KRUCHA ISTOTA - Solaris - rozwój osobisty

KRUCHA ISTOTA

Otwórz się na związek, Kobieto! Zaryzykuj. Zaufaj. To trudne, wykrzykniesz. Ale możliwe. Dopuść hipotezę, że ze strachu przed zranieniem, odgradzasz się od miłości. Że drży w Tobie Krucha Istota, która nie chce być odrzucona. Skontakuj się z nią, obdaruj uczuciem. Łatwiej będzie Ci uwierzyć, że są na świecie mężczyźni czuli, rozumiejący, pragnący otoczyć Cię opieką. A przynajmniej jeden.

Zajmijmy się pytaniem: „Jak sprawić, aby Kobieta mogła znowu kochać?”. Bo ona chce pokochać, ale tak naprawdę nie może. Bo jej serce zostało zranione. I choć się jej wydaje, że jest gotowa do rozpoczęcia relacji (albo odbudowania starej), jej wewnętrzna, krucha część, unika związku jak ognia, a mężczyzn traktuje niczym zarazę. Inna część kobiety, zwana umysłem, nawet zachwyca się poszczególnymi męskimi egzemplarzami i byłaby skłonna zaryzykować. Wysyła nawet silny impuls, który brzmi jak imperatyw: „Pragnę być w związku!”. Kobieta wtedy zabiega, szuka mężczyzny. I gdyby tylko ta część istniała, już dawno Kobieta byłaby w związku. Jednak mieszka w niej jeszcze inna cząstka – ta, która została wyparta. Jej głos jest za słaby, aby być słyszany. To, co wygłasza, tak naprawdę jest niewygodne dla właścicielki. Dlatego Kobieta unika z nią kontaktu. A szkoda, bo Krucha Istota w nas istnieje i choć krucha – żyje. Po to, by chronić nas przed kolejnym zranieniem. I choć umysł będzie krzyczał: „Pragnę faceta, związku, chcę założyć rodzinę!”, serce odrzuci pojawiających się na horyzoncie kandydatów. Na nic zda się przebojowość, błyskotliwa inteligencja, sukces, znajomości, podwyżka, fantastyczne stroje, a nawet nowy wykrój ust. Władzę nad naszym losem sprawuje ta Krucha, adwokatka zranionego serca. Systematycznie lekceważonego.

Niektóre z nas potrafią zaopiekować się tą kruszyną. Jednak dla większości jest to persona non grata. W końcu każda chce być silna. Kiedy płaczemy, to ze świadomością, że w końcu trzeba się będzie podnieść. Bo jutro trzeba iść do pracy, bo nie mogę mieć sińców pod oczami, bo nie można bez końca tkwić depresji. Opuszczamy naszą słabą część, zanim się z nią skontaktujemy. Wówczas nie ma możliwości, żebyśmy poczuły co się z Kruchą dzieje. Trudno mówić wtedy o empatii. Mówimy do niej jedynie: „Zobacz, jak wyglądasz? Weź się w garść”. Oceniamy ją. Jesteśmy jak rodzic, który gani. Bo nie rozumie, bo nie chce mieć problemu, bo chce żeby dziecko było silne. I ono potem jest silne. Ale też jest samotne (często bywa, że również w związku). Dziecko, które nie zostało wysłuchane, zrozumiane, któremu nie udzielono pomocy – wyrasta na dorosłego, który nie potrafi liczyć na innych. Dlatego nie ufa światu, nie radzi sobie w trudnych sytuacjach. Cały czas czeka i liczy, że ktoś da wsparcie, pocieszy. Robi to po to, by odebrać znany już cios – odrzucenie. Potem wylizuje swoje rany, znowu staje się silne, żeby przyjąć kolejne uderzenia. Mniejsze lub większe, ale zadane z tą samą dokładnością. Los wie jak zranić, żeby bolało. Krucha staje się jeszcze bardziej krucha. I choć znów zadano jej ból wierzy, że świat nie jest tak okrutny i że w końcu ktoś ją uratuje, wyciągnie z jej więzienia. Problem polega na tym, że klucz do piwnicy, w której krucha część jest uwięziona, masz tylko Ty. Żaden rycerz nie sforsuje twojego muru, żadna wróżka nie odczaruje. Jak więc sobie pomóc?

Po pierwsze – zrozum co się z tobą dzieje. Wniesienie świadomości do procesów, które mają w nas miejsce, jest pierwszym krokiem do zmiany. Przyznaj, że masz w sobie tą drugą jakość. Zrozum, że nie jesteś tylko silna. Jesteś także słaba. A nawet beznadziejnie słaba. Dopuść hipotezę, że ze strachu przed zranieniem, odgradzasz się od mężczyzny. Zaproś myśl, że nie wszyscy faceci to świnie. Są też tacy, którzy są czuli, rozumiejący i pragną otoczyć cię opieką. Dopóki jesteś nieufna, odgradzasz się od tych, którym można zaufać, a przyciągasz tych, którzy wzmacniają raniące cię przekonanie.

Wystarczy jeden nieudany związek, by wykreować negatywne przekonanie, odgradzające Kobietę od mężczyzny, z którym mogłaby stworzyć dobry związek. Jak długo będzie ono tkwić w jej umyśle, tak długo przyniesie określone zdarzenia i określonych ludzi, lub przeciwnie – ich brak. Jeśli Kobieta postrzega świat relacji przez pryzmat mężczyzn, którzy ją zawiedli, będzie wysyłać energetyczne sygnały odpychające. Nie chce przecież dać się zranić ponownie. Po którymś z bolesnych doświadczeń, Kobieta zakłada na swoją delikatną duszę pancerz. Przez kolejne lata wzmacnia go, by ją lepiej chronił, aż pewnego dnia staje się silniejszy niż ona sama. Pancerz samodzielnie wysyła komunikat: „Nie potrzebuję nikogo”. A skoro tak, to nawet jeśli się jakiś odpowiedni mężczyzna miałby pojawić w pobliżu – jego nieświadoma część odczytuje przekaz pancerza i kieruje się w inną stronę. Bo przecież „ona mnie nie potrzebuje”. Czy będzie miał rację? Poniekąd tak, bo Kobieta rzeczywiście nauczyła się radzić sobie w życiu.

Jaki Mężczyzna mógłby ewentualnie zbliżyć do naszej Kobiety? Musiałby być silny i męski, a jednocześnie tak samo kruchy jak ona. Bo przecież inaczej nie zrozumie, co się z nią dzieje w trudnych chwilach, nie dogada się z jej miękką częścią, nie zauważy jej w ogóle, przejdzie obok. Oni muszą mieć podobną wrażliwość, dzięki której ich Kruche Istoty nawiążą pełen miłości dialog. Czy istnieją mężczyźni, którzy mają dostęp zarówno do swojej siły, jak i słabości oraz gdzie ich znaleźć? Tak, są obecni. Niektórzy zostali obdarzeni empatią przez środowisko, w którym wyrośli, inni sięgnęli po ów dar sami, dzięki świadomej pracy wewnętrznej. Ci drudzy są bardziej dojrzali doświadczeniem wcześniejszych związków, z których wyszli pokiereszowani, pierwsi – wręcz przeciwnie – im życie oszczędziło trudnych prób. Oni lubią życie i mają doń dobry stosunek. Z wzajemnością, jak się okazuje. Zgodnie z zasadą „podobne przyciąga podobne” najprawdopodobniej Kobieta i Mężczyzna, w swojej przeszłości znajdą identyczne elementy. Dlatego Kobieta z niełatwą przeszłością spotka Mężczyznę, który też dostał w kość od życia. Zdarzają się przypadki przyciągania przeciwieństw, czyli on jest mądry i czuły, bo takim go stworzyło życie, a ona nieufna i pokiereszowana, bo jej los nie oszczędzał (lub odwrotnie). Jednak są to przypadki i rzadkie, i nierzadko kończące się katastrofą, więc jako wyjątek od reguły, pozostawię go nie omówionym.

Skoncentruję się na zdarzeniu pt. „Kobieta z przeszłością, mężczyzna po przejściach”. Im więcej w Kobiecie zranień, tym bardziej jej partner będzie oczekiwał od niej, że pomoże mu odzyskać wiarę w sens relacji damsko męskiej. On żyje marzeniem, że ona będzie inna, niż te wcześniej. Jej pragnienia wobec niego mogą mieć bardzo podobny wydźwięk. Czym się kończą takie związki i czy muszą się kończyć? Z całą siłą deklaruję, że nie muszą. Dlaczego? Bo ktoś, kto już raz stracił swoje marzenie, wybiera ostrożniej. Uważniej lokuje swoje uczucia i jest bardziej świadomy tego, do czego prowadzą pewne zachowania. Każdego z partnerów. Wcześniej stara się reagować na niepokojące sygnały. To daje drugiej stronie więcej czasu, żeby nauczyć się nowych wzorców. Jeśli takie korekty przeprowadzamy na początku związku, zbierzemy ich owoce jeszcze w trakcie trwania relacji. Partner po przejściach jest bardziej otwarty na wskazówki, współpracujący, albowiem już wie, że przeszły tok myślenia przyniósł mu porażkę. Są i tacy, którzy nigdy nie uczą się na własnych błędach. Ale jeśli Ty, Kobieto wyniosłaś jakąś lekcję z poprzedniej relacji, to zgodnie z zasadą prawdopodobieństwa, Twój nowy partner nie pozostaje w tyle.

A więc otwórz się na związek! Uwierz, że pozytywny scenariusz jest możliwy! Może nie idylliczny, ale za to jest całkiem realny. Zaopiekuj się Kruchą. Pozwól jej w końcu być słabą. Przestań być tak samowystarczalna. Ogłoś światu, że z czymś sobie nie radzisz. Pozwól sobie w czymś pomóc. Pokaż, że Cię boli. Tak, odkryj gdzie Cię boli. Ściągnij pancerz i zaryzykuj. Bo pamiętaj, dopóki jesteś opancerzona – nikt Cię nie będzie ratować. Może co najwyżej sprawdzać, jak silna jest stal, z którego wykonana jest twoja osłona. Pancerz prowokuje. To wyzwanie, które kusi urodzonych zdobywców. Jeśli chcesz być zdobywana, a potem ustawiana na półce z trofeami, świetny pomysł. Jeśli chcesz się wykrwawić w walce lub rywalizacji na grubość pancerza – noś pancerz. Tylko wtedy nie udawaj, że chodzi Ci o partnerski związek. Jeśli chcesz zbudować zdrową relację, bez tematu tabu, jakim są uczucia – czas się obnażyć. Mów o uczuciach. Najpierw sobie. Dopiero potem partnerowi. Trzeba poćwiczyć na sucho, bo jak się okazuje bardzo mało wiemy o sobie. Choć wydaje nam się, że jesteśmy świadomi tego, co czujemy, to gdybyśmy mieli to przelać na papier, moglibyśmy się zdziwić. Chociażby tym, jak ubogie jest nasze słownictwo dotyczące sfery uczuć.

Moja rada: opowiadaj sobie, co wydarzyło się w twoim życiu, dziś, wczoraj, w trudnych momentach. Co wtedy czułaś, i co się z Tobą działo. Prowadź dialog z Kruchą. Dowiedz się, jaka ona jest, co lubi, a czego unika. Co chciałaby robić w weekend i czy na pewno tak uwielbia chodzić na siłownię. Ona może mieć inny pomysł na wieczór niż Ty. Uszanuj to. Niekoniecznie musisz od razu spełniać jej wolę, ale pewne negocjacje nie zawadzą. Czasem postaw na swoim, a czasem pozwól jej wygrać. Tak jak w zdrowym związku. I to jest punkt wyjścia, który zarazem jest punktem wejścia do nowej, dobrej relacji. Albo tej starej, w lepszej wersji. Powodzenia!

Beata Markowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.