Bóg jest wszystkim. Z wyjątkiem pieniędzy - Solaris - rozwój osobisty

Bóg jest wszystkim. Z wyjątkiem pieniędzy

Czy aby na pewno? Skąd, dlaczego, po co takie rozróżnienie? Jeśli Bóg jest energią wszechobecną w naszym życiu, to Bóg przejawia się również w energii pieniądza. Bóg jest wszystkim – z pieniędzmi włącznie. Dlaczego więc gardzimy pieniądzem?

Ludzie są bardziej zahamowani na tle pieniędzy niż w jakiejkolwiek innej domenie życia. Bierze się to z komunikatów związanych z pieniędzmi jakimi bombarduje się nas przez całe życie – w dziewięciu przypadkach na dziesięć są one zdecydowanie negatywne.
A jednocześnie pieniądz, złoto zostało przez nas pobłogosławione. Jak radzić sobie z tą wewnętrzną dychotomią? Neale Donald Walsch w swojej książce „O obfitości i godziwym zarobkowaniu” odpowiada na to pytanie przykładem z własnego życia:
„Teraz, kiedy jestem już bogaty mogę wyjść i kupić sobie drogi garnitur czy włoskie buty za 550 dolarów. Czy ośmielę się przyznać do tego, że mam na sobie buty za 550 dolarów? Mam je teraz na sobie. Czy wiecie, ile czasu minęło, nim się przemogłem i je kupiłem? Nie chodzi tu o buty; chodzi o to, co one przedstawiają w moim życiu. Nie świadczą o tym, że mnie na nie stać. Świadczą o tym, że nie widzę nic zdrożnego w tym, aby nosić takie kosztowne buty. Rozumiecie, na czym polega ten postęp? Chcę odsłonić przed wami coś, dzięki czemu mogłem dokonać takiego kroku naprzód. W grę wchodzi coś więcej niż obuwie. Bóg wie, że chodzi o duszę. Niech każda dusza kroczy naprzód tak samo obuta. Aby to się stało, wszyscy muszą pojąć, że żaden przejaw życia nie jest Bogu obcy. Nie ma takiej postaci energii życiowej, która nie byłaby święta. Nic nie jest złe, póki myśl go takim nie uczyni. Przestańmy odsądzać pieniądze od czci i wiary, a nade wszystko przestańmy odsądzać od czci i wiary jeden drugiego.
Ja zasługuję na te buty. Wy również. Potem będziemy czynić dobro innym. Podzielimy się obfitością daną nam od Boga ze wszystkimi, z którymi się stykamy w życiu. Nikomu nie zabraknie. Wszystkiego jest dość. I kiedy wybierzemy tę drogę, zaprzyjaźnimy się z pieniędzmi, ze sobą, z całą resztą oraz z Bogiem. Dlatego musimy poczuć się swobodnie z pieniędzmi, musimy także poczuć się swobodnie ze swoimi ciałami i ze sobą nawzajem. Musimy oswoić się z tym, co składa się na życie, aby móc powiedzieć: Cokolwiek ludzkie nie jest mi obce. Czas przestać się wstydzić, gdyż Bóg nie zna wstydu.”

PRAWO PRZYJMOWANIA

Na ironię zakrawa fakt, że pragniemy i tęsknimy do miłości, a kiedy przychodzi, odwracamy się od niej. Niektórzy ludzie odmawiają przyjmowania prezentów czy komplementów od innych, bo wydaje im się, że tego wymagają dobre maniery, poczucie skromności. W rzeczywistości to najprostsza droga do zablokowania przepływu miłości, przyjaźni, pieniędzy, inspiracji, etc. Gdy ktoś mówi Ci komplement – przyjmij go. Gdy ktoś oferuje Ci pieniądze – przyjmij je. Gdy ktokolwiek daje Ci coś w darze – z radością powitaj ten dar. Bo gdy odmawiasz przyjęcia darów, komplementów, pieniędzy, zamykasz drzwi pomyślności, która pragnie przyjść do Ciebie. Odrzucając prezenty w poczuciu, że nie zasługujesz na nie, oznajmiasz wszechświatowi, że nie zasługujesz na dobro, które chciał ci sprezentować. I już nic samo, ot tak, nie przyjdzie do ciebie. Energia pieniądza nie lubi wyważać zamkniętych drzwi. Jeśli wysyłając emisariusza usłyszy „nie dziękuję” – nie będzie walczyć o przyjęcie. Nie odrzucaj więc tego, co dostajesz za darmo, bo to prezent od losu za to, że jesteś. Przyjmij to z wdzięcznością i otwórz się na więcej.
Ćwicz mówienie „dziękuję” za każdym razem, gdy usłyszysz miłe słowa pod swoim adresem i zwalczaj brak szacunku do siebie za każdym razem, gdy czujesz, że nie zasługujesz na coś.

PRAWO DAWANIA

Zasada dawania opiera się na założeniu, że skoro mamy z czego dawać, to znaczy, że żyjemy w stanie obfitości. A stan ten jest niezbędny, aby przyciągnąć nam obfitość. Samo pragnienie obfitości nie wystarczy. Wręcz wystrasza powodzenie. Bo jeśli czegoś pożądamy to znaczy, że tego nie mamy. Im bardziej chcemy, tym bardziej tego nie mamy. Nasze emocje silniej oscylują wówczas wokół braku, zamiast wokół posiadania. Prawo przyciągania mówi, że co w nas, to i wokół nas. Dlatego warto mieć poczucie, że mamy co dawać. Rytuał dziesięciny opierał się na takim założeniu. Niestety został wykorzystany w nieczystych intencjach. Przez to nie ma w sobie tej pozytywnej energii, która przyświecała mu onegdaj. Co nie oznacza, że nie mamy dawać. Dawanie uruchamia przepływ energii. Dawanie odblokowuje uśpiony potencjał. Ale musi to być dawanie szczere. Nie handel korzyściami, a dawanie z intencją dawania. Niech obdarowany zrobi z darem, co uważa za słuszne. Oto przykład do przemyślenia: mama dała synowi pieniądze na nową kanapę, a on wydał je na wycieczkę zagraniczną. W odczuciu zawiedzionej mamy pieniądze zostały sprzeniewierzone. Oboje mają rozbieżne wyobrażenia, co do tego jak wygląda komfort. Dar matki był poczyniony niewątpliwie z serca, ale z intencją „kup kanapę”. Problem tego dawania polega na tym, że mama dała pieniądze w sposób uwarunkowany. Dokonała pewnej transakcji. W zamian za swój spokój (bo przecież syn będzie miał w domu większą wygodę) ofiarowała mu pewną sumę pieniędzy. Syn zrealizował darowiznę na sposób dla niego najlepszy. Matka poczuła się srodze zawiedziona, ponieważ nie otrzymała zwrotu w postaci emocjonalnej, planowanego spokoju o syna. Nie podarowała tych pieniędzy całkowicie. Nie uwolniła do końca swojego daru. W tym tkwi niemoc tej sytuacji.
Dawanie musi być bezinteresowne. Transakcja występuje wtedy, gdy oczekujemy czegoś w zamian, albo kiedy mamy w tym jakiś interes. Na przykład, kiedy od otrzymującego oczekujemy, że obejdzie się z naszym podarunkiem tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Kto z nas nie poczuł ukłucia w sercu, kiedy odkrył, że jego podarunek został sprezentowany komuś innemu. Jeśli dajemy prezent w określonym celu, skazujemy to dawanie na miano interesownego. W takim przypadku podarunek nadal należy do dającego. Prawdziwe dawanie, to dawanie od serca, bez żadnych myśli o rekompensacie, lub przywiązania do tego, co dajemy. Tylko szczere dawanie ma sens.
Bob Proctor, współautor „Sekretu” powiedział: „Nie dbam o to, co oni zrobią z tymi pieniędzmi. Mogą je wziąć i spalić. Daję je dla siebie.” I to jest sedno. Chociaż dając chcesz, aby Twój dar był przyjęty i doceniony, to tak naprawdę dając budzisz swego własnego ducha i uruchamiasz duchowe prawo.
Oto sekret! Daj bez oczekiwania rewanżu, daj, gdyż twoje serce namawia cię do tego, daj, ponieważ sprawi ci to radość. Gdy tak zrobisz, bardzo szybko i w najbardziej zaskakujący sposób wszechświat sam wkrótce odwdzięczy ci się. Ale nie rób tego, aby otrzymać. Nie traktuj dawania, jako formy negocjacji ze wszechświatem. Zbyt wielu ludzi kalkuluje swoje dawanie. Dają jakieś pieniądze a następnie wyczekują, że te wrócą pomnożone. W duchu zadają sobie pytanie: „Kiedy wróci do mnie dziesięć razy tyle?” Czy to jest prawdziwe dawanie?

Jeśli dajemy oczekując zwrotu, to tak naprawdę nie ofiarowujemy niczego, tylko dokonujemy transakcji handlowej: z obdarowanym, ze światem, z Bogiem. Prawo dawania nie działa w ten sposób. Daj, aby dać. Nie stawiaj żadnych warunków.

Wielu ludzi myli też dawanie z poświęceniem. Jeśli dając czujesz, że sama masz mniej – oszczędź sobie tego. Kiedy dajesz, musisz mieć poczucie, że na tym zyskujesz. Matka Teresa z Kalkuty, kiedy całą siebie dawała biednym, czuła szczęście. Jeśli podobne uczucie nie towarzyszy twojemu dawaniu, oznacza to, że okradasz siebie z czasu, pieniędzy, czy innych wartościowych dóbr. A to będzie do ciebie przyciągało kolejne sytuacje, w których zostaniesz wykorzystany. Znowu się będziesz musiał poświęcić, tylko następnym razem nie będziesz już miał wyboru.

Dawanie z poczucia obowiązku to też pułapka. Brak tam właściwej intencji. Przymus dawania tworzy energię przemocy a nie miłości. Zamiast radości mamy poczucie braku i wykorzystania. Dawanie pieniędzy ma sens jedynie, kiedy odbywa się ono bez poczucia obowiązku, jest dobrowolne i opiera się na potrzebie serca.

Jeśli dajesz z litości, wówczas powiększasz przyczyny, dla których ta osoba tkwi w niedostatku. Wzmacniasz wokół niej aurę biedy. Jeśli w jej świadomości tkwi przekonanie, że jest biedna, otaczający ją świat potwierdzi ten fakt. A ty w tym weźmiesz udział. Litując się wysyłasz w kosmos informację, że ta osoba jest biedna. Przed takim dictum nie ma ucieczki. Skazujesz tę osobę na biedę. A sobie nie robisz lepiej. Pieniądze wydane w intencji litości obracają się przeciwko tobie. Współuczestniczysz bowiem w procederze wpędzania tej osoby w syndrom biedy. Nie czynisz jej dobrze. Owszem, dziś poprawiłeś jej samopoczucie, ale w planie długoterminowym pole ubóstwa, w jakim ona przebywa utwierdziło się.

Dawaj nie tylko pieniądze. Dawaj to, co masz i co sprawia ci radość. Dawaj swoje poczucie humoru, swoją uwagę, empatię, cierpliwość, swoje zainteresowanie, czas, energię, swoją dobroć, miłość, mądrość, entuzjazm – wszystko, co masz w obfitości i możesz się tym dzielić.
Oddając drugiemu, zawsze dajesz samemu sobie. Możesz dać w jednej po­staci, a otrzymać w innej. Energia zawsze do ciebie wróci. Życie każdego z nas może odmienić się w wyniku nowego pojmowania obfitości. Choć sam masz mało, zawsze znajdziesz kogoś, kto ma mniej. Nawet ludzie żyjący na ulicy mogą rozwinąć w sobie świadomość obfitości. Znam bezdomnego, który stał się królem dzielnicy. Potrafił się dzielić. To, co sam wypracował zbierając butelki, makulaturę i puszki, przeznaczał na pomoc innym, którzy znaleźli się na dnie. Zdobył sobie szacunek i uznanie wielu osób. Jego skromność i ofiarność sprawiły, że zaoferowano mu stanowisko przy urzędzie gminy ds. wspierania ludzi potrzebujących. Tak działa bezinteresowne, szczere dawanie, które płynie z potrzeby serca. Nie wiesz skąd i w jakiej formie, ale świat zwróci ci twój nakład z nawiązką.
Ten, kto postanawia szczodrze dawać z siebie to, co w nim jest najwspanialsze, każdemu, z kim się styka otwiera się na otrzymywanie w najlepszej dla niego postaci. Istnieje tylko jeden warunek – dawanie musi być w zgodzie z waszym sercem, płynąć z serca i sprawiać wam radość. Jeśli dając umniejszacie sobie – będzie to oszukiwanie siebie. Dawanie innym ma być równocześnie dawaniem sobie. Tylko takie dawanie prowadzi do obfitości. Cała reszta będzie teatrem, iluzją, udawaniem czegoś, czego nie ma w naszym sercu.
Pieniądze napływają do ciebie nie wskutek tego, co robisz, a tego, kim jesteś.

Ćwiczenie:
Zastanów się, co jest twoją mocną stroną, w czym jesteś dobry. A następnie, jak możesz tym dzielić się z innymi. Przez jeden dzień rozdawaj ludziom to, co w tobie najpiękniejsze. Nie oczekuj rekompensaty, dawaj bezinteresownie a jednocześnie w taki sposób, aby czerpać z tego radość. Dawaj każdej napotkanej osobie, nie rozgraniczaj swojej szczodrości. Dawaj pełnymi garściami i czystym sercem. A potem zaobserwuj jak się z tym czułeś i co to ci przyniosło.

AFIRMACJE:
Pieniądze przychodzą mi łatwo.
Łatwo przyciągam pieniądze i dobrobyt poprzez akceptację samego siebie.
Jestem kochany i cieszę się powodzeniem za to, że jestem sobą.
Obfitość jest moim naturalnym stanem.
Im więcej daję, tym więcej otrzymuję.
Otwieram się na przyjęcie tego, czego pragnę.
Świat jest obfitym miejscem, przepełnionym miłością.
Pieniądze i bogactwo pozwalają mi pomagać innym.
Jestem otwarty na przyjmowanie, dlatego pieniądze i obfitość napływają do mnie z łatwością
Zawsze mam nadmiar swoich własnych pieniędzy

Beata Markowska

2 odpowiedzi na “Bóg jest wszystkim. Z wyjątkiem pieniędzy”

  1. marek jarosz pisze:

    Cudnie napisane, ale żeby to zrealizować to trzeba samemu przeżyć traume, ciężkie chwile w życiu. Bardzo niewielu robi to bezinteresownie.Do tego trzeba „dojrzeć] a to wymaga czasu. W całości zgadzam się z tym i sam staram się w miarę możliwości realizować to z radością.Umiejętność dawania i przyjmowania to wielki dar i mądrość serca, którą należy pielęgnować i uświadamiać ludziom a Wszechświat nam odpowie.M

  2. Janusz pisze:

    „Jestem wdzięczny za to, co mam”? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa cookies.

Czytaj więcej na temat polityki cookies.