staral się, obiecywał, był najceplejszym i najbardziej starajacym sie człowiekiem pod słońcem. Przeniosłam się wraz z nim spowrotem do Wrocławia. Dopóki szukałam pracy siedziałam w domu i gotowałam obiadki, on ma bzika na punkcie czystości więc zatrdnił panią do sprzątania, naprawde nic nie musiałam w tym domu robić oprócz obiadów i pachnienia…I w zasadzie wtedy był najszczęśliwszy ale z czegoś musiałam też życ, własne mieszkanie w Krakowie wynajęłam wiec nie miaam już gdzie wrócić ale najm pokrywał tylko kredyt. Znalazłam więc pracę. I tu zaczęły się schody, bo pracy było dużo. Najpierw wspierał mnie jak siedziałam przed komputerem po 11 godzin dziennie potem zaczęło się piekło…padałam nie miałam siły nawet sie kochać po tylu godzinach pracy, wiec zaczął mi mówić że to chyba w takim razie nie ma sensu, więc padając na twarz musiałam swojego Pana zadowolić. Potem się okazało że pani do sprzątania odeszła i nagle po chwili szczęścia przestawał się do mnie odzywać i zaczynałam się zastanawiać czym go znow zezłościłam. Po trzech, czterech dniach bez słowa okazało się, że żyję jak studentka, że pranie ni wstawione, że nie odkurzyłam, że nie ma zakupów w lodówce. A ja wróciłam po 10 godzinach z pracy i padalam. No wiec okazalo sie,że skoro sobie nie radze z obowiazkami domowymi, ktorych on oczekuje to moze to nie ma sensu, moze powinnismy se rozstac. Lubilam swoja prace, nie mialam gdzie sie przeniesc i kochalam go bardzo, myslalam sobie ze moze faktycznie powinnam byla zrobic zakupy, moze ugotowac obiad dzien wczesniej…i popadalam w jakis obled bo dzien wczesniej nawet nie mialabym kiedy ugotowac obiadu, bo wrocilam z pracy po 21 a jeszcze sie nim zajac, zeby nie byl zly, a moze sie umyc, no moze do 2 bym sie wyrobila…no dobra…zaczynalam wstawac coraz pozniej, bo coraz pozniej sie kladlam, robilam obiadki, czasem robil on, wstawialam pranie, zbieralam pranie, wstawialam do zmywarki, wyjmowalam ze zmywarki, odkurzalam i w ramach wspólpracy on nawet jak wracal ze swojego weekendowego boksu po tym, ja posprzatalam to umyl podloge… Czulam sie juz nie jak partnerka, jak kobieta tylko jak sprzataczka. Potem byla klotnia o to, że zostawiam chusteczki. Moze zdazylo mi sie, dobrze ale po tym czasie zaczelam zbierac swoje chusteczki i serwetki a zostawiac te, ktorych on uzywal przy obiedzie do wycierania ust itd…i ciagle lezaly chusteczki…i tez nie wiedzial czy ten zwiazek ma sens..Po pewnym czasie zaczelam wychodzic z pracy tak, zeby byc przed nim, zeby mial moze obiad cieply, zeby poogarniac zeby sie nie zloscil ze cos lezy nie zlozone. Podskakiwalam na dziwek klucza w zamku i sciskalo mnie w zoladku i obiegalam szybko mieszkanie czy wszystko aby zlozylam. Ciagle mowl mi ze wszystko robie zle, nie tak, ze moze w takim razie powinnismy sie rozstac. Przed wyjsciem na urodziny jego kolegi pojechalam do schroniska, chcialam przygarnac psiura, poweidzial mi ze jak wezme psa on sie wyprowadzi chcialam wiedziec dlaczego ale po czasie ciszy i wymijania mnie jak chodzilam pytajac dlaczego nie ulyszalam, ze to jego mieszkanie, to on za nie placi i dopoki tak jest to bedzie tak, jak on chce.Spłakałam się jak głupia, wstyd mi było z takimi zapuchnietymi czami iśc między ludzi, na co usłyszałam że specjalnie zaplanowałam to wszystko i sprowokowałam kłótnię żeby tylko z nim nie póść. Wszystko robiłam mu na złość i wszystko robiłam źle, ja juz bałam się zrobić cokolwiek, żeby on nie był zły, żeby się nie wahał, żeby wiedzieć czy nadal mam dom. Na swieta wielkanocne uslyszalam, ze nie podzielimy siwat po polowie pomiedzy naszymi rodzicami bo on sie juz w zyciu do tesciow najezdzil i powinnam go zrozumiec, ze to daleko on jest zmeczony i to koniec dyskusji…Z kazda taka klotnia czulam sie jakas …złamana…ostatnio zaczelam sie zastanawiac że w ogóle nie przpominam siebie sprzed poznania z nim. , Przyjaciele dzwonili i otwarcie mowili mi:prosze zostaw go i wroc do Krakowa, przeciez Ty sama nie widzisz ze jestes nieszczesliwa. Ze on Ci sprawia wiecej przykrosci niz daje szczescia. Ale zaczelismy rozmawiac o przyszlosci, o dzieciach, bylam „pozornie” szczesliwa. Praca mnie zloscila bo przeszkadzala tylko w wykonywaniu obowiazkow, ktore mialam w stosunku do niego. Moglam wyjsc ze znajomymi z pracy, oczywiscie idz Kochanie, nie ma problemu. Ale przy kolejnej okazji dowiadywalam sie, ze wtedy i wtedy to ja sobie poszlam na miasto, że wszystko robie co mi sie podoba, przestalam wychodzic gdziekolwiek, zeby za jakis czas nie uslyszec ze jednak mial cos przeciwko i tym go nie urazic. Zaczelam jezdzic konno w weekendy, zeby chociaz troche wyjsc na powietrze, powiedzial ostatnio ze moze bysmy sie razem zapsali na jakis kurs na tydzien, skoro mi sie to tak podoba, moze i on by sie nauczyl. Dwa dni pozniej znalazlam co i jak i gdzie ale jak powiedzialam, ze znalazlam i jak chcemy mozemy pojechac uslyszalam warkniecie, ze co ja sobie wyobrazam, ze nie mamy pieniadzy a przeciez to on chcial..nie wiedzialam juz ktore jego propozycje sa realne a ktore nie, bo przeciez gdybym miala sie czyms zajac a bym sie nie zajela to tez bylby zly. Nie wiedzialam czy to, że rano sie do mnie nie usmiechnal nie oznacza czasem ze w czasie dnia albo po pracy nie powie mi ze moze to nie ma sensu. To byl jakis horror. Bylo dobrze ale tylko wtedy kiedy bylo tak, jak on chce. Nie chcalam pojechac z jego przyjaciolmi na wakacje? Bo przeciez przed chwila powiedzial ze nie mamy pieniedzy a wyliczylam ze byloby drogo to tez bylam zla i uslyszalam, ze przeciez cos bysmy wykombinowali…Kompletnie go ni obchodzilo, ze drogo, ze mamy dlugi, ze nie dostane urlopu, on chcial pojechac i koniec! Gdyby kolega sam nie zrezygnowal z wyjazdu nie wiem co by sie stalo, w kazdym razie na pewno nic nie bylo zalezne ode mnie…Dwa dni temu wrocilismy od moich rodzicow, palił świeczki na grobie moich zmarłych, nawet nie mogłam sama tego zrobić bo zamin wyciągnęłam zapałke on juz pozapalal za mnie. Wysciskal moich rodzicow, przytulil w kuchni przy mamie i stwierdzil jak to on do domu chce zabrac tylko mnie. Mama mowila, ze wydawalo jej sie ze on bardziej chce teg zwiazku niz ja, a ja po porstu czuje sie skolowana, w szoku nie wiedzac skad odmiana czy to dobra faza czy zla. Wrocilismy do Wrocławia, wszystko było w porzadku, byl szczesliwy, mielismy spedzic mily wieczor, zaparzylismy herbaty i poniewaz chcial dzieci, z trojke, poniewaz tez tego chciala, chociaz mysle ze po czesci dlatego, zeby mu wynagrodzic to, ze syn z poprzedniego malzenstwa zaczal od niego uciekac a drugi odzywal sie tylko jak chcial pieniedzy, zeby dac mu dziecko, ktore bedzie go kochac. Postanowilam ze tez chce ale opowiem mu jakie to dla mnie trudne, bo 9 lat temu poronilam. Najpierw mnie przytulal, mowil jak to mimo wszystko kocha. PO czym w ciagu 5 minut popatrzyl na mnie skrzywiony i powiedzial ze jego zdaniem nasz zwiazek jednak nie ma przyszlosci… myslalam ze to jeden z kolejnych „jego wybrykow” ale spytalam, co mam robic bo nie rozumiem, mowil ze sie waha, ze jakby powiedzial czy chce byc ze mna to nie wie czy to prawda ale jakby mial powiedziec ze nie chce to tez nie bylaby to prawda… Spytalam czy mam sie wyprowadzic czy co? Stwierdzil, ze tak, ze chyba dobrze by bylo. SPytaam ile mam czasu…okazalo sie ze tyle ile potrzeba, zebym mieszkala z nim dalej, poszla jutro do pracy i zalatwiala sobie jakies inne loku mieszkajac z nim. Po czym zarzadzil, zebysmy poszli spac, bo on musi rano wstac i zebym sie polozyla kolo niego bo beze mnie nie moze usnac…I zebym przestala plakac, bo przeciez nie lubi mnie jak placze…I pilnowal mnie dopki sie z nim nie polazylam i trzymal cala noc, zebym nigdzie nie poszla z lozka…nad ranem jak juz otworzylam oczy po moze godzinie bardziej zedlenia niz spania chcialo mi sie wyc, po rostu wyc i krzyczec! A on wstal, zapytal „jak sie czujesz, wszystko dobrze? robie sobie herbate, zrobic Ci?” Stałam z otwartą buzia i myslalam ze to jakis zart… Pomogl mi znajomy, oznajmilam ze to w takim razie jeszcze dzis zabiore czesc rzeczy i tu bylo ogromnie zdzwienie „jak to a gdzie Ty sie mozesz wyprowadzic?” tego samego dnia zabralam swoje rzeczy, kolejnego dnia cala reszte. On sie nawet nie zapytal czy zyje i czy spie pod mostem, czy mam dach nad glowa. Napisal mi smsem, ze namieszalismy sobie w zyciorysach ale glupota byloby nie sprobowac i ze…bedzie tesknil. Dwa dni bylam znieczulona, w jakims szoku a dzis rzeczywistosc dotarla i jest zle…wiem ze jak sie kogos kocha to sie go nie wpedza w taki stan, w takie ciagle poczucie winy, wyrzuty sumienia nie rozumiem jak mozna komus mowic ze sie go kocha, ze moj dom jest tam gdzie jego, ze nie pozwoli nikomu mnie skrzywdzic a potem robic cos innego. Takie powolne naginanie, czy jak przeczytalam wyzej pranie mozgu jest straszne! Dziala powoli i nawet sie nie zauwaza, kiedy sie zaczyna chodzic jak zombie i kiedy z czlowieka uchodzi wlasne zycie, pasje marzenia i charakter. Ja wiem, ze nawet jesli to byla milosc, to byla bardzo toksyczna, wiem…ale to niczego nie ulatwia i zostawia ogromna wyrwe w psychice, ze ktos kto kocha katuje Cie co dzien chociaz bez zostawiania fizycznych sladow…ogromna…bo ja juz chyba w kazdym meczyznie bede widziala jakas ukryta druga strone ktora mnie za chwile skrzywdzi tylko sie pewnie jeszcze nie ujawnila.
zapomnialam dodac, ze aktywnosc i chec zycia, ktora w nim cenilam na codzien po porostu gdzies znikla odkad zamieszkalismy wspolnie i rok siedzielismy w domu, bez uprawiania sportu, bez ruchu, bez niczego…a po jakims czasie zaczelam sobie uswadamiac ze zaczynam sie zachowywac tak, jak sie zachowywala wobec niego w pewnych sytuacjach jego zona, na przyklad prosila go zeby nie jadl po nocy bo posprzatala kuchnie ale to on byl pedantem, to on w naszym mieszkaniu nie zasnal poki wszystko w kuchni nie lsnilo i zaczelam sie zastanawiac czy w tej kobiecie to juz nie byl ten strach, ze jak sam nabrudzi to wlasnie jej sie rano dostanie za to ze jest brudno, ze moze to nie ona byla nienormalna tylko on jej przeprowadzil takie pranie mozgu, ze on ja doprowadzil na skraj. Wynoszac rzeczy z domu pomyslalam, ze wyrzucilam smieci do kosza i uslyszalam w swojej glowie ten jego glos „ze moglam wziac kosz wyrzucic i czy Ty w ogole kiedys wyrzucilas kosz?” Tak, wyrzucilam, tylko czy ty to chociaz raz zauwazyles…:(
Jak to skończyła pisać zaczęłam sobie uświadamiać ile innych jeszcze było takich drobnych rzeczy: miałam czarne krótkie włosy ale jemu się krótkie nie podobają, wiec kazał mi zapuszczac, kiedyś poszłam do fryzjerki, przyszedł do zakładu i zabronił jej ścinać mi włosy, oczywiście z uśmiechem na ustach i niby pół żartem, grożąc przy tym palcem. Pojechałam do rodziców i tak jakoś pod wpływem impulsu, wiosny, fryzjerka ściagneła mi kolor. Jak wrociłam tydzien się nie odzywał, twierdził ze jego dziewczynka gdzieś zniknęła, a przecież to tylko kolor włosów. Paznokcie miały byc krótkie i pomalowane najlepiej na kolor naturalny. A ja sie podporządkowywałam, żeby mu się podobać. Nosiłam buty w stylu emu, kazał mi kupić sobie inne, bo koledzy mu powiedzieli, że jestem fajna tylko buty mogłabym mieć mniej ujowe… no to kupiłam, tylko że ani razu ich nie założyłam bo po operacji nogi jakoś długo nie wytrzymuje na obcasie. Cała masa takich rzeczy, drobnych wymagań, zawoalowanych gróźb…cichy codzienny horror przeplatany chwilami tego, że ma lepszy humor i wtedy pozwala być szczęśliwym pozornie.
Pisałam tu parę m-cy temu.
Mój facet udał się na terapię dla osób uzależnionych od narkotyków. Nie bierze i skonczyla tym samym podejrzliwość, agresja werbalna (nigdy nie przeklinał w stosunku do mnie, ale potrafił stosować rażąco chamskie odzywki). Nie kradnie, wraca do życia w społeczeństwie. Zamierzamy zamieszkać razem.
Często jednak boję się, że powróci…Powróci ta osoba, którą był w przyszłości. Nie umiem uwolnić się od tych myśli. Głupio mi spytać, ale co mogę zrobić?
Witam wszystkich,
czytam te Państwa wpisy, a wiadomo że skoro czytam to cokolwiek z tego typu sytuacjami muszę mieć wspólnego.
Otóż żyję w małżeństwie 12 lat, wyjątkowo mocno kocham swoją żonę i Nasze dzieci. Jestem zdecydowanie optymistą i nie straszne mi dotychczas były przeszkody, które w życiu napotykałem/napotykaliśmy. Ze wszystkim wcześniej czy później sobie radziłem, a dodatkowo uczynnie, bezinteresownie pomagałem w trudnych sytuacjach najbliższym – rodzinie, znajomym itd.
Jak w każdym małżeństwie bywały piękne i gorsze chwile, ale zaznaczam, że w przeważającej większości było wszystko w najlepszym porządku. Jedyne co złego działo się między mną i żoną to jakieś nieporozumienia i przepychanki słowne, a czasem większe kłótni, ale w żaden sposób patologiczne. No… zdarzyło się czasem, że użyliśmy wobec siebie brzydkich słów, ale jeśli już się zdarzyło to raczej żona była tego prowokatorką.
Rzecz jasna, nie mam jej tego za złe, bo każdy ma prawo poddać się czasem złym emocjom i powiedzieć drugiej osobie coś głupiego, choć tak na prawdę się tego nie chce i w gruncie rzeczy później przeprasza i żałuje.
Ale do sedna: przez te 12 lat nie byłem typowym facetem, poświęconym tylko pracy i wymagającym od żony bóg wie czego nie dając nic w zamian.
„Uchylałem jej nieba”, uwielbiałem, dbałem o nią, o dom, o dzieci, angażowałem się zawsze kiedy tego wymagała sytuacja, pomagałem jej we wszystkim bezinteresownie. Niedawno uruchomiła własną działalność i ponieważ widziałem, że sobie nie radzi to poświęcałem jej więcej czasu niż dla swojej firmy.
Mimo, że Nasz status majątkowy jest na poziomie powyżej średniej, to racjonalnie sam odmawiałem sobie kupienia przysłowiowych butów na zimę, bo żona musiała mieć 5 par, poza tym trzeba też zaopatrzyć dzieci…i tak dalej. Robiłem dla niej wszystko, włącznie z porządkami w domu, żeby tylko po powrocie z pracy miała dobry humor, uśmiechnęła i przywitała się chociaż jak żona.
Stawałem dosłownie na głowie, abyśmy chociaż w sobotę wieczorem mogli być mężem i żoną.
Nie chce już pisać, że kupowałem jej prezenty, że dwa/trzy razy w roku jeździliśmy z dziećmi na wakacje i ferie + wyjazdy weekendowe. Po prostu, tak bardzo ją kochałem, że zasypiając wieczorem myślałem jak sprawić aby kolejny dzień był dla niej udany, miły i myślałem o dzieciach, o obowiązkach, o nauce o tym jak będziemy spędzać wolny czas i kolejny weekend.
W połowie małżeństwa zrezygnowałem, ze swojej kariery zawodowej, a zaznaczam, że kończyłem na stanowisku dyrektora zarządzającego, w dużej firmie. Uczyniłem to tylko dlatego, żeby być przy żonie i wtedy jeszcze pierwszym dziecku. By pomagać jej w codziennych obowiązkach, opiekować się nimi i korzystać z najlepszych lat życia wspólnie się nim ciesząc teraz, a nie na emeryturze.
Moja ideologia życia i hierarchia wartości zaczynały się od mojej rodziny, na czele z szanowną żoną rzecz jasna.
W sierpniu br., mocno się pokłóciliśmy, przy znajomych. Oczywiście jak to w kłótniach bywa, wina nigdy nie leży po jednej stronie i tak też był ty razem…ale…
Pierwszy raz w życiu odpuściłem postanawiając, że żona musi wreszcie docenić jakiego ma faceta u swojego boku i albo zrozumie swoją winę i chociaż trochę zacznie się starać, dając w zamian za moje codzienne starania odrobinę ciepła i miłości w tym małżeństwie, albo ja też przestanę się starać i nie będę już przepraszał nawet za jej zachowania chcąc trzymać Nasze małżeństwo w ryzach.
To wszystko oczywiście opisane jest w dużym skrócie, bo przecież wydarzeń i historii można przytaczać wile, ale chodzi o zarys, o model Naszego małżeństwa.
Dodam jeszcze, bo to bardzo ważne, że Nasze dzieci były do teraz wyjątkowo szczęśliwe i uśmiechnięte i bardzo przez Nas kochane. W domu miały stworzone idealne warunki do rozwoju, nauki i zabawy.
I to wszystko, ta cała moja prawdziwa miłość, poświęcenie ogromnej części swojego życia, praca od rana do wieczora przez 12 lat, dla żony i dzieci…OKOŁO DWA MIESIĄCE TEMU ZOSTAŁO MI ZABRANE, UKRADZIONE I ZDEPTANE.
Osoba, którą tak bardzo kochałem i była dla mnie najważniejszą kobietą mojego życia udała się na policje ze swoimi rodzicami i tymi znajomymi przy których się pokłóciliśmy ( była to znajomość kilkumiesięczna) i postawiono mi zarzut z art 207kk, czyli znęcanie się nad żoną.
FIKCJA, INTRYGA I MISTYFIKACJA !!!
Równolegle dowiedziałem się o rozwodzie…
Od dwóch miesięcy nie ma mnie w domu, bo otrzymałem zakaz zbliżania się na 5 metrów do żony.
Ona utrudnia mi permanentnie kontakty z moimi kochanymi synami.
W swoich codziennych działaniach i decyzjach wykazuje się irracjonalnym podejściem (wiem co piszę, znam ją 12 lat).
Mało tego, wstępnie okazuje się, że została bardzo mocno zmanipulowana przez pewną koleżankę (z natury samiec alfa), która notabene ostro przystawiała się do mnie na każdej imprezie.
Życie mi się zawaliło, chce zabrać mi wszystko, Dzieci, majątek, honor, marzenia i wzorową ideologie życia z rodziną i radość z uczestniczenia w wychowaniu moich wspaniałych synów.
Historie w życiu są nieprzewidywalne, każdy dzień może nas zaskoczyć i zamknąć drogę, którą idziemy, mimo, że to dobra i dla wielu godna naśladowania droga.
U mnie bylo podobnie tak jest jak sie starasz , dla siebie nic aby dzieci i zona mialy wszystko. Jak cofnac wypowiedziane slowa. Ty i ja tak myslimy ale czy zony . One sa teraz ponizone , poszkodowane przez los ktory im sprawil facet maz i ojciec. Ja tez myslalem ze nic nie jest w stanie zniszczyc malzenstwa a jednak. Teraz kolega z pracy mojej zony ja pociesza bo doszukalem sie prawdy. Mieszkamy razem a osobno . Ile brzydkich slow wypowiedzianych przez zone ze to ja jestem temu winien. Przezywam atak za atakiem pogardy. Powiedziala ” takie jest zycie i nie uzalaj sie nad soba to i tak nic nie da” a ja ja kocham ale to jest ZYCIE
Ja mam 23 lata i od 3 lat jestem w takim związku jak z tego artykulu . . nienawidzę siebie, jestem nikim . . takie zdanie wyrobil we mnie moj chlopak, juz nigdy nie bede taka jak bylam, wczoraj chcial nas zabic, jechal 120 na godzine lewym pasem i w ostatniej chwili skrecal na prawy krzycząc przed kazdym autem ze teraz zginiemy suko,szmato kur.o . . !!!!!!! taki byl zdenerwowany . . jedyne szczescie to to,ze pol roku temu ucieklam do mamy, wiec juz razem nie mieszkamy i zneca sie nade mna tylko wtedy gdy sie spotkamy, po wczorajszej sytuacjii nie odzywam sie do niego . . a on pisze ”Myszko, przeciez wiesz ze Cie kocham najbardziej na swiecie . . ”
Ja tam sie z tym pogodzilam, ze takie juz bedzie moje zycie . . nie mam znajomych,kolezanek . . wiadomo,przez niego . . wiec jak nie on to zostane sama . . zreszta i tak pewnego dnia uciekne na zawsze gdzie nikt juz mnie nie znajdzie i skoncze z tym horrorem i piekłem w moim zyciu na zawsze!!!!!!!!!!!!!!!!
Podobna sytuacja. Jechałyśmy samochodem i jej krzyk, że jej nie zależy na życiu, że nas zabije. Przestraszyłam się i mimo, że minęło trochę czasu, to jak z nią jadę, to wciąż to pamiętam.
A tak w ogóle nie poddawaj się, bo sama się godzisz na to marnowanie sobie życia. Nie wiem czy po czymś takim można liczyć na normalny związek, to zależy czy damy sobie szansę i od tego czy nie przyciągniemy kolejnego psychopaty. W każdym razie nie poddawaj się, myślenie o samobóstwie to tchórzostwo. Tak łatwiej, bo o wiele trudniej oderwać się od psychopaty. Możesz mieć normalnego faceta i żyć bez strachu. Uwierz, tylko daj sobie szansę. Nie jesteś nikim, jesteś po prostu ofiarą chorego człowieka.
Podam swój przykład mój mąż cały czas mnie wyzywa poniża ostatnio kazał mi wypier**** z domu mamy 3 miesięcznego synka chodziłam z dzieckiem kilka godzin w chłodny dzień zapłakana pi ulicach policja przyjechała na interwencję ale on zdarzył wyjść z domu dopiero wieczorem znaleźli go i zamknęli nq dołek po moich kilku godzinnych zeznaniach lecz na drugi dzień pojechałam wszystko odwołać bo mąż utrzymuje mnie i dziecko wiem że źle zrobiłam juz teraz by siedział qle chce jeszcze walczyć o ten związek ponieważ jesteśmy bardzo młodzi co mogę zrobić
Hej, jestem tutaj nowa – ale pogruchotana z 21 letnim stażem małżeńskim. Jestem matką 20 – letniego syna. Moje małżeństwo to koszmar – zdrady, szantaże, awantury (wrzaski, wyzwiska), byle co wytrąca mojkego ”Pana i władcę” z równowagi. Pracowałam, obecnie od dwóch lat jestem bez pracy – jestem szmatą, wariatką niezrównoważoną psychicznie 40 – letnią kobietą.
Przepraszam ale niestety po przeczytaniu tego artykułu widzę że w tym kraju tylko kobiety mogą paść ofiarą przemocy psychicznej w rodzinie. Ja w swojej też padłem taką ofiarą niestety po przeczytaniu treści artykułu i postów osobiście twierdzę że jest to podsycanie gniewu (zresztą jak i na męskich forach) który do niczego tak naprawdę nie prowadzi. Oczywiście każdy chce porozmawiać / wygadać się ale niestety nie widzę w tym wszystkim płenty. Tylko buntowanie się na wzajem. Wiem że ciężko jest odejść od takiej osoby ale jeżeli zmotywują nas do tego osoby trzecie a nie będziemy w sercu tego chcieli sami to będziemy niszczyć kolejne związki. Niby banalne ale w istocie staje się dla nas brutalne. Podbuntowani zaczynamy robić podobnie w nowym związku jak nasi partnerzy, na początku jest ok znajdziemy osobę która teraz nam będzie podległa lecz dalej krąży nad nami poprzedni związek który niezamknięty z własnej nieprzymuszonej woli, przemyśleń i chęci zaczęcia życia od nowa może spowodować powrót po pewnym czasie do osoby z którą byliśmy nieszczęśliwi. Wszystko jest w naszych głowach i niestety sami jesteśmy najlepszymi lekarzami żeby wszystkie te rozsypane puzzle zacząć sobie powoli na nowo układać.
Kris swiete slowa. Kazdy chce sie wyzalic i otrzymac zloty srodek na swoje problemy. W takich chwilach jestesmy slabi a przed chwila dawales rady swojemu koledze, sasiadowi. Tylko widac wpisy ” jak mam to zrobic doradzcie mi ” nie mowie o przemocy fizycznej bo to juz chamowa , ale w konflikcie slownym obydwie strony sa winne. Zona podpusci maz sie nie da albo odwrotnie. Jak ktos jest slaby psychicznie to odpusci, a jak juz to zrobi to jest pogrzebany , bo pokazal ze mozna po nim jezdzic. Ja bylem tym slabym zeby konflikt nie trwal dlugo .
Własnie śię uwalniam od alkoholika, hazardzisty i przemocowca. Jutro mam rozprawe w sądzie o rozwód licze że pojdzie na pierwszej bez orzekania ale czuje że zacznie się wywlekanie różnych rzeczy i wcielanie szantazy, którymi mnie zastraszał 20 lat. Jest tego sporo są sprawy w które wkopałam się z własnej winy i głupoty by ratowac rodzinę. Teraz to wszystko się na mnie mści. Pokomplikowane wiele spraw które trzeba w sadach odkręcać. Mierzenie się z decyzjami, które miały byc tylko miedzy nami męzem i żoną a zaczynają wypływać jak zalegające rzygowiny. Trzymam się mimo to dzielnie, siłę daje mi przyjaciel i dzieci. Ciągle trzyma mnie myśl kim się stanę jak przez to wszystko przebrnę.
Mój facet znęca się na de mną psychicznie , kilka razy mnie pobił , zgwałcił. Jestem z nim jakieś 7lat , jest moim pierwszym i jedynym facetem . Przez te 7 lat odseparował mnie od rodziny i znajomych , nie mam nikogo kogo mogłabym prosić o pomoc . Nigdzie nie mogę wyjść , sprawdza telefon itp. ciągle ma jakieś pretensje , nie wiem o co przecież ja chodzę jak w zegarku , aby go zadowolić . Ostatnio jest coraz gorzej , już nie daje rady , przy życiu trzymają mnie jeszcze moje dwie suczki i kotka . To jak się na de mną znęcał mogłabym napisać książkę . Gdzie szukać pomocy , jak uciec od niego , bez awantur , szarpania , boję się .
Tak samo zrobila mi zona oseparowala od rodziny , z rodzicami mieszkam w jednym domu my na pietrze , kolegow -rozmawialem z nimi tylko przelotem , zaraz byl atak gdzie byles ,czemu tak dlugo itp. Staralem sie ze wszystkim, nadskakiwalem . I mam zaplate rzyca wszystkim co ma w reku mam wyp… bo cos mi zrobi . Swieta rodzinne…
Nie wiem co dzisiaj bedzie, bede bal sie sie zasnac.
Zamiast żony mam generała zupaka.Myślałem że jak dzieci podrosną to się zmieni ale gówno prawda jest coraz gorzej,Żałuję 30 lat czekania. Nabawiłem się zawału serca STEMI szkoda że przeżyłem.Życie jak w piosence „tych lat nie odda nikt”
Witajcie, jesteśmy kobietami, artystkami wizualnymi, również obydwie jesteśmy w związkach małżeńskich. Nasze problemy w relacjach i poczucie krzywdy skłoniło nas do stworzenia projektu o kobietach które na co dzień są psychicznie krzywdzone przez parterów. Szukamy kobiet które opowiedzą nam swoją historie i wezmą udział w profesjonalnej sesji fotograficznej. Wszystkie szczegóły sesji opiszemy emailowo – sesjakobiety@gmail.com
Witam wszystkich,
czytam te Państwa wpisy, a wiadomo że skoro czytam to cokolwiek z tego typu sytuacjami muszę mieć wspólnego.
Otóż żyję w małżeństwie 12 lat, wyjątkowo mocno kocham swoją żonę i Nasze dzieci. Jestem zdecydowanie optymistą i nie straszne mi dotychczas były przeszkody, które w życiu napotykałem/napotykaliśmy. Ze wszystkim wcześniej czy później sobie radziłem, a dodatkowo uczynnie, bezinteresownie pomagałem w trudnych sytuacjach najbliższym – rodzinie, znajomym itd.
Jak w każdym małżeństwie bywały piękne i gorsze chwile, ale zaznaczam, że w przeważającej większości było wszystko w najlepszym porządku. Jedyne co złego działo się między mną i żoną to jakieś nieporozumienia i przepychanki słowne, a czasem większe kłótni, ale w żaden sposób patologiczne. No… zdarzyło się czasem, że użyliśmy wobec siebie brzydkich słów, ale jeśli już się zdarzyło to raczej żona była tego prowokatorką.
Rzecz jasna, nie mam jej tego za złe, bo każdy ma prawo poddać się czasem złym emocjom i powiedzieć drugiej osobie coś głupiego, choć tak na prawdę się tego nie chce i w gruncie rzeczy później przeprasza i żałuje.
Ale do sedna: przez te 12 lat nie byłem typowym facetem, poświęconym tylko pracy i wymagającym od żony bóg wie czego nie dając nic w zamian.
„Uchylałem jej nieba”, uwielbiałem, dbałem o nią, o dom, o dzieci, angażowałem się zawsze kiedy tego wymagała sytuacja, pomagałem jej we wszystkim bezinteresownie. Niedawno uruchomiła własną działalność i ponieważ widziałem, że sobie nie radzi to poświęcałem jej więcej czasu niż dla swojej firmy.
Mimo, że Nasz status majątkowy jest na poziomie powyżej średniej, to racjonalnie sam odmawiałem sobie kupienia przysłowiowych butów na zimę, bo żona musiała mieć 5 par, poza tym trzeba też zaopatrzyć dzieci…i tak dalej. Robiłem dla niej wszystko, włącznie z porządkami w domu, żeby tylko po powrocie z pracy miała dobry humor, uśmiechnęła i przywitała się chociaż jak żona.
Stawałem dosłownie na głowie, abyśmy chociaż w sobotę wieczorem mogli być mężem i żoną.
Nie chce już pisać, że kupowałem jej prezenty, że dwa/trzy razy w roku jeździliśmy z dziećmi na wakacje i ferie + wyjazdy weekendowe. Po prostu, tak bardzo ją kochałem, że zasypiając wieczorem myślałem jak sprawić aby kolejny dzień był dla niej udany, miły i myślałem o dzieciach, o obowiązkach, o nauce o tym jak będziemy spędzać wolny czas i kolejny weekend.
W połowie małżeństwa zrezygnowałem, ze swojej kariery zawodowej, a zaznaczam, że kończyłem na stanowisku dyrektora zarządzającego, w dużej firmie. Uczyniłem to tylko dlatego, żeby być przy żonie i wtedy jeszcze pierwszym dziecku. By pomagać jej w codziennych obowiązkach, opiekować się nimi i korzystać z najlepszych lat życia wspólnie się nim ciesząc teraz, a nie na emeryturze.
Moja ideologia życia i hierarchia wartości zaczynały się od mojej rodziny, na czele z szanowną żoną rzecz jasna.
W sierpniu br., mocno się pokłóciliśmy, przy znajomych. Oczywiście jak to w kłótniach bywa, wina nigdy nie leży po jednej stronie i tak też był ty razem…ale…
Pierwszy raz w życiu odpuściłem postanawiając, że żona musi wreszcie docenić jakiego ma faceta u swojego boku i albo zrozumie swoją winę i chociaż trochę zacznie się starać, dając w zamian za moje codzienne starania odrobinę ciepła i miłości w tym małżeństwie, albo ja też przestanę się starać i nie będę już przepraszał nawet za jej zachowania chcąc trzymać Nasze małżeństwo w ryzach.
To wszystko oczywiście opisane jest w dużym skrócie, bo przecież wydarzeń i historii można przytaczać wile, ale chodzi o zarys, o model Naszego małżeństwa.
Dodam jeszcze, bo to bardzo ważne, że Nasze dzieci były do teraz wyjątkowo szczęśliwe i uśmiechnięte i bardzo przez Nas kochane. W domu miały stworzone idealne warunki do rozwoju, nauki i zabawy.
I to wszystko, ta cała moja prawdziwa miłość, poświęcenie ogromnej części swojego życia, praca od rana do wieczora przez 12 lat, dla żony i dzieci…OKOŁO DWA MIESIĄCE TEMU ZOSTAŁO MI ZABRANE, UKRADZIONE I ZDEPTANE.
Osoba, którą tak bardzo kochałem i była dla mnie najważniejszą kobietą mojego życia udała się na policje ze swoimi rodzicami i tymi znajomymi przy których się pokłóciliśmy ( była to znajomość kilkumiesięczna) i postawiono mi zarzut z art 207kk, czyli znęcanie się nad żoną.
FIKCJA, INTRYGA I MISTYFIKACJA !!!
Równolegle dowiedziałem się o rozwodzie…
Od dwóch miesięcy nie ma mnie w domu, bo otrzymałem zakaz zbliżania się na 5 metrów do żony.
Ona utrudnia mi permanentnie kontakty z moimi kochanymi synami.
W swoich codziennych działaniach i decyzjach wykazuje się irracjonalnym podejściem (wiem co piszę, znam ją 12 lat).
Mało tego, wstępnie okazuje się, że została bardzo mocno zmanipulowana przez pewną koleżankę (z natury samiec alfa), która notabene ostro przystawiała się do mnie na każdej imprezie.
Życie mi się zawaliło, chce zabrać mi wszystko, Dzieci, majątek, honor, marzenia i wzorową ideologie życia z rodziną i radość z uczestniczenia w wychowaniu moich wspaniałych synów.
Historie w życiu są nieprzewidywalne, każdy dzień może nas zaskoczyć i zamknąć drogę, którą idziemy, mimo, że to dobra i dla wielu godna naśladowania droga.
Zblizaja sie Swieta i Nowy Rok. Zycze wszystkim nieszczesliwym, uwiklanych w trudnych zwiazkach aby znalezli sile, wsparcie, nadzieje i nieoczekiwane rozwiazanie wielu problemow. Choc trudno niektorym wam na dzien dzisiejszy w to uwierzyc, mowie szczera prawde – „i to sie kiedys skonczy”. Trzymajcie sie kochani i glowa do gory. Jestesmy sili, madrzy oraz wspaniali.
Dziękuję za słowa pocieszenia, wiem że jestem wyjątkowa, ale co dzień słyszę, jaka jestem do niczego, nie mogę znaleźć pracy, jestem gruba bo ostatnio po 40 przytyłam parę kilo, wiecznie tylko mam w domu upokorzenia i wyśmiewania się. Co raz ciężej dalej wierzyć w siebie. Jestem po terapii psychologicznej, i leczeniu odbiłam się na chwile od dna poczułam że żyję. Mąż oczywiście nie brał udziału w terapii, bronił się jak mógł przed tym, że nie będzie przed obcym człowiekiem rozmawiał o życiu osobistym. Teraz wszystko wróciło, czuję że znowu nie chce mi się żyć, efektownie stacza mnie ukochany w dół z którego się niedawno wygrzebałam. Proszę o odpis. Pozdrawiam
Kasiu nie wiem czy znasz ale polecam szczerze- znajdziesz za darmo do przeczytania- Anthony de Mello „Przebudzenie”. Mnie bardzo pomoglo.Tez mam swoje troski i zgryzoty. Nie wiem ile razy musisz przeczytac to „Przebudzenie” aby naprawde dotarlo. Ja ponad 10 razy/moze moj ponad 60-letni mozg tak szybko nie lapie ha ha/ to wszystko analizowalam i za kazdym razem znajduje cos nowego.Niby wszystko proste ale… Jedno jest pewne twoje problemy nie znikna ale TWOJ stosunek a raczej reakcja na nie napewno. Jest to robota nad soba na cale zycie ale sadze, ze warto jesli choc w jakiejs czesci Twojego zycia nastapi ukojenie. Moja propozycja- czytaj to najczesciej jak sie da. Powod- stare nawyki, przyzwyczajenia sa tak silne, ze trudno za jednym razem zmienic wszystko w swoim umysle. Oczywiscie sa i krytyczne opinie na temat tej ksiazki ale mysle, ze poprostu te pryskajace iluzje na swoj i innych temat za bardzo bola. Jak przyjdzie zrozumienie nastapi ukojenie. Powodzenia
Witam,widzeze problem stary jak świat i nie jestem sama. 10lat po ślubie,dwoje dzieci,wszystko pięknie,czasem jakieś zgrzyty jak to w małżeństwie
.Od ok 1roku wszystko się sypie
oboje mamy dobrą pracę,super dzieciaki,2miesiace temu przeprowadzka do prawie własnego domu.Nie jestem idealna ale staram się żeby wszystko było dobrze,łagodze spięcia,pracuje,sprzątam,pracuje,nie mam czasami siły żeby na kibel iść a do tego jeszcze dzieci.Mąż raczej w obowiązkach domowych nie pomoże, jeżeli ma przebłyski dobroci to odkurzy ale głównie nic nie robi,wielkim problemem jest zawieźć dzieci rano do szkoły i przedszkola.Jeżeli wieczorem nie zrobię herbatki dla niego wielce obrażony,zawsze ma ugotowane idt,itd,ciągle ma o coś pretensje,że nie mam dla niego czasu, że wieczorem nie posiedzę z nim,że tylko ciągle coś robię i jego mam gdzieś a do tego zaczął wykazywać ze pewnie siły na tego drugiego tracę co mnie zszokowalo bo nie ma podstaw żeby takie debilizmy wymyślać,twierdzi ze nastawiam dzieci przeciwko jemu ale dzieci 5i7 lat same widzą jak ojciec do ich mamy się odzywa i jak ją traktuje.Przemoc psychiczna stosuje mam wrażenie często, wpisana mi coś czego nie zrobilam czy powiedziałam,ubliza,mówi ze jestem jebbieta i porównuje ciągle do mojej matki która była ciągle przez 21lat bita i upokorzana przez ojca aż w końcu odeszła bo miała dosyć.Przemoc fizyczna zdarzyła się jakieś 3miesiece temu, podobno przez przypadek o nie świadomie,siwa rzuchwa,kazałam się mu wynosic,nie było go 4godziny,po powrocie rozmowa ze on ma dosyć ze mam go gdzieś ze nie mam czasu na niego i się puszczam. Daliśmy sobie szansę
przedwczoraj kopnął naszego 7letniego syna bo go nie słuchał i pyskowal, to byli przegięcie na całej lini,powiedziałam co myślę o tym co zrobił i się zaczęło,od początku ze mam go gdzieś, że się kurwie itd itp.dzisiaj rani po przemyśleniach zaglądałam do niego, usłyszałam ze mnie już nie kocha na to mu odpowiedziałam ze jeżeli tak jest to ma się wyprowadzić a ja mimo że go kocham nie będę już walczyć bo nie mam już siły na ciągle łagodzenie i obwiniać się za wszystko,mam dosyć.Teraz myślę czy dobrze zrobiłam, tyle dobrych chwil razem ptzezylismy a tak to się kończy nawet nie wiem z czyjej winy,pomocy!!!
U mnie jest podobnie zona zneca sie psychicznie wie ze sie nie odezwe to niszczy mi psychike. Kiedys bylo dobrze dopuki zaczelem miec swoje zdanie co ona robi.
A ja już skamieniałam jakoś na te wyzwiska, wrzaski, pomówienia, puszczam to mimo uszu. Nie wiem, co będzie dalej.
Moze ktos mi wytlumaczy czy ze mna jest cos nie tak ? Musze dodac ze kocham moja zone i corke ale nie moge sobie poradzic z problemem , albo ze soba .
W pracy mojej zony jest koles co nie opuszcza jej na krok. Ktoregos dnia na drugiej zmianie dostalem sms o ktorej wruce wiec odpowiadam ze pracunemy do 24 , mielismy zaleglosci i treba bylo zostac. To pytam jak wruci bo zawsze ja zabieralem , nato ze kolezanka ja odwiezie . Spytalem brygadzisty czy moge jechac wczesniej wyrobilem sie wiec po co mam siedziec on ok jedz. Okolo 22 wracam do domu a jej nie ma , gdzie juz powinna byc. Kilka telefonow nawet nie odbierala. Po 23wraca koles ja podwozi. Pytam gdzie byla a ona nie wie, po pol godzinie mowi ze stali gdzies kolo parku i jakies papiery szkoleniowe sobie przekazywali , na ktore za tydzien mieli jechac. Pytalem dlaczego mnie oszukala , w taki sposob , przecierz mogla to zrobic w dzien a nie o tej godzinie . Mam ja nie meczyc juz mi powiedziala , mam nie histeryzowac bo jestem zazdrosny i nie wyrozumialy. Po trzech tygodniac jezdzili razem zatowarowac now znany market , zostali wybrani przez szefowa. Wracali puzno a jak jezdzili z kims jeszcze bylo ok. Nie podobalo mi sie to ale siedzialem cicho , tylko pytalem dlaczego tak puzno no i atak ze ona moze sie wykazac ,chce tam pracowac to jest jej szansa i mam sie nie czepiac. Przez dwa tygodnie mialem gula , wciaz tak samo przyjezdzali ok 23/30. Dzien przed otwarciem nowego sklepu ok godziny 24 byli ponoc w starym markecie po jakies tam rzeczy . Po paru dniach spotkalem ochroniarza i od slowa do slowa on mi mowi ze pracuja do 21/30 a puzniej chodzi do drugiej w nocy bo szef sprawdza kamery a nikogo oprucz jego nie bylo. I znowu pytam co jest grane , bez krzyku spokojnie , ona odpowiada ze ochroniarz pewnie spal i dlatego ich nie widzial, no to znowu pytam to twierdzi ze ja nekam i mecze psychicznie. Jakis czas ja odwozilem i przywozilem to stwierdzila ze bedzie chodzic pieszo jak taki jestem . Mlodzian przyjezdza po nia i ja odwozi. A jak sa po drugiej zmianie to gozine puzniej. A ze maja jakas kolezanke ktorej na odcisk nadepneli to wysylala smsy do nich ze wszystko widzi i mi przekarze. Nawet ostro ze soba pisali ,jak mnie traktoje zdradzajac. Dostawalel od tej panienki smsy kopie co zona odpisywala. Wiec pokazoje jej te smsy a ona na mnie z krzykiem ze to podpucha jest zmeczona i nie ma ochoty o tym rozmawiac . Na poczatku wypisywali numery na portalach z „dreczenie smsami ” tej panienki zeby ktos nagminnie do niej dwonil. Miala kilka numerow . Kiedy razem jechali to juz wiedzialem ze nie jest w domu tylko z nim. Jak siedza na magazynie po ciemku tez wiem . Pytam zony rano czy ja podwiezc, nato nie bo ma ochote isc pieszo , a za 15 min sms ” przyjechali razem” . Pytam co jest grane ona na to ze mam jej udowodnic i tak nie bylo jak ktos pisze albo mam tegoo kogos przyprowadzic co pisze. Czekalem rano na kumpla co razem jezdzimy do pracy no i smsowiec mial racje widze jak lepek co mu nie po drodze podjezdza w ulicke a tu moja zona wsiada. No i znowu sie pytam , stala gadka ze mam jej udowodnic , a ja na to ze sam widzialem , czemu klamie , ze wala ze mnie robi , no i tu atak ze ja molestuje psychicznie , g…. mnie to obchodzi co ona robi mam sie odpi… mam przestac dreczyc bo przezemnie w pracy nic jej nie wychodzi i takie tam obelgi. Miala isc na nadgodziny zeby uporac sie z dostawa i wywiezc na sklep. Napisala mi kartce co mam kupic i poszla. Robiac zakupy widzialem ze byla, ale po jakims czasie zapomnialem ze corce bulek nie kupilem. Wiec poszedlem do samoobslugowca i pytam sie dziewczyn czy daly juz sobie rade, troche tego mialy , one na to ze dawno skonczyly. A zona jeszcze jest ” ze dziesiec minut temu wyszla. Godz 19 jestem w domu i jej nie ma. Godz 20 z minutami jest . To ja jej cala sytuacje ze sklepu , no i stale pytanie gdzie byla a ona ze byla sie przejsc jak nie przestane ich szpiegowac to popamietam albo pujdzie z lepkiem na policje .Krzyczy ze mam dac spokoj , przestac molestowac psychicznie , jestem chamem i szpiegoje. Ja nie musialem wychodzic z domu a jakas kolezanka do mnie pisale ,co byla z nimi na zmianie ,co gdzie i jak. Kolene wyjazdy po kryjomu , znowu mowie jak bylo , prosze zeby tak nie robila , bez krzyku spokojnie ze mi na niej zalezy, ja kocham a ona ze to nie prawda i mam ja zostawic w spokoju mam sp.. nie molestowac i jak tak dalej bedzie zabierze corke i odejdzie. Kolejna osoba z pracy pisze do mnie i nastepna juz sam widzialem tylko bylem bez auta. Jak bym sie nie staral wszystko zle nie dobrze. Jak pare miesiecy spokoj to znowu sie musi doczegos doczepic ,to za dlugo w pracy to za krutko , a ja nie lubie sie klucic to do niczego nie prowadzi , jak trzeba bylo to tlumaczylem ze nie ma racji, ale spokojnie, bo o to chodzi w rozmowie. Nie wiem czy to moja wina czy moze zony, nie wiem co myslec jak mnie nastepny raz zaatakuje jak gdzies sobie pojada. Do tej panienki wysylam smsy ze nie ma pisac bo to mnie tylko dobija . Dzisiaj znowu ze mnie zostawi , mam jaj nie dotykac , nic nie robie tylko leze , a ja zapindalam nie siedze , to jakis terrorysta. Nie mogl bym bez niej zyc 17lat jestesmy razem ale jak zaczela pracowac w tym markecie to jej nie poznaje. To ja ja molestoje czy ona mnie , bo czegos tu nie kumam. Prubuje nie zauwazac problemu ale sie nie da. Telefon odwrucony , sms zaraz skasowany , jak sie kapie z telefonem. Nie sprawdzam telefonu jestem zdania ze to osobista rzecz i tak nie mozna, tymbardziej jezdzic i szpiegowac. Wyszla do pracy. Ja bylem na poczcie i widze koles podjechal i pojechali, nie wiem gdzie .Do pracy ? Co myslicie o tym , nie daje rady psycha juz mi siada
Dodam ze caly czas zyje w stresie , czy mnie znowu zakrzyczy swoimi wymowkami. Nie ide do tego sklepu bo jak mnie zobaczy to bedzie ze znowu ja szpiegoje. Smsy od panienki sie urwaly i nie ma sygnau , pewnie znowu ma nowy numer . Fajne swieta sie szykoja. Maja firmowa impreze z osoba towazyszaca ,nic mi nie powiedziala a idzie. Wejdzie do domu i nie zdaze powiedziec czesc kochanie to bedzie atak jak codzien ze mam sie nie odzywac bo wyjdzie . Nic juz nie mowie bo po co ja denerwowac . Czuje sie zaszczuty bo jakocham . Mysle ze to minie i wszystko bedzie dobrze tylko kiedy i jak dlugo.
Ona chce rozwodu jak jej przedstawilem dowody i fakty . Za to razem z kochankiem maja mnie zgnoic. Czy w pozwie podac dowody czy nie chce to szybko zakonczyc.
Moze ktos mi wytlumaczy czy ze mna jest cos nie tak ? Musze dodac ze kocham moja zone i corke ale nie moge sobie poradzic z problemem , albo ze soba .
W pracy mojej zony jest koles co nie opuszcza jej na krok. Ktoregos dnia na drugiej zmianie dostalem sms o ktorej wruce wiec odpowiadam ze pracunemy do 24 , mielismy zaleglosci i treba bylo zostac. To pytam jak wruci bo zawsze ja zabieralem , nato ze kolezanka ja odwiezie . Spytalem brygadzisty czy moge jechac wczesniej wyrobilem sie wiec po co mam siedziec on ok jedz. Okolo 22 wracam do domu a jej nie ma , gdzie juz powinna byc. Kilka telefonow nawet nie odbierala. Po 23wraca koles ja podwozi. Pytam gdzie byla a ona nie wie, po pol godzinie mowi ze stali gdzies kolo parku i jakies papiery szkoleniowe sobie przekazywali , na ktore za tydzien mieli jechac. Pytalem dlaczego mnie oszukala , w taki sposob i o tej godzinie , mam ja nie meczyc juz mi powiedziala , mam nie histeryzowac bo jestem zazdrosny i nie wyrozumialy. Po trzech tygodniac jezdzili razem zatowarowac nowy market , zostali wybrani przez szefowa, wracali puzno . Nie podobalo mi sie to ale siedzialem cicho , tylko pytalem dlaczego tak puzno no i atak ze ona moze sie wykazac ,chce tam pracowac to jest jej szansa i mam sie nie czepiac. Przez dwa tygodnie mialem gula , wciaz tak samo przyjezdzaliok 23/30 , 24, 24/30 . Spotkalem ochroniarza i od slowa do slowa on mi mowi ze pracuja do 21/30 a puzniej chodzi do drugiej w nocy bo szef sprawdza kamery a nikogo oprucz jego nie bylo. I znowu pytam co jest grane , bez krzyku i wulgaryzmow spokojnie , ona nie odpowiada , no to znowu pytam to twierdzi ze ja nekam i mecze psychicznie. Jakis czas ja odwozilem i przywozilem to stwierdzila ze bedzie chodzic pieszo jak jestem taki. Przyjezdza po nia i ja odwozi. A jak sa po drugiej zmianie to gozine puzniej. A ze maja jakas kolezanke ktorej na odcisk nadepneli to wysylala smsy do nich ze wszystko widzi i mi przekarze. Na poczatku wypisywali numery na portalach z „dreczenie smsami ” tej panienki zeby ktos nagminnie do niej dwonil. Kiedy razem jechali to juz wiedzialem ze nie jest w domu tylko z nim. Jak siedza na magazynie razem tez wiem . Pytam zony rano czy ja podwiezc, nato nie bo ma ochote isc pieszo , a za 15 min sms ” przyjechali razem” . Pytam co jest grane ona na to ze mam jej udowodnic i tak nie bylo jak ktos pisze albo mam tegoo kogos przyprowadzic co pisze. Czekalem rano na kumpla co razem jezdzimy do pracy no i smsowiec mial racje widze jak lepek co mu nie po drodze podjezdza w ulicke a tu moja zona wsiada. No i znowu sie pytam , stala gadka ze mam jej udowodnic , a ja na to ze sam widzialem , czemu klamie , ze wala ze mnie robi , no i tu atak ze ja molestuje psychicznie , g…. mnie to obchodzi co ona robi mam sie odpi… mam przestac dreczyc bo przezemnie w pracy nic jej nie wychodzi i takie tam obelgi. Miala isc na nadgodziny zeby uporac sie z dostawa i wywiezc na sklep. Napisala mi kartce co mam kupic i poszla. Robiac zakupy widzialem ze byla, ale po jakims czasie zapomnialem ze corce bulek nie kupilem. Wiec poszedlem do samoobslugowca i pytam sie dziewczyn czy daly juz sobie rade, troche tego mialy , one na to ze dawno skonczyly. A zona jeszcze jest ” ze dziesiec minut temu wyszla. Godz 19 jestem w domu i jej nie ma. Godz 20 z minutami jest . To ja jej cala sytuacje ze sklepu , no i stale pytanie gdzie byla a ona ze byla sie przejsc jak nie przestane ich szpiegowac to popamietam albo pujdzie z lepkiem na policje .Krzyczy ze mam dac spokoj , przestac molestowac psychicznie , jestem chamem i szpiegoje. Ja nie musialem wychodzic z domu a jakas kolezanka do mnie pisale ,co byla z nimi na zmianie ,co gdzie i jak. Kolene wyjazdy po kryjomu , znowu mowie jak bylo , prosze zeby tak nie robila , bez krzyku spokojnie ze mi na niej zalezy, ja kocham a ona ze to nie prawda i mam ja zostawic w spokoju mam sp.. nie molestowac i jak tak dalej bedzie zabierze corke i odejdzie. Kolejna osoba z pracy pisze do mnie i nastepna juz sam widzialem tylko bylem bez auta. Jak bym sie nie staral wszystko zle nie dobrze. Jak pare miesiecy spokoj to znowu sie musi doczegos doczepic ,to za dlugo w pracy to za krutko , a ja nie lubie sie klucic to do niczego nie prowadzi , jak trzeba bylo to tlumaczylem ze nie ma racji, ale spokojnie, bo o to chodzi w rozmowie. Nie wiem czy to moja wina czy moze zony, nie wiem co myslec jak mnie nastepny raz zaatakuje jak gdzies sobie pojada. Do tej panienki wysylam smsy ze nie ma pisac bo to mnie tylko dobija . Dzisiaj znowu ze mnie zostawi , mam jaj nie dotykac , nic nie robie tylko leze , a ja zapindalam nie siedze , to jakis terrorysta. Nie mogl bym bez niej zyc 17lat jestesmy razem ale jak zaczela pracowac w tym markecie to jej nie poznaje. To ja ja molestoje czy ona mnie , bo czegos tu nie kumam. Prubuje nie zauwazac problemu ale sie nie da. Telefon odwrucony , sms zaraz skasowany , jak sie kapie z telefonem. Nie sprawdzam telefonu jestem zdania ze to osobista rzecz i tak nie mozna, tymbardziej jezdzic i szpiegowac. Wyszla do pracy. Ja bylem na poczcie i widze koles podjechal i pojechali, nie wiem gdzie .Do pracy ? Co myslicie o tym , nie daje rady psycha juz mi siada
Ty naprawdę nic nie rozumiesz..?
Witam, mój jedyny pan po 36 latach małżeństwa i 42 latach związku odszedł do kobiety, którą poznał miesiąc temu przez internet. Oczywiscie, ja jestem winna,bo „odsunełam” się od niego 5 lat temu: nie chciałam z nim wyjeżdżać, poszlam spac do innego pokoju, nie potrafiliśmy nieczego uzgodnić więc prawie nie rozmawialiśmy. ale nie przyjmuje do wiadomości, że ostatnie 5 lat to byla skutek i niechce mówić o poprzednich 31. A działo się. Pan jedyna uzależniony od mamusi, pępowiny nie odciął nigdy. Zagadnienie, o którym mało w literaturze i publikacjach. On razem z mamusią zniszczyl;i nasz zwiazek, mnie i rodzinę. Super bylo przez 6 lat „chodzenia” ze sobą, a już tydzień po ślubie pierwszy raz płakalam, bo mamusi się nie spodobało. Potem bylo co raz gorzej. Nie mial własnego zdania, wszystko matka musiala zaakceptowac. Często przyjeżdżał od niej i obwieszczał, jakie podjeli decyzje w sprawach, które nas dotyczyły. Krytykował wszystko: strój, zachowanie, sposób prowadzenie domu.
Początkowo walczylam, kłóciłam sie, płakałam, próbowałam tłumaczyć. Słyszałam, że on musi pytać matki, bo „nigdy nie byl w takiej sytuacji”, matka jest „mądrą kobietą”.
Nazywało sie, ża matka sie nie wtrąca tylko nam „dobrze radzi”. Jeszcze rok temu, kiedy miał iść do szpitala na operację, powiedział mi dzien wcześniej. Tyle że rodzicom – dużo wcześniej. Najpierw oni, a ja – w ostateczości. Wiele lat musiało upłynąć, zanim zrozumiałam, że jego matka nie zaakceptowałaby żadnej kobiety przy boku mojego męża. Nasz syn sie wyprowdził ze słowami: dla ojce wszystko jest źle a ty sie nie odzywas, żeby sienie kłócić. Tak było, znosiłam do dla spokoju w domu. I jego wybujałe ego. Tylko jego pomysły byly godne realizacji. Więc rzeczywiście, ok. 5 lat temu zaczęłam żyć swoim życiem: chodzić sama do filharmonii, znalazlam towarzystwo sportowe, z którym wyjeżdżałam w niedzielę na wędrówki lub narty biegowe. Ale powrót do domu to zawsze byl stres, bo pan siedział obrażony. Nigdy nie zapytał, jak było. Milcząca dezaprobata. Teraz sie okazuje, że tylko te ostatnie 5 lat są warte rozmowy, bo poprzednie bylo super. Jamu było super, ale mnie nie pyta jak mi było. Tego, że mnie zgnębił – nie widzi. Jak coś przypominam – denerwuje się, że mu „wypominam”. Słusznie, nigdy nie upominałam sie o siebie. Zawsze liczył sie on. I to był największy mój błąd. Że niczego nie chciałam. Oczkiwałam od niego aprobaty, nic więcej, ale nawet tego nie bylo. Odpowiedzialność za dzici, rodzinę i lęk przed samotnością spowodowały, że trwałam. On nie wytrwał, poleciał jak pies do suki. Napędza się wiagrą i „zabwkami”. Twierdzi, że sobie nie podaruje jak nie spróbuje. Ale winą obarcza mnie.
Po przeczytaniu artykulu powyzej wytypowałam ok 10 symptomów przemocy psychicznej. Najbardziej bolesne to brak akceptacji, stała krytyka, nimożność prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy – wychodzil w połowie albo nie odpowiadał, brak szacunku. Teraz stosuje szantaż emocjonalny: jak jestem ulegla, zrozpaczona i go proszę i przepraszam – jest mily, współczujecy, obiecuje opiekę, pociesza, jest hojny. Jak dopominam sieo jakiekolwiek gwarancje – natychmiast staje się agresywny. Jets jeszcze jeden „drobiazg”: przez 5 lat byłam na urlopie wychowawczym, a potem zachorowalam na chorobe nowotworową i 10 lat bylam na rencie. Teraz mam naliczoną emeryturę 1700 zł brutto. Mąż odszedł do kobiety b. bogatej i oczywiscie twierdzi, że to przypadek, jedyna przyczyna to te ostatnie 5 lat, kiedy zaczęłam mieć własne zainteresowania. Bo jak śmiałam !?
To, co teraz odczuwam, to syndrom „odstawienia”. Wypełniam sobie czas różnymi zajęciami i dobrze się z tym czuję, ale ciągle myślę o nim i o naszym związku. Jakbym chciała to powtórzyć, żeby mieć szansę na naprawienie. Racjinalnie nie ma takiej szansy. Czuję się, jakbym po 36 latach z więzienia wyszła. Nie bardzo umiem funkcjonować na wolności. Dużo czytam, rozmawiam z kobietami po takich przejściach, chodzę do psychologa, ale boję się przyszłości. Najbardziej najbliższego okresu, kiedy będziemy musieli uzgodnić rozwód i spotkać sie w sądzie.
Gaga, jak sobie radzisz? Wiem, jak to jest – cale wspolne zycie chcesz spokojnie, pieknie, starasz sie, ustepujesz, ogarniasz wszystkie obowiazki i nawet nie widzisz, ze tracisz siebie. Coraz mniej bliskosci, czulosci, chlod i zycie obok. Jeszcze probujesz, bo tak nam wmowiono, kobiety tworza dom i ponosza wine za rozpad zwiazku. Ale w koncu cos peka – przestajesz oczekiwac, masz do wyboru : zyc tak dalej albo palnac sobie w leb. Albo pokochac siebie. Ucze sie tego drugiego, Ty chyba tez tak wybralas. Prawda, ze mozna cieszyc sie zyciem? Jasne, ze sa gorzkie chwile, samotnosc zzera – ale: przeciez poznalas ten smak zycia obok, bez wsparcia, bez wspolnych spacerow, usmiechu, zabawy, seksu – tak? Nie ma za czym tesknic, to byla smutna wegetacja. Milość -jesli byla – wypalila się, przyjazni zabraklo. Teraz jestes sama, budowalas cos kilkadziesiat lat i sie zawalilo. Nic z tym nie zrobisz. Odetchnij gleboko, idz na spacer – zobacz, za chwile wiosna. Zycie sie toczy dalej i teraz juz tylko od Ciebie zalezy jaka bedzie jego jakosc. Wyprowadzil sie do innej? Kobieto, uwolnilas sie od tej beznadziei, tego trwania i dogorywania w codziennosci. Masz szanse odnalezc siebie z mlodosci, zafunduj sobie spokojne, mile, ciekawe lata , podrozuj, czytaj, spotykaj sie z przyjaciolmi, rob dla siebie to, co lubisz. Tez sie tego ucze, jest trudno – 40 lat tkwilam w czyms, co krotko po slubie powinnam byla przeciac. Osobisty charyzmatyczny socjopata powolutku wysysal ze mnie radosc, energie, sily. Kiedys niewiele mowilo sie o przemocy psychicznej. Nie wiedzialam, skad te konflikty, czesto zastanawialam sie o co w ogole poszlo, probowalam zrozumiec, staralam sie dopasowac.
W koncu przestalam sie bronic. Teraz, gdy mysle o swoim zyciu to tylko mi zal straconych lat, zniszczonego zdrowia.Jestem bardzo zmeczona, probuje sie podniesc. Ale walcze. Przez kilkadziesiat lat zapomnialam o sobie, nie wymagalam dla siebie, bylam taka zosia-samosia, silna i mocna – teraz pozwalam sobie na smutek i lzy, potrafie sama sobie wspolczuc. A jednoczesnie ciesze sie, bo czuje sie psychicznie wolna. To jest takie uczucie, jakbym odzyskala wzrok. Widze, jak bylam manipulowana, wykorzystywana, oklamywana, bezsilna i nieszczesliwa. I jak umialam sama sobie wszystko wytlumaczyc, usprawiedliwic, zracjonalizowac. Wstyd mi, ze pozwolilam sie tak stlamsic. Bo to ja pozwolilam na wszystko. Zadnej kobiecie nie zycze tego, przez co przeszlam. I powiem kazdej- jesli myslisz, ze on sie zmieni, to masz racje. Zmieni sie, ale na gorsze. Przerwij to, bo Cie zniszczy. Mechanizm przemocy bedzie dzialal : po wyzwiskach przyjda rekoczyny. Nie brnij w to, bo minie czas na zmiany. Gaga, zycze Ci zdrowia i duzo radosci.
Witam, minęło pół roku od odejścia, wreszcie zniknął z domu. Staram się nie kontaktować. ale dobrze nie jest. Pojawiły się lęki: boję sie jego. Na każda formę kontaktu, nawet rozmowę o nim, reaguję silnym lękiem. Zaczęłam mieć lęki irracjonalne: boję sie spotkania na ulicy. Wizyty o psychologa w zasadzie nie wiele pomogły. Dowiedziałam sie, że to wieloletnia frustracja, złośc do- na niego, kumulowana w sobie a nie wyrzucona do niego, przerodziła się w strach przed nim. Niby wiem, że nie ma powodu, odszedł i nie wróci, nie będzie już jego i jego matki, ale boję się. Boję się, bo jeszcze czeka mnie rozwód i kontakty z nim neuniknione. Na samą myśl odczuwam paraliżujący strach. Myślę, że potrzebna mi będzie terapia lękowa, czuję sie jak ofiara przemocy psychicznej. Po wielu lekturach myślę, że nią jestem. Brak mi motywacji do działania, nie wiem, czy sobie z tą przeszłością poradzę.
Czesc- mialam identyczne leki, gdy pomyslalam, ze bede musiala go widziec/sad, przypadkowe spotkanie na ulicy, kontakty z corka itp/to mnie doslownie flaki sie przewracaly, brzuch bolal. To normalna reakcja!!!Pamietaj normalna!! Kiedys ktos mi poradzil aby wmawiac sobie „nastepnym razem bede slabiej i slabiej odczuwala na jego widok” .Myslalam, ze to nie mozliwe, glupota ale czas uleczyl.Za kazdym razem gdy czulam slabsza reakcje to robilam sobie nagrody- to wazne dla psyche!!. Ja potrzebowalam 4 lat w miare normalnie reagowac, nie bac sie go.Natomiast 10 aby chciec czuc sie znowu kobieta. Moze ty bedziesz potrzebowala mniej!!Najwazniejsze i ciesz sie autentycznie „on juz tu nieeee mieszka Hura!!” niech to bedzie codzienny rytual. Wogole to brawo dla ciebie, za odwage,madrosc, determinacje aby uciac chory zwiazek.Wedrowka po sadach tez sie kiedys skonczy- to nie trwa wiecznie do konca zycia.Jak wchodzilam do sadu to mowilam sobie „jak weszlam to i wyjde z niego” Chocby mialo cie skrecic nastepnym razem gdy go bedziesz widziala zmus sie- glowa do gory, wyprostowane plecy, rowny oddech/z tym trudno/, spojrzenie”nie boje sie ciebie”- najlepiej jak w danej chwili bedziesz potrafila. Z czasem bedzie lepiej i lepiej.NAPRAWDE!!!!Minelo od tamtych chwil 35 lat i jestem dumna z siebie, ze dalam sobie ze wszystkim rade. Samoocena bardzo wzrosla.Trzymaj sie.
chce przedstawic sytuacje skrajna nieopisana w zadnej ksiazce. Chodzi o tak idace restrykcje stosowane przez toksyczna rodzine na jednostce chcacej przeprowadzic konfrontacje z ta rodzina, by stworzyc zbudowaniem wyimaginowanej rzeczywistosci, grozbami straszeniem posunietym do wywolujacych najpowazniejsze konsekwencje, wywolywaniem strachu panicznego, ignorancja, posuwaniem sie do lamania prawa takiej sytuacjii, ze przerazony mlody czlowiek chcacy sie uwolnic od toksycznej rodziny traci wrecz oddech, jest manipulowany, niezdolny do obrony swej osobowosci i granic. Co wtedy robic?
Proszę o pomoc, a w zasadzie o wyjaśnienie czy to prawda, że stosowałem przemoc psychiczną w stosunku do swojej partnerki.
4 lata temu rozwiodłem się. Moja ex żona była kobieta despotyczną. Nie miałem prawa głosu, ani też w ogóle nie mogłem decydować o sprawach ważnych dla związku. Jeśli nawet próbowałem, to się ze mnie śmiała. Wytrzymałem 22 lat. Kiedy dzieci już były na tyle samodzielne, położyłem papiery o rozwód i dostałem na pierwszej sprawie. Tam jeszcze doszła zdrada, ale już mi się nie chciało wyciągać to na światło dzienne. To tyle na początek. Krótko po rozwodzie spotkałem kobietę. Miało być powoli ostrożnie stało się inaczej. W przeciągu 2, może 3 tygodni byliśmy już „razem”, a w ponad miesiąc zamieszkałem u niej. Zakochałem się bez pamięci. W dodatku jej rodzina to wspaniali ludzi. Czułem, że ona też mnie kocha. Dawała mi to nie raz odczuć. Czułem się jak bym złapał „Boga” za nogi. Była moim aniołem. Starałem się dorównywać jej na każdym kroku. Ja facet z kłopotami finansowymi, starałem się i dawałem wszystko cały sobą to, co nie byłem finansowo zdolny.
Ale zdarzało się, że czasem czegoś nie powiedziałem, albo zrobiłem coś, co ją irytował. Nigdy jej nie zdradziłem, i nie okradłem. Tak zdążyło się raz, nie powiedziałem jej o pewnych rzeczach, ale nie chciałem ją wciągać w moją przeszłość. Co prawda i tak powiedziałem później, bo żle się z tym czułem. Kiedyś indziej wziąłem nie wielki kredyt 3 tyś, bo trzeba było naprawić samochód, ubezpieczyć jego i mieszkanie, a reszta i tak poszła na życie. Nie powiedziałam jej o moich planach , ani o tym że to zrobiłem. Wiedziałem, że zawiniłem, więc prosiłem o przebaczenie i nawet błagałem ją o zlitowanie się nade mną. Płakałem, byłem załamany, kochałem ją i nie chciałem jej stracić. Nie widziałem tego by żyć sam bez niej, nie przeczę byłem gotów popełnić samobójstwo.
Przyznam się, że ja dużo nie potrzebuje tylko miłości.
I przyszedł czas, że mnie wyprosiła z domu. 4 Rano, zamówiła taksówkę, choć byłem bez kasy.
Wczoraj, kiedy dostałem ostatnie rzeczy. W odpowiedzi na mój sms dostałem oskarżenie, że znęcałem się psychicznie. Wiem, że przeze mnie nasz związek się rozpadł, przez brak rozmów o codziennych problemach. Dla tego czy ja na pewno znęcałem się psychicznie, kiedy płakał i prosiłem o przebaczenie, albo kiedy zdarzyło mi się pochwalić, że myje naczynia i umiem chodzić do sklepu i robić zakupy? Czy to wszystko jest przemocą?
Nie jesteśmy już razem i nie będziemy, ale to, co przeczytałem od niej nie daje mi spokoju.
Jacek
Witam.
Jak tak czytam te wyżalenie się na cały świat rzygać mi się chce. Każdy problem ma swoje przyczyny. Jesteśmy dla siebie lustrami, czujemy emocje innych … zamiast się użalać nad sobą, weźcie sprawy w swoje ręce. Poświęcenie dla dzieci – to bzdura, człowiek ma jedno życie i szkoda czasu na trwanie w toksycznym związku.
Wasze domowe PIEKIEŁKA nie są przypadkiem, reakcje Waszych partnerów nie są przypadkiem, zawsze istnieje przyczyna i skutek.
23.54 cisza, czytam te wszystkie wypowiedzi i myślę, nie jestem sama.
6 lat związku a czuję się jakby przybyło mi 15 dodatkowych lat. Nieustanne wmawianie mi ,że jestem chora psychicznie, że mam się leczyć. Ciągłe wulgaryzmy, wyzwiska pod moim adresem, raz już odeszłam i odzyskałam spokój na 3 miesiące, ale dałam się omamić wizją, że dziecko nie może wychowywać się bez ojca. Ja go nie miałam, więc wmówiłam sobię,że moje dziecko będzie go miało. I ma, nie moge powiedzieć ,że nie, to dobry ojciec . Nie pije, nie pali, tylko ja chyba nie bardzo pasuję do jego modelu życiowego. Nie mam już swojego życia, cóż taka kolej rzeczy gdy pojawia sie brzdąc. Jednak ja takżepracuję, zarówno zawodowo jak i w domu. Nie jest to dostrzegane w żaden sposób. Miało się poprawić po pierwszym rozstaniu, wzieliśmy kredyt , kupiliśmy mieszkanie, remont , meble itd. na nowej ,lepszej drodze życia, obiecaliśmy sobie ,że będzie inaczej. I co? Mija 7 miesięcy i jest coraz gorzej, o cokolwiek poproszę, to albo ton nie taki, albo barwa głosu, grymas twarzy, albo jestem chora psychicznie.Sytuacja dzisiejsza, zrobiłam opłaty, o których poinformowałam, a wieczorem usłyszałam,że ukradłam mu pieniądze i ,że on nie wie na co wydałam- 400 zł taty a opłaty 2000, a na koniec usłyszałam,że pewnie wydałam na wódkę. I nie wytrzymałam ,uderzyłam w twarz. I teraz pytam > to ja jestem sprawca przemocy? A potem usłyszałam ,że nie będzie robił żadnych opłat w kolejnych miesiącach ,ze niech to mieszkanie nam zabiorą . Mamy dwuletniego syna, który słyszy podniesione głosy, po raz kolejny mamy sie wyprowadzić , tyle,że z połową kredytu. Masakra. Moja samoocena nie istnieje.
Moja historia jak wiele tu opisanych,czytam i czytam jestem coraz bardziej wściekła na siebie.31 lat małżeństwa i niemały bagaż upokorzeń.
Mam 25 lat i 4,5 roku jestem po ślubie. Wzielismy ślub bo ja chcialam za niego wyjść a po drugie bylan w ciąży. Jak juz byliśmy razem, jeszcze nim za szlam w ciążę, to mieszkalismy razem i obydwoje pracowalismy. Pochodzenia z biednej rodziny a on nie z bogatej ale nic mu nie brakowalo. Jak wyprowadzilam sir z domu jak mialam 19 lat pracowalam i studiowalam jednocześnie, to on pozyczyl mi na studia zaoczne, a potem mu oddawalam. Wstydzilam się ze mama nie ma kasy i nie raz kupywalam cos sobie imowilam ze to od niej, i tak nabawilam sobie dlugow, które zmusily mnie wziąć pożyczkę w pewnej firmie która ma mega odsetki, i uzbieralo się tego ok. 1000 niemmówi lam tego obecnemu mężowi, ale juz wtedy jak by lam w ciąży pzyznalam się mu co zrobilam, byli bardzo zly i chcial się rozstac ale go ublagalam aby mnie nie zostawial bo co ja moglam zrobić, matka kasy nie ma, ojciec nie żyje, blagalam doslownie go abyze mmną byli. I wzielismy chuczny ślub, który w polo wie sponsorowali jego rodzice, oddalismy druga polowe z kasy która uzbieralismy. Zamieszkalismy u teściów, mając osobne wejście i kuchnie, nawet garaż, ale w jednym domy. Synek się urodzili, a ja źle się czulam ze nigdy nic nie mam nowego, bo mi nic maz nie kupywal abym lepiej się wygląda la, a jego siostry zawsze od strojone w same orginaly. Nie chcialam od nich od stawać to znowu glupia zaczelam się zadluzac na kartę kredytowa, a to niby refundowane wakacje z mojej roboty a to byly z tej karty kredytowej – i tak go oklamywalam, nawet potrafi lam wymyslec ze rentę po ojcu mi zabrali bo cos tam a mi na dlugi byka kasa potrzebna. To trwalo przez 3 lata po ślubie. Maz nabral podejrzeń i w tajemnicy przede mną sprawdzil mnie w ZUS i banku, wszystkie kredyty się wydali i wszystkie klamstwa, ze wycieczki za darmo a ciuchy od matki. Plakalam tydzień aby mi wybaczy, przez moje kompleksy popa dla w dlugi, ok. 15 tys. Piec tys.Splacilismy z naszych oszczadnosci a 10 tys mmój teść nam pozyczyl. Juz nigdy tak nie zrobię,juz dwa lata minely, w miedzy czasie urodzilam drugie dziecko i zmienilam prace. Na poczatku nie wspomnialam ze jak mieszkalismy razem kontaktów al się z byka dziewczyna aby się z nią przespać ale ja by lam taka zakochana ze mu wybaczylam, Tylko ze jak przeczytalam ten artykule, to te zachowania on ma od skąd go znam, ogranicza mnie, kiedyś zwali mnie z lozka ze mi rękę zwichnal, mówi lam ze to moja wina mogam się nie klas jak on leży,wyzywa mnie, śnie je się ze oochodze z PGR i mówi do dzieci aby na mnie mówili pegieruska a nie mama, przeklina nie to codzienność, jak nie kochamy się moralnie to mówi ze jestem z la zona, dziećmi zajmuje się on jak na nim do wymusze, pije do umiaru, nie chce abym dzialala spolecznie, bo robi się to za darmo, KPI ze mnie do rodziny, obgaduje mnie do swojego rodzeństwa, skonczylam studia to nic dalej mówi ze jestem nikim,wyzywa mnie przy dzieciach, krzyczy, popycha, jeszcze nie uderzyli,zabiera pieniądze, karze sue wyprowadzać, grozi ze zabierze midzieci, grozi ze bez niego to zginę. Ja nie mam juz silny, ja go kocham nie chce aby dzieci byly z swoimi rodzicami w rozlace. Chce aby byli dobrze,ale teraz zostalam wybrana do rady i powiedzial ze ja wybralam rade a nie jego i ze dla mniej ego już niema. Wiem ze ja święta nie by lam, ale żaluzje tego i on pozwolili mi zostać z nim,po tym co zrobilam, ale czy tyle muszę cierpieć. Proszę doradzcie mi cos.
Nie wiem jeszcze jak sobie poradze, ale zakanczam zwiazek 6’letni.Jest raczej byl to Moj drugi partner w zyciu- pierwszy olal rodzine,a ten drugi ja katowal… chcial nasikac na nia targal za wlosy po podlodze obsmarowal gownem psa narobil nie jednokrotnie siniakow na twarzy skrecil reke wysmiwa sie z mojego ciala (poniewaz mam rozstepy po dzieciach no i piersi nie te) wymuszal na mnie robienie cos czego w lozku nie robie… wysmiewa sie ze mnie jaka to ja nie jestem przeytkiem,pruchnem,bagazem,ciezarem-poniewaz mam dzieci z popszedniego zwiazku,kobieta z odzysk,az nastal dzien ostateczny zlamanie zeba i kopniecie w krocze nie do zapomnienia bol… do tej pory wybaczalam mimo tyle zla Kocham Go bardzo w swieta wreczyl mi pierscionek w kwietniu mialbyc slub i wszystko leglo… Wyjezdza do siostry do Angli do pracy i tak wyglada nasze rozstanie bo gdyby zostal w polsce to pewnie dalej bym tkwila w tym chorym zwiazku.Zawsze jest wina po obu stronach,ale na takie ponizenie nikt Sobie nie zasluzyl.Jestem jednym wielkim chodzacym bolem. Jestem dorosla kobieta po duzych przejsciach, ale nie wiedzialam, ze tak bede cierpiec, ze zyc nie chce mi sie juz… Na koniec dopisze,ze jest mlodszy ode mnie o 6 lat no i jestem dla niego stara baba ktora ma zmarszczki a On chce mloda i miec pakiet pelen w lozku…
Witam. Dziś zaglądam tu po raz pierwszy od czerwca zeszłego roku. Wówczas pisałam pod pseudonimem zagubiona, gdyż nie miałam odwagi użyć własnego imienia sama nie wiem czemu. Od tamtej pory sporo się zmieniło a właściwie nie tak dawno bo doświadczyłam jeszcze wiele upokorzeń, strachu,bólu itp. ze strony mojego tyrana, jednak podjęłam decyzję założyłam niebieską kartę i podjęłam pierwsze kroki do lepszego życia. Ze swoim tyranem jestem od 16 roku życia. Był pierwszy i jedyny, mamy syna ale nie mamy ślubu i całe szczęście… . Dziś mam 29 lat a czuję się jakbym miała jakieś 20 więcej. Jestem zmęczona , styrana ale pełna nadziei tym razem.Piszę do wszystkich, którzy żyją w takich związkach jak ja , którzy żyją z socjopatami , tyranami , alkoholikami itp. Wiem jak to potwornie trudne podjąć decyzję, wiem jak strach odbiera zdolność logicznego myślenia , jak w ciągu jednej chwili pragnie się przestać czuć , myśleć itp. znam uczucie kiedy czujesz na sobie jego (bądz jej) oddech i nie wierz kiedy znowu wybuchnie w jaki sposób uderzy , zrani i boli Cię już nawet nim zdąży cokolwiek zrobić. Mówisz sobie dość po każdej akcji ale nadal jesteś w pułapce i tak bez końca bo potem znowu jest piekło. Robisz sobie nadzieje czekasz na uśmiech na jakiś dobry gest, wierzysz w obietnice i kolejny nóż w plecy a Ty masz wrażenie ,że umierasz po raz setny, tysięczny. Zastanów się tak jak ja w końcu to zrobiłam spójrz na swoje życie z dystansem i zacznij cokolwiek robić by coś zmienić. Jeśli jesteś w takim związku nie długo, nie macie dzieci itp. uciekaj odrazu bez zastanowienia bez rozczulania się zanim zniewolisz się jeszcze bardziej. Jeśli tkwisz w tym kupe lat ,tak jak ja, macie dzieci idz i załóż niebieską kartę. Co Ci to da?Pewne poczucie bezpieczeństwa, bo już nie jesteś sam/sama. To też jest trudne ja wyłam ze strachu, wstydu ale dałam radę -taka ja szara myszka 🙂 Ty też dasz rade. Odgoń myśli zwątpienia poprostu postanów i to zrób i pilnuj się by nikt Ci nie wmówił ,że zle robisz.Ja zyskałam siłę, nadzieję i poczucie ,że nie jestem sama. To początek mojej drogi na który odważyłam się po prawie 13 latach piekła. powtarzaj sobie _ Zasługuję na szacunek, nikt nie ma prawa robić mi prania mózgu, nikt nie ma prawa mnie bić poniżać i upokarzać!!!!
Iwonko wielkie brawo!!!trzymaj tak dalej a wyjdziesz na prosta. Zrobilam tak wiele lat temu – bez niebieskiej karty, poprostu zwialam z dzieckiem i czesc. Nikt nie ma prawa bic i ponizac drugiego czlowieka.Dzis po ponad 30-tu latach tak sie wszystko zatarlo, nic z tamtego zycia nie ma juz znaczenia. Tamten czlowiek to juz jest ktos obcy, nawet dokladnie nie pamietam jego twarzy. Nie ma we mne ani zlosci ani nienawisci. Czas wyleczyl dusze. Iwonko badz glucha na wszystko i rob co masz zrobic. Pokazalas wspanialy hart ducha i odwage. Trzymaj sie, zycze wytrwalosci i powodzenia.
Witam ,jestem tutaj pierwszy raz.W piątek postanowiłem po kilku latach znajomości przerwać wieloletni związek i poprosiłem swoją partnerkę o kontakt z psychologiem.Bez zmiany zachowania z jej strony nie jestem w stanie dłużej udawać,że wszystko jest ok.Poznaliśmy się w 2004r.Byłem w złym stanie,więc z łatwością wpadłem w ramiona poznanej Pani.Na początku było bardzo miło.Chociaż niepokoiło mnie to,że wyłączała telefon lub go nie odbierała.Spotkania jednak miały charakter typowo przyjacielski więc nie żądałem usprawiedliwień.Po około roku gdy taka sytuacja powtórzyła się po raz kolejny zapytałem wprost czy kogoś ma..?W odpowiedzi usłyszałem,że tak.,że przegrałem z Andrzejem.Boże pomyślałem, to ona prowadziła jakieś zawody w tym czasie.Cóż przegrałem to przegrałem i przestałem do niej dzwonić.Lepiej teraz niż później.Upłynęło jednak kilka miesięcy i pani zadzwoniła.Zupełnie się tego nie spodziewałem.Poprosiła o spotkanie i rozmowę.Dziś wiem,że nigdy nie powinienem pójść na to spotkanie.Ale poszedłem.Przy kawie opowiedziała mi o swojej znajomości o tym,że była bardzo zakochana i że Andrzej ją zawiódł bo nie chciał pracować,po prostu kazał się utrzymywać.Więc kazała mu odejść i jest sama.Robiła wrażenie zagubionej.Zacząłem bywać u niej w domu.Tam jednak zostałem po raz drugi zaskoczony.Ona z Andrzejem utrzymywała jak najlepsze relacje telefoniczne.Dzwonili do siebie rozmawiali aż kiedyś mnie zapytała czy ja potrafiłbym tak kochać jak Andrzej.Osłupiałem.Ale nic nie powiedziałem.Z upływem naszej znajomości zaczęła stawiać coraz większe wymagania aż kiedyś powiedziała,że jeżeli chcę przyjechać do niej to powinienem przywieźć 50 ty zł.Zdenerwowany zapytałem czy jeżeli Andrzej przywiezie 60 tys zł to nasza znajomość się zakończy..?Odpowiedziała,że nauczy mnie przegrywać.Rzecz w tym,że chyba już wiedziała,że może sobie na wszystko pozwolić gdyż przyznałem się iż nigdy w zyciu nie miałem tak udanego seksu jak z nią.W trakcie dalszej znajomości gdy tylko wyrażałem jakikolwiek sprzeciw słyszałem następujące groźby słowne.Nas nie ma rozumiesz..nas niema!!!,ja ciebie nie kocham i już się nie oszukuj,jesteś nudny,idź do lustra i się przejrzyj,ja mam pięć poważnych zainteresowań..Tak się działo zawsze przy różnicy zdań.Jeżeli się zgadzałem na wszystko potrafiła być miła,serdeczna.W takiej atmosferze zgodziłem się na sprzedaż własnego domu i planowaliśmy budowę wspólnego.Jestem na emeryturze więc zabezpieczenie miałem.Jesteśmy w zbliżonym wieku ale ona jeszcze pracuje ..W tych okolicznościach coraz częściej mówiła,że mnie kocha..Ta jej podwójna postawa wprowadzała jednak chaos a ja czułem się coraz gorzej i gorzej.Postanowiłem przed rozpoczęciem wspólnej budowy z nią porozmawiać.Zadałem proste pytania z kim ciągle koresponduje za moimi plecami,jeżeli nie ma tajemnic poprosiłem ją o telefon i wyjaśnienie tych kontaktów które tam ma..Poza tym chciałem aby odniosła się do tych słów,które kierowała pod moim adresem.Rozumiałem że człowiek może pod wpływem wzburzenia coś powiedzieć ale gdy ochłonie powinien wyjaśnić Co nim kierowało jak ocenia swoją postawę itd.Oczyścić atmosferę..Oczywiście żadnej odpowiedzi nie uzyskałem.Spakowałem więc swoje rzeczy i wyjechałem.W 2010 roku kupiłem działkę,zbudowałem domek i zacząłem przygotowania do uprawy borówki amer.W tym czasie przyjechałem do niej jeszcze po resztę swoich rzeczy i starałem się z nią porozmawiać..dodam,że byliśmy zaręczeni.Chodziło mi głównie o jej kontakty telefoniczne i stosunek do tego co mówiła.Zgodziła się na rozmowę ale przyszła tam z sąsiadem,który chyba miał jej chronić.Do żadnej rozmowy więc nie doszło,odmówiła.Nie chciałem lub nie mogłem zerwać z nią kontaktów całkiem więc czasem dzwoniliśmy do siebie..Na początku wyłączyła telefon a potem rozmawialiśmy bardzo rzadko.Gdy w 2013r powiedziałem jej,żę zamierzam uprawiać borówkę zapytała czy może przyjechać..Zgodziłem się u siebie w domu czułem się bezpiecznie.Ale okazało się,że i tutaj może narozrabiać wypiła 2 piwa i zaczęła krytykować wszystko,miejscowość,gdzie mieszkam,okolice,dom i moje projekty.Jedyne co jej odpowiadało to sprzedaż mojego domu i wspólna budowa lub zakup gotowego domu a ona wszystko wybierze tj miejsce i projekt.NIe zgodziłem się powiedziałem,że przemyślę….Od pewnego czasu ponownie wydzwania jest miła i nakłania mnie do wspólnego zamieszkania .Nie widziałem już innego wyjścia.Wszystkie rozmowy z nią wprowadzały we mnie niepokój..obawy a ostatnio lęki.Poradziłem jej więc aby udała się do psychologa i rozpoczęła leczenie w co nie bardzo wierzę.Ja czuję się nie najlepiej seks jednak ma znaczenie w życiu i tego mi z nią brakuje.Ale seks niestety to nie wszystko nie trwa całą dobę a pozostała sfera porozumienia zupełnie nam nie wychodziła.Ja nie jestem w stanie zaakceptować takich realcji gdzie wszystko odbywa się na zasadzie wymuszenia,czy zniewag posuniętych do ostateczności.Wg mnie więc kobiety nie tylko potrafią szantażować emocjonalnie,potrafią też być sadystkami słownymi,manipulantkami seksualnymi i wykorzystać wszystko dla osiągnięcia celu..Piszę o tym dlatego,że bywają chwile iż mam wątpliwości czy postępuję słusznie..wmówiła mi,że nasze życie było by szczęsliwe gdybym nie wracał do przesłości.Rozumiem to ale ja od niej nie wymagałem zbyt wiele tylko ustosunkowania się do tego co mówiła a ja jej w zależności od tego wybaczę wszystko chcę tylko wiedzieć co czuje i mysli na ten temat.Niestety nie było jej na to stać.Powiedziałem więc,że powinna pójść do psychologa i może tam uzyska jakąś pomoc..Jest nie zwykle emocjonalna i krzyczy okropnie gdy coś jej nie pasuje czasem mam wrażenie,że w tych emocjach nie pamieta co mówi to..?
Radzę panu dać sobie z nią spokój i to jak najszybciej. Niewątpliwie ta kobieta ma problemy psychiczne a w dodatku z tego co pan piszę ona pana nie kocha tylko traktuje mężczyzn przedmiotowo. Ja również żyje w toksycznym związku jednak różnica polega na tym ,że nas łączy dziecko i kiedyś w jakiś sposób się kochaliśmy. W pana opowieści nie widzę miłości więc nie rozumię dlaczego leci pan do niej na każde jej zawołanie , a seks? no nie wierzę by był istotny aż do tego stopnia by pozwolić się tylko z powodu seksu tak poniżać komukolwiek. Radzę niech zmieni pan nr. i niech pan trzyma się z dala od niej bo jeżeli od początku jest jak jest to może być tylko gorzej a z autopsji wiem ,że tacy ludzie jak ona swoje zmiany itp. zaczynają i kończą jedynie na pustych obietnicach. Ja też ciągle próbowałam zrozumieć zachowania swojego faceta i poznać odpowiedzi , dlaczego zdradzał, wyzywał dlaczego bił ale teraz wiem ,że to nie ma sensu i zaczęłam walczyć o siebie. Nie chce wszystkich pakować do jednego worka ale zdanie na temat dręczycieli, socjopatów itp. już sobie wyrobiłam i wiem ,że nie wolno im ufać ,wierzyć w obietnice i nie warto robić sobie nadziei na ich cudowną przemianę bo to poprostu nigdy nie nastąpi.
Masz rację Iwonko poczytałem i ja trochę przemiana nigdy nie nastąpi,zmieniają się czasowo formy i sposoby dręczenia.. jedno jest stałe ciągłe przekręcanie faktów z coraz większym mistrzostwem i czujność czy kłamstwo zostało zdemaskowane.Wszystko jest dopuszczalne,,To napięcie takim osobom jest bardzo potrzebne do życia.Ja zauważyłem,że życie z taka osoba na poziomie zadowolenia jest po prostu nie możliwe.Ona życie rozumie inaczej tam nie ma środka cierpienia i euforia inaczej zadawanie cierpienia i euforia…. a do osiągnięcia tych stanów używała wszystkich dostępnych środków…min kłamstwa,zdrady,zniewag,manipulacji itd a z drugiej strony seks..Więc o zmianie nie ma mowy skoro jest jej to potrzebne jak tlen do życia.Seks to miłość .Przecież tylko wtedy czuje,żę zyje.Wszystko inne to nuda..Tak mi zresztą powiedziała. Ona by się zanudziła podczas jazdy rowerem,czy wspinaczki górskiej ,pływalnia odpada całkowicie..jaką radość może jej dać woda..tam się nic nie dzieje..itd itd to co dla normalnej osoby jest przyjemnością,radością czy zadowoleniem dla niej to nuda.. szuka więc ofiary,osoby słabszej aby móć się w pełni” realizować.”.Coraz więcej dociera do mojej świadomości i rozum zaczął brać górę nad emocjami..Mam nadzieję,żę będzie coraz lepiej..
Masz rację Iwonko poczytałem i ja trochę przemiana nigdy nie nastąpi,zmieniają się czasowo formy i sposoby dręczenia.. jedno jest stałe ciągłe przekręcanie faktów z coraz większym mistrzostwem i czujność czy kłamstwo zostało zdemaskowane.Wszystko jest dopuszczalne,,To napięcie takim osobom jest bardzo potrzebne do życia.Ja zauważyłem,że życie z taka osoba na poziomie zadowolenia jest po prostu nie możliwe.Ona życie rozumie cierpienie i euforia to cele do których dążą za wszelką cenę….. a do osiągnięcia tych stanów używała wszystkich dostępnych środków…min kłamstwa,zdrady,zniewag,manipulacji itd a z drugiej strony seks..Więc o zmianie nie ma mowy skoro jest jej to potrzebne jak tlen do życia..Przecież tylko wtedy czuje,żę zyje.Wszystko inne to nuda..Tak mi zresztą powiedziała. Ona by się zanudziła podczas jazdy rowerem,czy wspinaczki górskiej ,pływalnia odpada całkowicie..jaką radość może jej dać woda..tam się nic nie dzieje..itd itd to co dla normalnej osoby jest przyjemnością,radością czy zadowoleniem dla niej to nuda.. szuka więc ofiary,osoby słabszej aby móć się w pełni” realizować.”.Coraz więcej dociera do mojej świadomości i rozum zaczął brać górę nad emocjami..Mam nadzieję,żę będzie coraz lepiej..
Poprzednio napisałem pod ps. terror..Dziękuję Iwonko wiem,że masz rację ja do tej decyzji przygotowywałem się od kilku miesięcy.Mimo wszystko nie było łatwo.Nr telefonu zmieniłem adres e mail usunąłem.Zrobiłem to kilka dni wcześniej..Rozmawiałem też z psychologiem.Radę uzyskałem dokładnie taką jak Ty napisałaś,ale nachodziły mnie wątpliwości.Oczywiście nie napisałem wszystkiego.To był prawdziwy horror.Już w trakcie gdy byliśmy razem wyłączała telefon,wróciła 2 dni później z zagranicy.Miała wysiąść w jednym miejscu,wysiadła zupełnie gdzie indziej.Nawet jej dzieci były tym wszystkim zdziwione.Poza tym na każdą noc brała telefon pod poduszką i ustawiała kilka razy niby godzinę budzenia a w rzeczywistości czytała i pisała esemesy.Kiedyś kazałem jej pokazać treść esemesa bo jak mówiła to od dzieci.,więc wcześniej skasowała treść a potem pokazała czystą kartę.Poza tym nigdy nie zostawiała telefonu na stole ,zawsze miała go przy sobie.Gdy kiedys wziąłem go do ręki wpadła w furię wyrwała mi go z reki i kategorycznie zabroniła dotykać.To jej prywatność jak wyjaśniła..Jej zachowania zawsze wprowadzały napięcie a potem po prostu lęki.Godziłem się więc na wszystko.Awanturę mogła wywołać z każdego powodu np..sprawdzała myte przeze mnie szklanki przy oknie i gdy stwierdziła niewielki zaciek awantura,gdy się położyłem na łóżku bez jej zgody awantura.Kropelki wody na podłodze po myciu naczyń awantura.Kupiłem kawę innego gatunku awantura i nie ważne,że chciałem ją wymienić lub kupić taką jak ona chce.Będąc na emeryturze miałem sporo czasu więc gotowałem,sprzątałem i poświęcałem trochę czasu na czytanie..Po powrocie z pracy zawsze kontrolowała co zrobiłem i do wszystkiego miała uwagi..Zbyt mało zrobiłem i zbyt wolno..Ona by to wszystko zrobiła w 2 godziny a ja cały dzień..itd..Dodam ,że jest nauczycielką.Zastanawiałem się często jak ona funkcjonuje w pracy. Tam oceniano ją dobrze ale nie miała żadnych koleżanek.Pewnego dnia podeszła do mnie mieszkająca w tym samym bloku emerytowana nauczycielka i zapytała jak ja sobie daję z nią radę..Jej krzyki słychać w całym bloku.Poza tym powiedziała do mnie Pan nie wytrzyma z nią..Zresztą nie będzie Pan pierwszy..Chciałbym się wreszcie od niej uwolnić..Już raz mi się to udało na okres roku..i zupełnie nie potrzebnie dałem się zmanipulować jednym MMS ..Wtedy chyba jeszcze się nie nacierpiałem albo nie byłem wystarczająco zdecydowany..Teraz jest inaczej..Pozdrawiam wszystkich
Panie Piotrze ja naprawdę wiem jak to jest gdy rozum i zdrowy rozsądek mówią jedno a jakaś niewidzialna siła i tak pcha nas do ludzi, którzy nas niszczą. Wiele lat potrzebowałam aby zrozumieć co się ze mną dzieje i do jakiego stanu pozwoliłam się doprowadzić. Dziś wiem ,że jestem współuzależniona i to nad sobą muszę pracować nad własnymi myślami , zachowaniami, nad własną asertywnością. W moim przypadku jest tak,że wiele lat pomimo bólu zarówno psychicznego i fizycznego, jaki sprawiał mi mój facet (alkoholik) ja i tak podporządkowywałam się jemu i nawet gdy myślałam ,że się buntuję to i tak robiłam to czego on chciał. Podobnie jak Pan ja miałam awantury za wszystko ,że obiad nie taki,że nieodpowiednia mina, 5 minut za długo w pracy i wyzwiska typu,że jestem głupia, śmieszna,żałosna,że nic nie potrafie i wszystko sprowadzało się do tego ,że ja jestem winna co by się nie działo. Wypłakiwałam oczy po kątach bo nie rozumiałam jak ktoś kto powinien być oparciem,może tak mnie traktować i zaczynałam wierzyć w to,że ja faktycznie jestem zerem. Gdzie bym nie poszła co bym nie robiła w głowie miałam i mam do dziś tylko jego i myśli typu czy faktycznie jest w pracy czy pije pod sklepem, zdradza mnie nadal a jak tak to z kim , jaki nastrój będzie miał dzisiaj, czy będzie dogryzał znowu czy zasłużę na uśmiech i tak bez końca. Długo szukałam odpowiedzi co zrobić by było dobrze , by był spokój by on się zmienił przestał pić , kłamać itd. i to był mój błąd bo zatraciłam się w tym tak bardzo,że pewnego dnia gdy ktoś zadał mi pytanie po co z nim jestem ja nie umiałam podać racjonalnego powodu bo go nie ma. Ten człowiek niszczy mnie i nasze dziecko jest jak pasożyt, wampir energetyczny nie wnosi nic do naszego związku poza spustoszeniem i cierpieniem a ja z własnej woli na to pozwalam. Powiedziałam DOŚĆ tym razem głośno i wyrażnie i wzięłam się do roboty , cel- odnależć siebie, nie roztrząsać dlaczego on mnie traktuje w ten sposób nie szukać odpowiedzi na chore jazdy jego bo odpowiedz znam -alkohol, a skoro on nie chce nic zmieniać w naszym życiu to moim obowiązkiem jest samej zadbać o własne i syna szczęście nie oglądając się na niego bo ani ja za niego życia nie przeżyje ,ani on mojego za mnie. Teraz uczę się kontrolować swoje emocje i słuchać własnego a nie cudzego chce i układam sobie to wszystko w głowie np. gdy nachodzą mnie natrętne myśli o nim i chęć sprawdzania czy znowu kłamie i czy pił walczę z tym i powtarzam w duchu – jego życie .jego zdrowie martw się o siebie, rób tak by Tobie było dobrze. Wczoraj postawiłam mu sprawę jasno albo chcesz i zaczniesz się leczyć albo biorę synka i idziemy dalej przez życie bez Ciebie- to dla synka bo ja już nie potrafię mu zaufać i go kochać ból i żal zniszczyły wszelkie dobre uczucia między nami.Niech Pan powtarza sobie każdego dnia- nikt nie ma prawa mnie poniżać, zasługuje na szacunek a gdy poczuje Pan znowu słabość do tej kobiety niech Pan przypomni sobie jak Pana traktowała i się zastanowi – czy ja tego właśnie chce? Walka między rozsądkiem a tym wewnętrznym głosem. Ja jestem na początku drogi do lepszego życia, zaczynam terapie i rozstaje się z moim oprawcą .
Pani Iwonko wiem o czym Pani Pisze.Po raz pierwszy od 10 lat zmieniłem nr telefonu.Usunąłem adres poczty.Bałem się ,że tego nie zrobię.Miotały mną sprzeczne uczucia.Z jednej strony lęk przed spotkaniem a z drugiej potrzeba takiego kontaktu i poczucie winy,że ją zostawiłem.Uwierzyłem jej ,że wszystko co wprowadza ją w zły nastrój jest moją winą dlatego,że jej nie rozumiem.Starałem się więc jak mogłem aby nie dawać takich powodów.Im więcej się starałem tym było gorzej.Wycieczki oczywiście planowała ona ja jej tylko asystowałem .Wszystkie kończyły sie podobnie… woda była zbyt gorąca, góry zbyt wysokie , jaskinia lodowa zbyt zimna albo piwa mało i awantura.Chyba tylko pierwsza wycieczka była w miarę spokojna.Z każdego wyjazdu wracałem roztrzęsiony.Teraz własnie zaplanowała wyjazd do Pragi i od dłuższego czasu mnie na ten wyjazd namawiała.Wszystko już przygotowała.Potrafiła tak przekonywująco rozmawiać i wciągac w swoje pomysły,że nawet nie zauważyłem kiedy dałem sie ponownie zmanipulować.Dopiero na drugi dzien po tej rozmowie dotarło do mnie co ja robię.Przecież to wszystko sie powtórzy.Wrócę roztrzęsiony i będę dochodził do równowagi przez kilka tygodni, zaczęły wracać wspomnienia z poprzednich wyjazdów,jej straszliwe obelgi pod moim adresem .W słowach nigdy nie przebierała ,chociaż na swoim punkcie była bardzo wrażliwa.Nie wiedziałem jednak jak jej o tym zakomunikować.Ogarnęło mnie poczucie winy,że nie dotrzymuję słowa,że obiecałem. Rada psychologa była jasna nie spotykać się,jeżeli Pan się z nią spotka wszystko wróci.Nie da Pan rady. Tak też zrobiłem, poinformowałem ją emailem,że do Pragi nie pojadę gdyż w związku ze złym stanem zdrowia otrzymują pomoc psychologiczną., ona też się powinna udać do psychologa a to czy tak zrobi czy nie zależy wyłącznie od niej.. .Pocztę usunąłem ,nr telefonu zmieniłem..,.To już 4 dzień.. z mieszamymi uczuciami ale żyję,mimo wszystko towarzyszą mi łagodniejsze emocje niż ból jaki przeżywałem gdy wpadała w szał.Bałem się bardzo silnych fal emocjonalnych to one wcześniej mną kierowały.Gdy zarządała albo rozkazała wsiadałem w samochód i jechałem do niej mimo,że się bałem i odjeżdżałem gdy mi kazała jechać..bywało,że za kilka godzin powiedziała wynoś się..!!.Tym razem daję radę..Czasem emocje wracają ale nie są tak silne aby ograniczyć myslenie .Przywołuję więc wydarzenia z przeszłosci,będzie lepiej..Tobie Iwonko też się uda.Cóż wiele spraw można wcześniej lub lepiej rozwiązać ale życie jest takie jakie jest i robimy to co możemy w danej
chwili.Narazie mogę powiedzieć,że zerwanie kontaktu napewno służy zmianom..Korzystam z tej rady przywracania złych wspomnień..
Łatwiej zrozumieć gorzej zrobić ale do szantażu trzeba dwojga. To duet a nie występ solowy i nie może się odbyć bez aktywnego uczestnictwa ofiary szantażu. Często wydaje się inaczej i próbujemy usprawiedliwić własne zachowanie. Zawsze łatwiej jest skoncentrować się na tym, co robi druga osoba, niż przyznać się ze mamy swój udział w zaistniałej sytuacji. Ale chcąc zapobiec dalszym szantażom, musimy również skierować uwagę na własne wnętrze i przyjrzeć się elementom, które doprowadziły do uczestnictwa w emocjonalnym szantażu.
Mówiąc o uczestnictwie w szantażu, nie sugeruje ze go wywołaliśmy lub sprowokowałyśmy, lecz raczej ze pozwoliłyśmy by do niego doszło. Może nawet nie zdajemy sobie sprawy, ze czyjeś żądania są nierozsądne, wydaje się ze, kiedy prawie bez zastrzeżeń akceptujemy wolę drugiej osoby, to jesteśmy po prostu dobra żona, dobrym pracownikiem, córka czy synem, gdyż tak nas nauczono zachowywać się.
Możemy również w pełni zdawać sobie sprawę z szantażu, ale czuć ze nie potrafimy mu się przeciwstawić, ponieważ presja, jaką wywiera na nas szantażysta wywołuje u nas niemal zaprogramowana reakcje i reagujemy automatycznie. Nie każdy na próby szantażu reaguje uległością. Jeśli ty tak reagujesz to spróbuje ci przedstawić, dlaczego to robisz i co to ma na celu.
Czy kiedy spotykasz się z presja wywierana przez szantażystę:
Nieustannie wyrzucasz sobie ze ulegasz jego zadaniom?
Często jesteś sfrustrowany i rozżalony?
Czujesz się winny i uważasz ze będziesz złym człowiekiem, jeśli nie ustąpisz?
Boisz się ze związek się rozpadnie, jeśli nie ustąpisz?
Stajesz się jedyna osoba, do której szantażysta się zwraca, gdy przezywa kryzys, chociaż są inni, którzy mogliby mu pomoc?
Uważasz ze zobowiązania, jakie masz wobec niego, są większe niż te, które masz wobec siebie? 1
Jeśli odpowiedziałeś (odpowiedziałaś) ?TAK? choćby na jedno z tych pytań to znaczy ze Twoja reakcja na presje pomaga wytworzyć idealny klimat dla szantażysty.
WYZWALACZE
Dlaczego niektórzy ludzie także ci mądrzejsi wydają się być nieodporni na emocjonalny szantaż, a inni potrafią bez trudu go odeprzeć? Odpowiedz leży w naszych ?wyzwalaczach?, wrażliwych miejscach, które kształtują wnętrze każdego z nas. Każdy ?wyzwalacz? jest jak bateria naładowana naszymi nie dokończonymi psychologicznymi sprawami- nagromadzonymi żalami, poczuciem winy, niepewnością, podatnością na zranienia. To nasze czule miejsce, ukształtowane przez nasz temperament, wrażliwość oraz doświadczenia z dzieciństwa. Każde takie miejsce, przebadane ujawniłoby żywe pokłady naszej osobistej historii- tego jak byliśmy traktowani, jaki obraz samych siebie nośmy i jak zaznaczyły się w nas przeżycia z przeszłości.
jestem po rozstaniu z socjopatą z którym żyłam 4,5 roku, o ile można nazwać to życiem. Żyłam w iluzji, którą stworzył mój partner, pięknie na początku, szybkie zaręczyny, szybko wprowadził się do mnie i powoli zaczęła się gehenna, wyniszczanie mnie z poczucia godności, kobiecości, zrujnowanie finansowe, a na koniec agresja fizyczna i werbalna, wyzwiska od najgorszych, bicie, duszenie, popychanie, za co? Nie potrafię tego zrozumieć od roku szukałam odpowiedzi, jak to możliwe, że można jednego dnia mówić że się kocha, a drugiego z nienawiścią bić i poniżać. Nigdy go nie zdradziłam, nigdy nie oszukałam, dbałam jak mogłam, nie kupiłam sobie, ale jemu tak, nigdy tego nie docenił, zaniedbałam wszystkich i wszystko, wierzyłam, że to się zmieni i znów będzie jak na początku jak obiecywał, lecz było coraz gorzej. podejrzewałam rozdwojenie jaźni i tak szukając w internecie, w książkach i rozmowach z księdzem, psychoterapeutą i innymi ludźmi , bo w końcu przestałam udawać, że jestem szczęśliwa zresztą na dłuższą metę i tak nie da się nosić maski szczęśliwej, doszłam do stwierdzenia, że początek do którego tak tęskniłam to było pasmo kłamstw, że mój jedyny to socjopata, a ja wrak kobiety. Straciłam wszystko, straciłam ukochaną istotkę całą i jedyną radość mego życia pieska, jestem z długami, kredytami, sama bez zrozumienia, bo każdy kto nie spotkał na swojej drodze socjopaty ten nie zrozumie, chociaż mam już tą świadomość, mam żal, gniew, złość do tego człowieka, to ciągle jeszcze pojawia się ta chora nadzieja, może zrozumie, może się zmieni, może Bóg go odmieni, czasami też tęsknie choć wiem, że to uzależnienie, strach. Pomóżcie jak się z tego ocząsnąć , wyjść, podnieść, odbić od dna. Myślę o wyjeździe zagranicę. Czy jest ktoś z Poznania? pozdrawiam
Jestem w takiej samej sytuacji jak wiele z was 🙁 Moj partner terroryzuje mnie od pol roku a ja juz nie daje sobie z tym rady. Mam troje malych dzieci z czego najmlodsze ma 2 mce i nie mam dokad pojsc.to jest straszne,nie daje rady 🙁
Drogie dziewczyny wiem o czym piszecie.Wszyscy tutaj to ofiary a więc ta druga część związku bez której szantażysta emocjonalny nie może funkcjonować.Szantażyści,socjopaci to nie tylko mężczyźni.Byłem 4 lata w związku z kobietą,która na początku wydawała się bardzo miła,ułożona,pracowita,wiedziała czego chce.Mogła się podobać każdemu.Po pół roku zorientowałem się,że mam do czynienia z szantażystą emocjonalnym opisanym w psychologi jako prokurator aktywny.Psychologia w swoim opisie przedstawia takiego prokuratora jako nie znoszącego sprzeciwu.To łagodna odmiana.Ona nie znosiła innego zdania.Z czasem zrozumiałem,że mam się zachowywać jak piesek,który biega za nią i przeprasza za wszystko.Inna postawa była natychmiast karana.Najłagodniejsze określenie to kim ja dla Ciebie jestem.,że mnie nie rozumiesz.!!Reszta to wynoś się..!!! człowieku ja Ciebie nie kocham i już się nie oszukuj..!!!jeżeli nie zrobisz tego czy tamtego tak jak ona chce to jej reakcje była prosta mam 5 innych poważnych zainteresowań i każdy z nich mnie lepiej rozumie niż ty..!!! To wcale nie była groźba gołosłowna…Nosiła przy sobie telefon,nie pozwoliła się do niego zbliżyć i ciągle pisała gdzieś SMS.Godzinami siedziała przy komputerze kiedyś odkryłem w historii przeglądania,że odwiedza wszystkie portale randkowe.Czułem,że się rozpadam jako człowiek ale nie mogłem się uwolnić od niej.Dlaczego bo między wybuchami złości była miła ,skrzywdzona i kochająca.Udałem się więc sam do psychologa i tam się dowiedziałem,że ona się nie zmieni.Albo ten stan akceptuję albo nie..!!Zmiana mogłaby nastąpić tylko wtedy gdy by sama poszła się leczyć..Porozmawiałem z nią o tym jeżeli w ogóle można to nazwać rozmową..Gdy wspomniałem jej o wizycie u psychologa oraz o tym,że ja tego stanu nie zaakceptuję i na następną wizytę pójdziemy razem wpadła w szał.Nie było więc wyjścia odszedłem od niej.Czułem się z tym źle mieliśmy przecież plany na przyszłość..Po około roku poznałem inną panią..Od drugiego spotkania czułem,że coś tutaj nie gra.Ten sam typ emocji.Jakaś obawa,lęk..Niby dobrze a źle..Pomyslałem więc,że przecież wszystkie nie mogą być takie wredne i
kontynuowałem znajomość. było jednak coraz gorzej. Awantury z byle powodu.Starałem się jak mogłem a i tak jest źle.Ciągła krytyka,awantury,groźby,manipulacja.Manipulację każdy wyczuwa.Ale ofiary ją bagatelizują….Poszedłem na terapię.. W końcu odkryłem,że to ja mam problem z dzieciństwa,który ciągnie się za mną całe życie i za każdym razem trafię na szantażystę.W drugim przypadku trafiłem na kusicielke,który rządzi za pomocą marchewki i kija..Z tym,że kija używa coraz mocniej.A ja cóż najsilniej w dzieciństwie zarejestrowałem lęk i to właśnie ten lęk przed odrzuceniem pchał mnie w szpony szantażystów.Trzeba wiedzieć,że każdy szantażysta charakteryzuje się na początku dąsaniem.Ofiara więc zrobi dla niego wszystko aby jej nie odrzucił.Dalej w takim związku może być tylko
gorzej..!!!Nie ma innego wyjścia dziewczyny trzeba odejść z takiego związku..To trudne ale jedyne rozwiązanie.Drugim krokiem jest terapia i praca nad sobą..
Szantażysta znajdzie i tak inna ofiarę,bardzo rzadko się zmienia.Dodam,że moja pierwsza partnerka była wcześniej w ośmiu związkach,średnio co 2 lata zmieniała partnera a druga w pięciu związkach.Druga gdy ją poznałem chodziła na terapię ale z tego co się dowiedziałem od niej nic o sobie nie mówiła tylko o facetach,którzy ją rzekomo krzywdzili.Poprostu jej nie rozumieli..Wzmocniła się i przestała chodzić uznała,że rozliczyła już poprzednie rozstanie i szuka dalej facetów.Zrozumiałem z czasem,że nigdy bym jej nie zrozumiał gdyż jej głównym celem w związku jest karanie partnera.To daje jej poczucie bezpieczeństwa.Poza tym kusiciel nigdy nic nie zrobi bezinteresownie i nie powie czego chce naprawdę.Przekonałem się o tym gdyż jeżeli spełniłem jej oczekiwania była równie niezadowolona,szukała więc takiego którego nie da się spełnić albo rezygnowała z tego co jej dawałem tylko po to aby za kilka dni zaatakować.W internecie z łatwością można znaleźć takie postawy wpisując w goglach Szantaż emocjonalny..Znajdziecie tam pięć typów . Ja się już nacierpiałem i teraz uczę się rozpoznawać własne emocje,które mnie pchają w szpony szantażystek.A także nazywać i wyrażać w jasny sposób własne emocje..Inaczej mówiąc uczę się asertywności.Wiecie,który moment był najtrudniejszy.NIe opuszczenie szantażystek..To nie było trudne poprostu uciekałem.Z poczuciem winuy ale uciekłem.Najtrudniej było mi wypracować prawdziwą ocenę sytuacji w jakiej byłem..To praca na poziomie emocji i świadomości.Uzyskać między nimi zgodę gdzie ciągle miesza się poczucie winy , lęk , strzępy świadomej informacji o prawdziwym koszmarze jest bardzo trudne . Ale możliwe z czasem.To był dla mnie bardzo ważny etap.Tutaj nie możę być wątpliwości..Drugi równie trudny etap to prawdę powiedzieć szantażyście.Oj to strach,lęk.Wiedziałem co może mnie czekać gdy to powiem ale powiedziałem.Bałem się tego jak diabli ale powiedziałem i o dziwo nic się nie stało!!!
a ja po kilku dniach zacząłem zdrowieć.Przestały mnie prześladować lęki i poczucie winy.
Miłego dnia dla wszystkich
To prawda, najtrudniej pogodzić się z prawdą o człowieku, któremu się ufało, wybaczało, dla którego zrobiłoby się wszystko. Mój były partner również wydawał się pracowity, miły, ale to wszystko było pozorem, zlekceważyłam sygnały i opinie ludzi którzy go znali, ba wydrapałabym oczy w obronie jego, wierzyłam i ufałam we wszystko co mówił. Czytałam prawie wszystkie wypowiedzi i z każdej historii mogłabym opisać swoją własną. Jakie one są podobne, Boże co to za ludzie, którzy z premedytacją niszczą innym życie, a później zostawiają- uciekają by znaleźć nową ofiarę, co gorsze mają jeszcze czelność obwiniać o sytuację tą osobę, którą tak okrutnie skrzywdziły. Ja w moim partnerze już na początku widziałam osobę niezwykle zagubioną , której chciałam nie tylko pomóc, ale wynagrodzić choć sama nie miałam w życiu lekko. Wierzyłam, że moja miłość i wiara sprawi, że będziemy szczęśliwi we własnym świecie.Niestety tyko ja miałam uczciwe zamiary, próbowałam rozmawiać, tłumaczyć, lecz było to na chwilę, jak było dobrze to potrafił być miły, zwłaszcza pod wpływem alkoholu z którym ma problem, prosiłam wiele razy by ograniczył, sytuacja stawała się coraz gorsza z czasem , były złośliwe uwagi, komentarze, porównywania do byłych partnerek, szukanie znajomości w internecie, były rozstania i powroty. Próbowałam wszystkiego, walczyłam zapewniałam o swojej miłości, choć to ja potrzebowałam. Zawsze byłam gdy tylko mnie potrzebował, potrafiłam rzucić wszystko i lecieć by wiedział, że jestem i będę przy nim. Przez te 4 lata były sytuacje, gdzie potrzebowałam jego wsparcia zrozumienia, pomocy NIGDY GO NIE BYŁO. Nigdy nie dostałam prezentu bez okazji nawet nie pamiętał kiedy mam urodziny czy imieniny o rocznicach nie wspomnę. Na święta to pierwsze kolczyki, następne to kalendarz, zestaw szamponu i odżywki,a w tym roku dostałam w styczniu bombonierkę i likier, choć planowaliśmy wyjazd na święta spędziłam je sama, im bardziej się oddalał tym bardziej ja wychodziłam z ram by zadowolić pana, mówiłam o tym co sprawia mi przykrość, co bym chciała, prosiłam o rozmowy, ale agresja i obojętność rosła coraz bardziej byłam poniżana, krytykowana, wyzywana od najgorszych z czasem też bita i popychana, kiedy próbowałam zakończyć to wcześniej prosił, błagał, obiecywał, że się zmieni, że zrobi wszystko bo żyć nie może beze mnie, lecz po dwóch dniach wracał do poprzedniej wersji, czyli pokazania swojego ja, dominacji, udowadniania, że jest lepszy i zawsze ma rację, kiedy mówiłam swoje zdanie były wyzwiska, że jestem pojebana, mam się iść leczyć lub ostatnio dolatywał i dusił. jak już pisałam przeszłam załamanie, depresję, ale ciągle myślałam jak dotrzeć do tego człowieka, jak mu pomóc i zrozumieć. Daremny trud po pierwsze jest pod dużym wpływem swojej toksycznej matki i siostry, po drugie nie da sobie nic powiedzieć, więc sam nie chce sobie pomóc. Bardzo starałam się o łaski jego rodziny, z którą sam nie miał dobrego kontaktu, lecz one nigdy nie starały się poznać mnie, zwłaszcza matka, z którą raz byłam porozmawiać by mi pomogła, ale ona wie, że jest trudny po ojcu i zmieniała temat na swój i córki. Nigdy nie chciała by on miał normalny związek, bo te co miał + ona jest jej to winien,wiedziała jak dbam o niego i jak bardzo go kocham palcem nie kiwnęła by dowiedzieć się dlaczego ciągle wraca do niej i znów do mnie, mało tego potrafiła nas zaprosić w święta i pojechać sobie z córką nie uprzedzając nas o tym, kiedy jechaliśmy do szpitala to musieliśmy się pytać czy teraz możemy czy nie. Jego siostra nic lepsza zazdrosna i złośliwa od początku robiła wszystko by nam nie wyszło. Próbowałam z nim rozmawiać o tym jak nas i mnie traktują lekceważąco, jak buntują , jakie są relacje, że nie ma odwagi powiedzieć matce, że się zaręczyliśmy tylko wysyła sms, ale on stanął po ich stronie pozwolił by zmanipulowały go do reszty, nie zrozumiał, że to jaki jest zawdzięcza właśnie rodzinie i trudnemu dzieciństwu, że należy wyznaczyć zdrowe granice,zaleczyć rany z dzieciństwa, spojrzeć jaka jest prawda, mówił jak się rozstawaliśmy któryś raz że rodzina się nie liczy, że to ja, ta która starała się jest najgorsza, kiedy zrozumiałam jak go traktują i że matka i siostra są autorkami jego charakteru powiedziałam o tym by wiedział, że go rozumiem i jestem z nim i po jego stronie, nagle zmienił hierarchię ważności i to one są te dobre. Cóż brak u nich szczerości wszyscy są najmądrzejsi , ich demagogia, mówienie o sobie, brak słuchania co inni mają do powiedzenia, egoizm, fałsz i obłuda i brak prawdziwych uczuć, które nie są naturalne tylko udawane no bo trzeba bo to rodzina. Przestałam walczyć kiedy ksiądz, terapeuta i lektury uświadomiły mi z kim mam do czynienia, że się nie zmieni, że będzie gorzej i szkoda mojego życia. Potrafił tak wszystkimi manipulować by zrobić ze mnie najgorsza, że w końcu kiedy przestałam milczeć i mówić jak jest naprawdę to wszyscy nie dowierzali, że aż taki jest. Tyle razy zlekceważyłam to co mi mówiono o nim, to co sama widziałam, to jak mnie pierwszy raz uderzył w twarz, ciągle naiwnie wybaczałam i czekałam na zmianę, że się otworzy, że poznam człowieka z którym chciałam spędzić resztę życia, który zawsze mógł liczyć na moje zrozumienie, lojalność, szczerość, że wspólnie przez rozmowy przeniesiemy góry. Tak się nie stało bo tylko ja dawałam, padło tyle przykrych słów w pewnym momencie zaczęłam odpłacać tą samą monetą by wiedział jak to boli, kiedy mnie lekceważył, upadlał, obrzucał błotem kazałam mu się wynosić, źle się z tym czułam, ale myślałam,że za którymś razem opamięta się i już nigdy nie powiem tego, przeprosiłam go i powiedziałam co czuję i dlaczego uciekam się do ostateczności. W związku najważniejsza jest miłość, troska, szczerość, zrozumienie, lojalność, kierując się tymi zasadami tworzy się udany i trwały związek, mój był toksyczny bo nic z tego nie dostałam, a kiedy wszystko zniszczył uciekł do matki. Miarą miłości jest to jak długo o nią walczymy i ile jesteśmy wstanie zrobić by ją odzyskać. Ja już nie mam o co walczyć, bo moja miłość była jednostronna.
Do Piotra, bardzo ogólnikowo opisałeś swoją historię, bardzo dobrze ,że chodzisz na terapię, może dzięki niej zrozumiesz zachowanie byłej partnerki, a przede wszystkim odbędziesz podróż we własne wnętrze. Wybacz proszę, ale czy mówiłeś partnerce tej pierwszej ,że ładnie wygląda?, że jest najważniejsza dla Ciebie?, że zależy Tobie na niej?, wychodziliście gdzieś?, starałeś się spędzić czas tylko z nią?, rozmawiałeś o jej problemach?, cieszyłeś się z jej osiągnięć jakichkolwiek?, chwaliłeś jej dania?, byłeś szczery i mówiłeś co chcesz i czego oczekujesz? Sam wiesz jak było, ale może dlatego była na portalach bo szukała atrakcyjności u innych facetów wcale nie myśląc o flirtach czy znajomościach,sms może pisała bo nie miała się gdzie wygadać i szukała wsparcia, które jej nie dawałeś, może ona potrzebowała zwyczajnie partnera, a nie terapeuty, którego zaproponowałeś. Jeśli tak to nic dziwnego czuła się samotna i kiedy oddaliliście się od siebie wściekła się na tą propozycję, ona także miała plany na przyszłość z wami związane. Widzisz u wielu to jest przemoc, szantaż itd. u mnie także uważam, że zrobiłam wszystko by ratować mój związek, poszłabym na terapię z moim partnerem, ale gdybym to zaproponowała zabił by mnie, poza tym jego agresja fizyczna jest nie do przyjęcia i świadczy o tym, że nie miał zamiaru spełnić swoich przyrzeczeń, nawet tych składanych przed Bogiem.
Do oszukanej..Moja droga.Co dziennie rano mówiłem jej,że jest atrakcyjna,ładnie wygląda,jest pracowita,dba o rodzinę…Kupowałem kwiaty.Jeździliśmy na wycieczki.Problem nie był w tym.Dopiero na terapii zrozumiałem,że potrzeby tzw prokuratora aktywnego w związku nigdy nie będą zaspokojone.Zawsze będzie oczekiwał potwierdzenia miłości.To wylękniony władca,któremu daje poczucie bezpieczeństwa tylko i wyłącznie władza.Stosuje do tego najróżniejsze metody.Włącznie z upokorzeniem partnera.Im bardziej go upokorzy tym większa satysfakcja ,że nie odszedł a więc kocha.To tragedia w związku.Gdy stawiasz granice.Zostajesz poinformowany,że ma pięciu innych ,którzy zrobią wszystko dla niej a Ty wynocha i dalej obserwuje zostanie czy odejdzie.Tak dzieje się każdego dnia i każda okazja jest dobra.Wytrzymywałem to do czasu.Druga rzecz to jej potrzeba planowania ,nie znosi sprzeciwu.Wszystko wie najlepiej. Na tej płaszczyźnie również szuka potwierdzenia miłości.Zgodzisz się na wszystko to kochasz jeżeli chcesz wyrazić własne zdanie to użyje takich argumentów,że najlepiej zapaść się pod
ziemię.Byliśmy na kilkunastu wycieczkach.Chyba tylko pierwsza była udana.Pozostałe to katastrofa.Powiedziałem,że więcej z nią nie pojadę.Przykład..Zaplanowała 10 dniową wycieczkę w Pieniny.Ale nagle wpadła na pomysł stworzenia pozorów partnerstwa.Pięć dni pobytu ona zaplanowała i 5 dni mnie pozwoliła zaplanować.Pomyślałem więc i powiedziałem,że może byśmy pojechali na słowacką stronę do Vrbowa.Jest tam basen termalny,w okolicy jaskinie lodowe i piękne szlaki w słoweńskim raju.Zgodziła się.Na miejscu przekonałem się,że to nie mozliwe.Już pierwszego dnia doszła do wniosku ,że woda jest zbyt gorąca,jaskinie zbyt zimne,szlaki do kitu.Zaznaczę,że nigdzie nie była i powiedziała,że nie pójdzie.To nie jest jej bajka.Dostałem przy tym taką porcję zniewag,że lepiej nie powtarzać.Na
drugi dzień wróciliśmy w Pieniny.To było jej miejsce.Szczęśliwie pierwszego dnia w Krościenku był koncert w muszli.To wytrzymała ale już na drugi dzień podczas wspinaczki zrobiła awanturę tylko z tego powodu,że miałem inne zdanie na temat rozwoju średniej wielkości miasteczek w Polsce.Tak się wściekła,że uciekła z trasy.Po powrocie znalazłem ją w ogródku piwnym.Wróciła wieczorem i kolejna awantura,że ja jej nie rozumiem..Szanowałem jej zdanie ale miałem inne zdanie na ten temat.To przykład tak było w każdej sprawie.!!!Wróciliśmy chyba po 3 lub 4 dniach.Innym razem podsunąłem pomysł abyśmy pojechali na Krym.Wakacje,lato.Zapaliła się do tego jak nigdy.Zebrała cały materiał o Krymie,zdjęcia,miejsca zwiedzania.Ja nawet dzwoniłem do hotelu na Krym.Z noclegami nie było problemów.To oczywiście działo się przed zajęciem Krymu przez sowietów.Przygotowałem samochód zrobiłem przegląd,wykupiłem ubezpieczenia.Wszystko jest ok i co się dzieje.W dzień przed wyjazdem powiedziała mi,że ona na żaden Krym nie pojedzie..Jedzie z siostrą w Pieniny.Zaskoczenie kompletne.Pojechałem więc sam na Słowację a ona w Pieniny.Powiedziała,że jedzie z siostrą ale tego nie wiem.Nie sprawdzałem jej.Mogę się tylko domyslać ,że jej o to chodziło..Poza tym zrozumiałem,że Krymu też by nie zaakceptowała dlatego,że to nie był jej pomysł.Zapytałem jej kiedyś jak w takim razie spędzała wakacje z mężem..Dodam,że była wdową.Odpowiedziała mi,chyba szczerze,że byli tylko raz potem mąż nie chciał z nią jeździć. wg niej on był jakiś dziwny.Wiem,że to osoba wylękniona,że w życiu wiele przeszła ale o psychologu nie chciała nawet słyszeć.Poza tym ja chciałem z nią rozmawiać o tym dlaczego szuka na portalach,co jej nie pasuje,co mógłbym zrobić.O takiej rozmowie nie było mowy.Sam więc poszedłem do psychologa ona niestety nie.Może to co napisałem brzmi jak oskarżenie ale nie o to mi chodzi.Wiem,żę ona ma problemy.Jakiś czas po rozstaniu zadzwoniła do mnie,powiedziała mi,że wybaczy mi to ,że odszedłem od niej i ma już plan na budowę wspólnego domu.Dodam,że ja już wybudowałem dom w prezencie dla niej.To miał być naprawdę prezent ale gdy ją zaprosiłem to tragedia.Wszystko skrytykowała,miejsce,projekt domu co tylko mogła.Siła władzy w takiej osobie jest tak ogromna,że nie zgodzi się na nic jeżeli to nie jest jej decyzja.A najgorsze jest to,że ze swoimi decyzjami też się nie zgadza gdyż ona ciągle sprawdza jak bardzo jest kochana.Potrafi więc w każdej chwili zmienić własną decyzję i sprawdza,sprawdza,sprawdza,sprawdza dalej.Można zgłupieć więc trzeba siebie ratować.Do psychologa oczywiście nie poszła więc o powrocie do tego związku nie ma mowy.Już się trochę pozbierałem..
miłego dnia
Od 10 lat jestem gnębiona nie tyle fizycznie co psychicznie. Aktualnie tuszuje swoją opuchniętą brew od ostatniego wybuchu gniewu mojego oprawcy.
Nienawidzę go ale mamy dwoje dzieci i kwestia finansowa jest tu bardzo istotna.
Jeżeli ktokolwiek mógłby mi pomóc, doradzić to mój mail:
mufa7@op.pl
Do oszukana..ja nie opisywałem wszystkich jej zachowań bo to każdy dzień był taki.Niech ci posłuży za wyjaśnienie fakt,że gdy miałem inne zdanie na jakiś temat,zaczynała krzyczeć.Pytam więc dlaczego tak się awanturuje,czy nie możemy rozważyć tego spokojnie.Przecież ja się zawsze zgadzam na każde rozwiązanie..W odpowiedzi usłyszałem,że ja chyba jestem z innego świata i nie widziałem awantury.Wg niej awantura jest wtedy,gdy talerze są rozbijane na głowach,krew się leje i interweniuje policja.To było na początku i nie wyciągnąłem z tego żadnego wniosku.Dodam,że dla mnie była najładniejsza,najzgrabniejsza i bardzo inteligentna.Jest zresztą nauczycielką.Tle tylko,że swoją inteligencję wykorzystuje p-ko sobie i chyba tak doprowadzała do uzgodnień w poprzednich związkach,gdyż miała na głowie kilka wyraźnych śladów ran ciętych..
Związek z taką osobą to chaos..Pozostaje jedyne wyjście ratuj się jeżeli jeszcze nie chodzisz na czterech łapkach..
miłego
Do Oszukana i jeszcze jeden fakt,który mnie dziwił..Zawsze po takiej awanturze miała ogromną ochotę na seks.Pamiętam jak powiedziała..Porozumieć to my się nie możemy ale seks to nam wychodzi super i rzucała się na mnie..Do czasu faktycznie nam wychodził ale potem odechciało mi się wszystkiego..
miłego
codzienne awantury mogły być z tego powodu,że np robiąc jej kawę wlałem zbyt mało lub zbyt dużo wody,piła 3/4 kubka.,albo ,że przesłodziłem lub nie dosłodziłem ,słodziła 3/4 łyżeczki.albo po myciu naczyń znalazła zaciek lub po sprzątaniu kurz..albo wróciłem z zakupów kilka min później..albo pomyliłem kawe przy zakupie..i nie chodzi tutaj o zwrócenie uwagi..czy krytykę..ja rozróżniam krytyke pozytywną od negatywnej tj taka która służy zmianom i taką która służy wyładowaniu nerwów….To były krzyki..i odwracanie kota ogonem..w takim związku głupiejesz i chodzisz ciągle w poczuciu winy.. okazuje,że nic nie umiesz..nic nie robisz dobrze..kiedys jej zapytałem czy ja cos robie dobrze.. nie odpowiedziała..głupi usmiech i to wszystko..
Do Piotra, pozwól ,że wyjaśnię moje pytania, bo chyba poczułeś się troszkę obwiniany, bynajmniej nie to miałam na myśli, jesteśmy tu po to by sobie pomóc, dzieląc się swoim doświadczeniem, zrozumieć w jakim związku trwaliśmy,nasze zachowania na zachowania naszych partnerów, a nie osądzać.
Każdy z nas zadaje sobie masę pytań i szuka odpowiedzi, ja jeszcze nadal walczę między sercem a rozumem, jestem już silniejsza, dzięki lekturą, a także historiami i uwierz rozumiem wszystkich. Dobrze wiem co znaczy szantaż emocjonalny, byłam nie raz szantażowana , że się zabije, próby wieszania, podcięcia żył, lub wypadek samochodowy jeśli nie dam szansy, wiem co to znaczy przemoc psychiczna przez poniżanie , wyzwiska, krytykowanie wszystkiego, porównywania, wyśmiewanie się, zdradzenie wszystkich tajemnic osobą trzecim, które powiedziałam w zaufaniu, by się także otworzył, by poczuł jak jest mi bliski, a on to wykorzystywał przy każdej awanturze by sprawić mi ból, sprowokować, tak długo aż nie płakałam lub przy nasileniu nie kazałam się wynosić, czyli to co pisałeś dopóki dopóty krew się nie poleje, nie poleci szyba wyrwie gniazdko ze ściany, porozrzuca rzeczy, przedmioty, w tym czasie najbardziej bałam się o życie mojej psinki, był nieobliczalny, a ona mnie broniła jak mogła, teraz kiedy jej już nie ma a wiedział jak cierpię to też wyśmiewał się z mojej żałoby , bo pies jest od pilnowania domu i przerobienia na smalec do wcierania na bóle nóg i uwierzcie tak naprawdę chciał zrobić jechać na wieś po psi smalec dla wujka,a za chwilę płakał, że tak jej mu brakuje, że żałuje, że z nią nie wyjeżdżaliśmy częściej, tylko my prawie wcale nie wyjeżdżaliśmy bo zmęczony, bo auto nie sprawne oczywiście tylko w weekend i dla mnie bo dla innych było paliwo i czas i sprawne. Weekend jak wracał do domu po tygodniu, dwóch lub miesiącu bo był w trasie wyglądał tak, że od progu piwo, rzucenie torb, laptop, tv, awanturka i spać, ewentualnie razem obiad i pójście do kościoła, ale z czasem chodziłam sama bo nie lubię obłudy. Seks raz na miesiąc, trzy miesiące, lub pół roku, ponoć nikt go tak nie pociągał nigdy jak ja, z czasem odechciało mi się bo po awanturze trudno jest się przestawić kiedy ból złość jest, mało tego przy okazji wykrzyczenia moich tajemnic przed jego synem powiedział, że go molestuje, więc przestałam wychodzić z inicjatywą. Bicie, szarpanie, wykręcanie dłoni, popychanie, zabieranie telefonu i groźby, że skasuje zdjęcia mojego pieska, raz mało mnie nie zabił uderzał moją głową o drzwi, piec, wykręcał ręce i popychał tak ,aż upadłam, raz centymetr dzielił od uderzenia skronią o kant komody, podniosłam się i poleciałam z deska od pracowania o mało nie przygniatając mojego psa, który mnie broni