ORTOREKSJA - ŚMIERTELNIE ZDROWA DIETA - Solaris - rozwój osobisty

ORTOREKSJA – ŚMIERTELNIE ZDROWA DIETA

Zaczyna się całkiem niewinnie, jak wszystkie uzależnienia. Pewnego dnia postanawiasz, że nie tkniesz nigdy więcej czegokolwiek, co jest niezdrowe. Cel jest szlachetny. Początkowo stosujesz jakieś zdrowe diety. Potem sama precyzyjnie układasz swój jadłospis. Stopniowo eliminujesz coraz więcej produktów, zostawiając na liście jedynie te, które wydają się niczym nie skażone. I tak krok po kroku wpadasz w ortoreksję – obsesję na punkcie zdrowego jedzenia.

Lekarze przestrzegają przed nowym zaburzeniem odżywiania. Na jednym z forów zdrowego odżywiania o swoim przypadku opowiada Emilka:

Mam ortoreksję. Przez długi czas nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wyeliminowanie białego chleba, margaryny, smażonych rzeczy było czymś naturalnym, zdrowym. Byłam z siebie taka dumna. Nie odchudzałam się, ale dzięki zdrowemu odżywianiu – schudłam. Wyglądałam lepiej, zdrowiej. Dużo czytałam o toksynach w pożywieniu. Po 2 latach już prawie nic nie jadłam. Wydawało mi się, że wszystko w jakiś sposób jest zainfekowane, szkodliwe.
Odsunęłam się od ludzi. Nie mogłam patrzeć jak jedzą te trucizny. Wszystkich dookoła pouczałam, nawracałam. Teraz wiem, jak to mogło wyglądać. Wtedy wydawało mi się, że wiem więcej. W końcu przeczytałam tony książek i byłam prawdziwym ekspertem od żywienia. Straciłam okres, miałam awitaminozę, schudłam 15 kg. Po cichu, prawie niezauważona – przyszła depresja. Dziś się leczę.

Co to jest ortoreksja
Ortoreksja ( orthorexia ) jest obsesją na punkcie spożywania właściwego jedzenia. Co jest uznane za „właściwe jedzenie” zależy od indywidualnych preferencji ortorektyka. Cierpiący na ortoreksję przykłada patologiczną wręcz wagę do tego, aby jadać wyłączenie pokarm, który uznaje za zdrowy. Ortorektyk poświęca na myślenie o jedzeniu i planowaniu posiłków więcej czasu niż na cokolwiek innego. Życie ortorektyka obraca się wokół jedzenia. Wszelkie inne sprawy tracą na znaczeniu.
Narzuca sobie bardzo restrykcyjny reżim żywieniowy, a za każde złamanie tych zasad karze siebie, zwykle jeszcze większym reżimem. Na tej samej zasadzie ortorektyk premiuje swoje dobre zachowanie. Jeśli na przykład uda mu się nie ulec pokusie i uniknąć pokarmu „nieczystego” – nagradza się. Nagrodą jest odstawienie kolejnego pokarmu.
Ofiarami ortoreksji padają najczęściej kobiety. Zaburzenie to jest charakterystyczne dla społeczeństw bogatych.

Twórca definicji ortoreksji odkrył ją u siebie
Steven Bratman, bo to o nim mowa, w dzieciństwie chorował on na alergię. Leczenie wykluczało z jego diety pszenne pieczywo i produkty mleczne. Z upływem lat eliminował kolejne i kolejne produkty. Smak wielu potraw był mu całkowicie obcy. Wkrótce obawa przed jedzeniem, które mogłoby mu zaszkodzić przybrała kształt obsesji. Bratman spędzał po kilka godzin dziennie skrupulatnie przygotowując sobie posiłki, zaczytywał się w nowoczesnych dietach, był ekspertem najnowszych trendów żywieniowych. Jadł wyłącznie żywność ekologiczną i tylko o niej chciał i potrafił rozmawiać. Zaczął unikać przyjaciół, którzy go nie rozumieli. Dopiero, gdy ukończył medycynę zorientował się, że to z nim dzieje się coś złego. W jego gabinecie lekarskim pojawiali się pacjenci, którzy cierpieli z powodu obsesji żywieniowej. Jedzenie wypełniało praktycznie wszystkie ich myśli. Obserwując ich alienację od społeczeństwa i samotność Bratman widział siebie.
Wtedy zrozumiał, że ich zachowanie to nie uwielbienie dla tego, co zdrowe tylko choroba, która wymaga leczenia. Aby przestrzec innych, nie tylko zdefiniował nową chorobę, ale też wydał książkę „W szponach zdrowej żywności.” Nowo zdiagnozowaną jednostkę chorobową określił mianem orthorexia nervosa.
W ten sposób do kręgu chorób żywieniowych o podłożu psychologicznym, czyli anoreksji (jadłowstręt psychiczny) i bulimii (żarłoczność psychiczna), dołączyła – ortoreksja. Termin orthorexia nervosa pochodzi z języka greckiego (od słów orto – prawidłowy, dobry i oreksis – pożądanie, apetyt). Ortoreksja jest niczym innym jak obsesją na punkcie zdrowego żywienia.

Czym ortoreksja różni się od anoreksji?
Na pierwszy rzut oka różnice są niewielkie. Najważniejszą z nich jest motywacja. Ludzie chorujący na ortoreksję nie pragną obsesyjnie zrzucić wagi i być szczupłymi. Utrata wagi może mieć miejsce jako pochodna prowadzonego przez nich zdrowego stylu życia. Anorektyk koncentruje się na ilości spożywanego jedzenia, natomiast ortorektyk głównie na jego jakości. Anorektyk ukrywa swoje działania, podczas gdy ortorektyk ma misję zbawiania świata. Za wszelką cenę chce przekonać innych do zdrowego odżywiania. Ostatecznie jest w tej mierze ekspertem.

Jak przejawia się ortoreksja

Naczelna zasada ortorektyka to być zdrowym. Dlatego eliminuje z posiłków rozmaite produkty spożywcze, które zgodnie z najnowszymi nowinkami medycznymi, toksykologicznymi, czy po prostu medialnym szumem są lansowane jako szkodliwe. Jeden ze scenariuszy jest taki, że najpierw  rezygnuje się z cukrów, tłuszczów. Potem przerzuca się na żywność ekologiczną. Na półce wciąż rośnie kolekcja poradników i książek o tym, co jeść, a czego unikać. Ortorektyk wpada w obsesję sprawdzania nowinek na temat szkodliwości poszczególnych pokarmów. Po pewnym czasie ortorektyk je już tylko pięć, sześć produktów, które uznał za bezpieczne dla swojego organizmu. Jednak nawet najzdrowsze pokarmy mogą zabić, jeśli dieta jest tak mało różnorodna.

Czego z założenia unika ortorektyk
drobiu i nabiału – ponieważ przekonany jest o zawartości w nich antybiotyków i hormonów
wieprzowiny – może być zakażona pryszczycą
wołowiny – może zawierać priony wywołujące u człowieka chorobę Creutzfeldta – Jakoba
wędlin – ze względu na występowanie w nich środków konserwujących (azotyny i azotany)
warzyw i owoców – z obawy przed zawartością w nich metali ciężkich i pestycydów
żywności zawierającej sztuczne barwniki
ryb – ze względu na obecność metali ciężkich
produktów zbożowych – z uwagi na zawartość chemicznych polepszaczy

Skutki uboczne
Mimo, że z założenia dieta ortorektyka jest zdrowa, to jednak taki monotematyczny sposób odżywiania ma swoje negatywne skutki. Niedobór minerałów i witamin powoduje bunt organizmu. Pojawiają się bóle i zawroty głowy, kłopoty z pamięcią i koncentracją. Do tego dołączają bóle brzucha, nudności, osłabienie, problemy z ciśnieniem, anemia. Bardzo często zanika miesiączka. Restrykcyjna dieta zaburza produkcję estrogenów odpowiedzialnych za regularność cykli.
Gremia medyczne twierdzą, że ortoreksja powoduje rozliczne choroby, których przyczyna tkwi w niewłaściwym sposobie odżywiania się. Co więcej, to zaburzenie odżywiania zostało rozpoznane jako przyczyna uszkodzenia narządów wewnętrznych.
Brak białka i wapnia prowadzi do osteoporozy. Ponadto może prowadzić do nadciśnienia, co dodatkowo obciąża niedożywione już serce. Niedobór żelaza i cynku (jego źródłem jest mięso) grozi niedokrwistością i spadkiem odporności. Lekarze alarmują, że dieta uboga w warzywa, owoce i błonnik przyspiesza rozwój nowotworu jelita grubego. Niedobory energetyczne rzutują też na gospodarkę hormonalną organizmu. A to z kolei może prowadzić do pojawienia się depresji i zaburzeń psychicznych.
Uff, sporo tego. I to wszystko ze „zdrowego odżywiania się”.
Ortorektycy leczą się u specjalistów zajmujących się konkretnym narządem lub układem. Najczęściej bezskutecznie, bowiem poprawa zdrowia uzyskana farmakologicznie, jest tylko chwilowa. Powrót do drastycznej diety oznacza powrót do praktyki niedoborów.

Konsekwencje społeczne
Nie można pominąć także skutków natury społecznej. Ortorektyk czuje się i jest wykluczony społecznie. Ciężko z taką jednostką rozmawiać o czymkolwiek innym poza zdrowym odżywianiem. Przez większą część czasu ortorektyk czuje się niezrozumiany – zamyka się, spożywając posiłki w samotności i wielkim skupieniu.
Ortorektycy bardzo rzadko trafiają do psychologów, którzy mogliby im właściwie pomóc i uleczyć chorą duszę.

Jak zwykle winna jest psychika
Podobnie jak w przypadku anoreksji i bulimii, ortoreksja ma podłoże psychologiczne.
Szczególnie podatne na nią są osoby wrażliwe, od których wiele wymagano w dzieciństwie. Ciągła krytyka, stawianie coraz wyższych poprzeczek skazuje taką osobę w jej dorosłym życiu na perfekcjonizm. Perfekcjoniści z kolei są świetnym materiałem na ortorektyków.
W ortoreksję wpadają osoby, które były mocno kontrolowane w dzieciństwie. Teraz skupiają się na diecie, bo tu nikt nie może nimi sterować. Sami decydują o tym, co zjedzą. To jest rzecz, którą mogą mieć pod swoją absolutną kontrolą. W tej materii czują się jedynymi autorytetami. Samo nasuwające się pytanie brzmi, co im przeszkadza być dla siebie autorytetem? Przeciwko czyjemu autorytetowi się buntują?
Ortodyksyjną postawą żywieniową ortorektyk demonstruje swoją niezależność, niezawisłość. Na terytorium spraw żywieniowych nikt nie ma prawa wstępu. Widać inne jego terytoria są zajęte przez zewnętrzne siły. Sam nie ma nad nimi kontroli, oddał zarządzanie w ręce innych osób, dlatego rozpaczliwie potrzebuje własnej przestrzeni. Uprawia więc swoje poletko zdrowego żywienia. Uprawia je z aptekarską dokładnością, szaleńczą precyzją. W pewnym momencie zapomina że chodziło o zdrowie. Teraz chodzi mu tylko o rację. I bycie w opozycji. To ostatnie wychodzi mu całkiem nieźle. Wiele osób, szczególnie z grona bliskich próbuje ingerować w tę nowo zdobytą przestrzeń. Niezależność kłuje w oczy. Teraz ortorektyk nie tylko wzbudził zainteresowanie. Inni wręcz biją się o niego. Wydaje się, że cel został osiągnięty. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedy ortorektyk przenosi swoje zaburzenie na osoby od niego zależne, sprawa zaczyna się robić wątpliwa moralnie.
„Co zrobić z 21-letnią dziewczyną, wg. mnie, ortorektyczką, której obsesje dotyczą jej dziecka? Dziecko ma niecałe 2 lata, jest decyzją matki dzieckiem wegańskim. Oprócz kasz, warzyw, niektórych owoców, mleka ryżowego i czasem sojowego, różnych ziaren, które, podobno „maja wszystko” co potrzeba do rozwoju – nie je nic. Dać spokój czy szukać pomocy? Dziecko waży 9,5kg, coraz częściej marudzi i ciągle jest głodne ale nie chce już jeść tych „zdrowych potraw”. Próbuję ciągle rozmawiać ale kończy sie na kłótniach. Co robić?!!
Nie jest powiedziane, że ww. dziewczyna jest ortorektyczką. To na razie domniemanie zaniepokojonej matki. Być może waga wnuka jest całkiem normalna, podobnie jak jego marudzenie przy jedzeniu. Wiadomo, że jak każde dziecko wolałby BigMaca. Jak sprawdzić gdzie kończy się zdrowe jedzenie a zaczyna obsesja?

Cienka granica normalności
Różnica pomiędzy prozdrowotnym stylem życia a obsesją polega na ścisłym rygorze jedzenia i braku tolerancji dla tych, którzy konsumują, zdaniem ortorektyków, szkodliwe jedzenie. Jeśli ktoś nie jest w stanie zrobić wyjątku i zjeść czegoś spoza swojej listy – masz przed sobą jednostkę podejrzaną o zaburzenie.
Jeśli myślenie o jedzeniu zajmuje komuś 3-4 godzin dziennie, a jego zainteresowanie skupia się wyłącznie na dobrej i złej żywności, trudno się dziwić innym, że widzą w nim neurotyka. On jest neurotykiem.
Jeśli ktoś unika kontaktów towarzyskich, bo wiązałyby się z jedzeniem skażonej żywności – skazuje się na izolację i samotność.
Jeśli ktoś rezygnuje z zajęć, które rujnowałaby jego „grafik posiłków” – rezygnuje tym samym z normalnego życia. Jedzenie staje się treścią i głównym sensem życia. Dzięki temu funduje sobie zapaść w innych relacjach.
Pomimo, że ortorektyk unika niezdrowej żywności, nie staje się przez to zdrowszy, a już na pewno nie psychicznie. Ortorektyk potrafi rzucić pracę, jeśli przeszkadza mu ona w zdrowym odżywianiu i zerwać kontakty z rodziną, jeśli ta sprzeciwia się jego praktykom. Przedłużające się spotkanie w pracy czy brak chudego twarogu w lokalnym sklepie mogą ortorektyka doprowadzić na skraj zapaści nerwowej.
Ale równie dobrze, powodem dla którego jest człowiek jest na skraju zapaści nerwowej, może być zupełnie inny problem. Nie wyrokujmy pochopnie. Czasem ktoś zachowuje się w sposób dla nas niecodzienny, a my przyklejamy mu łatwo dostępną etykietę. Sprawdźmy, czy to właściwa etykieta.

Co jest niepokojącego w tym, że chcemy się zdrowo odżywiać?
W dobie uwielbienia dla śmieciowego jedzenia, patologicznej otyłości, żywności faszerowanej chemią, mutowanej genetycznie, zdrowy styl życia wydaje się być potrzebnym antidotum. Skąd więc to nagłe zainteresowanie ortoreksją? Z wypowiedzi fachowców przebrzmiewa ostrzeżenie przed kolejną groźną modą. Opinie medycznych autorytetów są jednoznaczne. To choroba, w dodatku o groźnych skutkach.
Tymczasem wolnomyślicielski Internet jak zwykle staje w opozycji. Przytaczam kilka wypowiedzi:
„Dziwi mnie, że w kraju, gdzie ludzie ciągle solą kilogramami, przesładzają herbatę i jedzą tony tłustego czerwonego mięsa, atakuje się zdrowy tryb życia. Zwłaszcza, że osób odżywiających się „fanatycznie zdrowo” osobiście nigdy nie spotkałem, a ludzi, którzy traktują swój organizm jak śmietnik spotykam co dnia. Ponadto na bycie fanatykiem religijnym istnieje ciągle społeczne przyzwolenie, a na osoby, które prowadzą zdrowy tryb życia, ciągle często patrzy się jak na wariatów.”
„Tak, tak to straszna choroba. Już czas straszyć nią dzieci w szkołach. Bo jeśli nie, nie daj Boże zaczną samodzielnie myśleć i zamiast oglądać całymi godzinami debilne seriale, chodzić do kościoła, opychać się niezdrowym żarciem, stosować używki powiedzą nie i kto będzie wtedy napędzał gigantyczne koncerny; spożywcze, farmakologiczne, medialne oraz kościoły, kto będzie wszczynał konflikty, zapadał na przewlekłe choroby? no kto?”
„Jeszcze nie zaczęliśmy się zdrowo odżywiać a już media trąbią, że to może to nam szkodzić. Więc może pozostać przy starych nawykach? [.]Media karmią się sensacjami, obalaniem dogmatów. Dla nich jest to kolejny materiał. Tak samo jak dla psychologów. Kolejne uzależnienie, które trzeba leczyć. Gama uzależnień się zwiększa, rośnie ilość klientów. Nie ma co narzekać.”

Ścieżka zdrowia ortorektyczki:
Z drugiej strony może warto opisać coś, co z pozoru nie wydaje się groźne, ale w skutkach bywa tragiczne. Kamila opowiada jak to było z nią:
– Najpierw zrezygnowałam z mięsa, bo wiadomo, że to źródło wielu chorób. Wszędzie można przeczytać, że nafaszerowane chemią mięso jest niezdrowe.
– Również dla zwierząt.
– No tak, aspekt humanitarny też do mnie przemówił. Lepiej się czułam bez mięsa. Poza tym jako wegetarianka czułam się trochę lepsza, bardziej świadoma od innych. Może brzmi to śmiesznie, ale raptem wszyscy zaczęli się mną zaczęli interesować. Po co, dlaczego, co jem, czego nie jem? Miło było być w centrum zainteresowania. Szczególnie, że byłam mocno obkuta, więc występowałam w roli swoistego autorytetu.
– Kamila, nie ma w tym nic złego. Wegetarian w Polsce jest mnóstwo, a jednocześnie nie jest środowisko obfitujące w ortorektyków. Przynajmniej na razie. Jak to się stało, że przestałaś jeść większość produktów, nawet tych uważanych za niegroźne?
– Wiesz, to jest tak, że najpierw wykreślasz ze swojego jadłospisu kilka produktów, które uznajesz za niezdrowe: żółty ser, bo jest za tłusty, gotowaną marchewkę, bo ma wysoki indeks glikemiczny, miód, bo uczula. Z czasem zaczynasz eliminować kolejne produkty, np. owocowy jogurt, bo zawiera barwniki, arbuzy, bo to sama słodka woda, ryby, bo mają w sobie metale ciężkie, cukier, bo to po prostu biała śmierć. Masz kłopoty żołądkowe, np. zgagę czy wzdęcia. Przestajesz więc jeść to, co długo leży w żołądku – rezygnujesz z fasoli, kapusty, nawet owoców, bo puchnie ci po nich brzuch.
– No tak, ale w ten sposób można bez końca ograniczać jadłospis.
– Masz rację. To bardzo wciąga. Co gorsza, po jakimś czasie mój układ trawienny odzwyczaił się od normalnej pracy. Wmówiłam więc sobie, że mam alergię pokarmową.
– Poszłaś do lekarza?
– Nie. Sama dobrałam sobie dietę.
– Co się na nią składało?
– Sok brzozowy, makaron razowy i otręby orkiszowe.
– Nie przetrwałabym długo na takim menu.
– Wiesz, ja się w ogóle nie kieruję smakiem potrawy. Jem, bo chcę dostarczyć organizmowi zdrowe pożywienie.
– Mnie się to też czasem zdarza.
– Ale nie wariujesz z tego powodu. Dla ciebie zupa kalafiorowa czy marchewka z groszkiem to pewnie potrawa niskokaloryczna i zdrowa, a ja jej nie zjem, jeśli nie znam pochodzenia warzyw, ani nie dowiem się na jakiej wodzie były gotowane.
– Rozumiem, że tort truskawkowy z bitą śmietaną nie jest dla twojego podniebienia źródłem rozkoszy, a tylko mieszaniną niezdrowych składników.
– Nie inaczej. Teraz się leczę, ale nie wiem, czy kiedykolwiek przemogę się aby zjeść coś tak ohydnego.
– Ohydnego?! Rozumiem, że wybór między lodami czekoladowymi a otrębami pszennym jest dla ciebie oczywisty, ale chyba tęsknisz za jakimiś smakami?
– Moja pięta Achillesa to sernik do kawki. Jeszcze czasem mi się to śni.

Beata Markowska

16 odpowiedzi na “ORTOREKSJA – ŚMIERTELNIE ZDROWA DIETA”

  1. julianna pisze:

    Witam serdecznie.
    Jestem z partnerem ortoreksycznym. Na poczatku wszystko wydawalo sie ok i super, zmiana nawykow zywieniowych tysiace informacji codziennie, doslownie pranie mozgu- za wiele jestem wdzieczna, zmienic nawyki zywieniowe to nie jest tak raz, dwa , trzy. Nastapila agresywna motywacja i wpedzanie w poczucie winy, lacznie z epitetami od mordercow itp, zaczely sie klotnie itp, wszystko jest podporzadkowane zdrowiu, ciagle sie o tym mowi, nie odwiedzam przyjaciol sama, chodze na imprezy sama, bo on nie jest w stanie pojsc, bo tam jest niezdowa zywnosc, przed wyjazdem na wesele je w domu salate itp- to staje sie koszmarem w naszym zwiazku i to staje sie przyczyna konfliktu. W kontakcie z mama, ktora ma 83 lata i ma swoje nawyki zywieniowe, wrzeszczyi stresuje ja i kaze isc tylko zdrowa zywnosc to samo z bratem i Jego rodzina- zostal terrorysta psychicznym w domu, ludzie go unikaja nie ma przyjaciol. Myslelismy o slubie ale wycofuje sie pomalu, bo zycie z takim czlowiekiem to udreka, uwiezil sie na wlasne zyczenie ze swoja organiczna zywnoscia i brakuje mu tolerancji dla tych ktorzy odzywiaja sie mnie zdrowo. Przykra sprawa bardzo – wydawaloby sie to pozytywne ale nie jest. Prosilam zeby sobie pomogl i poszedl na terapie – ani slyszec nie chce , mnie wysyla itp. zdrowe zywieie jak najbardziej ale z razsadkiem i nie dajcie sie zwariowac i nie badzcie winni jak zjecie lody . pozdrawiam papa

  2. […] nie należy jednak pamiętać, że jesteś tym, co jesz Pamiętajcie również o tym, że zdrowa dieta, również może zabijać! Mowa o […]

  3. aga pisze:

    Julianna,
    chciałabym z Tobą porozmawiać,
    napisz do mnie
    a.lubawska@tvn.pl

  4. ola pisze:

    Pytanie jak odróżnić ortoreksje od chwilowej obsesji, czy innego zaburzenia? Czytając ten artykuł widzę wiele rzeczy które rzeczywiście robie, jedzenie zaprząta mi głowę każdego dnia. Ma być zdrowo, wegetariańsko, bezglutenowo i na dodatek dietetycznie.Zamysł był poczucia się lepiej, nic z tego. Czuję się winna ze nic się nie zmienia. Czy można mówić o chorobie, gdy sama zaczęłam się zastanawiać nad tym co robie? Źle się czuje sama ze sobą, jedzenie przestało być przyjemnością, to jest obsesja. Nie wiem czy warto iść z tym do jakiegoś specjaisty. Na tą chwile nie jem mięsa, tłuszczy, nabiału, glutenu, cukru. Wydawało mi się to racjonalne kiedy zaczynałam, teraz nie umiem przestać. Zaczyna mnie boleć głowa i jestem ciągle zmęczona, chodzę z przekrwionymi oczami. Zastanawiam się co się może dziać. Czy to może być zaburzenie?

  5. Maria pisze:

    Ortoreksja blednie nie jest zaliczana do powaznych zaburzen odzywiania takich jak np. anoreksja. Ja przezylam skrajna ortoreksje, ktora doprowadzila do depresji, mysli samobojczych i objawow psychotycznych. Po roku intensywnych psychoterapii (zarowno behawioralnej jak i psychodynamicznej), w czasie ktorych zaden z lekarzy ani terapeutow nie uzyl slowa ortoreksja,jak i zazywaniu lekow psychotropowych, postanowilam poddac sie zupelnie i jesc tak jak moja rodzina i przyjaciele. To byl przelom. Juz od trzech miesiecy jem normalnie, czuje sie i wygladam o wiele zdrowiej. Ale tak prawdziwie ‚zdrowiej’.
    Pozdrawiam wszystkich i sluze porada

    • Marta pisze:

      Maria, mam nadzieje, że dostaniesz jakoś tę wiadomość. Ja byłam na grupie 1,5mies wcześniej w tym roku z innych powodów, ale teraz, w przyszłym miesiącu zaczynam trzymiesięczną (psychodynamiczna). Nie wiem za bardzo jak się odnieść do mojego odzywiania, zupełnie nie widzę tego jako problem, terapeuta jednak bardzo zachęcał mnie do rozpoczecia grupy, bo wg niego to jest bardzo poważna sprawa. U mnie zaczęło się od weganizmu dla zwierząt i odchudzania, potem doszedł aspekt zdrowotny, czytam dużo, poszłam na dietetykę zaocznie w szkole policealnej, zależy mi bardzo na zdrowiu ogólnie. Bardzo silnie połączyło się to z obwinianiem się jeśli jest kalorii/tłuszczu za dużo. Węgle mam zawsze pod kontrolą, 130g się staram, choć zwykle mniej. Później zaczyna pobierać z białka ustrojowego, więc o ile chciałabym mniej wejść, to chcę stracić tkankę tłuszczową a nie mięśnie. Dużo planowania itd. Standard chyba. Niepokojące się stało to wszystko jak zaczęłam czasem wymiotować, bo np dziś o 14 miałam już 1086kcal co w ogóle jest gigantyczną porażką jakiej nie miałam od 3 tygodniu ponad, no i wymusiłam wymioty. I też z takich ‚niepokojących’, to odciełam się całkowicie już jakiś czas temu (1,5 roku jakoś) od znajomych, nie utrzymuję z nikim kontaktu i ostatnio jak miałam idealną okazję, żeby iść i się zobaczyć z kimś, bo mnie zaprosiła znajoma z kiedyś na sushi i mimo grubej warty lęku pod skórą chciałam iść, bo wiem, że to dla mnie byłoby dobrze jednak wyjść, to nie mogłam się przemóc, bo zjeść 100g ryżu i to tego od sushi gdzie jest 81g węgli o 22, to czyste szaleństwo. Takwięc nie poszłam.

      No i teraz do ciebie mam pytanie, bo z ta kwestia zmagam sie sama – jak wygladalo twoje podejscie do odzywiania kiedy niby zauwazylas, ze moze cos nie tak? Jakieś tipy?

      O ile diagnoza borderline byla mi wlasciwie na reke, bo swego czasu -jak i teraz- zalezalo mi na tym, zeby ktos sie przejal mną, to teraz, taka ortoreksja mi zupełnie nie na rękę. No, bo nie planuje odchodzić od mojego stylu żywienia, wydaje mi się być idealnym i niezbyt rygorystycznym. Pozanałm wiele nowych smaków itd.

      Nie wiem po prostu jak bardzo na pochyłej idzie to wszystko w strone zaburzeń. Bo może ta strona pozytywna na tyle wyważa, że nie ma się o co tak naprawdę martwić.

      Jeśli dobrnęłaś dotąd w czytaniu, to dzięki i czekam na jakąś, chociaż najkrótsza odpowiedź.

    • Monika pisze:

      Witaj! Piszesz ze służysz poradą… Ja mam problem. moze nie jest juz taki duzy i tez przeszłam dużo terapii, ale cały czas cos jest nie halo. Nie wiem czy jedynym wyjsciem jest zacząć jeść to co inni… jak yślisz? pogadamy na priv? sport3@amorki.pl mój mail

  6. Ola pisze:

    @Julianna – skontaktujesz sie ze mna prv? Mam kilka pytan

  7. Świadomy pisze:

    Już dawno nie słyszałem większego kretynizmu niż wymyślenie choroby polegającej na zdrowym odżywaniu. Co za dno.

    „Jeśli ktoś nie chce spożywać trucizn GMO, przemysłowej żywności pełnej toksyn i konserwantów oraz trujących fast food’ów, a szuka zdrowych, naturalnych produktów spożywczych, to według nowej diagnostyki jest psychicznie chory i musi być poddany farmaceutycznemu leczeniu trującymi psychotropami. Podobnie osoby, które nie pozwalają okaleczać lub zabijać szczepieniami siebie i swych dzieci, są klasyfikowane jako psychicznie chore. Osiągnęliśmy więc już etap rozwojowy pełnego orwellizmu.”

    Ludzie, opamiętajcie się, niedługo wymyślą chorobę której objawem będzie obsesyjne wychodzenie na spacer.

    • Kilif pisze:

      Ale już wymyślili, że Słońce szkodzi, i lepsze są kremy z dwutlenkiem tytanu, a teraz zdrowe jedzenie. Zdrowe jedzenie jest bardzo ważne w uniknięciu nowotworów i innych chorób. Oczywiscie trzeba zachować równowagę, by nie popaść w takie obsesyjne stany, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest wyeliminowanie z diety tych najgroźniejszych produktów. A jak idziemy do kogoś w gości można się poświęcić ten jeden dzień.

  8. nina.. pisze:

    a ja wam powiem , że gdyby nie przejście na zdrowe odżywianie pewno by mnie już nie było..
    ponad 20 lat temu jadłam wszystko , zawsze i o wszystkich porach..efekt? ociężałość , zmiany skórne i zmiany torbielowate w gruczołach piersiowych..postanowiłam więc poczytać o zdrowym odżywianiu i trafiłam na adwentystów..to od nich nauczyłam się zdrowej diety..
    przez 10 lat byłam wegetarianką , nauczyłąm się omijania śmieci w żywieniu, znikneły zmiany skórne, zmiany w piersiach, otyłość..stosowałam też raz w tygodniu dietą jabłkową, wyglądałam o 10 lat młodziej i tak się czułam, jednak jadłam nabiał lecz wiecej było białka roślinnego..teraz zaniedbałam dietę, znowu zmiany skórne , zmiany w piersiach, otyłość, wysoki poziom cholesterolu..absolutnie jestem przekonana o korzyściach zdrowej diety..oczywiście jeżeli ma się do tego wiedzę…ja nikogo do mojej diety nie przekonywałam..jednak brakuje mi jej teraz i wiem ,że powinnam dla swojego zdrowia wrócić do niej…

  9. ja pisze:

    wszystkiemu winne media..to one obrzydzają nam jedzenie powołując się na naukowe badania ciągle nas czymś straszą albo , że papryka zdrowa albo rakotwórcza ..kiedyś zanim media nie przejeły władzy nad światem ludzie jedli to na co mieli ochotę i co mieli , teraz jesteśmy strowani i manipulowani a media dostaja kasę za każdy artykuł za i przeciw zdrowemu żywieniu , pewnie , ze zdrowe żywienie mam sens tylko trzeba się na tym poznać ,żeby błędów nie popełnić

  10. Shando pisze:

    Człowiek nie potrzebuje jeść niczego w naturalnych warunkach żeby podtrzymać swoje ciało. Teorie zapotrzebowania organizmu na makroskładniki, witaminy które rzekomo dostarczyć ma pożywienie są spreparowanymi dawno przez przemysł żywieniowy bujdami na resorach, które mają mówić dobre rzeczy o złych przyzwyczajeniach do których należy jedzenie. Jedzenie mięsa i nabiału pomijając aspekt moralny, jest skrajnie destruktywne dla organizmu. Owoce i warzywa, chociaż o wiele łatwiejsze do wyeliminowania z racji na wysoką zawartość wody też są tylko miękkim narkotykiem. Ciało ludzkie działa dzięki oddechowi a nie jedzeniu. Ludzie żyjący w zgodzie z prawami natury żyją wiecznie.

  11. zana pisze:

    u mnie też stwierdzono ortoreksje, jednak Ja odżywiam się tak bo mnie bo cukrze, fast foodach, mleku wysypuje, mam zaraz problemy z wzdęciami. Pilnowanie się z jedzeniem, męczy, ogranicza kontakty z ludzmi, ale skoro mój organizm nie toleruje tego jedzenia. Więc jak na to patrzeć ortoreksja z przymusu zdrowotnego.

  12. Marta pisze:

    Mam 22 lata, niedawno stwierdzono u mnie ortoreksje, nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje. Po przeczytaniu wielu artykułów na ten temat uświadomiłam sobie, że jest w tym cień prawdy. Od 3-4 miesięcy jadłam tylko ekologiczne produkty, nie przetworzone, odstawiłam całkowicie cukry (jedynie spożywałam owoce i warzywa ze sprawdzonych źródeł) i tłuszcze (chodzi mi tu o masło czy oliwę itp). Gotuje wszystko na parze, jem o stałych porach, nie popijam posiłków i dodatkowo do 30-40 minut po posiłku staram sienie nie pić. Jesli chodzi o płyny to piję tylko wodę i herbaty z maliny i dzikiej róży oraz herbaty ziołowe typu melisa, mięta, czystek, pokrzywa oraz aby pobudzić metabolizm z rana wypijam szklankę herbaty zielonej. Czasami piję sok tłoczony z własnych jabłek bez żadnych dodatków. Chleb piekę sobie sama. Wszystkie posiłki przygotowuje sama co za tym idzie, iż nie jem „w gościach”, nie chodzę do restauracji, kupuję książki na temat zdrowej żywności, czytam wartości odżywcze każdego z pokarmów, wszystkie etykiety na produktach, znajomych wciąż pouczam w kwestii zdrowego odżywiania, przeraża mnie gdy widzę jak ktoś „pakuje” w siebie fastfoody i pije coca cole. Nie chciałam schudnąć, po prostu chciałam zdrowo się odżywiać. Mam 171 cm ważyłam 53 kg i w ciągu 3-4 miesięcznego zdrowego odżywiania się spadłam do wagi nieco poniżej 47 kg. Oczywiście ważny jest też sport, który mi towarzyszył. 2 razy w tygodniu biegałam po 10 km. Niestety mam podwójny problem ponieważ nie toleruje glutenu, mam straszne wzdęcia i z wielu rzeczy po prostu musiałam zrezygnować, w ten oto sposób narodziła się moja obsesja zdrowego odżywiania.

  13. Krystyna pisze:

    Pomocy!! Nie mam pojęcia jak mam postąpić. Moja synowa jest chora na ortoreksję, schudła już 18 kg i je garściami suplementy i jeszcze do tego 8-letnie dziecko karmi suplementami. Z nią nie da się rozmawiać , wszystkich uważa za głupców. Podpowiedzcie mi jak ją zaprowadzić do lekarza. Serce boli jak na to patrzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.