Gra w ofiarę - Solaris - rozwój osobisty

Gra w ofiarę

Gra w ofiarę jest grą rodzinną, uczymy się jej jako dzieci i nieświadomi tego co ze sobą niesie powielamy w dorosłym życiu. Diane Zimberhoff w swojej książce opisuje historie ludzi którym pomogła się wyzwolić z tego destrukcyjnego schematu jako terapeuta – historie często bardzo trudne.

Jednak ten sam schemat, choć w mniej drastycznych formach można dostrzec w wielu rodzinach, a także w kontaktach w pracy, w gronie znajomych. Schemat w którym brak miłości i akceptacji, zaprzeczanie faktom i szukanie winnych powoduje że wchodzimy w rolę ofiary – czujemy bezsilność którą próbujemy zagłuszyć różnymi sposobami – najczęściej pogłębiając jeszcze w ten sposób problemy których nie umiemy rozwiązać.

Pierwszym krokiem do wyzwolenia się z tej pulapki jest zrozumienia na czym ona polega – i zidentyfikowania czy i w jakich obaszarach naszego życia jesteśmy uwikłani w jej schemat.

Programowanie postawy ofiary

Gra w ofiarę jest grą rodzinną, której uczy się dzieci na trzy sposoby.

Pierwszy z nich to bezpośredni przykład, gdyż w rodzinach, gdzie toczy się ta gra zwykle przynajmniej jedno z rodziców jest ofiarą.

Drugi sposób to programowanie dziecka przez rodzica by stało się ofiarą.

Trzeci – to wzmacnianie przez rodzica postawy ofiary w dziecku do momentu, aż stanie się ona trwałą częścią jego tożsamości.

Dziecko podąża przez życie zbierając kolejne doświadczenia w których czuje się jak ofiara i każde z nich umacnia w nim coraz bardziej postawę ofiary.

Programowanie postawy ofiary jest podstawą większości współczesnych problemów, zarówno w rodzinach jak i w firmach.

3 klucze do zmiany programu

Ta gra jest szczególnie zdradliwa, gdyż uczymy się jej w rodzinie. Jeśli w rodzinie jest czworo dzieci, te dzieci gdy dorosną prawdopodobnie poślubią inne ofiary i stworzą następne cztery rodziny ofiar. W ten sposób ich liczba stale się zwielokrotnia.

W dodatku ten schemat staje się tak powszechny, że nie dostrzegamy go póki nie przybiera patologicznych form.

Gra w ofiarę może zostać zatrzymana i zmieniona, ale to wymaga;

1) pragnienia dokonania zmiany;

2) świadomości; i

3) intensywnej terapii by zmienić program podświadomości.

Zamierzeniem książki Diane Zimberoff jest rozpoznanie osobowości ofiary, opisanie w jaki sposób kształtuje się taką postawę. Może pomóc czytelnikowi w zorientowaniu się, czy jego także dotyczy ten problem oraz przybliża kilka skutecznych technik terapeutycznych.

Jeśli w kontaktach z ludźmi ze swojego otoczenia czujecie się czasem bezsilni – to może być sygnał że jesteście uwikłani w trójkąt winy. Warto podjąć wysiłek by go przerwać – dla dobra swojego i swoich bliskich.

Dysfunkcjonalna rodzina

Przed omówieniem trójkąta winy potrzebujemy najpierw zrozumieć istotę dysfunkcjonalnej rodziny i zachodzące w niej współzależności.

W dysfunkcjonalnej rodzinie występuje zawsze osoba o specjalnych potrzebach, „ofiara”. Taką osobą może być alkoholik lub osoba uzależniona od narkotyków.

Osobą o specjalnych potrzebach może być opóźniony w rozwoju umysłowym członek rodziny, chory umysłowo, lub ktoś ze szczególnym problemem wymagający wiele uwagi. To może być stara i chora babcia, która jest zmuszona zamieszkać z rodziną. To może być ktokolwiek w jakiejś szczególnej sytuacji, która wymaga specjalnej uwagi.

W takiej rodzinie osoba o specjalnych potrzebach zabiera wiele czasu i energii, tak że nie wystarcza ich na uwzględnienie potrzeb innych domowników.

Dzieci dorastające w dysfunkcjonalnych rodzinach są tak zaabsorbowane opieką nad chorą osobą, alkoholikiem, narkomanem, że nie myślą o zaspokajaniu własnych potrzeb.

Zaczynają stawiać się na drugim czy trzecim miejscu zakładając, że ich potrzeby i tak nie zostaną uwzględnione. Te dzieci dorastają nawet nie zdając sobie sprawy z własnych potrzeb, tak są nastawione na opiekę nad rodziną i inną osobą. W ten sposób stają się wybawcami.

Inną postawą charakterystyczną dla dysfunkcjonalnej rodziny jest „obchodzenie się z kimś jak z jajkiem”. Wszyscy bardzo uważają, by czymś nie zdenerwować ofiary. Przykładowo osobą o specjalnych potrzebach lub ofiarą może być ojciec, który ma bardzo wybuchowy charakter. Jeśli ktoś go sprowokuje, może wpaść w furię i wszyscy znajdą się w tarapatach. Podobnie jest z alkoholikiem; nie można go drażnić, bo wyjdzie i się upije. Rodzina nie chce takżę denerwować osoby chorej umysłowo, bo może to doprowadzić do jej załamania nerwowego i pobytu w szpitalu.

Innym powszechnym zjawiskiem w dysfunkcjonalnej rodzinie jest uzależnienie członków rodziny od chaosu. Ponieważ osoba o specjalnych potrzebach może pójść się upić lub stracić panowanie nad sobą – rodzina musi się nauczyć jak sobie radzić w takich kryzysowych sytuacjach.

Uzależnienie od chaosu

Jeśli wychowywałeś się w takim typie dysfunkcjonalnej rodziny możesz zauważyć, że wchodzisz w związki, w których nie są zaspokajane twoje potrzeby. Możesz także angażować się w relacje, w których w ciągle zdarzają się jakieś kryzysy, a ty czujesz się odpowiedzialny za to, by wszystko naprawiać.

Wydaje się, że ludzie mają skłonności do odtwarzania wzorców, które miały miejsce we wczesnej fazie ich życia. Uzależnienie od chaosu jest jednym z takich rodzinnych wzorów. Gdy życie toczy się łagodnie i spokojnie, czujesz się znudzony i nie na swoim miejscu. Gdy naprawdę czujesz spokój i wyciszenie, jest to jak czekanie na następne uderzenie. Każda minuta tego cudownego spokoju może być przerwana jakimś strasznym wydarzeniem. Tak więc zawsze kręcisz się z niepokojem, szczególnie gdy wszystko dobrze się układa.

Ludzie pochodzący z dysfunkcjonalnych rodzin nie potrafią cieszyć się nawet wtedy, gdy wszystko idzie dobrze, ponieważ wciąż czują ucisk w żołądku wynikający z oczekiwania na najgorsze.

Strach przed bliskością

Kolejną charakterystyczną cechą obserwowaną w dysfunkcjonalnych rodzinach jest strach przed intymnością. Większość ludzi wychowywanych w takich rodzinach nie zdaje sobie sprawy z tego, czym jest intymna bliskość.

W rzeczywistości intymność często oznacza dla nich walkę .Jedynym sposobem jaki znają, by wyrazić i odczuć intensywne zaangażowanie w relacjach sam na sam jest walka.

Gdy tak się nie dzieje, osoba o specjalnych potrzebach upija się, wpada w załamanie nerwowe lub tworzy inną sytuację w której staje się ofiarą. Wszyscy wokół sprzątają bałagan (ratują), ale tak naprawdę nikt nie doświadcza rzeczywistej bliskości czy prawdziwej intymności.

W ten sposób ci ludzie dorastają przyciągając do swojego życia inne osoby, które także nie znają innego sposobu na stworzenie intymnych więzi poza walką i chaosem. Intymność zaczyna być odczuwana jako ból.

Nieprzewidywalność

W dysfunkcjonalnych rodzinach występuje także często atmosfera nieprzewidywalności. Nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć.

W takich warunkach dziecko obawia się przyprowadzić do domu przyjaciół, ponieważ ojciec może leżeć pijany na podłodze, lub może wrócić wściekły i robiąc awanturę wprawi je w zakłopotanie.

Może także się zdarzyć, że po powrocie do domu zastanie matkę z głową w piekarniku, usiłującą popełnić samobójstwo na skutek głębokiej depresji. Ta nieprzewidywalność powoduje wielki niepokój i poczucie braku bezpieczeństwa.

Reguły

W dysfunkcjonalnej rodzinie jest wiele reguł. Problem polega na tym, że często nie mówi się o nich wprost.

Najpowszechniejszą niewypowiadaną regułą w dysfunkcjonalnej rodzinie jest : „Nie odzywaj się”. Reguła głosi, że dziecko ma być widziane, ale nie powinno być słyszane. „Bądź cicho. Idź do swojego pokoju. Nie odszczekuj się.” To są typowe komunikaty w takiej rodzinie. Dziecko wcześnie i często otrzymuje przekaz, że nie jest w porządku bycie sobą, mówienie o swojej prawdzie.

Inną regułą jest: „Nie ufaj ! Nie ufaj obcym, nie ufaj sąsiadom, a szczególnie nie ufaj swemu nauczycielowi. Nie będziemy prać publicznie swoich brudów.” Ten typ prania mózgu przekazuje wiadomość, że ludzie z zewnątrz w jakiś sposób chcą nas skrzywdzić, więc musimy zachować ostrożność w kontaktach z nimi. To jest paranoja, która przenika dysfunkcjonalne rodziny.

Konsekwencje

Najbardziej niszczącą konsekwencją takiego uwarunkowania jest to, że dzieci w dysfunkcjonalnych rodzinach uczą się, by nie ufać sobie.

Uczą się nie wierzyć własnej intuicji, ponieważ ilekroć mówią o tym, co czują, natychmiast są upominane: „Zamknij się”, „Jesteś głupi” lub „Nie okazujesz szacunku”.

Tak więc nie mogą zaufać nawet swoim własnym spostrzeżeniom dotyczącym tego, co się wokół nich dzieje.

Nierozwiązywane konflikty

Jeszcze innym popularnym zjawiskiem w dysfunkcjonalnych rodzinach są nierozwiązywane konflikty.

Nocą rodzice kłócą się, a może nawet biją się wzajemnie.

Następnego ranka „wszystko jest w porządku”, a oni udają, że nic się nie wydarzyło.

Gdy dziecko pyta o to co się dzieje, słyszy, że wszystko jest tak jak trzeba. Rodzice idą do lóżka walcząc a wstają z uśmiechem i nic na ten temat nigdy się nie mówi. W ten sposób dziecko otrzymuje sprzeczne komunikaty; uczy się nie ufać własnemu postrzeganiu rzeczywistości.

Komunikaty

Dziecko ciągle otrzymuje przekazy mówiące:

„Nie ufaj innym ludziom. Nie odzywaj się. Nie pokazuj co czujesz. Masz być grzeczny.”

Bycie grzecznym jest równoznaczne z byciem „małym robotem”, który chodzi wokół i udaje, z uśmiechem na twarzy.

Udawanie, odgrywanie roli i tłumienie wewnątrz wszystkich swoich uczuć pochłania wiele energii dziecka.

Tłumienie uczuć

Dzieci z dysfunkcjonalnych rodzin stają się bardo zagubione, i to jest początkiem ich uzależnień.

To właśnie jest prawdziwe źródło uzależniających zachowań, ponieważ dzieci uczą się jak tłumić własne uczucia obserwując, jak robią to dorośli. Przyglądają się rodzicom używającym do tego alkoholu, papierosów czy jedzenia.

Spychanie w głąb uczuć przy pomocy jedzenia jest jednym z najpowszechniejszych uzależniających zachowań. Dziecko może to robić chwytając garść ciastek i zaszywając się w swoim pokoju by je zjeść, gdy czuje się smutne, zdenerwowane lub przestraszone. W ten sposób wpada w odrętwienie i odseparowuje się od swoich emocji. To jest podłoże uzależniających zachowań – odcinanie się od własnych emocji i wpadanie w stan odrętwienia.

Dwie twarze

Kolejną rodzinną regułą jest: „Nie bądź sobą”. W dysfunkcjonalnej rodzinie istnieje prywatna osobowość i publiczna osobowość.

Publiczna osobowość ma na celu stworzenie wizerunku, roli w której pokazujemy na zewnątrz uśmiechniętą, szczęśliwą twarz. To jest to, co rodzina chce, aby dziecko pokazywało zewnętrznemu światu.

Prywatna osobowość zawiera wszystkie obawy, frustracje i najskrytsze wewnętrzne sekrety.

Te dwie osobowości są zwykle bardzo od siebie oddalone. Aby utrzymać prywatną osobowość w ukryciu a zewnętrzny wizerunek nienaruszony, konieczne stają się coraz większe ilości narkotyków czy papierosów, lub też alkoholu czy seksu bądź jedzenia. Ciągłe tłumienie uczuć, obaw i emocji, jakie niesie życie wyzwala wiele uzależniających zachowań.

Wstyd

Jednym z powodów, dla których prywatny wizerunek jest tak skrzętnie ukrywany jest wstyd, ponieważ dysfunkcjonalne rodziny opierają się na wstydzie. Rodzice mówią: „Wstydź się. Powinieneś się za siebie wstydzić. Zobacz co zrobiłeś. Przynosisz mi wstyd przed moimi przyjaciółmi. Co krewni pomyślą?” Te przesłania są zaprojektowane by kontrolować i manipulować dzieckiem, więc zaczyna się ono wstydzić tego kim jest, samej istoty swego istnienia.

Dziecko przyjmuje na siebie wstyd „rodzinnego sekretu”, wstyd, że ojciec jest alkoholikiem lub że matka jest chora psychicznie, albo że brat lub siostra jest opóźniony w rozwoju, czy też że siostra była molestowana przez wujka.

Skądkolwiek przychodzi ten wstyd, dziecko przyjmuje go tak, jakby samo zrobiło coś złego. Publiczna osobowość i prywatne ja oddalają się coraz bardziej, w miarę jak dziecko uczy się ukrywać prywatną osobowość, w której zawiera się wstyd, i próbuje odgrywać swoją rolę by bronić wizerunku rodziny. Dziecko praktycznie istnieje po to, by grać swą rolę i podtrzymywać zewnętrzny wizerunek rodziny.

Trójkąt winy – ofiara

Trójkąt winy opiera się na współzależnościach panujących w dysfunkcjonalnych rodzinach.

Na szczycie trójkąta jest umiejscowiona ofiara.

Ofiara to osoba, która czuje się bezradna i użala się nad sobą. Obwinia innych ludzi za swoje problemy. „Gdybym nie zrobił (a) tego dla Ciebie, mógłbym (mogłabym) być szczęśliwy (a). Gdyby nie rząd, mógłbym być bogaty.”

Taka osoba, poprzez ciągłe szukanie winnych pozbawia się władzy nad własnym życiem. Właśnie takie postępowanie powoduje podtrzymywanie uczucia bezradności i bezsilności. Trójkąt winy mówi o braku wewnętrznej siły.

W głębi duszy także wybawca czuje się ofiarą. Wybawca jest osobą, która troszczy się o wszystkich wokół. To będzie np. dziecko, które dorastało w dysfunkcjonalnej rodzinie, i które myśli, że to na nim spoczywa odpowiedzialność za rozwiązanie problemów rodziny czy za opiekowanie się ojcem alkoholikiem.

Pracowałam z ludźmi, którzy podczas hipnozy przeżywali ponownie sytuacje, gdy jako 5-letnie dzieci prali ubrania, zmywali naczynia i przygotowywali posiłki dla pozostałych dzieci, bo ich rodzice nie byli w stanie lub nie mieli ochoty zająć się swoim potomstwem. Pięciolatki opiekowały się rodziną !

Wybawca – ofiara – współzależność

Pod powierzchnią „pomocnej powierzchowności” wybawcy ukrywają to, że sami czują się ofiarami. By powstrzymać te uczucia próbują ratować inną ofiarę. Znajdują kogoś, kto jest odrobinę słabszy niż oni, nieco bardziej w potrzebie.

I tu zaczyna pojawiać się współzależność. Każda osoba/rola staje się zależna od drugiej w zaspokajaniu emocjonalnych potrzeb. Wybawca jest zależny od tego, by ofiara pozostawała bezradna. Ofiara jest uzależniona od pomocy wybawcy. Te zależności mogą być niewidoczne dla niewprawnych oczu. Na zewnątrz ci ludzie mogą wyglądać na spełnionych i szczęśliwych.

Tak się dzieje na różnych społeczno – ekonomicznych poziomach. Wiedzą, jak ukrywać osobowość ofiary, gdyż wywodzą się z dysfunkcjonalnych rodzin, gdzie nauczono ich jak tworzyć „dobrze wyglądający” publiczny wizerunek.

Ofiara i wybawca zaczynają być od siebie coraz bardziej zależni. Wybawca wciąż próbuje „naprawić” ofiarę. To powoduje, że ofiara czuje się jeszcze bardziej bezradna i w konsekwencji pełna pretensji. Te pretensje są przyczyną zwrotu i zmiany ofiary w prześladowcę. W głębi duszy prześladowca nadal czuje się ofiarą.

Trójkąt winy – prześladowca

Prześladowanie może przybierać bardzo różne formy. Może to być znęcanie się fizyczne, emocjonalne, jak również seksualne. Można prześladować innych poprzez pozbawienie miłości, finansowego bezpieczeństwa czy odmowę zaspokojenia seksualnych potrzeb.

Przykładem prześladowcy może być ojciec /mąż który wraca do domu, siada i chowa się za gazetę. Ktoś pyta „Co się stało?” – pada odpowiedź „Nic”. On nic nie mówi o swoich uczuciach, choć każdy w domu wyczuwa jego złość. Ukrywanie złości czy pasywna agresja jest także rodzajem prześladowania.

Jeszcze innym rodzajem prześladowania jest wpędzanie innych w poczucie winy, by zapewnić sobie nad nimi kontrolę i manipulować nimi. Jest wiele różnych sposobów prześladowania, jedne bardziej wyrafinowane od innych.

Prześladowca atakuje wybawcę. Wtedy wybawca zaczyna czuć się ofiarą. Prześladowcy robi się żal ofiary i zaczyna ją ratować. W ofierze narasta poczucie bezradności, gdy jest ratowana i zaczyna prześladować wybawcę. Poruszają się ciągle w kółko w zaklętym kręgu trójkąta winy, zamieniając się pozycjami.

Niejasne granice

Tak się dzieje tam, gdzie niejasne są osobiste granice.

Niejasne granice personalne są charakterystyczne dla dysfunkcjonalnych rodzin; ludzie nie wiedzą kim są i w konsekwencji ich osobowość miesza się z innymi.

Rozpraszają swoje granice poprzez ciągłe przeskakiwanie w tę i z powrotem z jednej pozycji w trójkącie winy na inną. W niektórych rodzinach zamieniają się tylko rolami ofiary i wybawcy. W innych są na przemian ofiarą i prześladowcą, tocząc ze sobą ciągłą walkę.

W tych rodzinach także dzieci przyjmują rolę wybawcy, próbując naprawić sytuację. Często można usłyszeć dziecko skarżące się z pozycji ofiary: „Nikt mnie nie lubi w szkole, wszyscy mnie nienawidzą, naśmiewają się ze mnie.” Tego rodzaju stwierdzenia zapoczątkowują postępujący trening ofiary.

Także gdy dziecko zaczyna zachowywać się jak chuligan, możesz się domyślać że w głębi duszy czuje się bezradne, jak ofiara, i używa przemocy by uniknąć odczuwania bólu.

Czy grasz sam ze sobą ?

Można poruszać się wewnątrz tego trójkąta ról samodzielnie, bez angażowania innych graczy.

Dla przykładu załóżmy, że nie panujesz nad swoimi nawykami żywieniowymi – jak bezradna ofiara.

Postanawiasz ratować się przez stosowanie diety.

Gdy to nie działa, stajesz się zły. Zaczynasz prześladować się poczuciem winy i „dołowaniem się”.

Gdy już wystarczając się udręczysz, wracasz do pozycji ofiary, czując się bardziej bezradny i pozbawiony kontroli niż kiedykolwiek.

Tak więc możesz poruszać się wewnątrz tego koła sam, i nawet nie potrzebujesz nikogo więcej by grać w tę grę.

Siła przyciągania

Trójkąt winy sam w sobie jest uzależniający.

Ludzie, którzy są ofiarami zawsze będą przyciągać do siebie wybawców i prześladowców.

Jeśli nie masz nikogo, kto grałby z tobą w tę grę, wkrótce znajdziesz kogoś kto się w nią włączy. Gdy poszukujesz partnera, przyjaciela czy sąsiada, możesz być pewien, że znajdziesz kogoś, kto będzie idealnym partnerem do gry. To, że działamy jak magnesy jest wprost niewiarygodne.

Gdy przechodzisz przez zatłoczony pokój, jeśli jesteś ofiarą nagle pojawi się wybawca a ty prawie natychmiast znajdziesz się pod jego „magnetycznym wpływem.” To nigdy nie zawodzi. Możesz sprawdzić, co dzieje się w Twojej podświadomości , przyglądając się ludziom których przyciągasz do swego życia. Jeśli jest w nim wiele ofiar, możesz mieć pewność, że jesteś wybawcą.

Różnica między pomaganiem a ratowaniem

Gdy po raz pierwszy zaczęłam prowadzić terapię i udzielać porad, zdecydowanie byłam typem wybawcy. Pochodzę z rodziny, w której moją rolą było troszczenie się o innych.

Każdego wieczoru po pracy czułam się potwornie zestresowana, ponieważ brałam na siebie problemy innych. Całe noce zamartwiałam się o to, jak mogę im pomóc. Po kilku latach potrzebowałam długiego urlopu okolicznościowego, tak byłam zestresowana. Pojechałam w podróż dookoła świata i wylądowałam w Indiach. Po kilku latach medytacji i studiowania wyższej świadomości odkryłam, że to nie do mnie należy rozwiązanie cudzych problemów.

Potrzebowałam wyzwolić się z roli wybawcy i stać się po prostu czynnikiem ułatwiającym innym ich własny ozdrowieńczy proces Gdy zdałam sobie sprawę z różnicy pomiędzy pomaganiem a ratowaniem, mogłam prowadzić terapię bez stawania się wybawcą. Dzielę się z innymi narzędziami, które mam. Jestem przy nich, gdy przechodzą własną kurację, ale odpowiedzialność za ich rozwój spoczywa na nich, nie na mnie.

Źródła uzależnień

Większość wybawców właściwie zachęca ofiary do pozostawania w zależności od nich. To jest wzajemnie zależna relacja oparta na roli ofiary. Ta współzależność jest podstawą dysfunkcjonalnych rodzin i toksycznych związków.

Tego typu współzależność prawie zawsze prowadzi do nałogowych zachowań.

Uczuciem, którego najczęściej doświadcza ofiara jest poczucie braku kontroli lub bezsilności.

Im większa bezradność i poczucie braku kontroli, tym większa skłonność do wykorzystywania narkotyków, jedzenia czy alkoholu do zagłuszenia bólu.

Gdy czujesz, że nie masz kontroli nad własnym życiem, przestajesz kontrolować swoje zwyczaje. Zaczynasz tracić panowanie nad tym, ile jesz. Brak kontroli nad jedzeniem, narkotykami czy alkoholem jest przejawem poczucia braku kontroli wewnętrznej.

Uzależnienia

Prawie każdy, kto uczestniczył w programie zrzucania nadwagi TRIM – LIFE, który rozwinęłam, wywodził się z dysfunkcjonalnej rodziny. Podczas pierwszej sesji pytałam uczestników:

„Jak wielu z was czuje, że nie panuje nad swoimi nawykami żywieniowymi ?”

Praktycznie wszyscy podnieśli ręce.

„Jak wielu z was czuje, że w waszym życiu występują uzależnienia lub nałogowe zachowania?”

Prawie wszyscy odpowiedzieli twierdząco.

Prawie każdy od dawna krążył wokół trójkąta winy i nauczył się, że sposobem na tłumienie emocji i odcinanie się od nich może być używanie różnych substancji.

Teraz wyjaśnijmy niektóre z uzależnień. Jest wiele różnych typów zachowań uzależnieniowo – nałogowych. O niektórych, jak uzależnienie od papierosów, alkoholu, jedzenia już wspominałam. Innym rodzajem uzależnienia jest nałogowe robienie zakupów. Wiele osób odczuwa przymus kupowania. Hazard jest często spotykanym uzależnieniem. Można też uzależnić się od seksu. Pewnie jesteś ciekaw, czym jest uzależnienie od seksu ?

Uzależnienie od seksu jest tym samym, czym jest uzależnienie od narkotyków, tj. używaniem pewnych substancji lub specyficznych zachowań do ukrycia uczuć, do ucieczki od emocji, do odcinania się od bólu.

Przytoczę definicję nałogowego zachowania zaczerpniętą od Johna Bradshaw, autora książki „Healing the Shame that Binds You”: „Zmieniające nastrój wydarzenie, przeżycie, związek lub substancja, które początkowo wprawia Cię w euforię, by później pozostawić po sobie uczucie uzależnienia, braku kontroli i bezradności.”

Tym właśnie jest uzależnienie. Seksualność z pewnością tak jest odbierana przez wielu ludzi.

Jeszcze innym rodzajem uzależnienia jest hipochondria. Tacy ludzie uzależnili się od bycia chorymi. Oni dopiero testują odporność innych na nie wchodzenie w rolę obrońcy. Bycie pracoholikiem z pewnością może być także uzależnieniem.

Niezdrowe relacje

Jednym z najpowszechniejszych rodzajów uzależnień jest tworzenie niezdrowych relacji.

Ludzie uzależniają się od współzależnych relacji i trójkąta winy. Ktoś może mówić: „Naprawdę chcę rzucić tego faceta” i zrywa z nim 25 razy, by 25 razy wrócić.

To jest jak próba rzucenia kokainy. Podobnie jest z alkoholikiem, który dobrze sobie radził przez kilka miesięcy, po czym znów zaczyna pić.

Tak samo niektórzy ludzie dobrze sobie radzą bez siebie, ale znów wracają do starych związków by walczyć, ranić się i dręczyć wzajemnie zastanawiając się, dlaczego tak się dzieje. Ciągle jednak odtwarzają chore relacje.

Dzieje się tak z powodu trójkąta winy; oni przywykli do tej zależności. Oto czym jest w istocie nałogowe zachowanie – zależnością.

Osobowość ofiary

Ofiary to ludzie, którzy użalają się nad sobą. Jeśli zaliczasz się do ofiar często używasz stwierdzeń stylu: „Dlaczego to zawsze przytrafia się mnie” lub „O ja biedny, nic mi nigdy nie wychodzi”.

Często masz wrażenie, że wszyscy są przeciwko Tobie, lub że pewni ludzie są nastawieni źle do Ciebie. Czujesz się bezradny i pozbawiony kontroli nad własnym życiem. Jesteś świadom, że w głębi duszy czujesz się gorszy i tak naprawdę sam siebie nie cenisz.

Możesz odkryć że stawiasz sobie bardzo małe cele i nawet wtedy nie oczekujesz że je osiągniesz. Możesz też zauważyć wiele samodestrukcyjnych zachowań.

Przyjrzyjmy się, na czym polega takie zachowanie. Typowe jest przerywanie czegoś przed osiągnięciem celu, jak porzucanie szkoły przed końcowymi egzaminami lub upicie się w nocy przed rozmową w sprawie pracy. Inną formą samodestrukcyjnego zachowania może być choroba. Znałam pewną młodą kobietę, która zawsze miała migrenowe bóle głowy tuż przed końcowymi egzaminami. Dawały jej świetną wymówkę dlaczego nie poszło jej dobrze. Inny młody człowiek miał alergie, które zawsze zdawały się stawać na drodze jego sukcesu.

Wymówki

Wydaje się, że psychika jest zdolna kreować wiele dolegliwości, które osobowość ofiary wykorzystuje jako wygodną wymówkę.

Słowo „wymówka” jest kluczem do zrozumienia osobowości ofiary.

Jeśli masz takie skłonności znajdziesz cały zestaw wymówek pasujących do każdej sytuacji. Można Cię nawet pochwalić za niewiarygodną pomysłowość i wyobraźnię których używasz by usprawiedliwić swój niepowodzenie.

Powodem tych wymówek jest to, że nie dopuszczasz do świadomości, iż chcesz odnieść porażkę. Podświadomie zostałeś zaprogramowany na porażki i byłeś ciągle trenowany w używaniu wymówek do usprawiedliwiania każdego niepowodzenia tak, byś nie musiał ponosić odpowiedzialności za swoje zaniedbania.

Wcale nie jest łatwo to zauważyć we własnym życiu – nie tylko innych próbujemy przekonać, ale także siebie i często wierzymy w sens swoich usprawiedliwień, nie dostrzegając że sami ustawiamy przeszkody o które się potykamy.

Przypadek Toma

Tom jest kolejnym przykładem syndromu „dziurawej łodzi”. Tom, podobnie jak wiele ofiar, jest bardzo kreatywną i utalentowaną osobą. Potrafi śpiewać, pisze piękną muzykę, potrafi zagrać na każdym instrumencie który weźmie do rąk i rozumie techniczne aspekty muzyki.

Tom został zaprogramowany przez swoją rodzinę by grać rolę ofiary i wypełniać oczekiwania rodziny. Jako dziecko dorastał obserwując jak ojciec gnębi matkę stosując zarówno przemoc fizyczną, jak również upokarzając ją i ciągle poniżając.

Potem sam stał się celem krytyki ojca a w końcu bicia.

Usprawiedliwieniem dla ojca było to, że chciał by syn był doskonały.

Obwinianie

Kolejnym krokiem po wymówkach jest „obwinianie”. Może zauważyłeś, że zwykle obwiniasz innych za swoje pomyłki, problemy czy niepowodzenia.

Niektóre ofiary obwiniają innych za całe swoje życie które jest katastrofą. Najpowszechniejszą grą używaną tutaj jest „Gdybym nie poświęcił się dla Ciebie byłbym szczęśliwszy !” lub „odniósłbym sukces” lub coś w tym stylu. Obwinianie powoduje, że ofiara czuje się wyjątkowo bezradna, gdyż zawsze przypisuje władzę komuś innemu.

Oddawanie innym władzy nad swoim życiem zwalnia z odpowiedzialności za nie. Łatwiej jest poszukać winnych, niż zastanowić się co można zrobić by zmienić sytuację w której nie czujemy się dobrze.

Jadwiga Borkiet

12 odpowiedzi na “Gra w ofiarę”

  1. zagubiona pisze:

    Nie potrafię skomentować tego co tu przeczytałam,jednak chce pozostawic po sobie slad,niosacy nastepujaca tresc-dziękuje,czuje,że zrozumiałam siebie,choć dotąd sobą nie byłam..

  2. M. pisze:

    Po 30 latach powoli dociera do mnie, że postawa ofiary i prześladowcy przeplatały się przez moje dotychczasowe życie nieustannie. Nawet teraz czuję niewysłowioną bezradność po wgryzieniu się w powyższy artykuł. Jak znaleźć wyjście z takiej sytuacji, bo przecież sam siebie sabotuję, a za chwilę wstanę i po raz kolejny sprawdzę, co słychać w lodówce.

  3. Agnieszka pisze:

    Witam.
    Jestem na terapii od 1,5 roku,postanowiłam zrobić coś ze swoim życiem,jestem uzależniona od alkoholu,wiele spraw z mojego dzieciństwa ujrzało światło dzienne,bywa ciężko,ale też mam wiele,wiele satysfakcji zbycia powolutku sobą,życia tak jak ja zawsze tego pragnęłam.
    Niektóre sprawy wracają do mnie jak bumerang,zwłaszcza związane z ojcem,po rozstaniu z mężem,gdy widzi,że bywa mi ciężko finansowo,bo sama wychowuję synów,proponuje pomoc finansową,przy czym nie pozostawia wyboru,często mówi jak coś robię zle,lub jakie moje dzieci są złe,nadal chce mieć kontrolę nad moim życiem,jak to zapewne bywało w dzieciństwie,to powoduje,że znowu słabnę,moje decyzje nie są brane pod uwagę,zwłaszcza dane przez samą siebie,znów nie jestem sobą,znów kieruje moim życiem ojciec,ale choć w danym momencie bardzo jestem zła,potrafie dojrzeć,jak bardzo jest mi z tym zle,i próbuję uwolnić się,samodzielnie podjąć decyzję w swojej sprawie,żeby już sie nie powtórzyła,zawsze mówiłam jak bardzo Go kocham,teraz się zastanawiam,czy to nie uzależnienie od niego,od jego kasy,pomocy itp…artykuł świetny,odzwierciedla to,nad czym tak bardzo i z pełnym zaangażowniem przerabiam na terapiach.Tematy mogły by być szerzej opisane,tym bardziej,że prawda o byciu lub stawaniu się ofiarą jest mądrze opisana i wiele z tego można wynieść dla siebie.Uważam,że wielu ludzi powinno skorzystać z różnych terapii,to pomaga żyć tak,jak dusza tego pragnie,znika ciągła walka wewnetzna z samym sobą,żyje się spokojniej i bardziej wartościowo.Pozdrawiam serdecznie.

  4. Bibi pisze:

    Dziękuję za ten artykuł!Rozświetlił mi bardzo wiele zakamarków…dał do myślenia na przykład na temat przyciągania…teraz zastanawiam się,czy rzeczywiście jestem typem ofiary,ponieważ przyciągam wybawców i prześladowców…i czy w głębi duszy chcę ponieść porażkę.
    Nieraz słyszę takie zdanie o sobie:”Ty ciągle szukasz winnego”,Ale ja czuję,że obwiniam ciągle siebie.

  5. Ela pisze:

    Czy mozna samemu przerwac ten lancuch uzaleznien? Jako dziecko slyszalam- zamknij sie, nie odzywaj, nie wymadrzaj, co ty tam wiesz, dzieci i ryby nie maja glosu, inni rodzice sa dumni ze swoich dzieci nie to co ja, jak ty sie ubierasz, inni to maja gust, masz miec zawsze biala bluzke z kolnierzykiem, masz wygladac elegandzko,inne dzieci to sie dobrze ucza, gdy bliska osoba z rodziny ponizala mnie i wysmiewala gdy bylo mi naprawde trudno i ciezko- nie bron sie, daj spokoj, badz cicho, madry glupiemu ustepuje, dla dobra rodziny nic nie mow. Mozna wyliczac i wyliczac.Siedzialam wiec cicho i robilam za kupke nieszczescia. Tak wiem jestem ofiara, zycie na szczecie zmusilo mnie do walki o sama siebie. Jednak ta walka jest wyczerpujaca bo wygodniej jest byc ofiara- pomimo wszystko to jest ta znana strefa konfortu. Ucze sie walczyc o swoje ale czasem mam chec trzasnac drzwiami i uciec gdzie nikogo nie ma, nikt ode mnie nic nie bedzie chcial.W uciekaniu jestem swietna.. Zdaje sobie sprawe, ze to zle wyjscie- trzeba powiedziec raczej „a gowno”, zmierzyc sie z problemem i robic swoje by zyc po swojemu a nie pod czyjes dyktando – maz jest tym wybawca. Gdzies bardzo, bardzo gleboko tkwi strach przed wyrazeniem swoich opinii, bronienia swoich potrzeb, to pozostalo/bo kiedys mama zloscila sie i nadymala, chodzila obrazona/. Zreszta jak przejzec jej zycie to tez byla ofiara i to jaka!!!!.Nie mam do niej zalu, nie zwalam dla jasnosci na nia winy.Przebaczylam bo zrozumialam. Wybrala za obrone -zabawe w malego dyktatora- wole ja ranic niz mnie. Wszyscy jestesmy ofiarami, rodzin, systemow, politykow, media tez robia swoja swietna robote.Tak zawsze bylo, jest i bedzie. Czy mozna naprawde na 100% zyc swiadomie bez poddatnosci czyjes wplywy? Szczepionki na te dolegliwosc raczej nie nalezy sie spodziewc.Mysle, ze sama swiadomosc, wiedza ze jestem ofiara pozwola inaczej patrzec, reagowac. Mnie otworzyl oczy Anthony de Mello. Zreszta kto zna „przebudzenie” wie o co mi chodzi.W koncu jak on powiedzial wszyscy jestesmy egoistami, wszystko, wszystko, wszystko co robimy jest po to aby czuc sie dobrze.Ktos zrobil czy robi z nas ofiare-to aby poczuc sie lepiej, cos z tego chcial-chce miec. Moje credo to „a gowno” i „nie plaszcz sie, nie zwalaj winy na innych, nie jecz, mow o sobie dobrze”. Mam te karteczke zawsze przyklejona do komputerka. Pomimo wszystko znudzilo mi sie bycie ofiara. Moze umre jako mala ofiarka ale napewno nie jako ofiara przez duze „O”.

  6. Toj pisze:

    Podoba mi sie artykul. Prosty i uporzadkowany. Podobaja mi sie komentarze. Szczere i autentyczne. Od siebie dodam, ze juz nie jestem ofiara. Czasem mi smutno, czasem sie zloszcze, przezywam rozne uczucia, ale jako Wolny Czlowiek. Czasem daje sie wciagnac w jakas role, ale pamietam stale, ze to zaledwie rola. Czasem, gdy jakies wydarzenie uruchomi stare wzorce, wydaje mi sie, ze juz sie nie uwolnie, ogarnia mnie wowczas rozpacz i cos w srodku wyje. Jest to dla mnie sygnal, ze cos tlumie, znow czegos sobie zabraniam. Zaglebiam sie w to i oddycham. Przygladam sie, badam. Tym samym jestem juz w innej roli – roli obserwatora. Poznaje siebie, rozpuszczam zastale emocje. Jestem Wolnym czlowiekiem i pragne poinformowac, ze to jest 1. mozliwe; 2. latwe w uzyciu, kiedy juz zalapiemy, o co chodzi; 3. przyjemne; 4. wazne. Pozdrawiam

  7. loli pisze:

    taaa – kat i ofiara..cos wiem na ten temat, ale mozna z tego wyjsc samemu, jednak poniesie sie pewne straty a mianowicie rodzina moze odpasc, dotychczasowi znajomi rowniez…to jest ogromnie ciezka praca ktora przywraca prawdziwa wolnosc jednak za cene uczuc?wybor nalezy do was. Taka depresja to nic innego jak brak odpowiedzialnosci za swoje zycie, ludzie boja sie zrobic krok do przodu zeby zaczac zyc inaczej, wlasnie strach, strach i raz jeszcze strach…warto nad tym sie zastanowic, warto poczytac samego siebie i pokochac sie od nowa i wcale nie oznacza to egoizmu – wlasnie wmawiano nam ze nie mozemy byc egoistami bo myslimy tylko o sobie, ale wlasnie tak powinno byc – zadbaj o siebie, pokochaj sie na nowo jak dziecko a wtedy bedziessz w stanie pokochac innych i zadbac o innych – innej prawdy nie ma. Bo jaki przyklad daje matka czy ojciec co martwia sie ciagle, wypruwaja zyly? to jest zwykle umartwianie sie, zal, strach i wszystkie najnizsze energie ktore dziecko wyczuwa i nie sa one szczere…

  8. Ffrock pisze:

    Nie ma nic złego w byciu ofiarą. Jezus też był a teraz wszyscy przed nim klekaja. Gorzej dla nas. W tedy wystarczy odciąć się od całej choloty która nas dręczy. Nie dac sie i nie ufać Sku****lom. A świat będzie piekny!

  9. Mała pisze:

    Gdyzie kupic książkę

  10. Ewelina pisze:

    Proszę przeczytajcie i „dajcie głos „ jakie działania może podjąć matka wobec ukochanego dziecka?! 40 lat ! Dziecka po koszmarnych traumach, które weszło w tej trojkat. Do matki świadomość o tym dotarła dopiero teraz. Co ma zrobić ? Jak zwrócić na to uwagę „dziecku” które kocha nad życie. Nie mam już siły dziecko rani mnie niewyobrażalnie i jemu tez jest ciężko . Co robić?

  11. Ewelina pisze:

    Dodam ze dziecko jest adoptowane w wieku 14 lat

  12. Dora pisze:

    Jezus Chrystus był/jest Ofiarą po to, by stać się Wybawcą i to Wybawcą Ponadczasowym rodzaju ludzkiego. Czasem z tego, że jesteśmy/byliśmy ofiarami wypływa rozpoznanie, na bazie którego tworzymy potem wspaniałe rzeczy dla innych i siebie samych, oprawca nas podświadomie motywuje do pokazania kim jesteśmy prawdziwie i na co nas stać, często wtedy stajemy się KIMŚ. Dorota

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.