Czy można po prostu zapomnieć. O bolesnej traumie - Solaris - rozwój osobisty

Czy można po prostu zapomnieć. O bolesnej traumie

Traumę można nazwać blizną, ponieważ bardzo często pojawiają się bodźce, które przypominają człowiekowi o minionym zdarzeniu. Następuje ponowne rozdarcie, rozdrapanie starych ran i częściowy powrót w przeszłość.

Życie pełne jest nieprzewidywalnych, często niebezpiecznych zdarzeń, które potem rzutują na całe funkcjonowanie człowieka. O traumie mówimy wtedy, kiedy na psychikę jednostki destrukcyjnie zadziałało pewne wydarzenie, wstrząsająca sytuacja bądź okoliczność. Istota traumy związana jest z urazem. Uraz powoduje narastanie konfliktu wewnętrznego, niekończącego się bólu lub lęku. Traumę można nazwać blizną, ponieważ bardzo często pojawiają się bodźce, które przypominają człowiekowi o minionym zdarzeniu. Następuje ponowne rozdarcie, rozdrapanie starych ran i częściowy powrót w przeszłość. Powtarzające się sytuacje, które wywołują poczucie zagrożenia bądź inne negatywne emocje, szczególnie traumatyczne są często nie do zniesienia. Stanowią ogranicznik w rozwoju, zatrzymują drogę i zniekształcają obraz własnego ja. Sytuacja traumatyczna może, więc być totalnym upadkiem, źródłem nowopowstających zaburzeń psychicznych, takich jak nerwice i fobie.

Całą istotę traumy można sprowadzić do wytwarzania się na podłożu lękowym tendencji agresywnych bądź innych, poprzez które ofiara urazu dąży do zrównoważenia zagrożenia lub przywrócenia utraconych możliwości. Osoba po urazie najczęściej nie jest w stanie zdrowo zareagować na podobną sytuację bądź okoliczność. Lęk, agresja jest, więc próbą złagodzenia wspomnienia, w pewnym sensie reakcją obronną na silnie zakorzenioną energię. Taka sytuacja obronna niewiele pomoże, jeżeli taka osoba po urazie nie uwolni się od samej, silnej przyczyny dręczącego ją problemu. Często zdarza się tak, że ktoś nie jest do końca świadomy minionych zdarzeń i pielęgnuje głęboko w nieświadomości bolesne doświadczenia. Trauma powinna zostać zrozumiana, w pełni poznana – gdyż inaczej może prowadzić do rozpadu w różnych dziedzinach życia. Może stać się poważnym zagrożeniem w tworzeniu tożsamości, rujnować poczucie bezpieczeństwa i odbierać jednostce sens funkcjonowania.

Trauma jako głębokie zranienie staje się oderwanym elementem, który przeszkadza w zintegrowaniu w całość. Człowiek bez pomocy zaczyna wchodzić w konflikt z własnym ja, jego droga rozwoju nieco się zawęża. Rana prędzej czy później daje o sobie znać, dlatego uciekanie od dawnego traumatycznego przeżycia jest jak błędne koło. Zawsze pojawi się czynnik, który sprowokuje ujawnienie się tej stłumionej, nieświadomej części. Wszystko to, co nagromadziło się w psychice człowieka, po ciężkim doświadczeniu – musi zostać uwolnione. Tylko wtedy można powrócić do równowagi i harmonii pozwalającej żyć. Sytuacje traumatyczne zaburzają normalną regulację stanów emocjonalnych, które wahają się od podstawowego poziomu napięcia poprzez okresowe stany niepokoju i dysforii- zagubienia, pobudzenia, pustki i samotności do skrajnej paniki, furii i rozpaczy. To normalne, że każda osoba boleśnie doświadczona może utracić sens życia, poczucie bezpieczeństwa, być może zechce wycofać się z kontaktów społecznych. Każde zachowanie agresywne, nerwowe często oznacza jedynie potrzebę pewnej obrony lub izolacji od problemu, jest wyrazem zwyczajnej bezradności i zniewalającego strachu.

Poczucie niskiej wartości często towarzyszy osobie po przeżyciu traumatycznym, dodatkowo odczuwa ona utratę kontroli nad własnym życiem i postępowaniem. Od tej pory rządzi nią strach. Wszystko, to, co zostało stłumione w nieświadomości ukazuje się, przebija przez świadomość na różne sposoby. Dlatego obserwowane są zachowania, nie tylko te wyżej wymienione. Lęk przed śmiercią, lęk przed przyszłością są także często spotykane wśród osób po ciężkich przejściach. Zmaganie się z sytuacją traumatyczną, z wciąż powracającymi wspomnieniami jest niezwykle męczące, gdyż jednostka próbuje wyzwolić szereg reakcji obronnych. Żadna z nich tak naprawdę nie rozwiązuje głównego problemu. Doświadczenia traumatyczne nie mijają, wracają ciągle na nowo w postaci obrazów, dźwięków, strzępków wspomnień. Często neutralny bodziec wywołuje lawinę trudnych emocji i wspomnień, bo przypomina jakiś fragment zdarzenia traumatycznego. Reakcje te mogą występować w postaci agresji, regresji, uciekania od rzeczywistości, natrętnych myśli i czynności.

Wszystko to, po to, aby nie zetknąć się do końca z dawnym przeżyciem. Trauma jest często jak pułapka, błędne, koło, którego nie da się opuścić. Najtrudniej poradzić sobie bez wsparcia innych, najbliższych, przyjaciół bądź znajomych. Człowiek pozostawiony sam sobie, z własnym problemem może poddać się całkowitej destrukcji
i popaść w życiowy kryzys. Jedynym sensem stanie się przeżywanie tego, co było, sytuacja w stanie skrajnym całkowicie jest w stanie zawładnąć psychiką. Sprawia to, że wszystko staje się zdezorganizowane i tragiczne. W pewnym momencie depresja i rozpacz mogą być jedynymi stanami w życiu jednostki. Jednakże każde przeżycie, nawet pozostawiające olbrzymią bliznę, ma w sobie pewną wartość i ukryty sens. Pozwala różnymi siłami przejść do całkowicie nowego etapu, nowego myślenia i sposobu funkcjonowania.

Zawsze istnieje szansa powrotu do całkowitej normalności i harmonii istnienia. Wystarczy chcieć, wystarczy otworzyć się na uzdrowienie i zrozumienie całego procesu. Kiedy pojawi się owo zrozumienie, depresja i inne reakcje silnie stresujące staną się lżejsze i bardziej świadome. Człowiek ma szansę zapanować nad tym, co się dzieje w jego życiu poprzez uświadomienie sobie swojej sytuacji, głęboką refleksję i otworzenie się na pomoc zewnętrzną. Blizna traumy jest niekiedy bardzo głęboka, wręcz nie do przezwyciężenia, wtedy nie ma już sensu walczyć. Należy zrozumieć, przestać uciekać, a i częściowo przeżyć ponownie, by móc pojąć istotę całego problemu. Uwolnienie następuje poprzez samouświadomienie, chęć zrozumienia i współpracy ze sobą samym. Najczęściej droga powrotu do równowagi jest długa i wymaga ogromnej samodyscypliny. U jednostki pojawia się stres postraumatyczny – są to te wszystkie objawy, o których wspomniałam powyżej. Jeśli chodzi o okres trwania PTSS, mogą to być tygodnie albo lata, w zależności od danego przypadku. Objawy mogą występować
na poziomie psychicznym lub somatycznym.

Na poziomie somatycznym mogą występować problemy ze snem, trudności z koncentracją, bóle brzucha albo głowy, u dzieci często obserwuje się moczenie nocne. Co do psychiki, to trzeba pamiętać, że trauma naprawdę oznacza wielkie złamanie. Niszczy poczucie ciągłości pomiędzy przeszłością i teraźniejszością. Człowiek, który został boleśnie naznaczony pewnym zdarzeniem zostaje wyrwany z wielu etapów swojego życia, nie funkcjonuje prawidłowo. Kryteria diagnostyczne zespołu stresu pourazowego, poza wystąpieniem urazu, obejmują trzy główne grupy symptomów: Utrzymujące się odtwarzanie traumy – jakby ponowne jej doświadczanie (na przykład częste myśli, wspomnienia, obrazy dotyczące zdarzenia, które pojawiają się niezależnie od woli; koszmary senne albo flashbacki – nagłe poczucie, jakby zdarzenie miało miejsce na nowo), Utrzymujące się unikanie sytuacji, miejsc, ludzi, itp., które kojarzą się z traumą albo też poczucie odcięcia, oderwania od emocji związanych z tym, co przypomina uraz
(na przykład niezdolność do płaczu lub przeżywania różnych uczuć),

Utrzymujące się objawy psychofizjologicznego pobudzenia (na przykład problemy ze snem, rozdrażnienie, wybuchy gniewu, trudności z koncentracją uwagi). Gdy przyjdzie czas na uzdrawianie. Najważniejsze, co powinien sobie na początek uświadomić to to, że, trauma jest normalną reakcją normalnej ludzkiej istoty na nienormalną sytuację, w której się znalazła. Niepotrzebne jest tutaj poczucie winy, chęć cofnięcia czasu, gdyż jest to zwyczajnie niemożliwe. Obwinianie się jest tylko zamknięciem sobie drogi do uzdrowienia. Niektórym zdarzeniom nie dało się zapobiec, jednostka nie miała na nie zbyt wielkiego wpływu. Mam tutaj na myśli tak ekstremalne zdarzenia jak wojna, klęska żywiołowa, ataki terrorystyczne, poważne wypadki oraz akty związane z przemocą czy też takie jak gwałt. Jakkolwiek wydarzenia byłyby traumatyczne, zawsze można w pewnym stopniu dokonać zmiany w celu powrotu do równowagi.

Istnieją rozmaite techniki pozwalające uwalniać się od tak bolesnych przeżyć. Jedną z bardziej znanych jest ekspozycja wyobrażeniowa, czyli ujawnianie tego, co najgłębiej ukryte i stłumione. Wywoływanie wspomnień o traumie w warunkach terapii i odsłuchiwanie tych wspomnień prowadzi do redukcji lęku, a niekiedy i do głębokiego uwolnienia. Inna ekspozycja to ekspozycja w realnym życiu, polegająca na bezpośrednim kontaktowaniu się z zagrożeniem lub sytuacjami lękowymi. Powoduje to stopniowe wygasanie, obniżanie poziomu strachu dzięki budowaniu większego zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Techniki poznawcze to praca z emocjami i przeżyciami – pozwolenie osobie na swobodne opowiadanie o zdarzeniach, analizę i interpretację. Uraz musi nabrać innego znaczenia dla pacjenta, stać się bardziej dostępny dla świadomości. Obecnie istnieje, zatem obszerna, specjalistyczna wiedza na temat reakcji ludzi po przeżyciu traumatycznego zdarzenia. Najbardziej istotny jest jednak fakt, że osoby takie nie powinny być pozostawione samymi sobie, ale powinny mieć możliwość uzyskania fachowej pomocy ze strony specjalistów, po to, by mogły poradzić sobie z przykrymi emocjami i bolesnymi wspomnieniami. Nie powinny także zapominać o własnej chęci do zmian i nowego samouświadomienia.

Na zakończenie można dodać, że powrót do zdrowia ofiar przemocy, czy też jakiejkolwiek traumy uzależniony jest od historii zaburzeń psychicznych w rodzinie, wczesnej traumatyzacji, wielkości stresu, czasu jego trwania i intensywności, zależy też od przygotowania do znoszenia stresu oraz rodzaju reakcji na czynnik stresujący. Zależy również od właściwej, psychofarmakoterapii i psychoterapii. Jednostka sama musi chcieć powrócić do harmonii i zmienić coś w swoim życiu. Zaufanie i poddanie się pomocy innych jest elementem niemożliwym do pominięcia. Wyrażone emocje powinny zostać zrozumiane, nie tylko przez samą jednostkę, ale i przez osoby gotowe nieść szeroką pomoc.

Uzdrowić człowieka oznacza dać mu ponownie utraconą odwagę.

Sajanka

12 odpowiedzi na “Czy można po prostu zapomnieć. O bolesnej traumie”

  1. Agunia pisze:

    Nad tym tematem się ostatnio zastanawiałam.Dziękuję za ten artykuł.Wiele mi wyjaśnił.

  2. Anna pisze:

    Witam, odeszłam od męża, tym razem na dobre.Zostałam z 2 dzieci. Nie umiem zapomnieć, nie potrafię wybaczyć. Może za wcześnie, a może nigdy mu tego nie wybaczę. Nie jestem tą samą ufną Anią co kiedyś, moje myśli stałe się czarne a na ludzi patrzę z podejrzliwością: czy i oni mnie zranią??? Nie jestem sobą, sprawił że nie ufam sobie, że nie umiem podejmować prostych decyzji, że za nim coś zrobię zastanawiam się, czy dobry człowiek by tak zrobił, czy może jestem chora psychicznie- przecież ciągle mi to wmawiał. Koszmar. Chcę zacząć normalnie żyć, ale nie umiem… Jak mam żyć? Ja nawet nie chcę mu wybaczyć! Takich rzeczy nie można wybaczyć! A jak mam być dobrą mamą, jak mam uczyć swoje dziewczynki szacunku do innych ludzi jak przez 10 lat pozwalałam się tak traktować?! Jak mam mojej starszej córce wytłumaczyć, że nie wszyscy mężczyźni są tacy, że są dobrzy mężowie, którzy kochają swoje żony i je szanują?! Jak przeżyć to wszystko?

  3. Marysia pisze:

    Czesc Aniu- wiem swietnie o czym piszesz.To byl kiedys kropka w kropke moj tekst, tak myslalam.Niesamowite!!! Dlaczego wiem, bo sama rozeszlam sie 35 lat temu. Bedziesz przechodzila przez rozne etapy. Teraz napisze ci w skrocie jakie to beda /tak ma sie wiekszosc ludzi, nic wyjatkowego/: 1- podejrzliwosc, brak zaufania, wrazenie, ze ziemia usunela sie spod nog, dalam zrobic sie w konia, jak ja dam sobie rade?. 2- kazdy facet bedzie postrzegany jako wrog, moze tak na jakim sie zemscic?, nigdy wiecej chlopa.Kiedys sie ze mnie smiano, ze mialam mord w oczach gdy jakis facet do mnie niewinnie zagadal.3- zycie powoli wraca do normy, dzieci widza i nauczyly sie ze matka jednak sie szanuje bo dala noge z chorego zwiazku. Czesciej sie smieje i jest szczesliwsza.Acha rada od bylego psychologa- nigdy abys miala peknac nie mow zle przy dzieciach o ich ojcu. To cos na zasadzie zakazanego owocu lub szkalowania biedaczka. Musza same zobaczyc jaki jest, dorosleja i sa madrzejsze niz nam sie zdaje. Musza same poparzyc sobie przez tatusa paluszki- niestety. Tak zrobilam i wygralam. 4- niestety zyjemy jeszcze w sredniowieczu i nie raz uslyszysz o rozwodkach, samotnych matkach- beda ci sie flaki na takie teksty przewracaly. 5. A niech wszystkich szlag trafi a wlasnie, ze dam sobie rade, jestem silna i mam prawo zyc jak chce, nareszcie spokoj w domu, nic nie robie na zawolanie jak sluzaco-niewolnica. O nie w zyciu mu nie wybacze. 6. Och jakis Sylwester, ciche samotne noce, Cholera jestem kobieta, zeby tak ktos mnie przytulil. 7. Nacalujesz sie kilka wybrakowanych zab aby trafic na cos godniejszego uwagi. Te zaby beda powalajace ale to tez normalne- na co mnie ten idiota ex naraza, przez co musze przechodzic!! 8- najlepszy z etapow. Byly wisi ci nie powiem gdzie, jego widok nie powoduje skretu kiszek, juz ci sie rece nie trzesa i patrzysz jak na pol obca osobe, nie boisz sie go wiecej. Teraz jestes gotowa przebaczyc i zrob to koniecznie. Wiesz dlaczego? bo jak nie to przeszlosc stanie sie twoim koszmarnym wiezieniem. /znam takie nie do wytrzymania, nieszczesliwe osoby/ Jesli sie z niego wyrwiesz dopiero wtedy bedziesz naprawde wolna. Boskie uczucie. Dlugo nie moglam zrozumiec dlaczego mam wybaczyc ale tak dziala ludzka psychologia-psychika. Wtedy tez narodzi sie ogromne poczucie wlasnej godnosci, wartosci, glowa wedruje do gory i masz wszystko co bylo gdzies. Jest jeszcze jeden etap czyli 9 i ostateczny. Z reka na sercu, dzis nie wiem jak wygladaly nasze dni, jak on dokladnie wygladal i czy bym go poznala na ulicy. To co bylo kiedys, przez co musialam przechodzic to pomimo wszystko- teraz mi napewno nie uwierzysz /tez nie wierzylam/- najlepsze co mnie spotkalo w zyciu.Gdybym zostala w chorym zwiazku skonczylabym w psychiatryku albo ex w pijackim widzie w koncu by mnie zabil- lub bylabym zahukana, nieszczesliwa, bezwolna, godna pogardy istota. Tak tak-zrozumialam kim jestem i na co mnie stac.Okazalo sie, ze nie jestm ofiara losu, psychiczna itd /co pozwolilam innym sobie wmowic/ wrecz przeciwnie, szybko doroslamam i madrzalam, teraz jestem kobieta silna, pelna determinacji, zaradna, mam prawo zyc w szcunku dla samej siebie, pozbylam sie wielu iluzji zycia i wolnosc ta w srodku, dobre mniemanie o samej sobie jest czyms co nie ma ceny.Tak wogole to – co to sa kompleksy? poprostu nie wiem.Przechodzac przez wszystkie etapy wyleczysz sie z nich definitywnie. Teraz gdy cos sie dzieje nie tak, mysle sobie- a co to teraz za problemy pchi- wtedy dalam sobie rade a bylo tego, ze ho ho to i teraz sobie z ta drobnostka poradze.Zmienila sie perspektywa waznosci, wielkosci spraw. Nie wiem czy ci pomoglam ale te etapy przez ktore bedziesz przechodzila sa normalne, to jest takie bolesne zdrowienie duszy. Idziesz do lekarza, tez robi bolesny zastrzyk,zoperuje, da obrzydliwe lekarstwo aby wyzdrowiec. Prawda? Porownaj wiec swoje zwatpienia, gorsze dni, hustawki emocjonalne jako lekarstwa na wyzdrowienie. Polecam buddyzm Ajahn Brahm /chyba dobrze jego nazwisko napisalam/ na YouTube pt. i to kiedys przeminie. Super i powodzenia. Acha jestem znowu mezatka od 20 lat i jest b.dobrze. Trafilam na swoja odpowiednia zabe ha ha. Na koniec – nawet najmniejsze zwyciestwo nad soba, zalatwione sprawy, cokolwiek, cos co jest dla ciebie wazne- NAGRADZAJ. Zrob sobie kawke, kapiel w wannie z pianka, spacer, wlacz muzyke i zatancz z dziecmi szalony taniec indianski.Niech widza jak sie starasz i zwyciezasz. Nie izoluj je od tych spraw.

  4. anita pisze:

    Mnie już nie ma..zniszczył moje całe życie, udawał lojalnego , uczciwego człowieka..brzydził się fałszem i kłamstwem u innych ..grał , że kocha choć nigdy tego nie mówił..potem kłamstwa , kredyt i prawdziwe oblicze..mineły trzy lata jak jestem po duchowym rozwodzie..najgorsze , że mieszkam z nim w jednym pokoju, przez pierwsze dwa lata miałam odruch wymiotny kiedy patrzyłam w stronę pokoju gdzie siedzi..na myśl o weekendzie silny ból brzucha, gdyby nie nastolatka już dawno bym to zakończyła atak siedzi mi jak wrzód..nieświadomy , że zniszczył mi życie..straciłam sens gdyż za bardzo mu wierzyłam..pochodzę z DDA nie umiałam wymagać , nie miałam potrzeb i on to wykorzystał , nic nigdy nie dostałam, nie było przez 30 lat pieniędzy nawet na buty, kiedy rodzice żyli i pomagali miałam wszystko teraz marzę by zdechł ..nie umarł tylko zdechł jak szczur w piwnicy, zero szacunku, jestem o krok od samobójstwa bo nie mogę na niego patrzeć

  5. A. pisze:

    A ja mam inny problem. Już ze 4 lata temu mój pierwszy chłopak namówił mnie na współżycie, konkretniej mój pierwszy raz. Nie chciałam, mówiłam, że nie, ale kilka razy powtarzał, że prosi, a poza tym leżał na mnie przygwożdżając mnie do ziemi. W końcu się zgodziłam, po krótkim czasie nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, on przestał, po czym „mądra” ja nie chciałam żeby potem czuł się winny, więc powiedziałam, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Byliśmy potem razem jeszcze ponad rok, ale prawie za każdym razem jakiekolwiek zbliżenia kończyły się moim płaczem, po prostu nie mogłam zapomnieć tamtego dnia. Dodam, że wcześniej, jak „bawiliśmy się” w jakikolwiek sposób, na prawdę należałam do tych dzikich…
    Teraz już dłuższy czas jestem z innym chłopakiem, ale problem został, nie potrafię się kochać, a nawet jeśli to w trakcie to wszystko wraca i po prostu muszę przestać.
    Nawet nie wiem do kogo mogę się z tym udać, bo czy psycholog zajmuje się takimi rzeczami?

    • Smuteł pisze:

      Rozumiem Cie, bo przechodziłam przez to samo. Pierwszy chłopak, pierwszy raz, wzbraniała się dosyć długo przed tym, ale w końcu się zgodziłam i to była moja najgorsza decyzja w życiu. Sytuacja miała miejsce 2 lata temu, jakoś tak a do dzisiaj potrafie płakać całą noc w poduszke i przeżywać na nowo. Straszny ból, najgorsze też dla mnie było że po tym wszystkim po prostu mnie zostawił po drugiej stronie łóżka u tyle z tego, nie mogłam go dobudzić, bo musiałam do łazienki, a ból brzucha był paraliżujacy, tylko ruchy głowa nie sprawiały mi bólu. Tez najgorsze w moim odczuciu było to ze osoba której ufałam, szanowałam lubiałam, gdzie zawsze mi powtarzał ze bede z nim szczęśliwa i nie musze sie bać, zatroszczy się o mnie (z tym strachem to też tak że miałam alkoholika w domu od dzieciństwa i nas bił) ta sama osoba wyrządziłą mi krzywde w moim odczuciu, poczułam się jak zwykły śmieć. Nie wiem co robić, dalej jestem z nim, nie namawia mnie na dalsze współżycie ale jednak ból zostaje i nie daje spokojnie zasnać.
      Powodzenia wszystkim którzy borykają się ze swoimi problemami, dużo wytrwałości obyście szybko się z nimi uporali

      • A. pisze:

        Ja żałuję, że nie zostawiłam go zaraz po tym tylko byłam z nim jeszcze ponad rok. Nie wyobrażam sobie być z nim nadal.
        Teraz tylko chcę znaleźć jakiś sposób, żeby zostawić to za sobą i potrafić normalnie kochać się z moim obecnym chłopakiem :/

        • Magda pisze:

          Piszę drugi raz bo mój pierwszy wpis gdzieś zniknął.
          3lat minęły od śmierci samobójczej mojego partnera. Próbowałam pomoc.moja reanimacja nie udana. 3lata żyje w poczuciu winy. Czuję że to nie minie nigdy. Czuję się tak jakbym to ja go zabilam. Jak żyć!!!!!???

          • Robert pisze:

            Zwykłe słowo to nie Twoja wina tu chyba nie wystarczy.Domyslam sie co przezyłaś bo ja przezyłem cos podobnego.Wspolczuje Ci.Nie wiem co moglo byc powodem takiej decyzji Twojego partnera i nie wnikam.Nie mniej,trzymaj sie.

  6. Robert pisze:

    W swym marnym zyciu przezylem wiele traum.W wieku 13 lat przezylem i chyba uratowalem swoja siostre od samobojstwa.Powiessila sie w stodole na belce.Kiedy ja tam znalazlem w zasadzie byla martwa bo wissiala od paru chwi.Pamietam jej przerazajace oczy,wysuniety jezyk i zarzucone wlosy na twarz.Od momentu zdjecia jej w sumie zakonczylo sie moje normalne zycie.Zaczalem miec glosy i niechec do zycia ktora trwa do dzis.Kolejna byla zdrada dziewczyny gdzie cierpialem a wraz ze mna kazda dziewczyna jest moja chora zazdrosc.Nikt nie chcial mi pomoc ani w tej ani w tamtej kwesti.Nie wyjde juz z tego nigdy ale milo bylo przeczytac Pani artykuł.Pozdrawiam.

  7. Remy pisze:

    Nie można babrać się w złych wspomnieniach i żalu. To zabija człowieka. Trzeba przeżyć swoją żałobę, żeby móc żyć. Jeżeli się ją stłamsi, nie będzie się wolnym od bólu. We mnie wszystko krzyczało po śmierci mojego brata, ale nie potrafiłem sobie z tym radzić. Zapisałem się na terapię do Psychologgi – poważnie ludzie, nie ma sensu tonąć w pesymistycznych wynurzeniach w internetach. Trzeba porozmawiać z kimś, przeżyć to i iść na przód. Ja uważam, że terapia jest pierwszym krokiem do uwolnienia się.

  8. Ika pisze:

    Przeczytałam ten artykuł, bo wciąż szukam odpowiedzi na pytanie, co robię źle, że trauma, kryzys, jaki przeszłam, nie wzmocniły mnie, nie nadały poczucia wartości i siły, tylko mnie totalnie osłabiły, sprawiły, że czuję się gorsza, że straciłam poczucie wartości, że wobec ludzi czuję się jak g…no. Moje życie od początku było kiepskie. Dysfunkcyjna rodzina, kiepskie zamążpójście, samotne macierzyństwo, koszmarnie wysysające związki i przemożna chęć życia jak inni: żeby był mężczyzna przy boku, żeby nie patrzyli na mnie jak na inną, żeby był dom z ogródkiem, stół przy którym rodzina, przyjaciele… I tak zafundowałam sobie 10 lat związku z potworem psychicznym, psychopatą. Przy nim przeszłam załamanie nerwowe. Kiedy tylko z pomocą psychiatry i psychologa (w tajemnicy przed nim) stanęłam na nogi, uciekłam z domu zostawiając wszystko. Po pół roku twardych negocjacji z psychopatą odzyskałam część swojego majątku. I dziś, dwa lata po ucieczce, powinnam cieszyć się życiem, że uciekłam od człowieka, który doprowadziłaby mnie do samobójstwa lub zabił w jednej z psychicznych akcji po pijanemu… Nic tak nie wygląda. Jestem wrakiem psychicznym człowieka. Żadne ustalanie rytmów dnia, robienie czegoś dla siebie, dbanie o siebie nawet z przesadą, treningi 3 razy w tygodniu, rower, spacery, kino, teatr… nie pomagają. Wracają myśli o domu, ogrodzie, w które włożyłam tyle serca, o psie, który tam został, a był jedynym towarzyszem mej niedoli. Jest zmęczenie ludźmi, bo oni mają ustabilizowane życie, a ja wciąż nie, jest niechęć do facetów. A z drugiej strony wielka samotność jak czarna dziura. Czuję, że przegrałam życie, że trauma mnie złamała, zniszczyła. Nie mam pomysłu, jak z tego wyjść. Jest coraz gorzej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.