Dlaczego cię nie obchodzimy? - M. Nowaczyk - Solaris - rozwój osobisty

Dlaczego cię nie obchodzimy? – M. Nowaczyk

Trzy prababki i ja

Gdy uda mi się udokumentować rodzinne powiązanie z osobą z przeszłości, ogarnia mnie uczucie niezwykłej, prawie fizycznej z nią bliskości – mówi Małgorzata Nowaczyk, autorka książki „Przodkowie. Genealogia dla każdego”

Jako prawnuczka chłopów pańszczyźnianych jeszcze niedawno uważała, że genealogia to domena potomków szlachty i arystokracji. Jej przodkowie nie zostawili po sobie pomników, pałaców, ksiąg pamiątkowych czy zapisów w kronikach. Większość była niepiśmienna, więc nie ma pamiętników, nie posiadali ziemi, więc nie ma zapisów w księgach wieczystych. Byli, minęli. Poza tym gdzie szukać? Jak?

Pewnego dnia przeglądała pudełko ze zdjęciami rodzinnymi. Zbierała je jako dziecko. Postacie w kolorze sepii sztywno stojące w staromodnych ubraniach. Przodkowie patrzyli na nią z wyrzutem: Dlaczego cię nie obchodzimy? To był przełom. Zaczęła śledztwo, godziny spędzone na rozmowach z krewnymi rozrzuconymi po świecie.

Minęły trzy lata, a jej udało się dotrzeć do przodków urodzonych w roku 1722 w Galicji oraz w roku 1729 w Wielkopolsce! A ponieważ istnieją jeszcze wcześniejsze źródła z wiosek i parafii, ma przed sobą lata przygody. W jej drzewie genealogicznym są 1044 osoby, z połową łączą ją więzy krwi.

„Genealogia to nałóg” – pisze we wstępie książki. Gdy uda się udokumentować powiązanie rodzinne z osobą z przeszłości, odczuwamy uczucie niezwykłej, prawie fizycznej z nią bliskości. Czujemy, że musimy dowiedzieć się więcej i więcej. Próbujemy wyobrazić sobie, jak wyglądali nasi przodkowie, jak żyli, jak spędzali dni, gdzie mieszkali, w jakiej wiosce, domu, w jakich warunkach. Z końca świata jedziemy do kościoła, gdzie odbyły się ich chrzciny, na cmentarz, gdzie zostali pochowani, z namaszczeniem oglądamy księgi w archiwach. Robimy zdjęcia ziemi, na której stały ich domy.

„Zafascynowały mnie trzy kobiety, na które natrafiłam podczas poszukiwań – opowiada Małgorzata -Pierwsza to Józefa Koperek, chłopka pańszczyźniana. Przeżyła dwóch mężów. Urodziła się w roku 1817 w Cerekwicy pod Poznaniem. Była córką i wnuczką kmieciów, lecz ponieważ miała wiele rodzeństwa (dokładnie trzynaścioro z dwu małżeństw swego ojca), to bardzo szybko – spadła w hierarchii wiejskiej: wyszła za parobka w wieku 16 lat. Pierwszy mąż zmarł i pozostawił ją z pięciorgiem dzieci, gdy miała 37 lat. Półtora roku później wyszła za mąż za mojego prapradziadka, młodszego od niej o 14 lat kawalera. Gdy miała 41 lat, urodziła mojego pradziadka. Józefa musiała być w dobrej kondycji fizycznej, aby w tym wieku donosić ciążę i urodzić dziecko! Jestem zdziwiona i zaintrygowana tak późnym macierzyństwem chłopki w połowie XIX wieku. No, ale też i niewymownie wdzięczna, bo gdyby nie to dziecko, nie byłoby mnie!

Druga to przodkini ze strony mojej matki. Jest to dziwna i zagmatwana historia z drugiej połowy XIX wieku. Bardzo biedna rodzina, mieszkali wszyscy razem. Raptem jedna z córek ma nieślubne dziecko – syna, który umiera jako niemowlę. Potem drugie, syna, i trzecie – córkę! Potem wychodzi za mąż za brata przyrodniego swojego szwagra, ma jedno ślubne dziecko i… następne nieślubne (córkę). To już mnie zupełnie zbiło z pantałyku: Czyżby ksiądz (albo mąż) był taki zacięty, że nie pozwolił zapisać nieślubnego dziecka jako »ślubne«?

Trzecia to babcia mojego taty. Balbina miała charakter. Musiała go mieć – jej mąż zmarł i zostawił ją bez środków do życia z czwórką dzieci w Poznaniu w roku 1907. W roku 1922 była już właścicielką 25-morgowego gospodarstwa pod Poznaniem, które pamiętam z dzieciństwa. Z opowieści rodzinnych wiem, że droczyła się z zięciem (moim dziadkiem), skakała przez płot, straszyła wnuki w prześcieradle, udając ducha. Przodkowie nie są nudni!

Prababka po stronie mojej mamy też, gdy odszedł od niej mąż, zawzięła się i w roku 1939 była już właścicielką domu z ogrodem i sklepiku w Niemirowie (za obecną granicą polsko-ukraińską). A więc silne kobiety zawsze dawały sobie radę! Nauczyłam się wielu rzeczy od moich prababć i babć. Jestem zadziwiona ogromem wdzięczności, którą mam dla nich – że były, że przeżyły, że miały dzieci i sprawiły, że te dzieci przeżyły i wyrosły na ludzi”.

Małgorzata Nowaczyk, doc. dr nauk med., specjalizuje się w pediatrii i genetyce, mieszka w Kanadzie. Autorka książki „Przodkowie. Genealogia dla każdego”

4 odpowiedzi na “Dlaczego cię nie obchodzimy? – M. Nowaczyk”

  1. M.Bartoszewicz pisze:

    Od dlugiego czasu moje mysli kraza wokolodnalezienia przodkow…ze strony ojca nie znalam nikogo, dopiero po jego smierci dotarly do mnie pene informacje, jest lista genealogiczna stworzona przez mojego wujka, ktory tez juz odszedl, ale lista tj drzewo genealogiczne do roku ok 1600..? Dla mnie tj niesamowite, matka mego ojca Helena Bartoszewicz a z domu Milosz, mieszkali w Wilnie prze II-ga
    WŚ, mieli spory majatek, wiec….. Oj trzeba poszukac, trzeba, tylko jak i gdzie sie z tym wszystkim ruszyc, do kogo udac..? Liste posiada kuzyn, ktory nie wie gdzie ja polozyl…

  2. MSzarabajko pisze:

    czy ktos to wogole czyta….?

  3. WojciecM pisze:

    Jasne ze ktos to czyta, zaczyna czytac. Super strona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.