Szewc bez butów chodzi, rozważania nt. kursu na sukces - Solaris - rozwój osobisty

Szewc bez butów chodzi, rozważania nt. kursu na sukces

Znam to stare powiedzenie, że szewc bez butów chodzi, ale nie daje mi spokoju pytanie: jak to jest, że ludzie którzy uczą mnie jak osiągnąć szczęście i finansową prosperitę wcale nie są krezusami.

Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu i mam co do tego różne koncepcje.
Pierwsza teoria: może ich własne bloki i ograniczenia uniemożliwiają im skorzystanie z wiedzy, którą posiadają. Gdy kończę pisać to zdanie spływa na mnie olśnienie, że skoro trafiłem na ich warsztaty, to znaczy że ja sam takie bloki posiadam. Innymi słowy, pozwalam sobie na skorzystanie z pewnej wiedzy, jednak nie pozwalam sobie na życie w obfitości. Gdybym był gotów na życie w obfitości to: a) trafiłbym do ludzi, którzy pokazaliby mi jak to osiągnąć b) trafiłbym do ludzi, którzy sami korzystają z obfitości. Fajnie, że się czegoś dowiedziałem o sobie, tylko co teraz zrobić z tą wiedzą?

A wracając do głównego wątku: czy można nauczać czegoś, co samemu znamy tylko z teorii? „Zróbcie tak, a tak a osiągniecie sukces” Ileż razy słyszałem takie lub inne porady. Od razu nasuwało mi się pytanie „Dlaczego sam tak nie zrobisz?” Przypominały mi się wróżki, które reklamują, że potrafią podać szczęśliwe numery totolotka. Czemu same sobie nie powróżą, wygrają milion lub dwa, po czym żyją w szczęściu? No właśnie..
Jednak spotkałem w moim życiu kilku trenerów, którzy realizują w życiu propagowane idee. I żyją w obfitości. Tylko, że jest ich zdecydowana mniejszość.. Ale nie ustaję w poszukiwaniach. Może też kiedy wzrośnie moja świadomość finansowa, a raczej pojawi się zgoda na to aby zarabiać dużo i to zarabiać z łatwością – wtedy pewnie samoistnie trafię na takie szkolenia, gdzie prowadzący będą moim strzałem w dziesiątkę.

Druga teoria dotycząca rozbieżności pomiędzy tym, czego mnie nauczają, a czym sami żyją opiera się na braku zgody na bogactwo w nich samych, ale i we mnie 🙁 skoro pojawiam się na ich kursach. Wiem z doświadczenia, że pozwolenie sobie na życie w bogactwie jest trudne, szczególnie dla nas Polaków wychowanych w kulturze chrześcijańskiej, gdzie prędzej wielbłąd przez ucho igielne. Osoba posiadająca misję zapewne bije się często z dylematem: jak tu zarabiać na tym, że pomagam ludziom? Czy dobry samarytanin wystawiłby rachunek vatowski i to na całkiem pokaźną kwotę? No właśnie. I bądź tu mądry. „Chcę dobrze zarabiać ale nie kosztem innych. Przecież to co dostałem: wiedzę, wglądy, świadomość – dostałem za darmo. Nie można handlować boskimi darami.” Takie lub inne stwierdzenia padły z ust wielu znanych mi trenerów. Częściowo jest to prawdą, ale mam świadomość, że jest to prawda każdej z tych osób. Moja prawda jest inna. Zainwestowałem w siebie, pracowałem nad osiągnięciem rezultatu i mam go. Przyznaję sobie prawo do korzystania z wiedzy wypracowanej przeze mnie, lub danej przez Wyższą Świadomość. Wspólnym mianownikiem obu koncepcji jest moja mądrość oparta na zgodzie na obfitość w życiu. Jeśli nie chcę na tym zarobić, to znaczy, że albo nie potrzebuję pieniędzy (czyli jestem oświecony) albo moje wyobrażenia o pieniądzach są następujące: „Pieniądze są złe” – w dużym uproszczeniu naturalnie. A pieniądze to przecież tylko energia i aż energia. Wszystko jest energią. Ja jestem energią, mój mąż, żona, dziecko są energią, jedzenie, motorówka, zachód słońca, tenisówki – to też energia. Pieniądz jako banknot i pieniądz jako pozwolenie sobie na obdarowanie się przyjemnością. To też energia.
Jaki z tego wniosek? Żaden. Nauczyłem się, że tyle wniosków ile ludzi. Moi przyjaciele często zgadzają się ze mną „w stu procentach” a kiedy sami mówią o danym temacie, to widzę, słyszę i czuję, że mówiliśmy o dwu różnych rzeczach. Jesteśmy inni. Ukształtowani przez różne okoliczności, inaczej doświadczający tych samych zdarzeń. Poza tym każdy z nas zmienia się w czasie. Zmieniamy się w ciągu dnia, z miesiąca na miesiąc, o latach nie wspominając. Co 6 lat następuje globalna wymiana wszystkich naszych komórek. Więc jesteś teraz nową osobą. Pewnie nawet nie powiedziałbyś „cześć” swojej wersji sprzed 6 lat.
Jeśli jesteś gotowa na przyjęcie prawdy o obfitości w twoim życiu to znajdziesz sposób, aby dowiedzieć się jak zapewnić sobie tę obfitość. Jeśli nie jesteś gotowa – znajdziesz usprawiedliwienie dla tego, co dzieje się w twoim życiu. Życzę ci zmian i wspaniałych ludzi na drodze odkrywania siebie i swojej lepszej wersji.

Do zobaczenia na szlaku 🙂
beata markowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.