Rytuał Hooponopono. Wywiad z Anną Kliegert - Solaris - rozwój osobisty

Rytuał Hooponopono. Wywiad z Anną Kliegert

Pani Anno, była Pani uczennicą i asystentką niezwykłej osoby – Morrnah Nalamaku Simeona. W jakich okolicznościach się Panie spotkały?
W 1988 roku odbył się pierwszy Światowy Pokojowy Kongres Healerów w Danii. Wielu wspaniałych uzdrowicieli z całego świata prezentowało tam swoje metody leczenia. Pewnego dnia miałam uczestniczyć w prelekcji innej osoby. Prelekcja ta została odwołana, a ja „przypadkowo” trafiłam na wykład Morrnah. Zdecydowałam się wziąć udział w jej seminarium, podczas którego nauczała Ho’oponopono. Instruktor z Niemiec namówił mnie, żebym zaczęła tłumaczyć teksty Morrnah na język polski. Jakiś czas później Morrnah postanowiła odwiedzić Polskę. Wówczas nie znałam jeszcze celu jej podróży. Akurat tak się złożyło, że byłam w Warszawie pierwszy raz po wyjeździe i wstąpiłam do Towarzystwa Psychotronicznego, żeby kupić jakieś książki. Na tablicy ogłoszeniowej zobaczyłam ogłoszenie o kursach Huny. Zapytałam, czy są zainteresowani Ho’oponopono. Wyglądało to tak, jakby było zaplanowane z góry. Morrnah wysłała mnie do Warszawy, żeby przeprowadzić wstępną prelekcję. Niedługo potem przyjechałyśmy razem do Polski przeprowadzić kursy, na których miałam być tłumaczką. Potem spotkałam się z Morrnah kilka razy i nauczyłam się tzw. Basic II, czyli drugiej części procesu. Do tej nauki można przystąpić dopiero po kilku latach praktykowania części pierwszej. Praktykowałam Ho’oponopono w swoim codziennym życiu, znałam więc jego wartość. Zapragnęłam nauczać innych. Opowiedziałam o tym Morrnah. Powiedziała, że jeszcze nie jestem gotowa. Wtedy nie rozumiałam, dlaczego. Musiałam nad sobą intensywnie pracować przez wiele lat, zanim wyraziła zgodę na to, bym zaczęła nauczać.

Jaki był cel wizyty Morrnah w Polsce w 1989 roku?
Morrnah miała dwa cele. Pierwszy z nich był szczególną misją. Miała się bowiem udać do Częstochowy, na Jasną Górę i oczyścić to miejsce z traumatycznej pamięci całej Polski. Miejsce to ma też silne karmiczne powiązania z innymi krajami i narodami. (O tej misji pisaliśmy w nr. 8/2007 str. 49).
Drugim celem Morrnah było nauczanie Polaków procesu Ho’oponopono. Niestety pozostała tylko garstka osób, które wytrwale go stosowały, dzięki czemu wiele zmieniło się w ich życiu i w ich otoczeniu. Gdyby wszystkie 700 osób, które uczestniczyły wtedy w kursach, dalej praktykowało Ho’oponopono, prawdopodobnie wiele spraw w kraju wyglądałoby dzisiaj trochę inaczej.
Proces Ho’oponopono uwalnia nie tylko osobę, która go przeprowadza. Uwalnia również wszystkich i wszystko, co jest w ten proces włączone.

Co oznacza słowo Ho’oponopono i na czym polega rytuał? Wspomina Pani, że Morrnah „odnalazła” proces Ho’oponopono, czy to oznacza, że nie był on przedtem znany nikomu innemu?
Słowo Ho’oponopono, jak prawie każde słowo w języku hawajskim, składa się z kilku słów, z których każde ma również wiele znaczeń. „Ho” oznacza przynosić, przenosić, prezentować, dawać, odkładać, „pono” dobroć, moralną dobroć, to, co jest prawidłowe, poprawiać. Całe słowo Ho’oponopono oznacza powodować, właściwie postępować, naprawiać błąd.
Proces, którego nauczam, różni się od wielu rytuałów hawajskich. Składa się on z 12 stopni. Jest procesem skruchy, wybaczenia i przemiany. Jest on petycją do Miłości, czyli Światła, Boskości, by usunęła toksyczne energie ukryte w podświadomości. Boskość dokonuje tego w Umyśle, zaczynając od części spirytualnej, czyli Nadświadomości. Następnie oczyszcza część intelektualną, uwalniając ją od form myślowych. W końcu przesuwa się do części emocjonalnej – podświadomości, usuwając toksyczne emocje i wypełniając ją samą sobą, czyli Miłością.
Każdy problem zaczyna się od myśli. Samo myślenie nie jest problemem. Problemem są bolesne wspomnienia powiązane z myślami. Nienawiść, smutek, złość, brak tolerancji są truciznami, które można porównać do starych płyt gramofonowych, które ciągle, i ciągle przynoszą ból i cierpienie. Podświadomość często kojarzy zdarzenia lub osobę, którą spotykamy w czasie obecnym, z czymś, co nastąpiło w przeszłości. W takiej sytuacji emocje zostają uaktywnione i stają się przyczyną stresu. Ho’oponopono neutralizuje energie związane z osobą, miejscem czy przedmiotem. Zadaniem Ho’oponopono jest oczyszczenie, neutralizowanie i uwolnienie energii o niskiej wibracji i przetransformowanie jej w Miłość.
Praktykując Ho’oponopono, nie potrzebujemy wiedzy o przyczynie wywołującej problem. Jedyna informacja, jaka jest nam potrzebna, to uświadomienie sobie aktualnego problemu. Nasza podświadomość zna przyczynę, a praca intelektu jest prośbą o wybaczenie.
Oczyszczamy nie tylko siebie. Oczyszczamy również wszystkich i wszystko, co włączamy w proces, czyli: rodzinę, bliskich, przodków, zdarzenia, miejsca, przedmioty. Pamięć absolutnie wszystkiego, czego doświadczyliśmy od momentu Stworzenia zapisana jest jako formy myślowe i zachowana w ciele eterycznym. Można to porównać do komputera, który znany jest jako podświadomość, Unihipili, lub aspekt wewnętrznego dziecka. Innymi częściami naszego Jestestwa są Matka, znana jako Uhane, czyli racjonalna myśl, która wybiera i decyduje, oraz Ojciec- Aumakua, czyli nadświadomość lub aspekt spirytualny.
Te trzy części Jestestwa, to nasza wewnętrzna rodzina, która w normalnych warunkach powinna być zrównoważona, i która razem ze Stwórcą Boskim daje Samo-Identyczność, czyli Jedność z Bogiem.
Morrnah Simeona odnalazła stary proces Ho’oponopono, który był dokonywany od tysięcy lat. Był on znany jedynie Kahunom, których było niewielu. Pamiętajmy, że praktykowanie Huny, jak i Ho’oponopono było zakazane, od kiedy na Hawajach znaleźli się misjonarze. Stara hawajska wiedza przetrwała w ukryciu. Dopiero w końcu lat 70. zaczęto odkrywać te stare nauki, które były przekazywane tylko drogą ustną.
Punktem zwrotnym w życiu Morrnah był moment, w którym zachorowała na złośliwy nowotwór. Wówczas sama zaczęła stosować ten proces w celu uzdrowienia siebie. Potem dostosowała go do naszych czasów.

W jaki sposób przebiegał ten proces na dawnych Hawajach?
Stary proces różnił się od procesu, którego nauczała Morrnah. Muszę tu dodać, że „Samo-Identyczność przez Ho’oponopono” różni się od wszystkich innych form. Według starej tradycji, każdy, kto był związany z danym problemem, musiał być fizycznie obecny w czasie rytuałów i pracować nad ich rozwiązaniem. Był to rytuał, w którym uczestniczyli „Starsi” w rodzinach, kapłani lub kapłanki i całe rodziny. Każdy był zmuszony do wypowiedzenia się, i jak Morrnah to określała, „wylania żalu”, tak długo, aż wszystkie winy zostały ujawnione. W czasie takiego rytuału nikt nie mógł opuścić pomieszczenia. Rytuał był prowadzony przez Kahunę.
Proces opracowany przez Morrnah nie wymaga obecności innych osób. Przeprowadza się go samemu. Nie musimy zwracać się do kapłana, psychiatry, terapeuty czy innego specjalisty. Wszystko odbywa się pomiędzy trzema częściami naszego Ja a Boskością, która wie dokładnie, kim jesteśmy, co przeżyliśmy i czego nam potrzeba. Morrnah mówiła, że jedynie Boskość może usunąć i naprawić błąd. My możemy tylko o to prosić.

Czy polinezyjski rytuał może mieć swoje zastosowanie w Europie Środkowej? W tak odmiennej kulturze?
Proces Ho’oponopono z niczym nie koliduje i jest niezależny od tradycji, religii czy kultury. Korzystać z niego może każdy z nas. Zwraca się do Jestestwa, które jest w nas wszystkich. Poza tym Ho’oponopono jest procesem pochodzącym z Lemurii, starszej od Atlantydy. Według wielu przekazów właśnie stamtąd wywodzi się nasza cywilizacja. Jeśli założymy, że reinkarnacja istnieje, to możemy przyjąć, że każdy z nas mógł już wcześniej żyć w różnych częściach świata, nawet poza Ziemią, i zbierać informacje w swojej podświadomości, która nigdy nie umiera i przenosi je do kolejnych wcieleń. To daje nam wiele do myślenia, prawda?

Jakie korzyści może nam przynieść stosowanie tego rytuału?
Nie nazywałabym tego rytuałem. To jest proces, ponieważ każdy pracuje nad swoim Jestestwem i oczyszcza swój „komputer” krok po kroku. Tego się nie da zrobić za jednym razem. Proszę tylko pomyśleć, ile przeróżnych informacji zgromadziliśmy! Podświadomość tworzy powiązania, tzw. Sznury Aka, połączenia ze wszystkim, z czymkolwiek tylko ma do czynienia, nawet gdy nie jesteśmy tego świadomi. Na początku zajmujemy się najbardziej palącymi nas problemami. Z czasem zostają odkryte kolejne, głębsze warstwy, nad którymi również należy pracować.
Głównym celem procesu Ho’oponopono jest odnalezienie Boskości w samym sobie. Ho’oponopono to ogromny dar dla ludzkości, zwłaszcza w dzisiejszych, tak niespokojnych czasach. Prowadzi ono do wolności, do całkowitego wyzwolenia się spod władzy przeszłości. Pozwala nam żyć Tu i Teraz, żyć w pełni. Pozwala nam wrócić do domu.
Najważniejszym celem w życiu człowieka jest odnalezienie swojej prawdziwej Identyczności, swojego prawdziwego Ja, swojego miejsca we Wszechświecie i powrót do Miłości. Aby osiągnąć ten cel, powinniśmy uznać, że jesteśmy w stu procentach odpowiedzialni za stworzenie swojego życia takim, jak ono w tej chwili wygląda, że nie ma żadnej przyczyny czy winy na zewnątrz – poza nami. Każda osoba doświadcza innych korzyści. Morrnah pracowała razem z dr. Ihaleakala Hew Len. Był on razem z nią w Polsce i później kontynuował jej pracę na Hawajach. Był psychologiem, pracował w szpitalu dla psychicznie chorych przestępców. Odkąd zaczął posługiwać się Ho’oponopono w swojej praktyce, jego skuteczność znacznie wzrosła. Moja przyjaciółka jest lekarką w Kopenhadze. Nauczyła się procesu i robi to od czasu do czasu. Wyniki są imponujące. Pacjenci nagle zaczęli się lepiej czuć.
Jestem malarką, a także healerem. Stosowałam wcześniej różne metody leczenia i żadna z nich nie jest jednak tak efektywna, jak Ho’oponopono. Można je stosować w bardzo wielu różnych przypadkach u dorosłych i dzieci, nawet zwierząt, wobec ofiar nieszczęść, wypadków, wojen, w nieporozumieniach, w uwolnieniu negatywnych wibracji, przy rozpoczęciu nowej pracy, gdy ma się coś do załatwienia, w przygotowaniu do pobytu w szpitalu. Oczyszczam domy, wodę w jeziorach, niebezpieczeństwo katastrof naturalnych i wiele, wiele innych rzeczy. Dziś nauczam, jak podzielić się tym skarbem z innymi. Zanim jednak mogłam rozpocząć przekazywanie tej wiedzy, musiałam wiele lat pracować nad własnymi problemami.

Czwarty Wymiar nr 9/2007

Rozmawiała Joanna Mądrzak

www.hooponopono.eu

3 odpowiedzi na “Rytuał Hooponopono. Wywiad z Anną Kliegert”

  1. w zawieszeniu pisze:

    mowi sie o tym, ze „jesteśmy w stu procentach odpowiedzialni za stworzenie swojego życia takim, jak ono w tej chwili wygląda, że nie ma żadnej przyczyny czy winy na zewnątrz – poza nami”…
    czysta filozofia !

    prosze mi wiec wytlumaczyc, jaka odpowiedzialnoscia mozna obarczyc niemowle chore na raka ?

    wiecej pytan nie mam.

    • drera.for.laura. pisze:

      wy zawsze z tym rakiem. rak to rak. jak bys nie postrzegal tego jak choroby albo smierci jak koniec to nie byłby rak.wk=lasnie o tym mowa. czemu myslisz ze ktos chory jest mniej szczesliwy niz zdrowy albo to ma w ogole cos wspolnego.ludzie cierpia bardziej nie z powodu raka. bez sensu

  2. Nadi pisze:

    Taka odpowiedzialność, że niemowlę, jest małe, niby niewinne, ale dusza jego stara i przyniosła to z poprzednich inkarnacji.Ale w ho’oponopono jest taka zasada, ze to my bierzemy i za to odpowiedzialność, że to dziecko choruje i oczyszczamy siebie, pytając: „Co jest takiego we mnie, że tego doświadczam”. Odpowiedzi nie trzeba znać. Po prostu oczyszczamy to, oddając to wszystko Stwórcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.